Zdrada - portal zdradzonych - News: Zdradziła, czy nie? Kwalifikacja czynu.

Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj siÄ™

Nie możesz się zalogować?
PoproÅ› o nowe hasÅ‚o

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Zraniona378
08.03.2024 12:35:50
Bo cały wpis się nie zmieścił

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proÅ› o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to CiÄ™ zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.RozmawiajÄ…c nie koncentruj siÄ™ na sobie.
33.Nie poddawaj siÄ™.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Zdradziła, czy nie? Kwalifikacja czynu.Drukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęWitam, chciałbym opisać historię mojego związku. Poznaliśmy się 4 lata temu, mając bodajże po 16 lat, z jej inicjatywy. Byłem nowy w jej szkole, siłą rzeczy miałem duże powodzenie (prosze nie odebrać tego źle, nie chce się chwalić, nakreślam sytuacje). Napisała do mnie, jako jedna z wielu z tego co pamiętam na Gadu-Gadu (wtedy jeszcze było modne). Wyróżniła sie tym, że była ułożona, nie wychylała sie z tłumu, przerwy spędzała pod salą z książką. Na początku, jak to na początku, luźne rozmowy, potem spotkania, w krótkim czasie stworzyliśmy związek. Wiadomo, że nie wyglądał od razu jak relacja małżeńska, ona miała swoich znajomych, ja swoich, spotykaliśmy się w szkole i w wolnych chwilach. Byłem jej pierwszym poważnym chłopakiem, z tego co wiem pierwszym w ogóle, ze mną się pierwszy raz całowała i ze mną straciła dziewictwo. Nasz związek można podzielić na dwie części, po dwa lata każda. Był ciągły, bez rozstań i przerw a podział ze względu na fakt, że dwa ostatnie lata zaangażowaliśmy się całkowicie, spędzaliśmy ze sobą każdą chwile, wakacje, święta, co się da. Natomiast dwa pierwsze bywały burzliwe. Jestem bardzo zaborczym i zazdrosnym partnerem, jeśli dziewczyna jest ze mną, to nie jest z nikim innym. Poświęciła dla mnie relacje z dotychczasowymi znajomymi, byłem dla niej tylko ja. Mi to odpowiadało, jej też. Przyznam się bez bicia, sam nie zawsze byłem w porządku. W ciągu pierwszych dwóch lat zdarzały mi się, nazwijmy to kobiecym językiem, chwile słabości z innymi dziewczynami(bez sexu, natomiast z kilkoma się całowałem. Nie wpływało to jednak na związek, do czasu. Pewnego zimowego dnia, około dwa lata temu, w okolicach października 2011 odezwała się do mnie moja pierwsza, wielka miłość z lat młodzieńczych. Kochałem sukę na zabój. Zaczęliśmy rozmawiać, w końcu się spotkaliśmy (wszystko sie działo na przestrzeni miesiąca), moje plany na przyszłość dość drastycznie się zmieniły. Zacząłem przygotowywać obecną dziewczynę na zerwanie. Wiedziałem, że nie ma już znajomych - ograniczyła z nimi kontakt na rzecz kontaktów ze mną. Nie były co prawda zerwane całkowicie, ale bardzo ograniczone. Poprosiłem więc, aby je odnowiła, powiedziałem, że mam dużo nauki i nie będziemy mogli spotykać się zbyt często. Zgodziła się, nie wiem czy chętnie czy niechętnie, bardziej interesował mnie wtedy kto inny. Wyszła kilka razy ze starymi znajomymi, mój plan był w trakcie realizacji i wtedy pojawił się on. Nazwijmy go per K. (imie zmieniłem, coby bardziej oddawało osobowość), zwany dalej K, chodził z nią do szkoły. Zaczął do niej pisać, na początku na facebooku. Miałem do tego wgląd, ponieważ chodziłem do szkoły informatycznej a hacking był moim hobby - nie było konta, maila, wiadomości, do którego nie mógłbym się włamać(ona wtedy tego nie wiedziała). Były to typowe wiadomości dwójki poznających się osób ("hej, co tam, co słychać" itp, bez podtekstów i flirtu). Pewnego dnia zobaczyłem jednak, że napisał jej coś w rodzaju, dokładnie nie pamiętam, mniej więcej "kiedyś i tak będziesz moją żoną". Oczywiście zaśmiała sie, napisała ze ma chłopaka (on z resztą doskonale o tym wiedział). Dodam jeszcze, że zanim odpisała po raz pierwszy, powiedziała mi, że pisze do niej