Zdrada - portal zdradzonych - News: na to nigdy nie ma dobrego momentu....

Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj siÄ™

Nie możesz się zalogować?
PoproÅ› o nowe hasÅ‚o

Ostatnio Widziani

bardzo smutny00:07:17
zona Potifara00:13:22
Julianaempat...00:13:24
MarcusM00:54:24
# poczciwy03:22:47

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proÅ› o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to CiÄ™ zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.RozmawiajÄ…c nie koncentruj siÄ™ na sobie.
33.Nie poddawaj siÄ™.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

na to nigdy nie ma dobrego momentu....Drukuj

Zdradzona przez mężaPostanowiłam tu napisać. Koleżanka powiedziała mi, że taki portal istnieje. Jesteśmy z mężem ze sobą 8 lat, po ślubie 4, jutro właśnie rocznica, o ile będzie.... Dobraliśmy się chyba na zasadzie przeciwieństw, jak się później okazało, choć wiele nas łączyło. Ja byłam bardzo zakochana, zawsze szukałam faceta na męża i ojca, nie jestem typem imprezowym czy "jednorazowym". On był odpowiedzialny, myślał poważnie o przyszłości. Nasz związek był burzliwy, za sprawą męża. Ma charakter wybuchowy, despotyczny. Ja jestem bardzo wrażliwa, ugodowa.... Bardzo często mnie wyzywał, mówił że do niczego się nie nadaję, wytykał mi wady przy każdej możliwej okazji, nieraz opierdzielał mnie jak dziecko przy ludziach.Najbardziej go bolało że nie mam pracy,bo byłam tylko na kilku stażach, że jestem nie zorganizowana i "za dobra" dla każdego. Czasami się stawiałam, ale bałam się tak bardzo postawić bo nie miałam pewnosci czy mnie nie uderzy, choć nigdy tego nie zrobił. A ja go tłumaczyłam, że zapracowany, że trudne dzieciństwo...Choć jak nikt nie widział to płakałam.... Ale chciałam bardzo pokazać mu że można mieć szczęśliwą rodzinę(taką jaką miałam ja), że można kochać i cieszyć się sobą nawzajem. Ja od zawsze wiedziałam że chcę być żoną i matką. Marzyłam o tym i zawsze pragnęłam. Czekać na męża z obiadkiem, spędzać razem czas, wychowywać dzieci. Fakt, ze wiele osób się dziwi bo mam potencjał, jestem atrakcyjna, w pewnym sensie przebojowa...a jednak dla mnie celem życiowym była super rodzina. Odrazu po ślubie zaczęliśmy się starać o dziecko....niestety trwało to prawie dwa lata. Już traciliśmy nadzieję, ja byłam załamana...z bólem serca odpuściliśmy i wtedy okazało się że jestem w ciąży! byłam przeszczęsliwa bo spełniało się moje największe marzenie! Niestety....w prawie 6mscu straciłam dziecko.... Nie chcę się rozpisywać o tym, bo nie da się tego opisać słowami. Paradoksalnie, najgorszy moment mojego życia okazał się najlepszym czasem pomiędzy nami. Mąż mnie niesamowicie wspierał, pocieszał, jakbym miała zupełnie innego człowieka w domu!!!! Jednak po kilku mscach wszystko wróciło do normy i wróciły awantury. Niektórzy twierdzą że właśnie wtedy powinnam była go zostawić, ale chciałam walczyć do końca, naiwnie wierząc że jak będę dobra to się wszystko ułoży. Po roku znów zaszłam w ciążę, chcianą, planowaną, wyczekaną. Jednak po miesiącu zauważyłam że mąż się dziwnie zachowuje. Jest człowiekiem bardzo zapracowanym mając swoją firmę, dużo załatwień itp. Jednak zaczęły mnie zastanawiać późne smsy....w środku nocy, lub nad ranem. Męczyłam go pytaniami kto to, w koncu po moich płaczach powiedział że jakaś dawna znajoma odezwała się w interesach i tak im się zaczęło dobrze gadać. Ale że podobno ona 200km od nas mieszka... Smsowanie dalej trwało, ja prosiłam błagałam żeby skończył pisać, ze z koleżanką się nie pisuje tyle razy dziennie. W koncu zacżął wyłaczać dzwonki żebym nie wiedziała kiedy i ile przychodzi smsów. Ja nigdy mu w tel nie grzebałam. Nigdy. Choć może powinnam... Ponieważ była to ciąża zagrożona musiałam cały czas leżeć. Przez czas ciąży byłam u rodziców gdyż oni byli w domu a mąż jak wyszedł rano do pracy tak wracał późnym popołudniem. Więc po pracy wpadał do mnie. Ale zazwyczaj spał, mówił że jest zmęczony, nie był rozmowny.... Pod koniec ciąży coś mu strzeliło do głowy i tak jak przed te 7lat bycia razem nigdy go nie ciągnęło na imprezy, tak zachciało mu się na dyskotekę. Byłam w szoku nie dość że taką zmianą to jeszcze tym że mogę w każdej chwili przedwczesnie urodzić a jemu w głowie imprezy. No i zaczęły się kłótnie w tym temacie. Urodziłam wczesniaka rzeczywiscie, mąż mnie odwiedzał ale był jakistaki zimny wobec mnie... Pod koniec jego wizyty wyglądały tak ze siedział i nic nie mówił, był nieobecny lub dłubał w tel. Po wyjsciu ze szpitala z Małym musiałam byc tez trochę u rodziców bo dom nie był przystosowany do przyjscia mnie i dziecka. Pierwszego dnia jak wyszlismy ze szpitala przyszedł i powiedział, ze nie mozemy razem być bo zbyt się róznimy i on przez te wszystkie lata się uprzedził do mnie ze nie wie czy potrafi cos jeszcze do mnie czuc.. Przez miesiąc siedziałam i płakałam i prosiłam go żebyśmy spróbowali, ze wrócę z Małym do domu i że on zobaczy jak to fajnie miec rodzinę, że ja się zmieniłam i jestem juz bardziej "ogarnięta ( bo to prawda!) Więc powiedział, że przecież mi nie zabroni wrócić do domu, ale że on sensu nie widzi...ale ja go zapewniałam że zobaczy jak będzie teraz fajnie, we troje. W między czasie założył sobie blokadę na tel. Założył konto na FB ale mnie nie było w znajomych bo twierdził że będę go szpiegowała. Nie wrzuciła żadnego zdj ze mną. Jak wróciłam z Małym do domu to wszystko ja robiłam przy dziecku. A on zaczął coraz częściej znikać, wracał z pracy i szukał pretekstu aby wyjść, a jak juz był w domu to leżał i pisał smsy....albo do nocy siedział na FB (oczywiście tryb incognito). Ostatnio to praktycznie przez tydzień prawie go nie widziałam...wychodził do pracy, dzwonił lub pisał ze idzie potem na piwko, czy spotyka się ze znajomy...i wracał o 2 w nocy, kilka razy około 5 rano...Nie mówił mi gdzie był, z kim....Mówił ze ma jakieś swoje sprawy interesy.... Podejrzewam że albo jezdził na jakieś disco albo do kogos.....A ja całymi dniami sama w domu z dzieckiem, całe noce i dnie. Na szczęście szybko się w to wdrożyłam bo to było moje marzenie, więc jestem szczęsliwa że jest Mały! Nawet jeśli fizycznie bywa cięzko. Ale daję radę i nie narzekam. Ale sytuacja z mężem mnie przytłacza.... Wszystko wskazuje na to że kogos ma, smsuje praktycznie cały czas, chowa się w łazience, za domem itp. Chyba myśli że jestem głupia lub ślepa.... W końcu powiedział, ze dalej tak być nie może bo on widzi że ja cierpię, ze mnie boli jego postępowanie. Więc zamiast się zmienić i zacząć zachowywać jak mąż i ojciec to on powiedział że się wyprowadza na trochę bo musi pomysleć co dalej i czego wogóle chce...Załamka....Zgodziłąm się, rodzinie nie powiedziałam jeszcze bo nie chcę zeby się martwili....Ja ciągle mam nadzieję że on wróci, że będzie dobrze, jak wtedy gdy się poznaliśmy 8lat temu, że moja miłość i wiernosc będzie w końcu doceniona...Choć w tamtym tyg wpadł do nas, powiedział że nie będzie go w weekend bo sobie gdzies jedzie. Nie chciał powiedzieć gdzie i z kim. Pytałam go od roku co trochę czy kogoś ma, czy chce z kimś innym być ale zaprzeczał zawsze. Czekam aż powie mi prawdę.Chyba zaczyna się już męczyć z ukrywaniem prawdy...bo mimo iż namacalnych dowodów oprócz tego co napisałam nie mam, to jednak wszystko wskazuje na to że ktoś jest....jakaś inna. Tylko jak mu nie szkoda dziecka, rodziny......Twierdzi ze Małego kocha, niczego nie żałuje, że z Małym w razie czego chce kontaktu...choć narazie póki jeszcze teoretycznie jesteśmy razem to jakoś nie widac zaangażowania. Któregoś tygodnia liczyłam mu (nie móiąc mu o tym) czas jaki spędza jakkolwiek przy Małym i wyszło 3 godziny w tygodniu!!!! I to jest najczęściej potrzymanie go na rękach chwilę jak ja musze coś zrobić. Nie rozumiem, nie potrafię pojąć jak w takim momencie życia mozna się "odkochać", jak można porzucić to co się tak długo budowało... Każdy mi mówi zebym go zostawiła, przestała się starać i mieć nadzieję i ciągle na niego czekać... Ale to dla mnie ciężkie, boje się zmian, boję się jego widoku z inną, boję się ze dobiją mnie wspomnienia miłych chwil które bywały... Dodam ze on ma 34lata a ja 29. Co mam robić......? Szykuje nam się niedługo rozmowa i on chyba chce mi coś powiedzieć...domyślam się że chyba chce się przyznać....
11374
<
#1 | rukola dnia 16.07.2014 15:34
Co o tym sądzicie...? Potrzebuję opinii z zewnątrz, gdyż moi najbliżsi którzy mnie wspierają są zaangażowani emocjonalnie. Czasami warto posłuchać kogoś obok , jak to wszystko wygląda...Z góry dziękuję!
3739
<
#2 | Deleted_User dnia 16.07.2014 16:25
Co tu dużo dywagować, może rzeczywiście ciężko ci uwierzyć w oczywistości, ale nie wygląda to dobrze. Nie wiem jakiego pokroju trzeba być człowiekiem, aby matce swojego wyczekiwanego dziecka po zagrożonej ciąży i jednak dramatem w poprzedniej, w dniu wyjścia ze szpitala powiedzieć takie słowa. Te jego kawalerskie życie nie wzięło się z niczego, nie zbuntowałaś się, dałaś przyzwolenie a co gorsza nie zaprotestowałaś, pewnie dlatego, że się go boisz. Owszem strach paraliżuje, ale nie rozumiem dlaczego w imię mrzonki o szczęśliwej rodzinie zgodziłaś się na taka role. 8 lat to kawał czasu, jesteś młodą kobietą z brakiem wiary w siebie, mimo iż nieśmiało wspominasz o swojej przebojowości, która imo została stłamszona przez tyrana i władcę. Partnerstwo nie polega na posłusznym wykonywaniu rozkazów a taki właśnie model jest wygodny twojemu mężowi. Ci bliscy, którzy są twoimi doradcami w tej chwili sądzę, że się nie mylą, ich zdanie ma o tyle większą wartość niż to co przeczytasz tutaj, gdyż znają lepiej niż my was i wasze relacje. Niech strach nie będzie twoją jedyną determinantą
11374
<
#3 | rukola dnia 16.07.2014 16:37
protestowałam....ale widocznie mało skutecznie.....bez wrzasków, wyzwisk czyli moim sposobem-poprzez miłość. Myślałam, że jak mu wytłumaczę, powiem o moich odczuciach, ze mnie to boli, dziwi, zaskakuje, że mi się to nie podoba, że nie pora na to...itp. To że dorosły facet zrozumie. Ale drugą kwestią jest, tak jak piszesz, ze się go bałam, nie wiem czy boję nadal, ale bałam napewno. Może źle określiłam "przebojowość", choc to nie jest istota tego co napisałam, ale po prostu lubię ludzi, lubię z nimi być, pomagać im...jak to mój mąż często o mnie mówił... "pieprzona matka teresa"...Ale to chyba kwestia wychowania, wartości...Uczono mnie że pewnych rzeczy się nie robi, słów nie wypowiada w stosunku do męża, żony, matki, siostry, babci....itp. Moja rodzina taka jest, wspaniali ludzie. Mąż pochodzi z rozbitej rodziny, oprócz wsparcia mamy, która sama zbyt dużo nie mogła, to musiał liczyć sam na siebie. A ja zawsze miałam wsparcie bliskich. Na początku mu się to podobało, wzruszało a potem zachowywał jakby mi tego zazdrościł ale w ten zły sposób. Więc ja dlatego tak bardzo chciałam mu pokazać jak to fajnie tworzyć razem dom, własną szczęśliwą rodzinę....Ale jemu pozmieniały się priorytety, w najgorszym możliwym momencie.... Tak jak napisałes, on od początku był panem i władcą.....

