Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

mrdear
# poczciwy00:29:00
123sprawdzam00:44:18
uzytkowniczka01:20:24
Obito02:10:17

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

moja dziewczyna zdradziła swojego byłego mężaDrukuj

Witam serdecznie Nie zostałem nigdy zdradzony, a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo ... jednak niedawno dowiedziałem się po 4 miesiącach związku, że moja obecna dziewczyna zdradziła swojego byłego męża (powiedziała mi). Bardzo się obawiam, że mnie też zdradzi. Chciałbym zapytać głównie kobiety co sądzą o mojej dziewczynie ... Czy moje spore obawy to przesada??? Czy ktoś kto zdradził raz będzie miał takie skłonności??? Co myślicie o tym dziewczyny??? Same wiecie najlepiej co może Was popchnąć do zdrady ... Moja partnerka zapewnia mnie, że mnie nie zdradzi ... Ale czy mam prawo do dużych obaw???
10010
<
#1 | sinead dnia 10.03.2014 18:07
zjadlo mi posta z forum wiec powtorze (lobuzy admini przeniesliSzeroki uśmiech)
Nie ma gwarancji w zadnym zwiazku, fakt ze zdradzila umiejscowil ja jedynie w grupie wiekszego ryzyka, co oznacza ,ze ma sklonnosci do zdrady nie oznacza ze zdradzi.
Jak sie dowiedziales?I czy rozmawiales z nia o swoich obawach?/
10945
<
#2 | michaellox dnia 10.03.2014 18:39
Powiedziała mi bo ją zapytałem wprost jaka była przyczyna rozpadu jej związku (jej mąż też ją zdradził).
Nie rozmawiałem z nią o obawach ... powinienem?
5808
<
#3 | Nox dnia 10.03.2014 20:23
...,,Co myślicie o tym dziewczyny???
Same wiecie najlepiej co może Was popchnąć do zdrady ..."-ja nie daję się popychać.,,,,Moja partnerka zapewnia mnie, że mnie nie zdradzi ..."-swojego męża też zapewniała o miłości,wierności.....To kłamczuszka ale co ,zerwiesz bo zdradziła męża?-chyba nie.Więc nie ma się co zadręczać należy mieć ograniczone zaufanie w każdej sprawie.
3739
<
#4 | Deleted_User dnia 10.03.2014 20:43

Cytat

jednak niedawno dowiedziałem się po 4 miesiącach związku, że moja obecna dziewczyna zdradziła swojego byłego męża (powiedziała mi).

Kiedy dziewczyna się rozwiodła?

Cytat

Moja partnerka zapewnia mnie, że mnie nie zdradzi ...

