Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

bardzo smutny00:06:03
Hagi1000:35:13
zona Potifara01:55:15
Crusoe02:00:35
# poczciwy02:39:51

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Zraniona378
08.03.2024 12:35:50
Bo cały wpis się nie zmieścił

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

zdradyDrukuj

Zdradzona przez mężaDotknął mnie ten koszmar.. Piszę bo czytałam tu posty wielu mądrych zyciowo i doświadczonych osób, muszę a właściwie chcę podjąć konkretną decyzję bo nie lubie żyć w zawieszeniu. Jesteśmy razem od 18 roku życia, po około 6 latach ślub. Około 5 lat po ślubie, jak widziałam że stał sie jakiś obcy i dziwny zaczęłam drążyć temat. W końcu powiedział mi że koleżanka z pracy zawróciła mu w głowie i on musi sie zastanowić. To zawrócenie w głowie miało polegać na bliskości, długich rozmowach na wyjazdach integracyjnych, a apogeum miało być próba zdjęcia jej ubrania po której się wycofał. Byłam załamana, nie dałam czasu na zastanowienie, powiedziałam żeby decydował już teraz z kim chce być. Stwierdził, że skończyć tę znajomość. Po miesiącu zobaczyłam że dzwonią do siebie, wkurzyłam się strasznie, chciałam z nia rozmawiać, stwierdził "nie bądź suką" ale w końcu dał mi ją do telefonu. Grzecznie i kulturalnei powiedziałam jej że mu nie wierze i co jest. Ona na to że nic tylko rozmawiają. Naprawiałam wszystko dalej. Mieliśmy zbudować nowy związek z nowym nim. Seks ze mna był cały czas i to więcej niż zwykle. Przeżywałam to prawie rok ale nie byłam bierna, ostra praca nad sobą, poszukiwanie co ze mna nie tak, stopniowe robienie z siebie kobiety dynamicznej i pewnej siebie, w tym czasie dokończyłam swoje plany zawodowe, miałam spore sukcesy. Nikomu o tym nie powiedziałam... Uporałam sie z tym, wierzyłam w nas naprawdę mocno. Zabierał mnie czasami na swoje wyjazdy służbowe. Nie był typem osoby bardzo zaangażowanej w nasze wspólne sprawy, raczej wspierajacej moje zaangażowanie. Po kolejnych 3 latach zaczeliśmy rozmawiać o dziecku mówił, że bardzo by chciał. Ja też chciałam. Urodziłam dziecko. W wielu rozmowach i kłótniach mówiłam że się boje ze kogoś ma albo że tak naprawdę zdradzał mnie też fiizycznie ze wspomnianą koleżanką z pracy. Zawsze się bardzo wypierał. Czułam oddalenie, unikanie zbliżeń, które często mu wypominałam, mówiłam, czego oczekuję. Mało się angażował, przejmował wszytskim. Kolejne 2 lata dużo kłótni, braku reakcji z jego strony na moje prośby, lekceważenie moich próśb, obiecywanie że popracuje nad sobą i się zmieni. W ciagu kolejnego roku doszłam do wniosku że nie chcę już dłużej czekać na niego aż zacznie pracować nad zwiazkiem, mówiłam że dla mnie już czas na kolejne dziecko. Inicjatywa była z mojej strony...w pełni świadomie że to dla powołania nowego życia mimo że bałam się tego związku. Drugie dziecko miało 3 miesiące jak zaczęłam podejrzewać że się z kimś kontaktował telefonicznie. Powiedział że chciał mnie zradzić przed zajściem w drugą ciążę ale się wycofał. Tydzień temu zagroziłam wariografem i się posypało, na raty oczywiscie... Stray romas w pracy był jednak zwiazany z seksem, trwał 3-4 miesiące. Kolejne 8 lat korzystał z usług prostytutek, okłamywał mnie, do tego przedawniony i trwajacy problem z filmami porno od których sie uzaleznił. Były dwie przerwy w korzystaniu po ok rok, ostatnio korzystał 2 miesiace temu, jak dziecko miało 2 miesiace. Wypuszczał to z siebie jak parę, ale na raty, tak jakby miało być to w jakiś sposób dla mnie lżejsze. Teraz chce wszytsko naprawiać, zmieniać, pomóc mi wyjśc z tego marazmu, chce żebyśmy byli razem. On chyba czje ulgę, a ja... Ja czuje się jak w złym śnie, musze przezyć żałobę i dać sobie czas na decyzję, mądrą decyzję. Każda będzie bolesna i ciężka. Jakbym miała odejść - szkoda mi dzieci, zostać - boje się. Jakie ja mam perspektywy? jak mam żyć? Skoro zdradzał to nie kochał, przestałam też go pociągać. czy tacy ludzie się zmieniają, potrafią być szczerzy i uczciwi? i wierni? Nie, prawda?
3739
<
#1 | Deleted_User dnia 03.02.2014 21:58
Licząc po kolei, niemal całe Wasze małżeństwo to towarzystwo prostytutek, a w sumie nie wiadomo do końca czy ta prawda nie ma początku jeszcze wcześniej...Do tego romans, o ile jeden...
Dużo tego, choć chyba dla mnie gorszym byłaby sama świadomość, że na dobrą sprawę w ogóle nie było szczerego czasu między Wami. Na czym tu się oprzeć, na czym zbudować, skoro sam fałsz, obłuda i perfidia...

Cytat

Teraz chce wszytsko naprawiać, zmieniać, pomóc mi wyjśc z tego marazmu, chce żebyśmy byli razem.

Byłabym ostrożna słuchając o tych deklaracjach. Pali mu się grunt pod nogami (możliwe Twoje odejście, utrata reputacji, dzieci etc.), więc zupełnie nie dziwi, że tak nagle "zrozumiał" (cudzysłów celowy) coś, czego nie był w stanie pojąć od lat.

Zadałaś sobie pytanie czy będziesz potrafiła z nim żyć? Zrób sobie jakąś wizualizację.
Jesteś świadoma, że prawdopodobnie on potrzebuje leczenia?
Rozumiesz, że nigdy nie ma gwarancji na sukces w/w terapii?
Zrobiłaś badania?
Wyartykułował kim jest? Nazwał? Co zaproponował konkretnie?

wnm, jesteś młodą jeszcze kobietą, wykształconą...pamiętaj, że świat nie kończy się na jednym popapranym facecie. Dzieci mają mieć spokojną i szczęśliwą mamę, bo tylko taka da im miłość i nauczy ich, jak być wartościowymi ludźmi.

Nie mam zwyczaju mówić "zostaw, nie warto", ale w Twoim przypadku...
5808
<
#2 | Nox dnia 03.02.2014 22:18
....Czułam oddalenie, unikanie zbliżeń, które często mu wypominałam, mówiłam, czego oczekuję. Mało się angażował, przejmował wszytskim.
Kolejne 2 lata dużo kłótni, braku reakcji z jego strony na moje prośby, ......."i...twoja decyzja o drugim dziecku.Jestem przeciwnikiem /świadomego/powoływania nowego życia w związku który się nie klei.Teraz piszesz ..,, Jakbym miała odejść - szkoda mi dzieci, zostać - boje się. Chciałaś ratować związek dzieckiem ,teraz dobrem dziecka chcesz wytłumaczyć to że wszyscy tkwicie w ,,,tym czymś.
3739
<
#3 | Deleted_User dnia 03.02.2014 22:28
O tym samym ( o dzieciach) pomyślałam, 1234554321. Tyle tylko, że one już są, więc żal, że się powzięło o nich decyzję, za późny i...jakby nie na miejscu. W końcu to żywe cudowne istoty, dla których warto zacząć w końcu myśleć o sobie.
Ratować dziećmi? Tak - siebie, nie związek, który jest jakąś farsą.
10791
<
#4 | wnm dnia 03.02.2014 22:34
1234... nie nie chciałam NIGDY ratować związku żadnym z moich dzieci, jestem zdania, że kobieta ma prawo poczuć macierzyństwo i się w nim spełniać, przed każdym dzieckiem zadawałam sobie pytanie czy tak mocno chcę, że byłabym w stanie wychowywać je sama i zawsze odpowiedź była TAK.