ten i ten, to i to i czy będę zły jak mu odpisze bo nie chce być niemiła, powiedziałem, że spoko. Tu dochodzimy do kolejnego zwrotu akcji. Moja była, dla której chciałem zostawić obecną, zostawiła mnie (o ironio, piekielna karma). Przeżyłem pewien szok termiczny, ale zrozumiałem, że lepiej teraz niż później, że obecna była ze mną od dawna i to z nią zostanę. Kazałem jej więc zerwać kontakty z K. w trybie natychmiastowym, u mnie w domu miała zalogować się do swojego facebooka i napisać mu że to koniec ich znajomości i że ma się do niej nie odzywać, tak też zrobiła. Temat K. ucichł. Wszystko co opisałem działo się na przestrzeni dwóch miesięcy. Potem około miesiąca nie mogłem odżałować, że straciłem byłą, siłą rzeczy nie byłem więc ideałem dla obecnej, ale szybko minęło. Na tym skończyły sie nasze problemy, nastąpiło półtora roku idealnego związku. Wspólne wakacje, ferie, wyjazdy, setki zdjęć, każda wolna chwila razem. Niestety mam dosyć trudną osobowość, leczę się u psychologa. W związku z tym pół roku temu coś w mojej głowie zaskoczyło. 3,5 roku razem, bez najmniejszej zdrady z jej strony? Pomijam paru adoratorów po drodze, których spuszczała na drzewo (kontrolowałem wirtualnie każdy jej ruch, o czym długo nie wiedziała). 3,5 roku tylko ze mną, pierwszym jej chłopakiem w życiu i nic poza tym? Niemożliwe. Oczywiście pytałem pare razy czy aby na pewno nigdy mnie nie zdradziła - zawsze mówiła, że nie. Któregoś razu, chcąc sprawdzić jej reakcje powiedziałem, że skoro jest taka wierna to zapisałem ją na badanie wariografem, gwoli potwierdzenia, bo z reguły nieufny jestem. Podniosła raban, że ona nie jest przecież przestępcą, że jak ja mogę jej nie ufać, melduje mi o wszystkim co robi (zna moją podejrzliwo-wybuchową naturę, i faktycznie, meldowała wszystko). Odpuściłem, stwierdziłem, że może i ma racje, nie jest mordercą. Ale nutka zaniepokojenia gdzieś tam pozostała. Minął miesiąc, może dwa, całkiem normalnego życia. Wróciły mi humory, uknułem intrygę. Napisałem jej, że o wszystkim wiem i przyjadę pod wieczór porozmawiać(jeszcze mieszkamy osobno). Przyjechałem, zabrałem ją nad zalew niedaleko domu, wysiedliśmy, usiedliśmy na ławce. To było w październiku zeszłego roku. W dużym skrócie - powiedziałem, że o wszystkim wiem i jeśli sie przyzna to jestem w stanie jej wybaczyć. Wypierała się, że nic się nie stało, że nie mam o czym wiedzieć. Cała rozmowa trwała około 3 godzin, konsekwentnie, nieugięcie, wmawiałem jej, że o wszystkim wiem. I? Przyznała się. I tu zaczynają się schody. Powiedziała, że w okresie pisania z w/w K. byłem straszny, olewałem ją i nie chciałem rozmawiać, więc rozmawiała z nim. Przyznała, że po tym jak kazałem jej zerwać z nim kontakt, i nadal byłem jaki byłem, napisała mu że ja kazałem jej to zrobić. I teraz do czego sie przyznała: rozmawiali w szkole pare razy, o tym wiedziałem. Raz po szkole była śnieżyca, pociągi nie chodziły, zaoferował podwiezienie do domu, zgodziła sie. Tym razem jednak nic nie kombinował, po prostu podwiózł i tyle, ale ja o tym nie wiedziałem - kłamstwo numer 1, a nawet numer 2, bo numer 1 było to, że odnowiła z nim kontakt. Kilka dni później, niedzielnym popołudniem (ja byłem u ojca, rodzice rozwiedzeni) korzystając z tego, że znał już jej adres, napisał smsa, że akurat (przypadkiem **** jego mać) jest w okolicy u znajomej to może podjedzie i ona zejdzie do niego pogadać. Jako, że ponoć nie miała co robić, zgodziła się. Rozmawiali kilka minut, o czym nie wiem bo nie pamięta (sytuacja sprzed dwóch lat, jestem skłonny wierzyć), po czym spróbował ją pocałować. Cmoknął (dotknął ustami jej ust), twierdzi, że momentalnie się odsunęła, odwróciła i poszła do domu. Potem kontakt sie urwał. Oczywiście nikt normalny nie uwierzyłby w tą pierdołę. Pytam czemu mi nie powiedziała, pada odpowiedź - bałam się twojej reakcji (dziwne ****, byłbym wniebowzięty). Nie odzywałem się do niej dwa dni. W