Komentarz doklejony:
wogóle to dziękuję za odpowiedź! myślę i mam nadzieję że jeszcze ktoś może się odniesie do mojej historii
3739
<
#4 | Deleted_User dnia 16.07.2014 16:54
Wiesz co DDD jako syndrom zbiera przykre pokłosie i wariacje zachowań ludzi po takich przejściach są ekstremalnie rożnie, to samo zresztą dotyczy DDA. Nie można jednak dzieciństwem wszystkiego tłumaczyć, człowiek jako istota rozumna stajać się dorosłym osiąga również dojrzałość społeczną a ta między innymi pozwala mu na budowanie relacji z ludźmi ot choćby budowanie rodziny. Nie jestem pewien, czy z tym człowiekiem uda ci się stworzyć cokolwiek.
Udanych życiowych wyborów, bez strachu.
11374
<
#5 | rukola dnia 16.07.2014 17:01
dziękuję..... Uśmiech obym miała w końcu odwagę wziąć swoje życie i synia w swoje ręce a nie czekać ciągle aż się mąż zdecyduje na "zabawę w rodzinę"...o ile wogóle mu sie zachce...Kiedyś tego pragnął bardzo, ale życie zweryfikowało pragnienia a rzeczywistość.
3739
<
#6 | Deleted_User dnia 16.07.2014 17:21
Zrobię sobie przerwę z tym portalem, bo castnow wykończyła mnie doszczętnie- muszę odpocząć od tych wszystkich brudów.
Przeczytałam jednak twoją historię, więc jeszcze do ciebie napiszę.
Rukola twoja sytuacja jest bardzo przykra, ale też bardzo prosta.
Pochodzisz z normalnej i fajnej rodziny, sama też jesteś osobą wartościową i masz poukładane w głowie. Chciałaś mieć fajną rodzinę, więc wyszłas za mąż, urodziłas dziecko i pragniesz żyć w spokoju i w harmonii. Sama masz wiele do zaoferowania drugiemu człowiekowi, dla innych ludzi tez masz otwarte serce i zrozumienie- jesteś po prostu dobrym, wrażliwym i fajnym człowiekiem. Nie ma w tym niczego dziwnego ani nienormalnego- taka dziewczyna, jak ty, to marzenie dla wielu mężczyzn.
Niestety spotkałaś na swojej drodze człowieka, który okazał się na tyle durny, że nie docenił ciebie i zmarnował wasze małżeństwo. Okradł cię z marzeń i skrzywdził.
Nie będę ci pisała, że to śmieć, bo to jest dla wszystkich oczywiste.
On szykuje się na rozmowę z tobą- i bardzo dobrze, przynajmniej nie będzie dalej cię oszukiwał i zawracał głowy. Pewnie powie ci o tym, jak to spotkał kogoś i jak to się wielce zakochał, i że podjął już decyzję, że między wami koniec.
Daj Boże, żeby on tak ci powiedział i żeby faktycznie stać go będziie na to, by opuścić twój dom i odejść do gwiazdy, która bzyka się z żonatym i dzieciatym facetem- istotnie, cudo on złapał, a nie kobietę. Skoro zwykła dziwa jest dla niego bardziej atrakcyjna, to ty mu na drodze do jego szczęścia nie stój. Wręcz przeciwnie- włóż rękawiczki i pomóż mu spakować w wory na śmieci jego manatki- niech idzie do kochanicy.
Niczego już więcej nie ratuj, nie poniżaj się, nie płacz, nie tłumacz, nie uświadamiaj go, nie zatrzymuj- cokolwiek bowiem zrobisz i tak nie przyniesie pożadanego dla ciebie efektu. Jedyny skutek, jaki osiągniesz, to tylko to, że chłop ten zacznie ciągnąć na dwa fronty (i tak do tej pory tak żył, ale przynjamniej w stosunku do boczniaczki był pewnie jakoś tam, na jego sposób i w jego pojęciu uczciwy- ciebie rolował równo). Gdy ty przekonasz go do tego, by został, to istnieje obawa, że on skusi się na takie rozwiązanie i od tej pory będzie ciebie rolował( już bardziej jawnie, bo będzie wiedział, że wiesz o kochance) i będzie rolował tę drugą (tym razem ona będzie rolowana bardziej niż ty, rozumiesz?).
Nie dopuść do tego- powiedz mu, zeby zrobił wypad do kochanki.
Kobieta, która włazi w czyjes małżeństwo, na dodatek, gdy jest dziecko, to zwykła szmata jest. Ty nie stój więc na jego drodze- niech on zwiąże się albo nie zwiąże ze szmatą. Za jakiś czas ona znajdzie kolejnego chłopa i zdradzi twojego męża albo on będzie zdradzał ją. Inaczej nie będzie- bądź o to spokojna.
Dalej- napisałaś, że on taki despota, tyran, a ty poddawałaś się temu, bo myślałaś, że pokazując mu dobre wzorce wychowasz sobie dobrego i troskliwego męża.
Kochana- to tak nie działa.
Bądź dobra, ale tylko dla tych ludzi, którzy są dobrzy dla ciebie.
Inaczej bowiem rzucasz perły przed wieprze- nie rób takich rzeczy, bo źli ludzie zawsze będą wchodzili ci na głowę i będą srali na ciebie.
Jeśli ty się starasz i kogoś szanujesz, to masz rację i super, że taka jesteś, ale jeśli ty się starasz i szanujesz kogoś, a ta osoba pomiata toba w zamian, pokazuje ci twoje miejsce na szarym końcu w szeregu, to ty nie bądź dla takiej osoby dobra ani wielce szlachetna. Bo to zwykła głupota jest, a nie dobroć.
Ludzie będą cię tak traktować, jak im na to pozwolisz, a zwłaszcza, gdy masz do czynienia z kimś, kto skłonny jest do dominacji i przemocy.
Z takimi ludźmi rozmawia się ich językiem- innego języka oni nie rozumieją, bo odbija się od nich dobre słowo niczym piłka od ściany. Tacy ludzie mają się za lepszych od innych i tych dobrych dla nich mają za frajerów.
Nie żałuj tego małżeństwa, nie ratuj tego związku- daj temu chłopu wolność.
Ciesz się, że masz takie wspaniałe wsparcie w życzliwych tobie ludziach. Nie trzymaj przy sobie kogoś, kto cię zdradza i okłamuje.
11374
<
#7 | rukola dnia 16.07.2014 17:39
Dziękuję, odpowiedziałam na priv
10096
<
#8 | agnieszka19752 dnia 16.07.2014 17:43
Mono. jestem pod wrażeniem twoich komentarzy:wykrzyknik Nic dodać nic ująć. Rukola posłuchaj Mono bo to ekspertka:tak_trzymaj
5808
<
#9 | Nox dnia 16.07.2014 18:08
napisałaś że dobraliście się /chyba /na zasadzie przeciwieństw-pewnie masz na myśli charaktery.Ja myślę że wy się nie dobraliście wcale.Spokojna osoba może ułożyć sobie życie z nerwusem,który się będzie przy niej wyciszał ale to musi byś nerwus rodzinny..Ktoś dla kogo rodzina,ciepło domowego ogniska są ważne nie dogada się z nerwusem który uważa że żona to posada służącej na etacie 24h/dobę.Co to za mąż który prowadzi życie towarzyskie nie poświęcając czasu rodzinie.Małżeństwo to partnerstwo a nie służalczość znoszona w milczeniu-bo tego cię nauczono.Moim zdaniem powinnaś porozmawiać z rodziną poprosić o wsparcie.Może ktoś z rodziny dałby radę pochodzić za mężem,posprawdzać ,zrobić fotki.Może ktoś zna się na komputerze i będzie potrafił się dostać do zablokowanych stron i haseł kiedy mąż jest w pracy.Próbowałaś zostawić męża na 2-3 godz z dzieckiem by mógł bez nadzoru wykazać się jako ojciec,by złapał bakcyla?Jesteście rodzicami po 50% jemu odwaliło ale ty nie powinnaś zwalniać go z obowiązków i tłumaczyć.Jesteś nie tylko matką ale też człowiekiem ,tak jak mąż masz prawo wyjść z koleżanką albo do rodziny -bez dziecka.Wiem że kochasz synka i nie chcesz się rozstawać ale nie angażując męża/czasem wbrew jego woli/w życie rodziny pozwalasz mu się odsunąć.On zasmakował życia