Tak się poprsotu skłąda że udało mu się w te dzieci zaangażować i sa mu bardzo bliskie.

JakichWiele - jasne że mogę mimo wszystko nie wiedzieć wszytskeigo, na wizualizację zbyt wcześnie, za świeża sprawa.
On sam powiedział że musi się leczyć, tyle tylko że uzaleznienie od porno tak ale prostytutki uważam jednak za jakąś specjalną atrakcje dla niego, młodsze nowe ciała, za każdym razem inna osoba, poczucie nowości, ja nie widzę tu dla siebie szans...
Zaproponował terapię i wspólną (teraz nie jest możliwa póki ja nie podejmę decyzji, a ma mi w tym pomóc moja terapia) i dla siebie leczenie. Nie wiem jak będzie z zaangażowaniem w tym wypadku.
prawdopodobnie czyta to forum.
Zaczyna uciekać w wiarę - ale może to na pokaz... nie wiem w co wierzyć
3739
<
#5 | Deleted_User dnia 03.02.2014 22:38
wnm dzisiaj kończę już posiedzenie, ale jutro postaram się do ciebie napisać- tymczasem będziesz miała pomoc innych bardzo mądrych i doświadczonych osób.
głowa do góry- wyjdziesz z tego i za kilka dni będziesz wiedziała dokładnie, co robić i powiem ci nawet więcej- ty będziesz miała silę na konkretne działania.
Pozdrawiam i dobranoc.
3739
<
#6 | Deleted_User dnia 03.02.2014 22:57
wnm, pytałam: zrobiłaś badania?
Nie obraź się, ale ostatnim łajzą jest facet, który świadomie naraża na niebezpieczeństwo chorób przenoszonych drogą płciową (w tym AIDS) swoje dzieci, bo przecież nie zaprzestał korzystania z uciech przed i w czasie Twoich ciąż?
Kim trzeba być, żeby ryzykować dla własnej przyjemności zdrowiem i życiem dzieci? Myślałaś o tym?

Cytat

Zaczyna uciekać w wiarę - ale może to na pokaz...

Skąd ja to znam Fajne
10791
<
#7 | wnm dnia 03.02.2014 22:59
odebrał wynik na HIV, na resztę czekamy, ja mam wynik z krwi pępowinowej i jak narazie jest ok. Za 6 tyg mam zrobić badania, on też pewnie powtórzy.

Komentarz doklejony:
JakichWiele - tak myślałam, wszytsko mnie tu załamuje
320
<
#8 | Pawcom dnia 03.02.2014 23:16

Cytat

przed każdym dzieckiem zadawałam sobie pytanie czy tak mocno chcę, że byłabym w stanie wychowywać je sama i zawsze odpowiedź była TAK

Szkoda tylko, że nie zadałaś sobie pytania: czy chcę aby ojcem moich dzieci był facet który mnie zdradza ? :niemoc
Może by Cię tu dziś nie było :niemoc
3739
<
#9 | Deleted_User dnia 03.02.2014 23:18
...było/nie było, ale z pewnością, łatwiej byłoby z decyzją...
10791
<
#10 | wnm dnia 03.02.2014 23:23
Pawcom - o zdradach dowiedziałam się tydzień temu
wiedziałam o pierwszym zauroczeniu, bałam się że to mogła być zdrada fizyczna ale wierzyłam mu że nie, potwierdził że była to zdrada dopiero teraz.
Skąd miałam to wiedzieć? Ludzie, człowiek prosił mnie o szansę 8 lat temu, mimo długiego drążenia sprawy i róznych niepokojów NIGDY wcześniej nic się nie wydało, nic nie powiedział, zapierał się.
Tak, jakbym wiedziała że ten romans skończył sie włóżku, nie byłoby mnie tu i nie byłoby tez moich dzieci ani zmiany której w sobie przez te lata dokonałam.
9937
<
#11 | Ramirez dnia 03.02.2014 23:37

Cytat

Przeżywałam to prawie rok ale nie byłam bierna, ostra praca nad sobą, poszukiwanie co ze mną nie tak, stopniowe robienie z siebie kobiety dynamicznej i pewnej siebie...

Nie był typem osoby bardzo zaangażowanej w nasze wspólne sprawy, raczej wspierającej moje zaangażowanie.

Czułam oddalenie, unikanie zbliżeń, które często mu wypominałam, mówiłam, czego oczekuję. Mało się angażował.

Kolejne 2 lata dużo kłótni, braku reakcji z jego strony na moje prośby, lekceważenie moich próśb, obiecywanie że popracuje nad sobą i się zmieni.

mówiłam że dla mnie już czas na kolejne dziecko. Inicjatywa była z mojej strony.

Tydzień temu zagroziłam wariografem i się posypało, na raty oczywiście...

...do tego przedawniony i trwający problem z filmami porno, od których sie uzależnił. Były dwie przerwy w korzystaniu po ok rok, ostatnio korzystał 2 miesiące temu, jak dziecko miało 2 miesiące.

...jestem zdania, że kobieta ma prawo poczuć macierzyństwo i się w nim spełniać...

Tak się po prostu składa, że udało mu się w te dzieci zaangażować i są mu bardzo bliskie.


JA, JA, JA, i JA... A gdzie mąż i jego pragnienia?!

Aż chciałoby się zacytować: "samiec twój wróg!!!" ;-) Oczywiście żartuję, ale z opisu jaki został tu umieszczony, najbardziej pasuje mi obraz dziewczyny ubranej w lateksowy strój z pejczem w dłoni, a w drugiej trzymającą smycz z tym samcem. Skąd takie wrażenie?

Używasz słów: "robienie z siebie kobiety dynamicznej i pewnej siebie", "unikanie zbliżeń, które mu często wypominałam", "mówiłam, czego oczekuję", "dwa lata dużo kłótni", "brak reakcji na moje prośby", "lekceważenie moich próśb", "dziecko. Inicjatywa była z mojej strony", "zagroziłam wariografem".

Fajnie by było posłuchać, co ma do powiedzenia o Waszym związku Twój mąż. Dla mnie - jawisz się jako despotyczny tyran, zrzędliwy, wyrażający swoje prośby, które de facto zawsze były rozkazami.

Czy czasem nie jesteś DDA - córką alkoholika?

Słów używasz niczym pejcza, a gdy mąż zwierzak szukał sobie odrobiny wolności i przestrzeni w związku dla siebie, czy nawet brzydkich przyjemności... to dostrzegłaś dopiero wtedy katastrofę.

Dla mnie związek powinien być partnerski, bez zaznaczania dominacji jednej ze stron, i wymuszania siłą podporządkowania. A tu - chyba docisnęłaś śrubę na maks. Może tu sama sobie jesteś winna.

Jaki to facet nie będzie z domu wyrywał do takiej, która go przytuli, w łóżku zapyta, na co ma ochotę, czy zawsze lub jak często miał np. seks oralny?.

Z tekstu wynika, że jako mąż był biologicznym wibratorem dla realizacji celu, jakim stało się macierzyństwo.

Filmy porno? Może nie bardzo było go stać na viagrę, która wykończy szybko każdego sercowca. Film porno to tylko piguła na pewien problem w Waszym związku.
Sama napisałaś: "ostatnio korzystał 2 miesiące temu, jak dziecko miało 2 miesiące." Hipoteza jest tylko jedna: albo przez ostatnie cztery miesiące oferowałaś mu regularny seks oralny nie mogąc współżyć z tytułu ciąży, i jako ambitny mąż musiał pobudzić organizm do produkcji hormonalnej pornolami, by nie wyjść na cieniasa w łóżku, któremu nie staje wobec orala - albo odwrotnie - ostatnie cztery miesiące związane z ciążą i porodem uczyniły z niego seksualnego żebraka, a pornole pozwalały mu na opowiadanie sobie bajki z mchu i paproci: "pałacyk i latarenka".

Żaden facet długo nie wytrzyma w związku, w którym przyjdzie mu odgrywać rolę seksualnego żebraka, w którym druga strona dominuje i okazuje niezadowolenie, gdy za szybko skończy, bo wtedy się oddali i zacznie unikać zbliżeń - albo szuka takiej, która daje odczuć, że jest supermenem, nawet gdy nie jest.