Wszyscy zapewniali, a popatrz, ilu nas tu zarejestrowanych Fajne

Na plus dla niej, że sama Ci powiedziała, zakładając, że nie miałbyś się jak dowiedzieć inną drogą Z przymrużeniem oka
10031
<
#5 | naiwnakochanka dnia 10.03.2014 22:39
To jest chore według ciebie takie osoby nie mogą zakładać rodzin bo kiedyś zdradziły :szoook
10010
<
#6 | sinead dnia 11.03.2014 11:22
Sama Ci powiedziala to jest plus jak juz JW zauwazyla..ale bez jaj ludzie, nie mozna przezyc niczego ciagle sie bojac, owszem obawy, ale tez nie pozwol ze by te obawy odebraly Ci radosc zyciaZ przymrużeniem okaZ przymrużeniem oka
Powiem tak -bedziesz sie martwil jak sie cos stanieZ przymrużeniem oka niestety prewencja w kwestiach uczuciowych i fizycznych kompetnie nie ma sensu, bo jak ktos chce zdradzic to to zrobi i juz.Wymowka sama sie znajdzie.Poki co moze skupcie sie oboje na waszych relacjach i nadewszystko badzcie ze soba szczerzy.
11507
<
#7 | Monika10 dnia 24.09.2014 17:55
Uważam że jeśli kogoś stać na zdradę, to zdradzi. A okazja zawsze się znajdzie. Zależy też w jakich okolicznościach się to stało, ale czy to jakieś usprawiedienie? Nie..
3739
<
#8 | Deleted_User dnia 24.09.2014 18:30
Moim zdaniem słusznie się martwisz, bo pomyśl tak logicznie- jaką trzeba być kobietą, żeby bedąc w związku (w jej przypadku było to wręcz małżeństwo) pójść do jakiegoś obcego chłopa, pozwolić na to, by ten ściągnął jej majtki i inne części garderoby, a potem, jak gdyby nigdy nic nastawić się złodziejowi? Żeby zrobić coś takiego, to uwierz mi, trzeba mieć odpowiedni charakter. Może ktoś się teraz uśmieje, ale ja uważam, że żadna porządna kobieta nie zrobiłaby coś takiego. Powiem nawet więcej- wiele jest kobiet, które zdradzane są wręcz notorycznie przez ruchaczy, ale one, mimo okazji i jakby moralnego wręcz przyzwolenia na zdradę (łajdak nie ma prawa oczekiwać wierności od swojej partnerki), to jednak nie idą nigdzie i nie puszczają się z byle kim. Tak więc dla mnie taka kobieta byłaby już na starcie skreślona. Ja np. mam taki wielki uraz do ludzi, którzy zdradzają, że gdybym poznała faceta i dowiedziała się, że on kiedyś zdradzał kogoś, to ja bym takiego nie chciała. Wiałabym gdzie mnie nogi poniosą. Ja prze całe swoje życie nikogo nie zdradziłam, więc uważam się za tzw. porządną i skoro tak, to na pewno nie chciałabym stać się nagrodą dla faceta, który skrzywdził inną kobietę. Nawet, jeśli zostanę sama, to i tak wolę to, niż gdybym miała świadomie wchodzić w osobisty układ z kimś dla kogo zdrada nie jest żadnym problemem.
Dobrze, że ona powiedziała Ci o tym, bo dzięki temu masz przynajmniej szansę na wolny wybór.
3739
<
#9 | Deleted_User dnia 24.09.2014 19:37
Może powiedziała z obawy że sam byś się dowiedział ? Z przymrużeniem oka
No cóż dużo ryzykujesz.

Przeczytaj to :http://www.zdradzeni.info/forum/viewt...ad_id=1118
6755
<
#10 | Yorik dnia 24.09.2014 21:02
Mono,

Cytat

Może ktoś się teraz uśmieje, ale ja uważam, że żadna porządna kobieta nie zrobiłaby coś takiego.

Cytat

Ja przez całe swoje życie nikogo nie zdradziłam, więc uważam się za tzw. porządną [,...]

No i proszę....
Właśnie ryczę ze śmiechu i nie mogę przestać Szeroki uśmiech Szeroki uśmiech Szeroki uśmiech
Bardzo fajna teoria dorabiana pod siebie; Od razu robi się lepiej na duszy Uśmiech

Ponieważ przez całe swoje życie nie rąbnąłem nikomu 10 baniek, więc nie uważam się za złodzieja. (Nie istotne, że nie miałem porządnej okazji, która by mi bardzo pasowała, trzeba to jakoś przeboleć i ) być tym porządnym człowiekiem dokąd się da Szeroki uśmiech

Ponieważ przez całe swoje życie się ani razu nie rozwiodłem, więc uważam się za tzw. porządnego.
Żaden porządny facet nie zrobiłby czegoś takiego Szeroki uśmiech
Nic tego nie usprawiedliwia, żadne wytłumaczenie, nie ma wytłumaczenia na coś takiego, jak się daje słowo, to trzeba go dotrzymać, nawet jesli druga strona uważa inaczejZ przymrużeniem oka