bez obowiązków,pretensji,żądań i twoje gadanie o miłości nie pomoże.Jak mąż przychodzi z pracy i podasz mu obiad/ubrana do wyjścia/zostaw go z dzieckiem i wyjdź do koleżanki nawet jak bardzo nie chcesz.Pewnie karmisz piersią więc wolny weekend nie wchodzi w rachubę a szkoda.Pytasz .. jak można porzucić to co się tak długo budowało.."nieważne ile budowałaś bo nic nie zbudowałaś,jak na razie nie masz partnera syn za bardzo nie ma ojca a rodzina jakaś nierodzinna.Traktujesz męża jak dziecko wszystko mu wybaczając,tolerując jego kłamstwa,wybryki,brak lojalności ,brak zaangażowania w rodzinę.Nie rozliczasz z obowiązków ani ich z nim nie dzielisz-jak mamcia głaszczesz po głowie i czekasz że miłość go zmieni.Nie zmieni,wyrósł już z niego wredny bachor i tylko twarde warunki i konsekwencja mogą otworzyć mu oczy na to co straci.Jeżeli nie zmądrzeje to znaczy że nie masz czego żałować bo zawsze byliście z innych bajek i to się po prostu nigdy nie miało udać tylko ty ciągle budowała domki z piasku.
11374
<
#10 | rukola dnia 16.07.2014 18:27
po pierwsze, wiem że zawaliłam na początku, przymykając oczy na pewne sprawy, tak mi się wydaje. Zakazywałam, mówiłam co mi nie pasuje ale byłam mało konsekwentna...zbyt łatwo wybaczałam jakieś drobne sprawy a on chyba przesuwał granice i sprawdzał na co może sobie ze mną pozwolić. Po drugie, ja chcę go angażować w opiekę nad Małym, jak najbardziej!!!Sama mu mówię aby z nim posiedział, "pogadał" pobawił się, krew mnie zalewa jak słyszę "zaraz bo cośtam".... Robię tez tak że wychodzę, wyskoczyć na miasto coś załatwić czy do tej przysłowiowej przyjaciółki na krótkie plotki. Wtedy zostaje z Małym bo już nie ma wyjścia. Tzn. zostawał jak był bo teraz to wygląda trochę inaczej bo 2,5 tyg już nie mieszka z nami. Tylko wpada ale to też jest takie chaotyczne moim zdaniem. Więc co do angażowania go w opiekę jestem jak najbardziej "za". Ale jakoś ku mojemu zdziwieniu i jego wcześniejszym zapewnieniom, nie garnie się jakoś wyjątkowo do Małego. Uważa że te pół godziny kiedy pogada coś do niego nad łóżeczkiem, czy 15min jak go ponosi to jest ok, szczyt rodzicielstwa. Kiedyś jak go poprosiłam o jakąś pomoc przy Małym to mi powiedział"chciałaś to masz. To był Twój cel życiowy to sobie radź". Nie zaprzeczam, chciałam to mam, spełniam się ale jestem tylko człowiekiem wątłej postury i czasami fizycznie nie da się czegoś ogarnąć, co nie musi wynikać z mojego lenistwa czy wygody. A co do tego co napisałeś/łaś na końcu...Właśnie to podał za powód dlaczego nie możemy i nie powinniśmy być razem-jesteśmy z różnych bajek i się nigdy nie dogadamy. Tylko ja się pytam- 8lat do tego dochodził??? Narzeczeństwo, małżeństwo, jedna ciąża, druga, dziecko.....i dopiero odkrycie??? No coś tu jest nie tak..... Nie da się nikogo zmusić do uczucia, miłości ale nad związkiem trzeba pracować cały czas, nic się z powietrza nie bierze, bo motylki w brzuchu niewiadomo skąd to są tylko na początku. Potem trzeba "pracować" i się starać. A widzę ze jemu wogóle się nie chce. Tak to wygląda z mojej strony.... A może jednak to nigdy nie miało prawa się udać...tego nie wiem...
3739
<
#11 | Deleted_User dnia 16.07.2014 19:12
Rukola przeczytałam- miło mi, ale najważniejsze jest to, żebyś ty dała sobie radę. Odpiszę ci tutaj.
Masz całkowitą rację twierdząc, że "nad związkiem trzeba pracować cały czas, nic się z powietrza nie bierze, bo motylki w brzuchu niewiadomo skąd to są tylko na początku. Potem trzeba "pracować" i się starać."
Tak rzeczywiście jest, ale moja droga do tej kwestii musza tak samo podchodzić dwie zainteresowane strony. Jeśli tylko jedna osoba stara się i pracuje nad związkiem, wiecznie buduje i buduje,a druga osoba chodzi na boki i w inną stronę, to jakim cudem taki zaprzęg ma iść równym krokiem do przodu?
Ty idziesz, jak zrównoważona kobyła z klapkami na oczach, równo i przed siebie, ale obok masz narowistego i rąbniętego w łeb wałacha, który wierzga, szarpie się i wiecznie są z nim jakies problemy. Ty w prawo- on w lewo. Dokąd zajedzie taki zaprzęg? No chyba tylko na manowce.
Odpuść sobie tę szarpaninę- widać przecież, że oboje jesteście z różnych bajek, jak słusznie zauważył ten niezwykle "mądry" twój mąż.
Ty chcesz miec normalną rodzinę, a on chce łazić po knajpach i zarywać baby.
Ty gotujesz obiad i sprzątasz, by w domu panował ład i porządek, a on woli uwalić się na kanapie i smsować do jakiejś lafiryndy.
Ty w nocy lubisz spać, a on woli o piątej nad ranem dostawać smsy od jakiejś lafiryndy i pisać z nią po nocach. No jakie ty widzisz dla was szanse?
To nie jest przeciez jakiś tuman, żebyś ty musiała tłumaczyć mu czym jest rodzina i jak jej członkowie powinni nawzajem się traktować albo po co w ogóle ludzie zakładają rodziny.
Przeciez ten człowiek wie o tym wszystkim doskonale- nie baw się więc w jego nauczycielkę, matkę albo jakąś mentorkę, bo to bez sensu- on i tak nie przyjmie twoich argumentów, bo on rodziny z tobą nie chce tworzyć ani tym bardziej budować.
On woli to, a ty wolisz tamto.
Ty nie rozmawiaj ju z nim o tym, jak ratować to małżeństwo, bo podejrzewam, że gdy ty zaczynasz znowu te swoje śpiewki, to on znudzony wywraca tylko oczami, bo on wie, że czeka go kolejne trucie. Odpuść jemu i odpuść sobie.
Jesteś kobietą, więc to facet powinien ciebie zdobywać i adorować, a nie ty masz uganiać się za chłopem.
Jesteś młoda, atrakcyjna, masz mnóstwo różnych wspaniałych zalet- naprawdę nie musisz poniżać sie i żebrać o czyjeś uczucie.
Woli szmatę. która puszcza się z zonatym i dzieciatym? To niech do niej idzie.
Krzyżyk na drogę i niech mu ziemia lekką będzie.
Nie przejmuj się- najważniejsze, ze masz dziecko i pomyśl- urodziłaś wcześniaka przez te wszystkie stresy. Przecież, gdyby nie dopisało ci szczęście albo nie miałabyś opieki od Boga, to przez zwykłego ch..ka straciłabyś swoje dziecko.
Pluj na tego chłopa, ale zanim się z nim rozwiedziesz, to udawaj lekko przygłupawą- to despota, więc będzie robił ci na złość w sprawach majątkowych. Z takimi ludźmi lepiej jest postępować, jak z wariatami, jesli nie chce się, by rzucali ci oni za duże kłody pod nogi.
Dasz sobie radę, bo jesteś mądrą dziewczyną i masz posprzątane w głowie.
11374
<
#12 | rukola dnia 16.07.2014 19:38
Dziękuję za wsparcie i cenne rady!!! Obym w końcu wzięła się w garść , przestała okłamywać że nagle wszystko będzie z nim tak jak powinno i przestała walić głową w mur...muszę znależć siłę na to chociażby dla syna. Coś się kończy a coś się zaczyna... Ale narazie jest mi ciężko emocjonalnie, naprawdę.... To boli że tak to wszystko wygląda...
9937
<
#13 | Ramirez dnia 16.07.2014 20:30