mojej głowie pojawiały się scenariusze tamtego wydarzenia. "Na bank się nie odsunęła, ni ****, pewno jeszcze zaprosiła go do siebie, młócili się jak żyto". Mieszka co prawda z rodzicami, którzy w niedziele mają wolne, w małym mieszkaniu nie dało się przy nich młócić - znalazłem mocny kontrargument, ale mogli być na zakupach, w kinie, gdziekolwiek. Scenariuszy napisałem więcej i ciekawsze niż Tarantino. Ona dzwoniła, pisała, przepraszała itp. Byłem skłonny jej wybaczyć, gdyby faktycznie to była prawda, ale wiedziałem, że na pewno się nie odsunęła - kłamie więc. Zachęcony sukcesem poprzedniej, uknułem kolejną intrygę. Zgodziłem się na spotkanie. Powiedziałem, że skoro wiem już wszystko to tym razem nie będzie miała oporów iść na wariograf. Byłem pewien, że kłamie i sie nie zgodzi, chciałem jednak wiedzieć, że wyczerpałem wszystkie możliwości przed zerwaniem. Ku mojemu sporemu zdziwieniu - zgodziła się. Nie była wniebowzięta, wiadomo, ale mówiła, że bardzo mnie kocha i jak to ma naprawić naszą relacje to zrobi to dla mnie. Chwila refleksji: może się jednak odsunęła? Nie planowałem iść na to badanie, ale bazując na jej przekonaniu, że pójdziemy, mogłem pytać o wszystko z dopiskiem: "nie masz co kłamać, zweryfikuje to wariografem". Powiedziałem, że terminy są odległe i tak oto przez następne półtora miesiąca, dzień w dzień, wypytywałem o rożne szczegóły, tej i miliona innych sytuacji (siłą rzeczy moje zaufanie do niej poszło się gwizdać). A ona? Cierpliwie odpowiadała, tłumacząc niektóre sytuacje po 5 razy. Czasem płakała, żebym już nie pytał o to samo, żeby już było normalnie. Gnębiłem ją pytaniami do czasu umówionego pseudo-badania. Nadszedł ów dzień. Przyjechałem po nią rano i zawiozłem pod jednostkę wojskową, mówiąc, że badania wykonuje technik wojskowy właśnie tutaj. Z nieco przestraszoną miną weszliśmy do środka - chciałem sprawdzić czy nie ucieknie. Ok, mówię, zdałaś, chciałem cie sprawdzić. Wsiedliśmy do samochodu i zaczęła płakać, że ona chciała to dla mnie zrobić, że bała się tego od tygodnia, a ja sobie robię żarty. Pomogło mi to, bardzo. Na tydzień. Może mniej. Znów zacząłem zadawać pytania, a ona zaskoczona, że wracam do tematu cierpliwie odpowiadała. Jednak myśli natrętne były coraz mocniejsze. Wpisałem w google badanie wariografem. Robią to także na zlecenie osób prywatnych. Postanowiłem, że pójdziemy. Nie jest to tanie ale byłem w stanie zapłacić każdą cenę za pozbycie sie natrętnych myśli. Poczytałem na ten temat, przeszukałem tysiąc firm, czytałem referencje aż wybrałem najbardziej wiarygodną. Umówiłem spotkanie i powiedziałem jej, że tym razem jedziemy na serio. Przyjęła i cierpliwie znosiła moje odchyły i kolejne pytania. Mimo mojego niesamowicie upierdliwego zachowania i wypominania, zabiegała o spotkania i kontakty, widziałem, że stara sie naprawić relacje. Przeprowadziliśmy właściwe badanie. Technik (wyglądał na kompetentnego i gadał do rzeczy) wytłumaczył mi przebieg, poprosił ją o wyjście, ułożyliśmy pytania tak żeby były zgodne ze standardami, jej kazał wrócić, mnie poprosił o wyjście, popodpinał jej kable i przeprowadził badanie. Wszystko trwało około dwóch godzin. Nie próbowała go przekupić, błagać itp, wiem bo podsłuchiwałem, drzwi były dość nieszczelne a przebieg badania musi być głośny i wyraźny. Wstępnie powiedział, że nie ma żadnych zastrzeżeń, dziewczyna mówi prawdę. Późniejszy raport z badania to potwierdził. Pytania były też o przeszłość i innych mężczyzn - wyszło, że z nikim nigdy mnie nie zdradziła w żaden sposób i w tej sytuacji, też sie odsunęła (nie odwzajemniła pocałunku, nie użyła języka). Dla mnie jednak kluczowy nie był wynik badania, wiadomo, że różne są opinie na temat jego skuteczności, a fakt, że dziewczyna sie zgodziła, nie uciekła spod drzwi, dała sie podpiąć i wypytywać obcemu facetowi o intymne rzeczy. W mojej głowie to dość mocny argument. I tu, a zbliżam się już do końca, dochodzę do mojego problemu. Wyeliminowałem domysły i dopisywanie scenariuszy, ale zaczęły mnie gnębić fakty. [i]Dlaczego sama odnowiła z nim kontakt? Dlaczego z nim pisała, a mi kłamała, że zakończyła znajomość? Dlaczego zeszła wtedy do niego?