Acha,.. jestem porządnym facetem.
Bo to że duszę koty gołymi rękoma i dmucham żaby (nie powiem czym), mam nadzieję, że nie jest istotne Szeroki uśmiech
Psssyyyyt.....; pomińmy...
3739
<
#11 | Deleted_User dnia 24.09.2014 21:36
Czytam i oczom nie wierzę...
Wychodzi na to, że kobieta która nie zdradziła swojego "zdradzacza" przez ileś tam bolesnych lat, jest mniej warta do takiej co zdradziła, ale stwierdziła ze powód miała...
Czy ja dobrze rozumiem?
Co do duszenia kotów i dmuchania żab (nie powiem czym), kto powiedział że to nie jest istotne?
Człowiek który ma pewien kręgosłup moralny, nie zrobi ani tego, ani niczego innego, co jest naganne. To jest pewien kodeks, albo jak kto chce prościej; charakter.
I nie ma znaczenia fakt, że zdradzil ale nie udusil w zyciu kota ani nie zagłodzil zlotej rybki w akwarium. Jest zerem!
A ten kto udusl kota, ubliżył umierającej Babci, ale nie zdradził bo np. nie miał okazji... też jest zerem!
Nie można być "dziewicą tylko troszkę"! Albo jest się porządnym człowiekiem, albo mendą!
Po porządnym człowieku, wiesz czego się możesz spodziewać w życiu.
I po mendzie tez wiesz, nie ważne że tylko raz ukradł albo zadusil tego zbolałego kota.
3739
<
#12 | Deleted_User dnia 24.09.2014 21:40
3739
<
#13 | Deleted_User dnia 25.09.2014 19:07
Yorik, tylko uważaj, żebyś się za bardzo nie nadął i żebyś przypadkiem nie pękł z tego gromkiego śmiechu z mojej osoby. Ja uważam siebie za porządną osobę i nie tylko dlatego, że nigdy nikogo nie zdradziłam, a Twoje zdanie na mój temat guzik mnie obchodzi. Czasem, jak cos palniesz, to aż trudno uwierzyć, że to Ty pisałeś. ale ok. nie mam żalu, bo wiem, że raczej chciałeś włożyć kij w mrowisko niż żebyś faktycznie uważał mnie za nieporządną kobietę. Tak więc spoko.
7375
<
#14 | B40 dnia 25.09.2014 19:31
A ja akurat w wypowiedzi Yorika dostrzegam sarkazm. Z przymrużeniem oka

Czy ktokolwiek z nas myślał że będzie zdradzony? Że NIGDY DO KOŃCA ŻYCIA ON/ONA? Gdybyśmy mieli pewność żadnego z nas by tu nie było po prostu podziękowali byśmy na starcie. Ale takiej pewności nie mamy. Jak kiedyś napisała JW NIGDY tak samo pewne jak ZAWSZE.

Powiem wam na swoim przykładzie w początkowej facie "po" chciałem się zrewanżować żonie. Bardzo chciałem. I wiecie co? Pokazałem jej jedynie że mógł bym ale nie chcę. Ale nie ukrywam że chciałem to zrobić.

Przecież większość z nas uważała swoje drugie połówki jako kogoś niezdolnego do zdrady. No sorry ale tak było. Przeczytajcie chociażby inne historie.

Fakt to związek podwyższonego ryzyka. Bo nie chodzi o to ktoś kto zdradził będzie zdradzał. Ale ktoś kto przekroczył jakąś barierę w przyszłości bedzie miał mniejsze opory aby przekroczyć ją znowu. Mój kumpel kiedyś powiedział: "w związku rządzi ten który mniej kocha" i to fakt.
Zobaczcie zdradzonych, większość z nas poświęcała się dla dobra "ogółu" - egoizm 0.

Gdzieś kiedyś w innym wątku ktoś napisał że w przypadku tych dających szansę małżonkowie siedzą z nimi ze strachu (lub coś w tym stylu). Mam inną opinię wcześniej myśleli że wszystko im wolno. To chyba Ty Mono napisałaś cytat z Biblii : "pycha idzie przed upadkiem".

Niestety ale pewność siebie gubi wielu. Udało się raz uda drugi. Zawsze mi wybaczy. Nie nie zawsze. I z reguły się nie udaje.

Porządność ze zdradzaniem ma niewiele wspólnego. To nie kwestia wychowania, kwestia charakteru po prostu zbieg sprzyjających zdradzie okoliczności. Pytanie do panów czy któryś z was uważał małżonkę za k....?

W kwestii wartości człowieka mam inne zdanie. Barbell napisała:

Cytat


Wychodzi na to, że kobieta która nie zdradziła swojego "zdradzacza" przez ileś tam bolesnych lat, jest mniej warta do takiej co zdradziła, ale stwierdziła ze powód miała...