Żaden facet nie będzie robił tego, w czym nie jest dobry - a o tym się dowiaduje od Ciebie, albo od kochanki - czy prostytutki.

O tym, jak powinnaś zaspokoić potrzeby męża, możesz się właśnie dowiedzieć z takiego pornola - ten zachwyt, te jęki, ta ULEGŁOŚĆ i te UMIŁOWANIE. I tak na zmianę - raz Ty, a raz on.

W każdym związku każdy człowiek będzie dążył do zaspokajania wszelkich braków, jakie dotykają związek. Jeśli jest to porno - to może mężowi brakowało takich zachowań jak na filmie, lub musiał się sam pobudzać, by się uwalniać od seksualnego napięcia.

Jeśli jest to prostytutka, to może brakować odtwarzania roli w stylu: "Kocham pana, panie Sułku", tej uległości i tego poddaństwa - na którym w łóżku zależy każdemu facetowi, który nie chce być tylko maszynką do seksu, spełniającej prośby=rozkazy swojej dominy.

Wiem, pojechałem tu ostro, ale może wtedy dotrze, że gdy w związku naruszona jest równowaga, to mogą być takie skutki. A gdy mąż ucieka w wiarę - znaczy, dojrzał już może do świętości...

Bez terapii i dobrego psychologa nie uda Wam się - jest wręcz konieczna, by Wasz związek miał szansę się utrzymać - a przynajmniej dla dzieci warto podjąć taką próbę. Dla mnie to Ty będziesz winna rozpadowi tego małżeństwa, jeśli z tym nic nie zrobicie.
5808
<
#12 | Nox dnia 03.02.2014 23:41
W ciagu kolejnego roku doszłam do wniosku że nie chcę już dłużej czekać na niego aż zacznie pracować nad zwiazkiem, mówiłam że dla mnie już czas na kolejne dziecko. Inicjatywa była z mojej strony... Zdradzał ,nie zdradzał ale widziałaś że związek się sypie.I dzięki twojej inicjatywie zostałaś matką drugiego dziecka by zaspokoić swój instykt.Ale nie byłaś panną tylko mężatką i z moich wyliczeń wynika że nie taką młodziutką-głupiutką.On za bardzo nie chciał tatusiować bo miał swój świat.Chciał cię zdradzić chwilę wcześniej.Piszę tak tylko dlatego że dzieci mi szkoda i nie rozumiem dlaczego zamiast się zatrzymać ,zastanowić dlaczego się kłócicie itd nie szukaliście pomocy i dlaczego wtedy nie zastanowiłaś się czy warto w tym tkwić.Na drugie dziecko miałaś czas z nim lub z kimś innym w poukładanym życiu.Dzieci pewnie nie wiedzą co wyprawia tatuś ale wy od dawna się nie dogadujecie więc to na dzieci wpływa.
3739
<
#13 | Deleted_User dnia 03.02.2014 23:46
Pojechałeś, Ramirez Fajne
Przyznam, że ja tu nie widzę specjalnej dominacji wnm nad uległym i żebrzącym mężem, raczej wiedzącą, czego chce kobietę, choć i to nie uchroniło od zła. Ale może poczekamy na komentarz autorki, a może i sam mąż się ujawni...
Pamiętacie krzysiekStankiew?
5808
<
#14 | Nox dnia 03.02.2014 23:48
Ramirez ja wyczytałam że to mąż unikał zbliżeń co wytykała mu wnm.Więc to ona ewentualnie był tym żebrakiem seksualnym.
10793
<
#15 | tenzdr dnia 03.02.2014 23:57
ak czytam to forum ponieważ chcę wiedzieć i zmierzyć się z każdym demonem którego stworzyłem - szukam pomocy dla wnm, szukam pomocy dla rodziny, szukam pomocy dla siebie. wiem że jest już za późno, że zabrnąłem za daleko w całym źle jakie wrządziłem najbliższym.
dziś kwestionuję wszystko co myślałem w co wierzyłem co dotyczyło przeszłości i co dotyczy tego kim jestem (jakim jestem człowiekiem).
tak będę chwytał się każdej szansy i każdej okazji aby chociaż w najmniejszym stopniu wpłynąć na spokój ducha wnm - nawet jeżeli będzie to oznaczało wykreślenie mnie z Twojego życia - wierzę że to nie jest jedyna szansa dla Ciebie - zrobię też wszystko aby dotrzeć do faktycznych powodów, przyczyn - dlaczego taki się stałem? dlaczego nie chciałem mówić o problemach i koszmarach które mnie męczą - zanim zdradziłem? Dlaczego tak bardzo ufałam sobie że sam dam radę wyjść z takiego życia - jednocześnie nie robiąc NIC poza deklaracjami.
tak - nie ufam sobie i swoim deklaracjom, nie mogę, sam nie dam rady.
nie uciekam w wiarę ale szukam w Bogu siły do przejścia i zmiany dla wnm i dla mnie
szukam dla siebie pomocy w terapii - chcę zrozumieć
szukam dla wnm pomocy - w prawdzie (całej bolącej nawet z najmniejszymi szczegółami) w terapii, w rozmowie, w tym forum, wszędzie
to ja jestem winny bezwzględnie temu co się stało - tylko ja!!!
10791
<
#16 | wnm dnia 04.02.2014 00:01
Ramirez - prosiłam o pomoc a najwyrażniej Ty jej potrzebujesz obrazając mnie i wysnuwając tak daleko idące wnioski... przykre, nie będe komentować

Daleko mi do pruderii natomiast cieżko coś naprawiać jeśli mimo rozmów druga strona ciagle coś ukrywa ale obiecuje że już naprawia, albo zrzuca wszystko na stres i problemy w pracy itd itp "0" szczerości.

2 miesiace temu była zdrada z prostytutką, nie porno, porno było codziennie.

Jeżeli jestem stawiana przed jakimś problemem to szukam rozwiazań i robię co w mojej mocy, często tę moc przekraczając - takie mam podejście do życia. Jak sie zobowiąże do czegoś to wykonuję to z maksymalnym zaangażowaniem. Mój błąd polegał na tym, że myślałam że on też tak postępuje, bo dokładnie o tym mnie zapewniał.

Nie szukaliśmy pomocy na zewnątrz, bo łudziliśmy się że rozmowy wystarczą, a obietnice i postanowienia tych rozmów będą wypełnione, ja swoje wypełniałam.

Czuję sie tu bardzo atakowana, nie ja zaczęłam romans, nie ja oszukiwałam, nie ja zdradzałam ale to mnie to wszystko boli.
Żyliśmy przed te pirwsze lata małżeństwa skromnie, spokojnie a w moim uznaniu szczęśliwie. Jego awans w pracy otworzył mu poprostu nowe możliwości, wysokie zarobki, wyjazdy itd itp.

Komentarz doklejony:
Tak to on unikał zbliżeń, wybierał prostututki o czym przecież nie wiedziałam, mimo dużych potrzeb nie zdradzilam. Zanim bym to zrobiła, odeszłabym.

Powiedział mi, że włączył się w dyskusję jako tenzdr.
3739
<
#17 | Deleted_User dnia 04.02.2014 00:08

Cytat

Czuję sie tu bardzo atakowana

To miejsce jest splotem różnych historii opowiadanych przez różnych pod względem psychologicznym, światopoglądowym oraz pod względem doświadczeń ludzi, więc powinnaś czytać i wybierać dla siebie najtrafniejsze komentarze bez złych emocji. Raczej nie spotkasz tu nikogo, kto chciałby Ci źle żyć, bo i z jakiego powodu?
Za to spotkasz na pewno różne spojrzenia i...czasem warto naprawdę poczytać, jak widzą nas inni, co oczywiście nie oznacza, że zawsze mają rację...
Dobrze, że Twój mąż zdobył się na odwagę i sam napisał.
Uprzedzam jednak, że emocji może być jeszcze więcej...
9937
<
#18 | Ramirez dnia 04.02.2014 00:13

Cytat

Czuję sie tu bardzo atakowana, nie ja zaczęłam romans, nie ja oszukiwałam, nie ja zdradzałam


JA, JA, JA, i JA... a gdzie MY?
Zapewniam, tu nie ma żadnego ataku - tu jest tylko próba ustalenia przyczyn tego co się stało.
Czasami jest to podły charakter męża, i nie ma na to usprawiedliwienia. Ale czasami jest to podły charakter żony - i mąż wtedy szuka czegoś dla siebie, w świecie zdominowanym przez żonę.
Czy obraziłem, pytając o seks oralny? Czy o DDA? Ważne jest - na co zareagowałaś.
Jeżeli traficie na terapię - dobrego terapeutę rozpoznacie tylko po jednym - zaczniecie go nienawidzić.
10793
<
#19 | tenzdr dnia 04.02.2014 00:17
Ramirez - jak znaleźć takiego terapeutę? na co zwrócić uwagę szukając?