[/i] Myśli natrętne nie dawały mi normalnie funkcjonować. Poszedłem do psychologa, stamtąd mam skierowanie do psychiatry po leki na ów natrętne myśli z elementami depresji. Gdy to piszę nie spotykam się z dziewczyną, poprosiłem o kilka dni przerwy. Co do mrs. K. kupiłem kij do golfa coby mu elegancko połamać to i owo, ale minęła pierwsza złość, a kilka razy przed sądem sie już tłumaczyć z różnych rzeczy musiałem. Jednak nie zapomnę mu podwalania sie do zajętej dziewczyny, okazja nadarzy sie prędzej czy później i bez emocji pokaże mu działanie karmy. Dziękuje z całego serca wszystkim, którzy dotarli do tego momentu. Z uwagi na długość tekstu, przepraszam za wszystkie błędy językowo gramatyczne, powtórzenia i składnie. Prosiłbym o ocenę sytuacji obiektywnym spojrzeniem, ja do tego podchodzę zbyt emocjonalnie. Czy to co zrobiła było zdradą? Powinienem darować? Co zrobić, żeby mnie to nie gnębiło? Jak nic nie pomoże, zerwanie to jedyne wyjście? Przerwa trochę pomaga, ale momentami tęsknie. Poza opisaną sytuacją, nie miała żadnych poważnych wpadek. Być może idealnie sie ukrywała, ale gdyby miała coś na sumieniu więcej, nie zgodziłaby się na wariograf, tak jak za pierwszym razem, prawda? Tak sobie tłumaczę, ale z uwagi na fakt, że analizowałem sytuację milion razy, nie jestem już dawno obiektywny. Będę wdzięczny za każdą opinię. Pozdrawiam. Twórczy pseudonim K. zmieniony (patrz regulamin o wulgarymach) JW
3739
<
#1 | Deleted_User dnia 05.02.2014 07:57
Pseudonim, który zmieniłam, bardziej pasowałby do Ciebie. Tyle w temacie.
3739
<
#2 | Deleted_User dnia 05.02.2014 10:05
Mam taka sugestię: zrób swojej dziewczynie długą przerwę,najlepiej taką na dobre i zajmij się bardzo serio swoją psychiką.
W końcu zrobisz komuś krzywdę, albo twoja dziewczyna doprowadzona do ostateczności zrobi coś sobie. Nie wiem co do Ciebie dotrze z tego co zostanie tutaj napisane, bo Ty chcesz tylko potwierdzenia jej "niewinności",zafiksowaleś się na to tak bardzo,że nie widzisz absurdalności całej sytuacji.
Plusem w tym wszystkim jest to,że zauważyleś swoje natręctwa i poszukaleś pomocy specjalisty.Oby terapia była skuteczna.
Żal mi Twojej dziewczyny bo totalnie ją od siebie uzależniłeś,jest jak bezwolny manekin...
1873
<
#3 | baran138 dnia 05.02.2014 10:16
Moim zdaniem Ty masz przede wszystkim problem ze sobą. Po prostu nie wierzysz sobie a bierze się to stąd, iż jesteś baaaardzo młody emocjonalnie (młodszy niż wskazuje to Twój wiek). Do tego doliczyłbym kompleks niższości, który stał za Twoimi czynami w przeszłości i obecnie. Kiedyś musiałeś się dowartościować i jak widać obecnie (kij na konkurenta) nic nie zmieniło się w tej kwesti. Szukasz akceptacji sztucznie podnosząc swoją atrakcyjność (tłumy adorujących Cię koleżanek) nie wnikam nawet czy napisałeś obiektywną prawdę o nich czy też ubarwiłeś własną atrakcyjność. To sprawa marginalna choć pokazuje wycinek tego jak siebie postrzegasz, szczególnie gdy czyta się dalszą część Twojej historii.
Zauważ co robisz będąc w związku- Ciągle sprawdzasz, prowokujesz, wmawiasz, testujesz. Ciągle podnosisz poprzeczkę kontroli choć zdajesz sobie sprawę, że i to wystarczy jedynie na czas jakiś. Nie wierzysz ani swojej kobiecie ani temu co widzisz na własne oczy, dowód w postaci wyniku badania wariografem uspokoił Cię do czasu gdy zaczęły Cię gnębić bezpodstawne przypuszczenia. Zastanów się czy w ogóle istnieje jakiś dowód, który spowodowałby abyś uwierzył w prawdomówność partnerki (tej czy innej). Myślę, że nie ma takowego ponieważ Ty i tak nie byłbyś pewien swojej wartości a to jest warunek konieczny aby z kimś być na dłużej. Stąd ciągłe doszukiwanie się złych rzeczy a gdy ich nie znajdziesz tor30;r30;uważaj bo w przyszłości sam je zaczniesz powodować. Ośmielę się napisać, że jeśli miałeś dotychczas jakieś partnerki to były to jedynie chwilowe rzwiązkir1;. Jest takie zjawisko jak rzaliczanier1; panienek aby się dowartościować ale aby z kimś być na stałe trzeba być mocnym emocjonalnie, wiedzieć czego się chce, wierzyć sobie przede wszystkim ale i drugiej osobie.