Cytat

Nie ma w tym niczego dziwnego ani nienormalnego- taka dziewczyna, jak ty, to marzenie dla wielu mężczyzn.


Dokładnie, posłuchaj Mono - dobrze prawi. Masz jeszcze szansę na normalne życie. A znaleźć teraz normalną dziewczynę, co ma poukładane w głowie - to wcale nie takie łatwe. Po każdej burzy będzie słoneczko, ale przez burzę musisz niestety sama przejść.
5448
<
#14 | Andzia76 dnia 16.07.2014 20:41
Rukola
pamiętam jak dziś, a minęło 13 lat Z przymrużeniem oka jak urodziła nam się córka, od momentu powrotu z pracy męża, biegał z nią, przewijał, kąpał, mogłam jedynie asystować przy kąpieli Szeroki uśmiech Rodzicielstwo to zajęcie dla dwojga, moim skromnym zdaniem. Twój mąż nie dorósł ani do bycia mężem ani do bycia ojcem. Najlepiej chyba zwrócić mu wolność, upragnioną wolność, by mógł nacieszyć się innymi kobietami. Wg mnie za mało zadbałaś w tym związku o siebie, o swoje ja. Może czas zadbać o siebie? Może warto poczekać na kogoś, kto doceni jakie szczęście mu się trafiło i będzie Cię nosił na rękach? Z tego co czytam, zgadzam się z poprzednikami, ten Twój mąż to kawał buca jest. I tyle.
Trzymaj siÄ™
Ps. Masz tu nas, po lewej masz też czat, gdzie możesz z nami pogadać
11374
<
#15 | rukola dnia 16.07.2014 21:03
Cieszę się że tu trafiłam, tzn. nikomu nie życzę i sobie też aby tu trafiać ale jak jest już człowiek w takiej sytuacji to dobrze że są takie miejsca i tacy ludzie. Bo samemu trudno nieraz ogarnąć myśli i spojrzeć z dystansu.
10983
<
#16 | Maja32 dnia 17.07.2014 00:19
Hej
Przeżyłam niemal to samo co Ty, tylko zaczęło sie gdy dziecko miało 2 miesiace... Ogromnie Ci współczuje i wiem przez co przechodzisz Smutek ja nadal sie nie pozbieralam po tym wszystko a minęło juz prawie pol roku od rozstania Trzymaj sie
11374
<
#17 | rukola dnia 17.07.2014 15:23
Dziś rano dostałam anonimowego smsa, od jakiejś dziewczyny, że wie że mój mąż spotyka się z jej znajomą. Napisała mi gdzie ona mieszka, żebym wpadła do niej i zrobiła awanturę dlaczego ona spotyka się z moim mężem. Wiem kto to, znam ją. To była stażystka mojego męża. Dziewczątko ma chyba 21, 22 lata. Fakt, odkryłam niedawno, zobaczyłam przez ramię, że mój mąż pisze CIĄGLE z jakąś Edytą....ale nigdy nie pomyślałabym o tej!!! Myślałam że tak ma na imię ta jaką znajoma z daleka z którą zaczął pisać w tamtym roku jak zaszłam w ciążę. A tu widzę że chodzi o Edytę która jest tu na miejscu.....Powiem wam wszystkim tak-nie musi jej za przeproszeniem bzykać...i tak czuję się zdradzona chociażby przez smsowanie ciągle, cały czas, zamiast zabawy z Małym, zamiast rozmowy ze mną, w drodze do lekarza, nawet jak zdaży mu się wziąć syna na ręce....to drugą ręką pisze smsy.....Nie wiem kto był tak łaskawy mi o tym napisać...nie wiem skąd ten zbieg okoliczności ze wcześniej nikt mi o niczym nie powiedział, a dziś nasza rocznica ślubu a do tego mąż ma wpaść do domu na rozmowę....Czuję się jakby to był jakiśfilm...tragikomedia.... Nie sądziłam też że po dniu, czy 2 bycia na tym portalu tak zacznie mi się zmieniać postrzeganie na mój "związek"...mimo iż moi bliscy już dawno mówili mi"nie męcz się, walcz o godne życie, zostaw go..." Nawet teściowa mi mówiła że ona by nie zniosła takiego traktowania jaki mi funduje jej syn....Czasami wstyd mi że jestem taka głupia i w tym tkwię, ale walczy się do końca, ma się nadzieję i chce walczyć o normalną rodzinę...tym bardziej jak jest się z człowiekiem nie miesiąc nie dwa ale kilka lat.... Ale chyba pora przestać walczyć....bo chyba nie ma już o co....