Komentarz doklejony:
Byliśmy na pierwszym spotkaniu z psychoterapeutką. Stwierdziła że warunkiem wspólnej pracy z nami jest podjęcie decyzji wnm o pozostaniu w związku - zaproponowała wnm pomoc w podjęciu decyzji. Czy to warunek konieczny do podjęcia terapii? Decyzja wnm?
9937
<
#20 | Ramirez dnia 04.02.2014 00:28

Cytat

to ja jestem winny bezwzględnie temu co się stało - tylko ja!!!


I już Ci nie wierzę...
Dobry terapeuta musi rozbić to, na czym do tej pory opierała się Wasza wizja tego świata - a to zawsze boli.
Najlepiej, szukać pomocy u takiego, który jest polecany - tzw. marketing szeptany.

Nie musicie iść do jednego - ale wybierzcie tego, którego po pierwszej sesji będziecie nienawidzić. Sesja musi być bolesna - inaczej sobie pogadacie o kwiatkach i chmurkach na niebie i nic z tego nie będzie wynikało, prócz straty kasy - przynajmniej dla Ciebie. Ale wymaganie będzie jedno - 100% szczerości.

Czy żona na prośbę o terapii zareagowała agresją? Że nie potrzebuje żadnej terapii?

Komentarz doklejony:
Szukajcie terapeuty - faceta. Terapeutki rzadko są dobre. Tą bym skreślił, skoro przelicza kasę - za każdą sesję tyle, ale jak żona odchodzi, to sesji pewnie będzie mniej, więc szkoda czasu nawet biznes zaczynać. Komu oni teraz dyplomy dają! :szoook
10791
<
#21 | wnm dnia 04.02.2014 00:36
JakichWiele - nie mam tenedencji do pomijania czegoś co mi nie pasuje, zapoznaje się dokładnie, wyciągam wnioski.

Ramirez - MY zmieniło dla mnie swoją definicje tydzień temu, od tamtej pory jestem JA

Trudno opisać ostatnie 8 lat związku, trzymałam się faktów i tego co ja wiem o sobie bo jak widać jego nie znałam na tyle dobrze.
Wiesz na co zareagowałam?
"A gdzie mąż i jego pragnienia?!
...
Dla mnie - jawisz się jako despotyczny tyran, zrzędliwy, wyrażający swoje prośby, które de facto zawsze były rozkazami."
9937
<
#22 | Ramirez dnia 04.02.2014 00:40
Krótko - żona lub Ty powinniście podjąć tą decyzję, czy chcecie być razem czy osobno, dopiero po terapii. A nie - z amnestyjnej łaski żony, że łaskawie zostanie.

Komentarz doklejony:

Cytat

Wiesz na co zareagowałam?
"A gdzie mąż i jego pragnienia?!


To wiele wyjaśnia. Mąż w tym związku raczej nie powinien mieć pragnień.
10793
<
#23 | tenzdr dnia 04.02.2014 01:17
Ramirez - Twoja opinia na temat kierunku przyczyn problemu relacji wnm z tenzdr jest jednostronna i bardzo krzywdząca - ludzie z zasadami jasno wyrażający swoje oczekiwania jednocześnie wsłuchani w potrzeby innych nie są despotycznymi tyranami - to nie nasza rzeczywistość.
320
<
#24 | Pawcom dnia 04.02.2014 01:31

Cytat

To wiele wyjaśnia. Mąż w tym związku raczej nie powinien mieć pragnień.

Ramirez, mąż w tym związku miał pragnienia a nawet z rozkoszą realizował :szoook
Zapomniał jedynie o uczuciu, miłości i zaufaniu żony które to skutecznie zdeptał i zniszczył !!
A teraz chce wysłać żonę na terapię. Ona już w/g mnie przeszła wystarczającą terapię :rozpacz
9937
<
#25 | Ramirez dnia 04.02.2014 02:15
stopniowe robienie z siebie kobiety dynamicznej i pewnej siebie...

Nie był typem osoby bardzo zaangażowanej w nasze wspólne sprawy, raczej wspierającej moje zaangażowanie.

Czułam oddalenie, unikanie zbliżeń, które często mu wypominałam, mówiłam, czego JA oczekuję.

Kolejne 2 lata dużo kłótni, braku reakcji z jego strony na moje prośby, lekceważenie moich próśb, obiecywanie że popracuje nad sobą i się zmieni.

mówiłam że dla mnie już czas na kolejne dziecko. Inicjatywa była z mojej strony.

Tydzień temu JA zagroziłam wariografem i się posypało, na raty oczywiście...

...JA jestem zdania, że kobieta ma prawo poczuć macierzyństwo i się... spełniać jako JA...

Tak się po prostu składa, że udało mu się w te dzieci zaangażować i są mu bardzo bliskie.

... ludzie z zasadami jasno wyrażający ... oczekiwania jednocześnie wsłuchani w potrzeby innych nie są despotycznymi tyranami - to nie nasza rzeczywistość.
[/quote]

Takie słowa zdradzają:
"moje, często mu wypominałam, mówiłam - oczekuję, dużo kłótni, moje prośby, lekceważenie, moich próśb, dla mnie, z mojej strony, jasno wyrażający oczekiwania, jednocześnie wsłuchani w potrzeby innych".

I bardzo ważne: "udało mu się"!!!

No jak mogło facetowi się udać... cud nad cudy! A cała reszta to jest JA i dla mnie, moje! A skutki - żal, krzywda, że zdradził, że nie był wierny, że oczekiwał fantazji w łóżku, a nawet - że kocha dzieci.

Tak, moja opinia jest jednostronna - do schizofrenii jest mi jeszcze daleko. Taka więc musi być, Tu jest budowany obraz wnm ze słów. Każdy z nas dostrzega w tak quasi artystycznym dziele coś innego - tu często na bazie własnych doświadczeń, które mogą być bardzo emocjonalne. Ja mam tu obraz wnm - dziewczyny dynamicznej, pewnej siebie, osiągającej sukcesy, robiącej sobie dzieci. I mamy obraz jej męża - tenzdr, robaka marnego zagrożonego rozdeptaniem, który śmiał szukać czegoś innego poza żoną, a postraszony wariografem przyznał się - do czegokolwiek co jego Królowa Śniegu by chciała. Czy cechy charakterystyczne wnm to wyniosłość, zadufanie w sobie, obrażanie się, wieczne pretensje - to będzie wiedział tylko tenzdr. To nie obrażanie - to moja diagnoza emocji wyrażonych słowami przez wnm. Chciałbym się mylić.
Jak ktoś ma w domu dominującą żonę o typie KRÓLOWEJ LODU - logiczne jest, że będzie szukał ciepła dla siebie u innych. Zbrodniarz? Tak. Ale rozwód bez orzekania o winie, albo terapia - ważna dla obojga, by on przed żoną mógł się bronić bez ranienia jej.
8155
<
#26 | Kik dnia 04.02.2014 03:28
Ramirez , wg mnie dziewczyna jasno i klarownie opisała swoją sytuacje.
To ze komunikowała meża co jej przeszkadza lub czego jej brakuje dla mnie jest wyłacznie na plus. W końcu najczęstsze problemy w zwiazku pojawiają się z powodu braku komunikacji, braku informacji dla partnera co nas gryzie. WNM komunikowala - maż nie odbierał tych komunikatów tak to rozumiem.

Czy gdzies jest napisane ze brakowału męzowi fantazji w lózku? lub zona mu jej nie dawała? lub próbował z nia o tym rozmawiać ?