Ty nawet piszesz jak prokurator a nie jak dorosły facet.
Ogarnij się chłopie bo żadna kobieta nie będzie godziła się być szczutą cały czas. Podziwiam Twoją obecną partnerkę, że jeszcze z Tobą jest ale jeśli nie zmienisz się to zostaniesz sam i to zapewne już niebawem.
Dopuść do siebie myśl, że nie żyjesz na pustyni. Nie jesteś jedynym facetem na ziemi i każdy ma prawo mieć znajomych, przyjaciół, kolegów z którymi się rozmawia. Mądry facet toleruje kolegów swojej kobiety bo r30;r30;.zyskuje na tym. Jeśli troszkę pomyślisz to zrozumiesz co mam na myśli. Nie musi się wtedy obawiać o to, że kobieta jest nieszczera czy zostawi go dla innego. Ty zacznij być mądrym facetem a nie małym chłopcem z kompleksami.
Kwestia kija-świetnie, że go nabyłeś ale więcej zyskasz używając go zgodnie z jego przeznaczeniem. Zyskasz aż cztery rzeczy: zużyjesz energię, uspokoisz nerwy, nie będziesz musiał odpowiadać za przestępstwo, zyskasz w oczach partnerki bo ceniony jest ktoś kto ma pasje (sport,hobby).
Co do rcmokaskar1;: można podejść do każdej kobiety na ulicy i ukraść jej buziaka. Dziś analizujesz czy zrobiła krok w tył czy dwa. Jutro masz zamiar analizować to czy nie skoczyło jej przy tym ciśnienie?. Czy przypadkiem odwracając się nie spojrzała na niego bo to można by uznać za kokietowanie?.
Moim zdaniem Twoja dziewczyna rzdrowor1; zareagowała odsuwając się od niego. Wstydziła się Tobie o tym powiedzieć bo i wstyd się przyznać i strach bo mógłbyś przegiąć reagując na to zdarzenie.
Zainwestuj w siebie-zafunduj sobie kilka wizyt u psychoterapeuty. Daj też odpocząć swojej kobiecie od tego co jej fundujesz. Stań na nogi i poznajcie się na nowo bo obecny związekr30;r30;..moim zdaniem nie dorosłeś do tego aby być z jakąkolwiek kobietą na dłuższy czas
2495
<
#4 | Tulia dnia 05.02.2014 10:30
i nie zapomnij swojej dziewczynie opowiedziec o planach na przyszlosc z byla. chyba powinna to o Tobie wiedziec. wszak od tej pory jest tylko rozwiazaniem zastepczym, plastrem na kolano.
:topic czasem to tak sie ciesze, ze nie mam corki. moglaby miec chlopaka - psychola, ktorego pozbyc mozna by sie bylo jedynie przy uzyciu kija do golfa. i kto by mi paczki nosil do pudla :niemoc
9767
<
#5 | milord dnia 05.02.2014 11:13
Słuchajcie. Najechaliście na chłopaka a ja nie widzę w tym nic dziwnego. Jest zazdrosny? No jasne. Każdy w pewnym sensie jest zazdrosy i to wcale nie oznacza zaborczości (choć nieźle przegiął). Tu chodzi o coś zupełnie innego. Nie chodzi o to by nie mieć znajomych, kolegów, koleżanek... Tu chodzi o czasZ przymrużeniem oka
JW... Czas, który został poświęcony spotkaniom z tamtą to brak czasu z Tobą. Kosztem Ciebie. Forever, gdyby tylko gadali to przecież nic by nie było. BaranZ przymrużeniem oka No sam wiesz. Tulia. Do czego doprowadziła kradzież Waszego czasu? Moim zdaniem facet już się kiedyś przejechał. Naoglądał się gościu kilera i dlatego ten pomysł z kijem golfowym.
5448
<
#6 | Andzia76 dnia 05.02.2014 11:23
często jest tak, że mierzymy kogoś swoją miarą, więc:
"zdarzały mi się, nazwijmy to kobiecym językiem, chwile słabości z innymi dziewczynami(bez sexu, natomiast z kilkoma się całowałem"
+ była dziewczyna
wymyślasz, cudujesz, spiskujesz
moje zdanie:
dopóki nie ogarniesz siebie, swoich emocji, zachowań, nie będziesz w stanie być w żadnym, normalnym związku, na obecną chwilę oprócz niszczenia siebie, niszczysz również swoją partnerkę, zastanowiłeś się ile czasu jeszcze to wytrzyma?
Terapia, terapia, terapia, później życie pokaże.
powodzenia