Komentarz doklejony:
oczywiście nie mam zamiaru jechać do niej i robić jej "wjazdu na chatę"....Nie ma co marnować sił i energii...A Wy co o tym sądzicie...?

Komentarz doklejony:
Ponieważ nie mogę edytować mojego wpisu o zdradzie...to piszę tu, może ktoś doczyta.... Ponieważ największym zarzutem męża i teściowej(choc ona ogólnie jest ok), jest mój brak pracy. Tzn. tak jak napisałam, byłam tylko na stażach. Założyłam w koncu sklep, z dotacji, mąż mi pomógł bo ma doświadczenie w tej kwestii, ale po miesiącu od otworzenia sklepu dowiedziałam się o ciązy-tej pierwszej wyczekiwanej i straconej..... potem był okres dochodzenia do siebie, potem krótki powrót do sklepu i znów ciąża tym razem już przeleżana. Wszytsko wskazuje na to, że mojego męża najbardziej boli, wkurza, denerwuje...i oddala odemnie fakt, że nie pracowałam, mimo iż szukałąm długo pracy, że jestem leniem, pasożytem, utrzymanką itp. jak to nieraz mi powtarzał...Ja tak nie uważam! Nie brałam od niego kasy na jakieś swoje przyjemnosci, miałam w portfelu po 10, 20 zł a jak potrzebowałam to wolałam iść do rodziców niż prosić jego, zeby mi nie wypominał "że żeruję na nim". Choć on chyba miał pretensje o to że "on płaci rachunki i kupuje jedzenie...". Ja wiem że teraz cięzkie czasy, kredyty, że hołduje się stylowi "kobiety niezależnej, wszystkoogarniającej"....ale kurcze....czy będąc dobrym człowiekiem, z wartościami, będąc uczuciową, oddaną, nie fochowatą, nie imprezową ale otwartą na ludzi....można być przekreślonym jako człowiek tylko dlatego że chcę się być żoną i matką, w domu? Nie mówię że chcę tak do końca życia, ale jak już zaczynałam się spotykać z moim wtedy jeszcze nie mężem to mówiłam, ze do szczęścia potrzebuję tylko dobrego męża i zdrowe dzieci. Wiedział gdyż mówiłam, że jak się urodzi to chcę siedzieć z dzieckiem do 2, 3 lat gdyż żadna babcia, ciocia czy żłobki nie wychowają mi dziecko tak jak ja chcę i na jakiego człowieka bym chciała. I że nie pozwolę sobie po tak długim czekaniu na ten mały cud na to, abym opuściła pierwsze słowo, pierwszy ząbek.... Może to wynika też z różnego wychowania....U nas mimo iż nie było bogato,bez żadnych wycieczek i takich innych cudów, przeciętna rodzina, to jednak podejscie do kasy było takie-szczególnie w rodzinie- że raz Ty dasz mi, raz ja Tobie, jak nie masz to ok, bliskim trzeba pomagać a nie patrzec na pieniądze....Mąż twierdzi że to wykorzystywanie jednych przez drugich, a dla naszej rodziny to naturalna bezinteresowna pomoc bliskiemu. Nie chciałąbym aby całe moje życie determinowała kasa...bo może do życia jest potrzebna ale nie do szczęścia...Ja nie jestem wymagająca w tej kwestii, aby było co jeść i na łeb nie kapało, dla mnie wazniejsze są relacje. Zaczynam miec jednak powoli pretensje do siebie, że może gdybym była zatwardziałą pracoholiczką, przebojową egoistką jak on to może wtedy by mnie szanował i kochał..? Ale wtedy nie byłabym sobą.....
5448
<
#18 | Andzia76 dnia 17.07.2014 16:05

Cytat

ale walczy się do końca, ma się nadzieję i chce walczyć o normalną rodzinę...tym bardziej jak jest się z człowiekiem nie miesiąc nie dwa ale kilka lat....

Rukola o co chcesz walczyć, bo ja chyba mało bystra jestem. Twój mąż że tak napiszę bardzo brzydko ma na Ciebie wyj:szoookbane, więc tu nie ma o czym pisać

Cytat

Bardzo często mnie wyzywał, mówił że do niczego się nie nadaję, wytykał mi wady przy każdej możliwej okazji, nieraz opierdzielał mnie jak dziecko przy ludziach.
:szoook

Cytat

że jestem nie zorganizowana i "za dobra" dla każdego.
czyli

Cytat

jak to mój mąż często o mnie mówił... "pieprzona matka teresa"..

Cytat

nie miałam pewnosci czy mnie nie uderzy,

To tylko kilka zdań, a zobacz jak wiele o nim świadczy, w skrócie cham, buc i tuman. Czy naprawdę warto o cokolwiek tu walczyć?

Komentarz doklejony:

Cytat

Zaczynam miec jednak powoli pretensje do siebie, że może gdybym była zatwardziałą pracoholiczką, przebojową egoistką jak on to może wtedy by mnie szanował i kochał..? Ale wtedy nie byłabym sobą.....

Ach, te wieczne dylematy, gdyby babcia miała wąsy ......
Rukola, ogarnij się trochę, bo Cię zaraz kopnę w tyłek. Szeroki uśmiech
11374
<
#19 | rukola dnia 17.07.2014 16:10
ehh... dzięki...... Walczyłam ale juz nie walczę bo nie ma o co....Przykre to ale trzeba skonczyc się okłamywać....Taki typ......
5448
<
#20 | Andzia76 dnia 17.07.2014 16:16
dokładnie jak napisałaś

Cytat

nie ma o co...
3739
<
#21 | Deleted_User dnia 17.07.2014 16:21
Ten zbieg okoliczności z smsem od życzliwej osoby, w końcu nie twojej koleżanki trochę jakiś taki dziwny, skleja się z waszą rocznicą i jak o ile dobrze zrozumiałem z zapowiadaną rozmową w temacie "przyszłość rodziny". Może to daleko posunięta kalkulacja i nie ma potrzeby dopatrywania się spisku, bo wygląda to trochę podejrzanie.

Postrzeganie świata nie zmienia się, aż tak radykalnie i w tak ekspresowym tempie. Wydaje mi się, że grunt przemyśleń i oceny miałaś przygotowany wcześniej, to te rozmowy ze znajomymi i bliskimi. Tu otrzymujesz w zasadzie (najprawdopodobniej) tylko potwierdzenie ich podpowiedzi.
11374
<
#22 | rukola dnia 17.07.2014 16:40
jest to bardzo dziwne, nigdy wczesniej nie było jakichś informacji z zewnątrz o tym że mój mąż gdzies z kims był widziany, czy ze się spotyka.....Zaskoczył mnie ten sms akurat dzisiaj....