Cytat

... ludzie z zasadami jasno wyrażający ... oczekiwania jednocześnie wsłuchani w potrzeby innych nie są despotycznymi tyranami - to nie nasza rzeczywistość.

to chyba słowa męża Wnm ...

Cytat

O tym, jak powinnaś zaspokoić potrzeby męża, możesz się właśnie dowiedzieć z takiego pornola - ten zachwyt, te jęki, ta ULEGŁOŚĆ i te UMIŁOWANIE. I tak na zmianę - raz Ty, a raz on.


Cytat

tej uległości i tego poddaństwa - na którym w łóżku zależy każdemu facetowi, który nie chce być tylko maszynką do seksu, spełniającej prośby=rozkazy swojej dominy.


Szeroki uśmiechSzeroki uśmiechjestes przekonany że każdemu? kolejny ekspert od meskich spraw:cacy
a jak mezczyzna wlasnie lubi dominujacą kobietę?
oj Ramirez.. ostatno fantazja mocno Cie ponosiSzeroki uśmiechSzeroki uśmiech
Nie "właź" nikomu do łózka i nie dorabiaj filozofii bo to prywatna sprawa co kto lubi, jakie jęki i jakich fantazji oczekuje od partnera.

Komentarz doklejony:
*a jak mezczyzna wlasnie lubi dominujacą kobietę?
w se ksie- miało być.

Komentarz doklejony:

Cytat

Jak ktoś ma w domu dominującą żonę o typie KRÓLOWEJ LODU - logiczne jest, że będzie szukał ciepła dla siebie u innych.


a czy zona ma glejt własności na takiego biedaka? czy on jest czyimś niewolnikiem? a moze go szantażowała:niemoc

Szukał bo chciał. To dorosły facet, mógł odejść w każdej chwili skoro tyle cierpienia zaznał z ta królową lodu. W końcu i tak postępował tak że wszystko ****ło...
10791
<
#27 | wnm dnia 04.02.2014 08:54
Ramirez, krytyka mojego JA w poście staje się bezcelowa w momencie kiedy zamienisz każde słowo JA na NIEGO/JEGO, co zdaje się byłoby według Ciebie dopiero sposbem na "prawdziwe" pokazanie problemu. Taka zamian powoduje że ten problem w zasadzie dla mnie nie istnieje.

Nie mogę myśleć za kogoś ani decydować, mogę komunikować swoje oczekiwania, mówić jak JA się z czymś czuję i to dla mnie jest wstęp do ułyszenia o oczekiwaniach i samopoczuciu właśnie tej drugiej strony.

Wbrew pozorom sprawy łożkowe - jak już do nich doszło - były przynajmniej dla mnie bardzo ok, choć nie mam porównania nie potrzebowałam go szukać, twierdził że dla niego też bdb, ale oczywiscie mógł nie być szczery.

Piszę "jak już do nich doszło" - trudno nam było do nich doprowadzić, dlatego JA poruszałam ten temat niejednokrotnie, On w moim poczuciu bardzo rzadko, byłam otwarta na jakiekolwiek sugestie, które pomogłyby nam ale z czasem chciałam jednoczesnego zaangażowania również z jego strony. Taka relacja nie powinna być w takim stopniu asymetryczna.

Szczerość, lojalność i zaufanie - dla mnie poza miłością bardzo ważne kwestie. Może już mnie nie kochał, ale z czystej ludzkiej przyzwoitości mógł mnie poprostu zostawić a nie wpędzać w marne nadzieje, w które jak się okazywało tylko ja wierzyłam i nad którymi pracowałam. Wiedział, że jest jednocześnie moim najlepszym przyjacielem. Tak, żałuję że nie miałam wolności wyboru, w imię zasad i bycia uczciwą w stosunku do niego. Powinnam taką możliwość dostać już po romansie. On miał wybór cały czas, mógł uczciwie postawić sprawę. Poniżej pasa jest takie zachowanie, brak odwagi i odpowiedzialności za swoje (ryzykowne np dla naszego życia) zachowania, nie jest w porządku prowadzenie takiego życia z wygody bądź leku przed konfrontacją. Niestety to JEGO JA było przez ten cały czas najważniejsze.

Komentarz doklejony:
Każda porada i uwaga jest cenna, natomiast szczególnie liczę na te, pochodzące od osób, które przepracowały już swoje frustracje i znalzały rozwiązania, w które uwierzyli i które im się w życiu sprawdziły.

Komentarz doklejony:
Pawcom - "A teraz chce wysłać żonę na terapię. Ona już w/g mnie przeszła wystarczającą terapię" byłabym nie uczciwa, gdym nie przyznała że zalezy mu na terapi abym mogła się po tym wszytskim pozbierać.
5808
<
#28 | Nox dnia 04.02.2014 09:54
Wnm jak dla mnie nie musisz niczego jaśniej tłumaczyć.Wszystko opisałaś na początku i to jest klarowne-a mąż niczemu nie zaprzecza.Zgadzam się z wszystkimi z wyjątkiem pk widzenia Ramireza.Co do terapi ;moim zdaniem wspólna terapia to przyszłość,na tym etapie każde z was ma inny problem.Ty masz problem ,,z partnerem" a on z seksem pozamałżeńskiem i jego pochodnymi.Jeżeli to co robi mąż ktoś nazwie chorobą a nie ku..restwem to leczeniem objęty zostaje mąż i może lepiej mu będzie dogadać się z mężczyzną/a może z kobietą/który ma specjalizację psych-seksuolog leczący uzależnenie..Nie sądzę by żona miała powód uczestniczyć w tych spotkaniach.Wnm potrzebuje swojej terapi po której jak napisała ,,mogłaby się pozbierać" i wtedy zdecydować czego chce.A jak już zdecyduje to wtedy /ewentualnie/ wspólna praca nad związkiem i komunikacją.
9767
<
#29 | milord dnia 04.02.2014 11:40
Kolejny związek w jednym temacie... Czy Was porąbało? Ja się nie dziwię, że kobieta działa dość ekspresyjnie, tylko kudrę nie pakuje się w te problemy nowego życia myśląc, że to lekarstwo i panaceum. Tenzdr to Twój wybranek. Nie. Ja go nie bronię bo powinien mocniej ścisnąć uda. Jesteś bardzo silna. Potrafisz być łagodna, ale z Twoją furią to ja bym raczej nie ryzykował.
Jeśli chcesz dać szansę wciśnij jeden
Jak chcesz rozstania na Twoich zasadach wciśnij dwa
Gdy nie masz pomysłu na to co z tym fantem zrobić wciśnij trzy
10791
<
#30 | wnm dnia 04.02.2014 11:47
trudno mi to pisać - doliczył się 30 spotkań z prostytutkami w trakcie tych wszystkich lat

milord, o co chodzi z moja furią? wpadam w furie i daję mu tym samym powód? nie rozumiem, on niejednokrotnie wpadał w furię i mnie tym wpędzał w wielką niepewność, później przepraszał

tak milord, nie mam pomysłu 3

nie wiem czy kocham człowieka czy wyobrażenie o nim, nie wiem czy deklaracje się utrzymają czy sa prawdziwe, czy ta zmiana jest możliwa, nei wiem czy dam radę z tym żyć czy to z nim czy bez niego
nie wiem jak żyć dalej
9767
<
#31 | milord dnia 04.02.2014 12:13
A on umie wogóle liczyć? Trudno to się jedzie na rowerze do Morskiego Oka. Z ta furią to bardziej mi chodziło o to, że człowiek zdenerwowany częściej popełnia błędy. Słowo nie tak, bierzesz kilofa i po mnieZ przymrużeniem oka
>>>>później przepraszał<<<<<
On i tutaj się płaszczy.
>>>>nie wiem czy kocham człowieka czy wyobrażenie o nim<<<<
To jest zawsze wyobrażenie Wnm. I tylko jest jeden problem Wyobrażenie zderzyło się z rzeczywistością. To już nie jest to, jaki on jest wspaniały, nieoceniony i zawsze do usług. A te 30x to co najmniej o 29 za dużo. Chcesz go kontrolować jak dziecko do końca życia? Ja bym w takich manewrach udziału nie brał. A już na pewno w sytuacji gdy w grę wchodzą dziwki
10791
<
#32 | wnm dnia 04.02.2014 12:22
nie chcę kontrolowac, nie chcę takiego życia