Sam fakt zdrady decyduje jedynie o tym czy ktoś zdradził czy nie. Z wartością kogoś jako człowieka nie ma nic wspólnego. Znam osobiście wiele osób które na 100% nie zdradziły partnerów jednak co do ich wartości moralnej, życiowej, intelektualnej mam zgoła inne zdanie. Fakt zdrady świadczy jedynie o tym iż partner w danym momencie nic dla niej/niego nie znaczył. Tylko tyle.
3739
<
#15 | Deleted_User dnia 25.09.2014 20:25
betrayed40, ja to rozumiem, bo przeciez wiem doskonale o tym, że można być skończonym sku..wie...lem albo babą sekutnicą czy kims takim, a przecież w swoim związku nigdy nie zdradzić. Tylko, że w tym przypadku, w tym konkretnie kontekście słowa Yorika jakoś tak niefajnie zabrzmiały. Jednak ja tylko sie usmiechnęłam, gdy przeczytałam jego wypowiedź i naprawdę daleko mi było do tego, by się obrażać albo coś w tym rodzaju. A ja nigdy nikogo nie zdradziłam, nie tylko ze względu na swoje twarde zasady, ale też dlatego, że nie miałam takiej potrzeby.
Jest ok., jeśli chodzi o Yorika.
3739
<
#16 | Deleted_User dnia 25.09.2014 22:00
Nie lepiej się rozstać, jeśli partner nic dla kogoś nie znaczy?
Samo kłamstwo, oszukiwanie, czasem przez wiele lat, to można usprawiedliwić i powiedzieć o takim człowieku; Fajny gość, o wielkiej wartości moralnej, życiowej intelektualnej?
Jeśli ktoś kłamie, oszukuje i robi to z premedytacja, to gdzie jego moralność? Poza tym, jeśli robi to w jednej sprawie, skąd pewność że nie zachowa się podobnie w innej?
Dla mnie zdrada, podobnie jak każde inne oszustwo, to dyskwalifikacja człowieka, jako wartościowego moralnie.
Dowód? Dlaczego jeden zdradza, a inny pomimo okazji nie robi tego?
4189
<
#17 | Zenla dnia 26.09.2014 19:31
Drogi michaellox myślę że byłoby dobrze żebyś porozmawiał ze swoją partnerką na temat swoich obaw, moim zdaniem są one uzasadnione. Generalnie sądzę że jeżeli chce się stworzyć udany związek to nie należy ukrywać swoich obaw, obiekcji itd. Skoro jest ona twoją partnerką czy jak niektórzy mówią towarzyszką życia to powinieneś mieć możliwość porozmawiania z nią na każdy temat.
7375
<
#18 | B40 dnia 26.09.2014 22:15
Niestety ale Michael od dłuższego czasu nie odwiedza naszego forum. Chociaż zrobiła się ciekawa dyskusja.

Barbell ale ja nigdzie nie napisałem że zdradzacz ma być dla nas autorytetem moralnym. Jednakże twierdzenie że:

Cytat


Wychodzi na to, że kobieta która nie zdradziła swojego "zdradzacza" przez ileś tam bolesnych lat, jest mniej warta do takiej co zdradziła, ale stwierdziła ze powód miała...


osoba zdradzająca jest mniej warta od zdradzonej to lekka nadinterpretacja pojęcia wartości (niestety ale naznaczona własnym doświadczeniem).

O wartości człowieka nie decyduje fakt zdrady ale całokształt jej postępowania. Zdrada stawia jedynie obraz osoby w świetle moralności. W odniesieniu do całokształtu oceny ma się czasami nijak.

Wielu zdradzaczy było naprawdę normalnymi ojcami matkami. Nie zawsze zaniedbywali swoje obowiązki. Czasami traktowali to jak sport, dowartościowanie lub coś co można porównać z płaceniem za wizytę w Spa (bywalcy domów rozrywki).

Kwestia moralności jest bezdyskusyjna, kwestia wartości jako osoby już nie jest taka czarno biała.

Napisałaś:

Cytat


Dla mnie zdrada, podobnie jak każde inne oszustwo, to dyskwalifikacja człowieka, jako wartościowego moralnie.
Dowód? Dlaczego jeden zdradza, a inny pomimo okazji nie robi tego?


Dowód czego? Jedynie że ktoś miał słaby kręgosłup. Że partner niewiele dla niego znaczył (czasami również rodzina). Jedynie tego. Na pewno nie wartości danej osoby.

A dlaczego jeden zdradza inny inny nie?

Mam na to swoją teorię. Zwróćcie uwagę na fakt zdradzane kobiety bardzo rzadko zdradzają swoich małżonków i... niestety ale często jednym z motywów jest strach przed stratą, pozostaniem samemu i poczucie przeświadczenia że kontr-zdrada nie zostanie wybaczona.

W związku zdradza ten który czuje się bardziej pewnie. Dochodzi też kolejna kwestia. Zdrady jako kary za zdradę partnera.

Nie Barbell wbrew temu co próbujesz pokazać zdrada nie jest czarno biała. Ma wiele odcieni. I niestety tak jak moje opinie zabarwione są osobistymi przeżyciami tak samo opinie innych noszą ich piętno.