A tutaj po prostu chciałam posłuchać opinii kogoś kto ma podobne przejścia za sobą, bo czy w mojej rodzinie, czy wśród przyjaciół takie sytuacje jak u nas się nie zdarzały. Jednak czy z perspektywy długiego szczęśliwego związku, czy też z perspektywy okropnych przejść ludzi tutaj, rady i opini są rzeczywiście podobne

Komentarz doklejony:
często jest tak, że zainteresowana osoba dowiaduje się o przewinieniach partnera na koncu.....Bo gdzież można znikać na weekend, na całą noc nie chcąc powiedzieć gdzie i z kim się było ? bo tłumaczenie "ze znajomym ale nie znasz..." albo "swoje sprawy załatwiałem".... to chyba po kilku czy kilkunastu takich tłumaczeniach nawet głupi by się domyslił że coć jest nie tak...

Komentarz doklejony:
Przyznał się. Powiedział że się spotykają. Nie powiedział jak długo. Ale czy to ważne...? Spytałam czy to coś poważnego...powiedział że chyba nie....No bo co chce w sumie osiągnąć z 22latką z którą może iść na disco i pogadać o pierdołach...? Wiecie co, szkoda mi go...bo jak można być tak głupim dokonując takich wyborów życiowych. Już pomijam fakt, że ani ona ładna ani bystra, bo przecież ją znam...Ale nie chcę nawet się w to wgłębiać. Czy ktoś mi doradzi, jak mam się zachować jak ją spotkam? udawać że o niczym nie wiem? zbluzgać? nic nie mówić? urwać głowię Z przymrużeniem oka Z przymrużeniem oka Z przymrużeniem oka ? A tak serio, nie wiem jak zareaguje....nie wiem co byłoby w takiej sytuacji najlepsze...
10096
<
#23 | agnieszka19752 dnia 18.07.2014 09:51
Rukola ty nie zastanawiaj się co masz zrobić jak ją spotkasz, tylko co masz zrobić ze swoim niewiernym. No bo chyba nie przejdziesz z tym do porządku dziennego i nie będziesz udawała, że o niczym nie wiesz:wykrzyknik
7375
<
#24 | B40 dnia 18.07.2014 10:04
Rukola osobiście nie widzę nic dziwnego w SMS-ie. To klasyczne zagranie kochanki (może przez jej koleżankę).

Po prostu często tak bywa. Mężuś nawciskał jej ciemnoty jaki to jest nieszczęśliwy jak to żona go nie rozumie. Mijają dni, m-ce i mężuś dalej jest nieszczęśliwy. Ale nic z tym nie robi. Kochanka zaczyna to zauważać więc prosi koleżankę o "przysługę".
Wybranek nie chce zostawić żony zołzy trzeba mu pomóc, lub załatwić aby nie miał wyboru. Żona się dowie i sama zostawi mężusia.

Napisałaś jedną ciekawą rzecz:

Cytat


Przyznał się. Powiedział że się spotykają. Nie powiedział jak długo. Ale czy to ważne...? Spytałam czy to coś poważnego...powiedział że chyba nie...


Ty widać stosunek do kochanicy. Możliwe że "oszukane dziewczę" upodlone zrozumiało kim jest dla Twojego mężą. Z przymrużeniem oka

Nie myśl jak masz zachować się do niej (czasem włosów jej nie powyrywaj jak ją spotkasz. Szeroki uśmiech ) jak napisałaś z urodą u niej raczej deficyt.

Zastanów się co zrobić z Panem Zdradzaczem.
7619
<
#25 | Marta74 dnia 18.07.2014 10:39
Rukola,

Co u Ciebie?
Jak siÄ™ czujesz?
Co planujesz zrobić?

Åšciskam serdecznie, (zbyt?) dobra dziewczyno!!! :cacy
3739
<
#26 | Deleted_User dnia 18.07.2014 11:59
Zajmujemy się tylko castnow, a rukola poszła w kąt.
Powiedział więc, że ktoś jest, ale że oczywiście, to nic poważnego, ble, ble, ble.
Rukola ona ani ładna, ani mądra, ani porządna- więc co on w niej widzi?
Otóż on widzi w niej wszystko to, czego potrzebuje. A czego mianowicie? On potrzebuje wolności.
Ty jawisz się temu facetowi, jako poczciwa, dobra mamuśka, ale twoja oferta na życie nie jest dla niego atrakcyjna. Ty cenisz sobie dom, rodzinę i to są dla ciebie największe priorytety i im bardziej ceniłabyś sobie właśnie takie wartości, tym bardziej on będzie od ciebie uciekał. Ty przerażasz go i zniechęcasz taką ofertą.
Dlaczego?
Bo on chce hulać i chce robić to na co ma ochotę.
To nie jest dobry materiał na męża, na ojca, na głowę rodziny.
To dandys, który przez jakiś chichot losu zaplątał się w układy rodzinne, a teraz nie za bardzo wie, jak się z tego wyplątać.
Tamta jest młodą 22-letnią doopą, nie jest ani ładna, ani mądra i ty dziwisz się temu, że on chce taką.
Ty nie dziw się niczemu, bo jej wygląd nie ma tu nic do rzeczy. Ty mogłabyś być nawet miss piękności, a i tak tamta byłaby dla tego człowieka bardziej atrakcyjna od ciebie.
Tamta nie doszukuje się w tym chłopie męża ani ojca dla ich dziecka- tamta, jak on chce dobrze się zabawić i jako taka dlatego go pociąga. Ona oprócz dobrej zabawy niczego od niego nie chce.
Gdybyś ty nagle odpuściła mu wszelkie oczekiwania od niego i jako męża, i jako ojca, to on uwaliłby się na kanapie i być może zadowoliłby się tylko oglądaniem pornusów w internecie, nie uciekałby aż tak z domu. Siedziałby po prostu, jako truteń na doopie i ceniłby sobie święty spokój.
Ty jednak wymagasz czegoś od niego, prawda? Chciałabyś przyuczyć go do roli ojca, do roli męża, matkujesz mu, robisz za nauczycielkę- więc jako taka budzisz w nim chęc ucieczki. On woli zniknąć na weekend z jakąś młodą doopą, bo pośmieje się przynajmniej, wyluzuje, odpocznie, a nie będzie siedział z tobą na doopie i wysłuchiwał twoich pouczeń albo nie daj Boże dałby się zagonić do roboty.
Rukola ten facet popełnił wielki błąd żeniąc się i nie chodzi tu o ciebie- o po prostu nie powinien się jeszcze żenić.
Od tej pory on będzie żył z tobą na pół gwizdka- z jednej strony rodzina, no bo skoro już jest, to trudno, a z drugiej strony pełnia życia z postaci rozrywkowych młodych doop, których nie brakuje. Nie opędzisz się od tego dziadostwa, bo tyle tego wokół, a on łasy jest na takie doopy.
Nie rozmawiaj z tą dziewuchą, niczego i tak jej nie udowodnisz- olej ją, niech ona puszcza się z żonatymi, rozwiedzionymi, wdowcami, no z kim chce. Nie będzie ta, to będzie inna- w gruncie rzeczy wszystkie c..i..p..y pachną tak samo.
Ty ze sobą zrób porządek i zastanów się czy dalej jest ci z tym panem- chłopcem po drodze. Wywal go z domu i przekonaj się, co on zrobi.
3739
<
#27 | Deleted_User dnia 18.07.2014 12:24
Oj Mono pojechałaś trochę tuż powyżej ostatniego akapitu, no i chyba jednak nie aż tak do końca masz rację Fajne

Z resztą w miarę trzeba się zgodzić, lovelas ma ochotę na zabawę i jak sądzę jest to wpisane w jego charakter a ten jako taki u człowieka się nie zmienia, nawet jeśli pan mąż nad sobą popracuje skłonności do zabawy może zaledwie uśpić.
Istota tego związku polega chyba na całkowitym przestrzeleniu w celach obu partnerów, w niedojrzałości męża rukoli. Perspektywy raczej marne, jednak cuda się czasem zdarzają.
9937
<
#28 | Ramirez dnia 18.07.2014 14:47

Cytat

...ale kurcze....czy będąc dobrym człowiekiem, z wartościami, będąc uczuciową, oddaną, niefochowatą, nie imprezową, ale otwartą na ludzi....można być przekreślonym jako człowiek tylko dlatego że chcę się być żoną i matką, w domu? Nie mówię że chcę tak do końca życia, ale jak już zaczynałam się spotykać z moim wtedy jeszcze nie mężem to mówiłam, ze do szczęścia potrzebuję tylko dobrego męża i zdrowe dzieci.