chcę kochać, mieć wiarę i nadzieję

poprawić w sobie to co mogę ale nie chcę dać się nabrać, być naiwną

motam się, nagle nie umiem podjąć żadnej decyzji, każda tak boli, każda ma tak niepewne podstawy

może ja tylko daję się nabrać i ośmieszyć, wszystkie te zdrady wyszły na raz, to było jak trzydniowa spowiedź podzielona na etapy przypominania sobie wszystkiego

nigdy tak ze mną nie rozmawiał a jednak powinnam być czujna co do jego intencji

ja już nic nie wiem napewno, w takim jestem stanie
9767
<
#33 | milord dnia 04.02.2014 13:32
A co to wogóle za stwierdzenie "poprawiać w sobie..." Albo się kogoś kocha ze wszystkimi zaletami i wadami, albo nie. Podam na przykładzie.Z przymrużeniem oka Palisz? Nie musiszZ przymrużeniem oka Ale poznajesz kogoś kto pali i dalej motyle. Kompletnie nie przeszkadza mu, ze palisz a po dwudziestu latach zaczyna to komuś przeszkadzać. Dana osoba przestała Cię akceptować taką jaka jesteś. Dalej jesteś sobą. Jesteś dokładnie taka sama. To jego natura wylazła na wierzch. Masz wolną rękę. Niestety czekają Cię rozmowy do świtu i kontrolowanie. Na jak długo? To też Twoja decyzja. Jak zdecydujesz to podejmiesz decyzję.
10791
<
#34 | wnm dnia 04.02.2014 13:38
czy coś takiego można przetrwać? można by jeszcze szczęścliwym, tak napradę?
9767
<
#35 | milord dnia 04.02.2014 13:48
Można przetrwać. Można być szczęsliwą. Ostatecznie nikogo nie obchodzi jak kogoś poznaje ile tego było sztuk "przed". Prawdziwa walka to ta z pamięcią.
9937
<
#36 | Ramirez dnia 04.02.2014 14:21

Cytat

Ramirez - MY zmieniło dla mnie swoją definicje tydzień temu, od tamtej pory jestem JA

W końcu najczęstsze problemy w związku pojawiają się z powodu braku komunikacji, braku informacji dla partnera co nas gryzie.

mogę komunikować swoje oczekiwania, mówić jak JA się z czymś czuję i to dla mnie jest wstęp do usłyszenia o oczekiwaniach i samopoczuciu właśnie tej drugiej strony.
Wbrew pozorom sprawy łóżkowe - jak już do nich doszło - były przynajmniej dla mnie bardzo ok, choć nie mam porównania, nie potrzebowałam go szukać, twierdził że dla niego też bdb, ale oczywiście mógł nie być szczery.
Piszę "jak już do nich doszło" - trudno nam było do nich doprowadzić, dlatego JA poruszałam ten temat niejednokrotnie, On w moim poczuciu bardzo rzadko, byłam otwarta na jakiekolwiek sugestie, które pomogłyby nam, ale z czasem chciałam jednoczesnego zaangażowania również z jego strony. Taka relacja nie powinna być w takim stopniu asymetryczna.

motam się, nagle nie umiem podjąć żadnej decyzji, każda tak boli, każda ma tak niepewne podstawy.
nigdy tak ze mną nie rozmawiał, a jednak powinnam być czujna co do jego intencji
ja już nic nie wiem na pewno.


Czasami, jak uda się człowiekowi zatrzymać lawinę, to za chwilę zastanawia się, kto to wszystko będzie sprzątał. Postawiłem orzechy na to, że cały Wasz związek zdominowałaś swoim JA.
To co powinno dać do myślenia to fakt, że mąż mówi, że z seksem jest u Was bdb, ale jednocześnie macie problem, by do niego dochodziło. Pojawiają się pornole, prostytutki.

I do tego potrzebny jest Wam terapeuta.
Cieszy mnie ostatnie stwierdzenie: "nigdy tak ze mną nie rozmawiał a jednak powinnam być czujna co do jego intencji; ja już nic nie wiem na pewno."

Przybywając tutaj - zbudowałaś wspaniały obraz siebie r11; samodzielnej feministki. Zbudowałaś też obraz męża- gada, który szukał kiedyś romansu, a potem jako lekarstwo dla siebie wybrał pornole i prostytutki.
Zrobił fatalnie, i za to nie znajdziesz tu nikogo - kto by za to go pochwalił.

Ja natomiast chciałem zatrzymać pewną portalową lawinę. Ta lawina sprowadza się do ogólnego potępienia zdradzacza i wykopania z domu, rozwiać ma Twoje wątpliwości czy to zrobić już czy za chwilę.

Tymczasem dobrze się stało, że pojawiła się refleksja - że z mężem i waszym związkiem, również łóżkowym coś było chorego. A choroby się leczy - a nie zabija pacjenta.

Oczywiście, masz 3 guziki do wyboru - to, jaki wybierzesz to będzie tylko Twoja decyzja, ale i decyzją dla Twoich dzieci. Większość tutaj (poza mną) jest za wykopaniem zdradzacza z domu, bez dawania mu szansy - i bez zastanowienia się, dlaczego doszło do zdrady, bez zapytania o przyczyny. Dostaniesz tu jeszcze sporo rad, co zrobić by go zabolało najbardziej.

Ja jednak patrzę na dzieci i na Ciebie - bo może warto jednak pójść na terapię, by dowiedzieć się, jak i dlaczego do tego doszło.

Jak wyjdzie, że to z podłego charakteru gada - to wykop gada. Ale jeśli szukał sobie poza domem tego, czego nie był w stanie znaleźć w domu, bo w domu może rządziło Twoje JA - to może warto nad tym jeszcze się zastanowić i coś ponaprawiać.

Gad ma już założone "łyżwy", stoi na równi pochyłej, w każdej chwili wykonasz na nim... wyrok. Tu tylko szukasz upewnienia się, czy dobrze robisz popychając go w dół.