Komentarz doklejony:
:topic
Tulia
ja mam córkę i już zaczynam się bać, ale użyłabym jednak chyba tego kija, choć na kolana Uśmiech ku przestrodze
9767
<
#7 | milord dnia 05.02.2014 11:34
Andzia. Ale te kije są dosyć drogie. Tańsza jest piła łańcuchowa i już sam jej dźwięk przyprawia o dreszcz. (też mam córkę. w najbardziej kaprawym wieku)Z przymrużeniem oka
3739
<
#8 | Deleted_User dnia 05.02.2014 12:43
Tytuł - Zdradziła, czy nie? Kwalifikacja czynu.
Drogi intrusive - proponuję żebyś sam sobie zadał to pytanie. Chwile słabości z innymi dziewczynami, knucie intrygi, aby wyjść ze swojej zdrady nieskalanym a całą winę zrzucić na bogu ducha winną dziewczynę - to jest chore.
Chłopcze, jesteś młody, całe życie przed tobą, zacznij w końcu zastanawiać się nad sobą, bo masz bardzo duże problemy. Uwierz mi, twoja dziewczyna prędzej czy później pęknie bo takie poniżanie można znosić tylko do czasu. Nawet jak kocha "za bardzo" - jest jeszcze młoda, nie zaznała niczego poza tobą i mam nadzieję wkrótce to zrozumie. jak znam życie, spotkanie się jeszcze parę razy i na tym koniec, bo ona nareszcie teraz poczuła wolność.
10799
<
#9 | intrusive dnia 05.02.2014 21:10
Witam, dziękuje wszystkim za opinie. Jednak większość z nich nie dotyczyła tego o co prosiłem. Zdaje sobie sprawę z moich problemów, jestem w trakcie terapii i na prawdę nikt nie musi mi uświadamiać, że coś jest nie tak - wiem o tym lepiej niż ktokolwiek. Prosiłbym jednak o odniesienie się do pytań zawartych w ostatnim akapicie opisu.