No patrz, szkoda że w moim wieku mógłbym tylko Cię adoptować Fajne
Masz zwyczajnie niedojrzałego męża. Ale ten mąż - on moim zdaniem w związku z Tobą się... znudził. Jesteś spokojna, stabilna domatorka, przewidywalna, rodzinna - dla wielu mężczyzn tu byłby to skarb. Ale jak ktoś jest głodny emocji, to zawsze zaczyna szukać ich poza domem...
Do hienki podchodź spokojnie. Fakt, zasługuje by jej przylać, ale... to już niczego nie zmieni. Masz przed sobą rok burzy i wojen, ale potem będzie jeszcze Słonko świeciło - dasz radę.
3739
<
#29 | Deleted_User dnia 18.07.2014 14:48
Tezeusz wcale nie pojechałam za bardzo. No coś ty? A na co ma czekać ta dziewczyna? To już wszyscy znajomi, nie wyłączając nawet matki tego chłopaczka radzą jej, żeby dała sobie z nim spokój, bo traktuje tę dziewczynę, jak jakąś służebną dziewkę do posług, a ona ma jeszcze czekać? Na co? A może powinna siedzieć cicho, jak mysz pod miotłą, oporządzać despotę, prać mu gacie i może jeszcze prasować koszule, gdy idzie do 22-lletniej kochanki? Niech idzie do tej młodej i niech ta druga skacze koło niego, niech ona pierze mu gacie i prasuje koszule oraz sprząta po nim i niech ona podstawia mu pod nos, nie tylko swoje krocze, ale też i michę zupy.
A co to w ogóle ma być?
Ktoś nie dojrzał do tego, by mieć rodzinę i dziecko niech robi wypad, a nie marnuje dziewczynie życie.
Czy rukola ma dołączyć do grona matek- Polek, które ciągną, jak ten przysłowiowy wół roboczy cały dom na swoich barkach? Ona jest fajną i mądrą dziewczyną, a ten chłop, to lowelas, który za wcześnie się ożenił i ma ochotę hulać.
To niech sobie hula- jego sprawa, ale czy musi robić to na coraz bardziej zgarbionych plecach rukoli?
Skoro nawet jego matka jest za tym, by rukola zrobiła porządek z tym chłopaczkiem, to tam misi być naprawdę niewesoło.
3739
<
#30 | Deleted_User dnia 18.07.2014 15:40
Mono chodziło mi tylko o tą uwagę opartą na zmyśle powonienia, nic poza tym.

Pytania wyżej oczywiście retoryczne. rukola mam wrażenie przyszła tu, żeby utwierdzić się w przekonaniu iż jej walka nie ma sensu.
3739
<
#31 | Deleted_User dnia 18.07.2014 15:51
No tak- fakt, trochę z tym pojechałam, ale to nie był ostatni akapit, tylko przedostatni, więc pomyślałam, że chodzi ci o to wywalenie z domu.
Muszę panować nad swoim językiem- sorry.


Napisałem - trochę tuż powyżej ostatniego akapitu Uśmiech
Nie traktuj tego jak upomnienie, ot tak zwróciłem na to uwagę
tezeusz

Komentarz doklejony:
No faktycznie- ale co? Nie mam racji? Przecież w gruncie rzeczy pachną tak samo. Uśmiech
11374
<
#32 | rukola dnia 18.07.2014 18:27
Kochani! jestem niesamowicie wdzięczna za zainteresowanie!!! każdy komentarz chłonę jak gąbka i wyciągam wnioski. Ze względu na to że widzę takie zaangażowanie w chęć doradzenia mi, pomocy powiem Wam, że jestem zadowolona z rozmowy! Mąż był w szoku...gdyż myślał chyba i się nastawiał, że -jak zawsze będę mendolić żebyśmy spróbowali, że będę płakać, przekonywać tysięczny raz itp. A tu przeżył szok, bo chyba pierwszy raz w życiu byłam tak konkretna, zdeterminowana.....Powiedziałam że nie będę latała za nim, starała się bo robiłam tak cały czas....że jestem dumna z siebie że mam tak mocny kręgosłup moralny, że mimo iż on znikał i takie inne cuda, to ja siedziałam w domu, z dzieckiem i go nie zdradziłam. I nie czuję się przez to "frajerką" a wręcz przeciwnie! Po tylu smsach, mailach, rozmowach gdzie go prosiłam "spróbujmy, ratujmy rodzinę, zacznijmy wszystko od nowa, razem"....wczoraj usłyszał w końcu że miarka się przebrała, że mam dość. Nigdy nie widział mnie takiej silnej i to chyba zbiło go z tropu. Byłam z siebie dumna. Nie mieszka z nami juz 3 tyg, ja daję radę, to też podnosi mnie na duchu że potrafię, ze mi wychodzi choć on zawsze oceniał mnie jako niezaradną i słabą. Nie rozmawialiśmy o rozwodzie bo ani ja nie mam do tego głowy, ani mi to narazie nie potrzebne, ani nie zależy mi na "niszczeniu go i walki o ostatni garnek w domu"on tez nie jest akurat z tych typów(no chybaże znowu mnie zaskoczy...no ale nigdy nie wykazywał zapędów w tę stronę). Jest dobrze jak jest. na dzien dzisiejszy on sobie mieszka oddzielnie, ja oddzielnie, do Małego i tak będzie wpadał kiedy tam mu się zachce...więc jakiśtam kontakt będziemy mieli. Ale cieszę się że skonczyłam etap wiecznego wyczekiwania, przepłakiwania nocy i nadskakiwania. Jestem ja i synio i teraz myślę o tym żebyśmy razem miło spędzali czas.

Wyrażaliście się nie jeden raz że taki z niego hulaka...otóż jak zaczęliśmy się spotykać to wogóle taki nie był!!!! I tym mi zaimponował, bo takich typów imprezowych podrywaczy to "opalałam" w przedbiegach. A on własnie, wiem ze wyszumiał się...bardzo za młodu....a jak go już poznałam to właśnie imponował takim dorosłym myśleniem. I przez 7,5 lat związku nie ciągnęło go wogóle to takich rozrywek!!!!Zawsze razem jakies grille za znajomymi,normalne spotkania, oglądanie meczy itp. A tak mu się coś poprzestawiało w głowie w połowie tej ciąży. Jak mnie spytał pierwszy raz o dyskotekę(jak się okazało potem, miesiąc przed moim porodem) to zaniemówiłam i myślałam że spadnę z krzesła! No i wtedy zaczęły się kłótnie o to, bo ja uważałam to za bardzo niestosowne w naszej sytuacji a on twierdził ze go ograniczam...normalnie jakby mu ktoś mózg wyłączył, słuchałam i nie wierzyłam...no i potem to już się tylko pogłębiało. Piszę to aby nie było że w tej kwestii"widziały gały co brały", bo akurat w tej kwestii nie widziały bo tego nie było.A skoro się tak wyszalał za młodu no to super ze to juz za nim. Właściwie nie wiem czy to cokolwiek wniesie w tą sytuację teraz, ale chciałam to sprostować Uśmiech

Komentarz doklejony:
no i jeszcze jedno...zeby nie było że mąż miał ze mną nudne życie i bidulek ruszył w tan... Otóż ja lubiłam z nim i autem pośmigać i na koncert pójść i się spotkać ze znajomymi, na bilarda i jakies extreme off roady , spacery, góry, kino ...ale wszystko bez głupot, w granicach rozsądku i bez przekraczania granic.(choć za typowymi pijackimi imprezami, spędami i disco to nie przepadam delikatnie mówiąc...) I głowa nigdy nie bolała, heheh, no wiecie... Z przymrużeniem oka Ale zawsze najpierw my,uczucia,emocje, rodzina. Więc czy mając to przez praktycznie 7 lat tak mu odwaliło przez ten ciężki dla nas, dla mnie okres ciąży...?! Choć tak już chyba pisałam, związek był burzliwy, on wymagał, wściekał się, był niezadowolony, stawiał warunki.... ja się starałam ale nieraz nie potrafiłam sprostać...i podobno to go odsunęło odemnie. A może te jego wszytskie głupoty co zaczął wyprawiać to była tylko ucieczka odemnie a nie taka silna potrzeba...? Co nie zmienia faktu że to głupoty,....i że napewno na nie nie zasłużyłam....