Ale historia zna takie przypadki r11; że trafisz na swoją kolejną miłość, i ze zdziwieniem odkryjesz, że stara historia nagle się powtarza, pojawią się znienawidzone pornole i prostytutki r11; i nie będziesz wiedziała dlaczego.
Jeśli zgodzisz się na terapię r11; nie będziesz później miała wątpliwości takich jakie masz teraz, i nawet jeśli się rozstaniecie, to przynajmniej dowiesz się, dlaczego mąż unikał seksu z Tobą r11; on w oczy Ci tego na pewno nie powie.
5808
<
#37 | Nox dnia 04.02.2014 15:37
Wnm czy oprócz męża masz blisko siebie kogoś z rodziny,jakąś przyjaciółkę?Czy gdybyś chciała odpocząć od męża jest możliwość by zamieszkał osobno do czasu aż skorzystasz z pomocy i poukładasz sobie w głowie?
9767
<
#38 | milord dnia 04.02.2014 17:00
>>>>masz blisko siebie kogoś z rodziny,jakąś przyjaciółkę?Czy gdybyś chciała odpocząć od męża<<<<
Etopirynę 123. Inaczej by jej tu nie było.
3739
<
#39 | Deleted_User dnia 04.02.2014 18:04
wbm absolutnie i pod żadnym pozorem nie daj wmówic w siebie winy za to, że twój mąż zdradzał cię, jak to się mówi, na prawo i na lewo, do tego zdradzał cię od wielu lat- praktycznie prawie całe wasze małżeństwo, to jedna wielka zdrada i kłamstwo- to nienormalny i chory związek.
Nie wiem, kto naciskał na małżeństwo i czy w ogóle byl jakiś nacisk którejś ze stron, by założyc rodzinę- może oboje tego chcieliście- ja tego nie wiem.
Jakby jednak nie wyglądała ta sprawa kiedyś, to niezaprzeczalnym faktem jest, że związałas się z niewłaściwym facetem, z kimś, kto absolutnie do ciebie nie pasował ani tym bardziej nie pasuje teraz.
Ty jesteś osobą, która ma bardzo jasne i czytelne priorytety, określony system wartości- jesteś dojrzałą i ukształtowana osobowością. Wiesz dokładnie czego chcesz, a w szczególności wiesz dokładnie, CZEGO NIE CHCESZ.
To dla ciebie fantastyczna sprawa, bo gdy podejmiesz już konkretną decyzję, to nie będziesz długo sie męczyc, ponieważ dla ciebie najważniejsza sprawą jest jasne stawianie sprawy. Szybko więc osiągniesz spokój ducha, skończy się dla ciebie ten wewnętrzny konflikt, który przeżywasz teraz.
Tobie można tylko pozazdrościc tego, że potrafisz byc taka konkretną i realnie myslącą kobietą- jestes też bardzo uczuciową osobą, wrażliwą i ciepłą, ale absolutnie nie tolerujesz kłamstwa i nie lubisz byc zwodzona oraz wpuszczana w maliny. Ta twoja właściwość zawsze weźmie górę, nawet w największych momentach twojej słabości- a takie będą, bądź na nie przygotowana. Dasz jednak radę i skoro coś postanowisz, to potem tylko to zrealizujesz punkt po punkcie.
Dalej- gdyby twój maż przyszedł do ciebie któregoś dnia i powiedziałam ci jasno i wyraźnie, że już cię nie kocha, że chce bzykac się tez z innymi kobietami i że w związku z tym on nie będzie zawiązywał ci więcej życia, tym samym marnując ci je po prostu, to ty przyjęłabyś taką wiadomość z godnościa i chociaż byłoby ci bardzo przykro, to byłabys w stanie pojąc, że ktos cię nie kocha- zrozumiałabys cos takiego.
Bo jest to smutne, ale z takich rzeczy tez składa się życie i wiążąc się z kimś zawsze jest ryzyko, że ktoś przestanie kochać, bo coś tam, albo że tak po prostu przestaje kochać i już.
Twój maż nie zrobił tego jednak- zamiast jasno i uczciwie postawić sprawę, on zwodził cię całymi latami, poniżał i upokarzał. Najpierw miał jakąś regularna kochanicę. Kłamał, oszukiwał cię, potem dał ci nawet slowo, że skończy z jakąś wywłoką. Ty uwierzyłaś w to ,ale szybko okazało się, że on złamał obietnicę i to dla jakiejś lafiryndy, która nie miala oporów, by bzykac się żonatym facetem.
Kim jest więc twój mąż? Za kogo on miał ciebie ? Widzisz w tym miłość do ciebie albo szacunek do twoich uczuć, do twojego czasu i do ciebie, jako takiej? Nawet, gdybyś wzięła potężna lupę, to i tak nie dopatrzyłabys się takich spraw oceniając jego zachowanie. to kłamca i zwykły łotr. Ot cała filozofia i tłumaczenie.
To nie jest woja wina, że ten człowiek ma taki a nie inny charakter i tak ukształtowana osobowość. Nawet, gdybys robiła mu loda pięć razy dziennie, to ty i tak nie odciągnęłabyś tego człowieka od innych bab- to tak nie dziala, nie w przypadku takiego faceta, jak twoj mąż. Nie masz bowiem do czynienia z przyzwoitym i odpowiedzialnym czlowiekiem, tylko ze zwykłym nieodpowiedzialnym i niedojrzałym pustakiem- są tacy i tobie trafił się jeden z nich. To nie jest twoja wina.
Nie ponosisz żadnej odpowiedzialności za wybory drugiej osoby, ty nie jesteś i nigdy nie byłas matka tego faceta, bys miała pokazywać mu wzorce postępowania i uczyć go, co jest dobre, a co złe. Twoja rola miała być zupełnie inna- ty wyszłas za niego, bo chciałas miec partnera do życia, człowieka, na którym mozna by było polegać- ty wyszłaś za tego człowieka i myślałaś, że poślubiłaś prawdziwego mężczyznę. Twoje intencje i zamiary wobec tego pana od samego początku były uczciwe i czytelne- ty na łajdactwo się nie układałaś. Jak większość kobiet chciałaś mieć fajna i normalną rodzinę.
Nie ma w tym niczego złego, dziwnego ani nienormalnego- tobie nie marzyły się cuda na kiju( przez pierwsze lata zyliście skromnie, ale byłas szczęśliwa), ty dziś nie masz sobie niczego do zarzucenia. To, ze jesteś osobą myślącą, a nie słodką idiotką świadczy o tobie, jak najlepiej.
Napisałaś, że facet ten zaczął zmieniac się, gdy osiągnął sukces w pracy, gdy awansował, właśnie wtedy zaczęły się wyjazdy- jednym słowem w pewnym momencie życia sodowa uderzyła temu człowiekowi do głowy. Tak czasem się zdarza- pieniądze, wysoki status społeczny na niektórych ludzi działają bardzo niekorzystnie, wielu staje się zwykłymi degeneratami- to nie twoja wina.
Tobie sodowa nie udzerzyła do głowy- ty dalej pozostałaś sobą- to jemu odbiła palma. Zaczęła się więc era łajdactw- on naliczył jakies 30 wizyt w burdelu ( pomnóż to sobie spokojnie przez dziesięć) i gdybys teraz nie odkryła tego, co robi ten człowiek niby to będąc z tobą, to ja zapewniam cię, że trwałoby to dalej i aż do usranej śmierci. Taki styl życia wszedł już bowiem temu facetowi w krew, bo żył tak przez ponad osiem lat. to nie sa więc żarty- tylko alarm głośno wyjący, byś uciekała z tego bagna, jak najdalej.
nic się w tej kwestii się nie zmieni, będzie coraz gorzej. Ty będziesz wpędzała się w lata, w coraz więksża ślepą uliczkę, będziesz zadręczała się i wpadała w obsesję i może nawet w paranoję- ten człowiek będzie chodził po domu, mocno walił sie w piersi i wyrzekał na swoją głupotę. On nie odejdzie od ciebie dobrowolnie tak jak zrobiłby to honorowy i odpowiedzialny mężczyzna- wprost przeciwnie będzie cię mamił, będziesz grał na najczulszych strunach twojej psychiki.
On przyczai się i za jakis czas dalej będzie się łajdaczył.
Ja zalecam ci odejście od tego pana póki jestes w miarę młoda jeszcze osobą i póki nie masz doszczętnie złamanej przez ten związek psychiki. Nie poradzisz sobie z rosnącym wstrętem, jaki budzi w tobie ten czlowiek , nie dasz sobie rady z tym, że nie ufasz mężowi- złe mysli i złe wspomnienia ciągle będą do ciebie wracały.
nie warto aż tak marnować sobie życia i to dla takiego człowieka- niech on zadzwoni do jednej ze swoich kochanek i niech z nią się zwiąże, Tobie niech da żyć w spokoju.
Ja zyczę ci więc, byś podjęła mądrą decyzję, byś nie skończyła, jako udręczona do granic mozliwości, znerwicowana i nieszczęśliwa kobieta. Zamiast wywalać ciężkie pieniądze na terapię, by niby to leczyc zaburzonego faceta z tego typu problemówi, ty lepiej odłóż tę kasę dla dzieci i w dzieci zainwestuj- nie wywalaj cięzko zarobionych pieniędzy na kogoś, kto najzwyczajniej w świecie LUBI się bzykać- nie bierz na swoje barki aż tak ciężkiego cudzego brzemienia- nie musisz tego robić. niech mordują się z nim inne- ty tego nie rób, dosć juz się z nim umordowałaś- wystarczy.
Uciekaj z tego małżeństwa.
3739
<
#40 | Deleted_User dnia 04.02.2014 19:55
wmn- absolutnie nie daj sobie wmówić bzdur, że zdrada jest Twoja wina , bo pożycie Wam sie sypało bądź byłaś nastawiona na JA (swoja droga jakie dziwne myślenie...)

Tak jak za kryzys w związku moga odpowiadać obie osoby, tak za zdradę odpowiada tylko ta osoba która jej się dopuściła. Koniec, kropka- wszelkie tłumaczenia zdrady, zwalanie winy jest bzdurne. To taka podstawowa zasada.