Pozdrawiam
2495
<
#10 | Tulia dnia 06.02.2014 00:27
tak, zdradzila. ten zwiazek nie ma przyszlosci. zostaw ja.
3739
<
#11 | Deleted_User dnia 06.02.2014 00:51
Nie, nie zdradziła, za to ty ją zdradziłeś i to nie jeden raz.
Daj jej spokój, daj jej odejść.
3739
<
#12 | Deleted_User dnia 06.02.2014 08:03
Rośniesz na typowego toksyka, człowieku.
Co do dziewczyny: zdradziła na całego.

Szkoda czasu i zabiegów.
3739
<
#13 | Deleted_User dnia 06.02.2014 08:49

Cytat

stamtąd mam skierowanie do psychiatry po leki na ów natrętne myśli z elementami depresji


Kolego,masz nerwicę natręctw i nie bagatelizuj tego tylko zacznij się poważnie leczyć.Twoje zachowanie jak sam wiesz nie jest normalnie i zgotowałeś dziewczynie horror aż jestem w szoku że ona tyle z Tobą wytrzymuje.

Aż się zastanowiłem czy Twoim kolejnym krokiem nie będzie przetrzymywanie jej w piwnicy czy też przypalane żelazkiem aby wydobyć z niej to co uroiło się w Twojej głowie.

Test wariografem jest trudny do oszukania. Są to tygodnie ćwiczeń technik oddechowych i panowania nad emocjami więc nie sądzę aby przeszła taki trening.

Tak jak napisałem wcześniej,idź do lekarza na poważną terapię.Z roku na rok będzie jeszcze gorzej i w końcu kogoś poważnie skrzywdzisz.
10799
<
#14 | intrusive dnia 11.02.2014 18:08
Witam, dziękuje za odpowiedzi.

Szukając potwierdzenia jej niewinności pominąłem w opisie kilka faktów, mianowicie w przeszłości miałem doniesienia o jej niewierności. Nawiązałem kontakt z chłopakiem jej przyjaciółki, którego owa przyjaciółka zdradzała(wiedziałem o tym z opowieści mojej dziewczyny). On twierdzi, że miał informacje od swojej, jakoby moja miała całować sie na imprezie z tym samym chłopakiem z którym zdradzała go jego dziewczyna. Śledziłem co prawda ich rozmowę (naszych dziewczyn) na GG, w której owa przyjaciółka twierdzi, że nic takiego mu nie mówiła, ale on z kolei przysięgał mi na wszystko, że takie informacje od niej ma. Do dziś nie wiem czy to prawda i do dziś zdarza się że gnębią mnie myśli na ten temat. Mocnym argumentem jest badanie wariografem, czy zgodziłaby sie na nie mając coś na sumieniu?

Jeszcze wcześniej z kolei, jakieś 3 lata temu(miała wtedy lat bodajrze 16 więc relatywnie byliśmy gówniarzami, ale zawsze) moja dziewczyna uznała, że między nami sie pogarsza więc zaczęła pisać ze swoim dawnym kolegą i wybierała sie z nim na urodziny wspólnego znajomego. Do incydentu nie doszło, bo ją nakryłem.

Byłem u psychiatry, dostałem leki (escitalopram), kontunuuję terapie u psychologa. Powiedzcie mi proszę, jaka jest szansa, że wróci normalność? Czy do końca związku jestem skazany na natrętne myśli uniemożliwiające normalne życie?

Pozdrawiam.
11507
<
#15 | Monika10 dnia 10.09.2014 12:56
Witaj!
Przeczytałam Twoją historię.. Proszę przeczytaj moją, zrozumiesz. Ja rozumię Ciebie... Chodziłam do psychologa, ale niewiele mi to dało, po kilku spotkaniach zrezygnowałam bo nie czułam się lepiej.. Do psychiatry boję się iść..choć wiem że przydałyby sie jakieś leki na uspokojenie i nawracające natrętne myśli..
Napisz na priv, pogadamy

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?