Tak to dopisuję co mi wpadnie na myśl, żeby cała sytuacja była jak najbardziej klarowna bo staram się być obiektywna w przedstawieniu tego wszystkiego...
3739
<
#33 | Deleted_User dnia 18.07.2014 19:02
To dość istotne informacje, bo one dają jakąś nadzieję, że w tym facecie tkwi jednak jakis potencjał, a i ty lepiej się przecież z tym czujesz. Nie musisz teraz katować się od rana do wieczora i sama sobie wyrzucać, że "matko święta, widziałam przecież że to dandys, to dlaczego tak się przy nim upierałam? Gdzie ja miałam rozum? Czego ja się spodziewałam? - na takie dodatkowe męczarnie ciebie nie dotyczą. Miałaś bowiem wszelkie podstawy do tego, by ufać temu facetowi na tyle, by chcieć zakładać z nim rodzinę.
Ty też jesteś w porządku wobec niego, bo od początku jasno stawiałas sprawę- on wiedział, że nie jesteś z tych knajpianych, które zarywają facetów, co tydzień innego, tylko dziewczyną poukładaną i poważnie podchodzącą do życia. Że nie w głowie ci głupoty, tylko chcesz rodzinę, męża, dziecko i fajny dom- nie masz czego sobie zarzucić. A, jeśli komuś nie pasuje taka kobieta, jak ty, to niech szuka rozrywkowej, z luźnym podejściem do spraw związków i do życia w ogóle.
Tak więc ty jesteś w porządku i dla ciebie to właśnie powinno być najważniejsze. Ty nie możesz sobie zarzucić, że puszczałaś się na prawo i na lewo, że byłaś leniem albo jakąś fleją, że nie dbałaś o dziecko albo męża- możesz spoglądać w lusterko i uśmiechać się do siebie. To bardzo ważne.
On natomiast, zawiódł- może nawet nie ze złej woli. Ja myslę, że mogło przestraszyć go życie, jego proza. Ciąża, problemy z donoszeniem ciąży, szpital, tabletki, twój strach, ta odpowiedzialność, życie w napięciu, w stresie- to despota, więc na pewno facet ten ma zaburzone poczucie bezpieczeństwa (rozbita rodzina, jego dzieciństwo). Tyran kreuje się na silnego faceta, ale w rzeczywistości, to wielki słabeusz. Prawdziwie silnym filarem dla kobiety może być tylko mężczyzna partnerski- despota jest, jak plastelina i nie nadaje sie do stabilnego związku. Tacy faceci dobrzy są tylko na wygodne chwile, gdy nie ma problemów, bo wtedy moga sobie porządzić i pobawić się w faceta. Gdy przychodzą ciężkie problemy, oni najczęściej wymiękają, bo tak naprawdę, poza umiejętnością rządzenia innymi ludźmi, nie ma w nich żadnej siły. To kolosy na glinianych nogach.
Wydaje mi się więc, że ten facet po prostu stchórzył i dlatego wdał się w romans z jakąś rozrywkową dziewuszką. Tamta, oprócz zabawy niczego przecież od niego nie chce.
Rukola ten facet ODPOCZYWA po prostu po dość ciężkich przeżyciach, jakie zafundowało wam życie.
Dobrze zrobiłaś, że pogoniłas go z domu i że pokazałaś mu się, jako kobieta silna i dojrzała- postawiłas konkretne granice i on już wie, że zabawa z tobą się skończyła.
I tak właśnie teraz trzymaj.
niech nie przyjdzie ci do głowy ratowanie czegokolwiek, jakies wypisywanie do niego, dzwonienie i tłumaczenie mu, jak krowie na rowie, co on ma robić albo jak ty się czujesz. Absolutnie nic nie rób- żyj sobie z dnia na dzień i ciesz się dzieckiem oraz tym, że jesteś fantastyczną dziewczyną. Niczym sie nie przejmuj.
W tym facecie jest na szczęście jakiś potencjał, więc nie matrw się- on pewnego dnia będzie chciał wrócić. Nie jest to bowiem taki totalny pustak (tak mi się przynajmniej wydaje), a gdy on będzie chciał wrócić, to ty zachowaj wtedy zimną krew, choćby serce skakało ci do nieba ze szcześcia, ty pokaż mu, że masz do niego wielki dystans. Niech on postara się troszkę. Pamiętaj- nie pali się przecież ani do tego, by lecieć do sądu, ani do tego, by rzucać mu się w ramiona. Spokojnie- bądź sobą, dbaj o siebie bądź radosna, a zobaczysz, jak za jakiś czas kopara opadnie mu aż do podłogi.
A jeśli on nie będzie chciał ciebie odzyskać, tylko rozsmakuje się w tych swoich hulankach, to tym lepiej dla ciebie- kogo bowiem stracisz?
Daj spokój- jakby nie patrzył na twoją sytuację, to właśnie ty jesteś teraz panią sytuacji i samej siebie.Brawo.
5808
<
#34 | Nox dnia 18.07.2014 19:33
Mono,nie zgodzę się z tobą ,on nie zawiódł bo się wystraszył życia.Najpierw ...,,.Bardzo często mnie wyzywał, mówił że do niczego się nie nadaję, wytykał mi wady przy każdej możliwej okazji, nieraz opierdzielał mnie jak dziecko przy ludziach.Najbardziej go bolało że nie mam pracy,..... Czasami się stawiałam, ale bałam się tak bardzo postawić bo nie miałam pewnosci czy mnie nie uderzy, choć nigdy tego nie zrobił...."Później była ciąża ...proza życia.
3739
<
#35 | Deleted_User dnia 18.07.2014 19:43
1234554321 wiem- też to czytałam, ale ja bardziej składam takie jego zachowania na karb jego despotyzmu, czyli zwyczajnie przykrego dla otoczenia sposobu bycia. tacy faceci potrafią być bardzo chamscy, bo oni w ten sposób sikają na swój teren i zaznaczają swoją dominację. Potrafią wyzwać kobietę, zeszmacić ją- no despota, to naprawdę bardzo nieciekawy facet do życia na co dzień.
Tak więc ja stawiam raczej na ciążę, na to że pojawiło się dziecko i pan despota nagle wymiękł- znalazł więc odskocznię.
Wydaje mi sie też, że między rukolą a jej mężem więcej było jednak chwil szczęślwych- ja nie sądzę, by ten facet od rana do wieczora i od poniedziałku do niedzieli tylko i wyłącznie warczał na rodzinę, kłapał ponurą japą, z której wydostawały się tylko bluzgi pod adresem żony.
To na pewno furiat, więc potrafił byc i chamski, ale wydaje mi się, że jest w nim jednak jakiś potencjał. Ale może się mylę.
10096
<
#36 | agnieszka19752 dnia 19.07.2014 11:41
Rukola bardzo się cieszę że dałaś radę być twrda i tak załatwiłaś sprawę. Tak prawdziwie po męskuSzeroki uśmiech:cacy Teraz twój mąż przejrzy na oczy i zobaczy że ty jednak nie jesteś taką fajtłapą jak wcześniej myślał. Kochana to połowa drogi do twojego sukcesu ponieważ on teraz będzie się zastanawiał co ma robić. Zacznie analizować co będzie dla niego lepsze. A że pisałaś że dotąd nie był typem imprezowicza tylko zmienił się teraz( na pewno pod wpływem młodej panienki), to on szybko zrozumie że nie tędy droga( tak mi się przynajmniej wydaje Szok). Ale to ty teraz jesteś PANIĄ sytuacji i teraz ty będziesz prowadziła grę:tak_trzymaj \.To od Ciebie będzie zależało czy w razie powrotu niewiernego do rzeczywistości dasz mu drugą szanse czy nie.:wykrzyknik
Serdecznie ciÄ™ pozdrawiam

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?