Po raz kolejny widzę prawidłowość iż największymi przeciwnikami zdradzaczy są Ci którzy w decyzji o rozpadzie swoich związków nie mieli nic do powiedzenia. Po prostu ktoś podjął decyzję. Zaznaczam iż nie mam na myśli życia z psycholami takimi jak mąż Fenix czy Twój partner Barbell. W takich przypadkach nie widzę żadnej okoliczności łagodzącej.

Z pełnym przekonaniem stwierdzę że większość historii jest podobnych różnią się szczegółami. Jednakże właśnie te szczegóły je różnią.
3739
<
#19 | Deleted_User dnia 26.09.2014 23:00
Nic nie wiesz o rozpadzie moich związków Bertayed40. Było ich dwa i miałam cos do powiedzenia przynajmniej w jednym. Smieszy mnie już i nuży twoja ciągnąca się w nieskończoność filozofia która ubierasz w gładkie słówka nie żałując sobie miejsca i czasu. Skoncz wreszcie ten teatr wypocin, bo nie jesteś w stanie powiedzieć niczego, czego nie wiedziała bym o swoim życiu. Jedną z tych spraw jest fakt, że nie ma usprawiedliwienia dla zdrady. Bo co chcesz powiedzieć, że mój partner miał całą gamę barw do zdrady? Coś go usprawiedliwia? Mielisz bez sensu jakieś swoje paranoje. Szkoda że mówisz o zdradzanych, jako o tych którzy w kwestii zdrad swoich partnerów nie mieli nic do powiedzenia...
Myslę, ze ci którzy cos mieli, nie piszą na tym forum. Po prostu ich to nie obeszło aż tak, żeby się ze swoim problemem "rozbierać" publicznie.
3739
<
#20 | Deleted_User dnia 26.09.2014 23:30
Każde uogólnianie zazwyczaj prowadzi do błędnych wniosków, więc imo wrzucanie zdradzaczy do jednego wora zaopatrzonego naklejką "zepsuci do cna/wykastrowani moralnie" jest nieporozumieniem.
Im dłużej tu jestem, tym bliżej mi do sposobu myślenia b40: świat nie jest, nawet gdybyśmy chcieli, biało-czarny i nie każdy zdradzony jest wart by się nad nim pochylać tylko dlatego, że ktoś był "sprytniejszy", ani też nie każdy zdradzacz jest ostatnią kanalią.
Jedno małe "ale" do powyższej wypowiedzi b40, choć może tutaj przemawiają przeze mnie moje własne doświadczenia...

Cytat

W związku zdradza ten który czuje się bardziej pewnie.

Zdradza bardzo często ten, kto musi się dowartościować, kto gdzieś musi potwierdzić swoją wartość, nawet, gdy jest jej znikoma ilość/jakość Z przymrużeniem oka
Tym samym ten, kto czuje się jednak mniej pewnie Z przymrużeniem oka
7375
<
#21 | B40 dnia 26.09.2014 23:32
Skomentuję krótko- gdy brak argumentów pojawia się agresja. Wiem tyle ile przeczytałem z Twojej historii.

Cytat


Szkoda że mówisz o zdradzanych, jako o tych którzy w kwestii zdrad swoich partnerów nie mieli nic do powiedzenia...


Mówię o tych którzy napełniają innych żalem na podstawie swojej niemocy.

Pozwól że zacytuję:

http://zdradzeni.info/news.php?readmore=4076

Cytat


Teraz nie odzywa się do mnie. Ja wiem, że muszę uwolnić się od niego, ale tak bardzo tęsknię!!
Co się z nami stało? Tak bardzo mi go brakuje. Ciągle płaczę, jestem na dnie.


Nie miałaś nic do powiedzenia. I na razie prośba powstrzymaj się ze swoimi uwagami na temat moich "paranoi" i "wypocin".


Nie obrażam Ciebie więc i w stosunku do swojej osoby też tego wymagam.

Cytat


Myslę, ze ci którzy cos mieli, nie piszą na tym forum.
piszą tylko takie opinie Ciebie nie interesują a jest ich naprawdę wiele.

Wystarczy poczytać. Ale prościej jednak przelewać żal w innych. Jako JEDYNĄ SŁUSZNĄ DROGĘ.

Poczytaj historię o karmieniu wilków Z przymrużeniem oka

Komentarz doklejony:
I JW w sensie "pewności" miałem na myśli pewność że małżonek nigdy nie zdecyduje się na odejście. Będzie się cieszył jak dziecko że nadal ma "swoją zabawkę"
3739
<
#22 | Deleted_User dnia 26.09.2014 23:37
A gdzie tu widzisz agresję? Widzisz to, co chcesz widzieć kiedy zabrakło ci argumentów. I gdzie cię obraziłam? A ty masz czelność przywoływać do dyskusji mój list napisany kilka miesięcy temu, w chwili rozpaczy i kompletnego załamania. jeśli dyskusje na tym forum mają przebiegać z osobami na twoim poziomie, to sorry.... Ale to nie mój kaliber.
3739
<
#23 | Deleted_User dnia 26.09.2014 23:43

Cytat

A gdzie tu widzisz agresję? (...) I gdzie cię obraziłam?


Cytat

Skoncz wreszcie ten teatr wypocin(...) Mielisz bez sensu jakieś swoje paranoje.


Ochłoń, Barbell, atakujesz zupełnie niepotrzebnie. Naprawdę nie trzeba sobie wrzucać, żeby prowadzić dyskusję nawet wtedy, gdy się zupełnie w czymś nie zgadzamy.
3739
<
#24 | Deleted_User dnia 26.09.2014 23:46

Cytat

Nie miałaś nic do powiedzenia


A ja myślę, że każdy z nas który został zdradzony nie miał nic do powiedzenia- w tym sensie że to ta druga osoba w momencie zdrady zakończyła związek, zdradzając nas nastąpił koniec związku bez konsultacji z nami.

I albo zostajemy i wybaczamy budując związek na nowo ( proces zależny od wielu czynników i postaw obu stron) albo każde idzie w inną stronę- bo już nie ma co odbudować , bo jest inna miłość i wiele innych powodów.

Sztuką jest to aby później , czy dając szansę, czy żyć osobno skupić się na tym aby pójść dalej nie zagłębiając się w nienawiść do partnera bądź ex partnera, nie stać w miejscu i wtedy rozpamiętywanie czy rozstrząsanie, czy też licytacja czy sie było porzuconym czy sie wybaczyło czy się odeszło w ogóle nie ma sensu, bo skupiamy się na tym aby nasze dalsze życie miało sens i nową jakość , a nie to czy dostało sie kopa, czy zostało z partnerem uprzednio go przeczołgawszy.
Bo wydaje mi się że w pewnym momencie już tylko teraźniejszość i przyszłość ma znaczenie i gdy się dojdzie do tego etapu tamte wydarzenia przestają już tak obchodzić a liczy się to co będzie dalej i to co najlepsze dla nas.
3739
<
#25 | Deleted_User dnia 26.09.2014 23:51
Nie muszę ochłonąć. Jestem spokojna i opanowana. Nawet wtedy, gdy ktoś bezczelnie próbuje mnie zdołować przywołując moje listy z przed kilku miesięcy. To już jest naprawdę chamstwo. Czy znów ktoś powie, że atakuję?
3739
<
#26 | Deleted_User dnia 27.09.2014 00:00
Barbell jesteś fajna babka i lubię czytać to co piszesz.

Pisząc posty kilka miesięcy temu miałaś inne emocje niż masz teraz i nie ma czego porównywać. Z historii każdego kto tu swoją zdradę opisał też można by było wyciągnąć jakieś zdania - tylko po co.
tamte emocje i emocje teraz to dwie różne sprawy.
Nie przejmuj się , bo widać jak dużą pracę wykonałaś nad sobą i tylko to teraz ma znaczenie.
3739
<
#27 | Deleted_User dnia 27.09.2014 00:09
Nie wiem czy aby na pewno dobrze wszyscy zrozumieliśmy słowa b40, że niektórych z nas postawiono przed faktem dokonanym, czyli nie dano szansy na wybór.
Popraw mnie, b40, jeśli się mylę...
Są wśród nas tacy, którym szansy nie dano - zdradzacze zdradzili i wybrali wartych siebie.
Są tacy (zdradzeni), którzy szansy nie dali, bo nie chcieli. Ich wybór.
I pozostali, którzy szansę dali, a po drugiej stronie spotkali się z chęcią naprawy.
b40, mówiąc o Tobie, Barbell, miał na myśli pierwszą z w/w grup, stąd cytat. Zakładam, że zacytował fragment Twojej historii na potwierdzenie swoich słów. Nie widzę tu chamstwa.

I teraz tak...
Tym z grupy nr 1 bliżej do "zostaw, wywal, rozwiedź się etc." W dużym skrócie.
To samo z oczywistych względów dotyczy grupy nr 2.
Za to w grupie nr 3 dominują ci, którzy widzą szansę na normalność w związkach po zdradzie.
Dobrze jest rozumieć, że nasze doświadczenia bardzo determinują nasze rady, czemu trudno się dziwić Z przymrużeniem oka
3739
<
#28 | Deleted_User dnia 27.09.2014 00:21
Ale tych wszystkich ludzi łączy jedno- zostali w każdym z tych wypadków postawieni przed faktem dokonanym zdrady swojego partnera- to co dalej się działo zależało od wielu czynników- to sprzyjające okoliczności,zbiegi okoliczności, zależności i wiele innych.

I po co w ogóle to roztrząsać? Najważniejsze po tym wszystkim to i tak praca nad sobą czy odbudową związku , Tamto przestaje mieć po prostu znaczenie , bo najważniejsze co ma się w głowie i sercu.
3739
<
#29 | Deleted_User dnia 27.09.2014 00:25
Skoro nie widzisz tu chamstwa, to niech tak zostanie. Tylko dlaczego ty masz je widzieć? Uśmiech
3739
<
#30 | Deleted_User dnia 27.09.2014 00:32

Cytat

I po co w ogóle to roztrząsać?

Samo roztrząsanie chyba rzeczywiście nie ma większego sensu. Ale...
Kiedy Skoobi rzucił hasło o potrzebie widzenia historii tego, kto nam doradza, miał rację. Dobrze jest zobaczyć, z której "grupy" jest komentujący, ponieważ jego (komentującego) historia daje światło przyjmującemu radę, na bazie jakich doświadczeń doradza w ten czy inny sposób.
Spójrzcie...Jeśli stoję przed wyborem: wywalić czy zostać i doradza mi "wywal" osoba, której nie dano szansy, rada jest dla mnie mniej wartościowa niż taka, gdy to samo mówi osoba, mająca za sobą podobną decyzję podjętą przez siebie, a nie postawioną przed faktem dokonanym.
Jeśli doradza mi "zostań" osoba nie mająca z pozostaniem nic wspólnego, znowu jest to dla mnie mniej wiarygodna rada niż takiej, która została i wie, z czym się to potem je.
To trochę tak, jak mówimy, że trzeba się z czymś zmierzyć, żeby wiedzieć, choć oczywiście to tylko założenia i wstęp do dalszych przemyśleń.
4498
<
#31 | rekonstrukcja dnia 27.09.2014 00:57
JW , w wyliczance zapomniałaś o tych , co dali szansę , a potem dali sobie spokój z szansonistą Szeroki uśmiech. Także sprawdzili w praktyce dwie opcje. Chyba nie można powiedzieć, że ktoś za nich zdecydował.
3739
<
#32 | Deleted_User dnia 27.09.2014 01:15

Cytat

Jeśli stoję przed wyborem: wywalić czy zostać i doradza mi "wywal" osoba, której nie dano szansy, rada jest dla mnie mniej wartościowa niż taka, gdy to samo mówi osoba, mająca za sobą podobną decyzję podjętą przez siebie, a nie postawioną przed faktem dokonanym.
Jeśli doradza mi "zostań" osoba nie mająca z pozostaniem nic wspólnego, znowu jest to dla mnie mniej wiarygodna rada niż takiej, która została i wie, z czym się to potem je.


Mnie zostawił mąż, więc według powyższego cytatu nie mam kompetencji doradzać nikomu Szeroki uśmiech
Ja nadal uważam że niektóre osoby uważają się za lepsze bo nie zostały zostawione, bo niejako miały wpływ na to co dalej.
A decyzję czy rada jaką udzielamy jest wartościowa warto pozostawić odbiorcy tych rad, bo on jest najważniejszy, a nie kalsyfikacja kto zostawił kogo Uśmiech
4498
<
#33 | rekonstrukcja dnia 27.09.2014 01:33
Ależ każdy ma wpływ na to , co dalej. Przecież w tym wszystkim nie o zdrajcę chodzi, tylko o nas. A kompetencja radzącego ( jeśli już ) to raczej na podstawie tego, jak sobie poradził i jak mu się żyje obecnie. Osoba , która dała szansę i została w zdradzonym związku może mieć zryty czerep , zatrute życie i wcale niekoniecznie mieć trzeźwe spojrzenie na rzeczywistość. To samo się tyczy takiej , co odeszła , bądź została porzucona. Dlatego chyba najważniejszym kryterium jest , jak sobie ktoś poradził, czy umie się cieszyć życiem, czy jest z siebie zadowolony, czy ma zdrowy dystans do zdrady.
3739
<
#34 | Deleted_User dnia 27.09.2014 01:36
rekonstrukcja- bardzo dobrze podsumowałaś :tak_trzymaj
3739
<
#35 | Deleted_User dnia 27.09.2014 09:22

Cytat

A kompetencja radzącego ( jeśli już ) to raczej na podstawie tego, jak sobie poradził i jak mu się żyje obecnie.


Być może mało precyzyjnie napisałam o tych z "wywal" i tych z "zostań". Oczywistym jest, że jeśli któreś z nich radzi jw, podczas, gdy sam jest z czarnej doopie, taka rada jest mało wiarygodna z założenia. To przecież bezdyskusyjne.
4498
<
#36 | rekonstrukcja dnia 27.09.2014 11:52
Przypominam , że jest jeszcze druga strona medalu . Ktoś może być mądry po szkodzie i mimo, że jemu się nie udało , to obecnie wie jakie błędy popełnił i dlatego jest dobrym doradcą, bo doświadczył na własnej skórze , co robić , a czego absolutnie nie.


Może to dziecinne, co powiem, ale chyba ważne jest , żeby słuchać tych życzliwie nastawionych do świata i ludzi. Skoro potrafią zachować pogodę ducha , lubią siebie i potrafili zaakceptować zarówno swoje powodzenia , jak i niewypały, to świadczy o tym, że niezależnie od tego czy zostawali ze zdrajcą , czy odchodzili , czy byli porzuceni, to wygrali potyczkę z losem i wiedzą jak sobie w życiu radzić .
7375
<
#37 | B40 dnia 27.09.2014 21:59
JW dokładnie określiłaś tok rozumowania. Chociaż tworzenie podziałów , jakichkolwiek nie było moją intencją. Wskazanie konkretnej historii raczej wskazanie związku przyczynowo-skutkowego przeżyć z udzielanymi radami.

Dlaczego akurat na przykładzie Barbell bardzo proste. W dyskusji na temat wartości osoby (określanej jedynie przez pryzmat zdrady) był to najbardziej reprezentatywny przykład w tej dyskusji. Odnośnie wartości rad najbardziej jednak pasuje mi definicja Rekonstrukcji:

Cytat


Dlatego chyba najważniejszym kryterium jest , jak sobie ktoś poradził, czy umie się cieszyć życiem, czy jest z siebie zadowolony, czy ma zdrowy dystans do zdrady

i to:

Cytat


Przypominam , że jest jeszcze druga strona medalu . Ktoś może być mądry po szkodzie i mimo, że jemu się nie udało , to obecnie wie jakie błędy popełnił i dlatego jest dobrym doradcą, bo doświadczył na własnej skórze , co robić , a czego absolutnie nie.


I pod tym się podpiszę. Są tu osoby które uwielbiam czytać. Takie które podjęły zupełnie inne decyzje dotyczące życia po ni ja. Chociażby Ramirez nie jest ze swoim zdrajcą ale jego posty (w mojej ocenie) pokazują kogoś kto poradził sobie z życiem po.

To czy mieliśmy coś do gadania czy nie nie jest i nie powinien być determinantą udzielanych rad. Na szczęście każdy sam wybierze te rady które odpowiadają jego sytuacji. Tak jak napisała Lisbet.

I jeszcze jedno nie uważam że osoby które miały wybór uważają się za lepsze.Mogą jedynie mieć jakiś tam komfort myśląc droga którą obrałem zależała tylko i wyłącznie ode mnie.

O wartości rady decyduje indywidualna sytuacja, całokształt postępowania zdradzonego i zdrajcy po. Czynniki można wymieniać w nieskończoność.

Ja na przykład w wielu przypadkach ceniłem rady Eda (szkoda że się nie pojawia - w beznadziejnych przypadkach bezcenne), Mono - szczególnie te o grzebaniu w gaciach (nie ma komentarza gdzie się nie uśmiałem). I są one potrzebne tak samo jak tych którzy doradzają wyhamowanie. Wszystko zależy tylko i wyłącznie od konkretnego przypadku. W jednym jedna rada może być bzdurą w innym może być bezcenna.

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?