Ja mam wrażenie , że uruchomi się w Tobie syndrom ratowniczki- na zasadzie to choroba, ja go uratuję, wyleczę, terapia mu pomoże- jest to zgubny syndrom, zamiast piąć się w górę możesz zostać ściągnięta w dół.


Przybywając tutaj - zbudowałaś wspaniały obraz siebie r11; samodzielnej feministki-- zabawne.... Kobieta która rozwija się dba o siebie to niby ta zla, katalizator złego zachowania męża-- litości...

Twój mąż ma mózg, wiedzial co robi, nikt go na się nie ciągnął do prostytutek.

Ramirez napisał:
Ja natomiast chciałem zatrzymać pewną portalową lawinę. Ta lawina sprowadza się do ogólnego potępienia zdradzacza i wykopania z domu, rozwiać ma Twoje wątpliwości czy to zrobić już czy za chwilę.

Ramirez napisał: Tymczasem dobrze się stało, że pojawiła się refleksja - że z mężem i waszym związkiem, również łóżkowym coś było chorego. A choroby się leczy - a nie zabija pacjenta.

Jej jaki ten mąż biedny miso, kupmy mu lizaka.

ramirez weź sobie za żonę prostytutke albo taką co lubi ten sport i zasuwaj na terapię.

wmn- jeżeli nie szkoda ci pieniędzy to idź na terapię ale życie w ciąglym napięciu , niepewności to ciężkie i smutne życie.

Zastanów się tylko dlaczego mąż z tej niby wielkiej miłości nie poszedł wcześniej sam na terapię, nie szukał pomocy. Przyszedł i zwali Ci tą bombę na głowę, egoista, i płacz- ratuj, ratuj.
Obciążył cię straszliwym ciężarem, wcześniej nawet nie kiwnąwszy palcem aby cokolwiek naprawić.
9767
<
#41 | milord dnia 04.02.2014 20:40
>>>>Jej jaki ten mąż biedny miso, kupmy mu lizaka.<<<
Acha, tego na gardło bo mamy zimę i na lizawki to on już wydawał. Zastanawia mnie jeszcze jak ona się Tobie tłumaczył. W pierwszym momencie. Nie tu i nie później. Może to coś da?
3739
<
#42 | Deleted_User dnia 04.02.2014 21:25
Ja czuje się jak w złym śnie, musze przezyć żałobę i dać sobie czas na decyzję, mądrą decyzję. Każda będzie bolesna i ciężka. Jakbym miała odejść - szkoda mi dzieci, zostać - boje się.
To oczywiste, że szkoda ci dzieci- każdy odpowiedzialny i kochający rodzić przeżywa straszną traumę, gdy rozpada się rodzina. Dzieci na świat się nie prosiły i wiadomo, że lepiej wychowuja się one w pełnej rodzinie- jednak nic na silę.
W twoim przypadku ciężko jest mówić o normalnej i kochającej się rodzinie, gdy jedynym i pewnym jej filarem jesteś tylko ty- ojciec niby jest, ale cóż to za opiekun i wzorzec dla dzieci? Czego on ich nauczy? Chyba tylko tego, że mozna bezkarnie okłamywać i krzywdzić drugiego człowieka i to najlepiej jeszcze robić to za czyjeś dobre serce i staranie.
Sama nie uciągniesz wszystkiego na swoich kobiecych barkach- tobie potrzebny jest mężczyzna, by był drugim i pewnym filarem, opoką i źródłem bezpieczeństwa, a nie jakis chłystek, który robi sobie z własnej gęby zwykłą cholewę i gada ci to, co w danej chwili jest dla niego wygodne i dobre. T
ak nie da się z nikim żyć.
To utracjusz, który cały swój i twój dorobek życia wyda na baby- przeciez takie prostytutki albo regularne kochanice kosztują- tylko tirówka pójdzie z chlopem za przysłowiowe rajstopy, a i to wcale nie jest takie pewne. Cokolwiek zarobisz, to utracjusz zmarnuje to- on tak lubi sie bzykac, że żadna siła go nie powstrzyma. Na dodatek lubi te burdelowe klimaty, może nawet czuje sie w takim przybytku, jak wielkie panisko, które rzuca kasą i szpanuje- ty w życiu nie zrozumiesz dlaczego on robił takie rzeczy.
W domu będzie miał fajną i kochającą żonę, będzie miał wszystko o czym wielu facetów może sobie tylko pomarzyć, ale i tak będzie go ciągnęło do brudu- taki po prostu jest. Zasmakował w tego rodzaju "przyjemnościach" i ciężko mu będzie zrezygnować z tego wszystkiego dla nudnej stabilizacji przy jednej tylko kobiecie. Nawet, jak zrezygnuje on z wizyt w burdelach, to szybciutko zakręci się koło jakiejś idiotki i będzie ja używał, ile wlezie, pewnie będzie ją bałamucił, oczerniał cię i obiecywał gruszki na wierzbie. wiesz ile jest kobiet, które łapia się na coś takiego? Oczywiście, że wiesz.
Nigdy nie będziesz miała żadnej pociechy z tego człowieka, bo póki co, jest to ciągle młody i jurny byczek- wierzysz w to, że ktoś taki, jak on wytrwa przy jednej, jedynej kobiecie, że pomoże mu jakaś tam terapia, że nie będzie kombinował, jak tu sobie dogodzić? To nie jest schorowany starzec, żeby miał usiaść na doopie i czekać nie wiadomo na co- on będzie bzykał- długie jeszcze lata tej kariery przed nim.
Nie byłabys w stanie nadążyc za takim.
Cóż to więc za życie miałabyś ty i wasze dzieci w takim domu- wieczne awantury, wieczne boczenie się na siebie itd. Napisałaś, że potrafił ryczeć na ciebie, że wpadał w furię, gdy próbowałas rozmawiać z nim o waszym malżeństwie- widzisz więc, jaki on jest zainteresowany godziwym i fajnym związkiem.
Taki facet ma w głowie tylko jedno- urządzić się wygodnie, znaleźć porządną i fajną kobitkę, by prała mu i gotowała, by dbała o niego po prostu, a na boku prowadzić bujne i urozmaicone życie osobiste. Takich facetów pociągaja prostytutki- zresztą, często są to bardzo atrakcyjne kobiety, oni lubią armosferę burdelu. W domu i z własna żona czy kobietą nie są w stanie przeżyć tego, co daje im prostytutka- uciekaj dziewczyno i pozbądź się złudzeń.

Komentarz doklejony:
Ramirez wbrew pozorom ma wiele racji twierdząc, że niektórzy faceci spełniaja sie tylko przy prostytutkach- jest to bowiem bardzo specyficzna relacja.
Taki chłop wchodzi do burdelu, gdzie na każdym kroku zadbano o to, by nawet przez chwilę nie zapomniał po co tam przyszedł (wystrój wnętrza, obsługa klienta zanim znajdzie się sam na sam z prostytutką- to wszystko jest bardzo dobrze obmyslone i mądrzy ludzie od dawna wiedzą, jak rozbudzić wyobraźnie klienta- przyszedł przeciez do nich z forsa w zębach, chce bulic, więc dbaja tam o takich), taki chłop przyjdzie, ma tam swoich znajomych, takich samych jak on kumpli, witaja go z szeroko otwartymi ramionami, on rozsiądzie się i rżnie panisko- tych facetów, którzy chodzą ulicami, tych szarych i zwyczajnych, on ma za frajerów.
Facet, który korzysta z burdelu, to tak naprawdę nie robi tego tylko po to, by się wyżyc i sobie ulżyć- tu wchodzą w grę bardziej złożone czynniki. nie byłabys w stanie zapanować nad czymś takim- to wciąga, jak hazard czy jakaś używka. To trwa już osiem lat, a przynajmniej ty wiesz o ośmiu latach- w rzeczywistości on może życ w taki sposób znacznie dłużej. Dziś nie jestes w stanie sprawdzić tego dokładnie, chociaz z calą pewnością jest ten człowiek dobrze znany w pewnych kręgach i środowisku. to przecież całej prawdy nikt ci nie powie- ci ludzie kryja się nawzajem, gdy jest taka potrzeba.
raczej nie jest świat dla ciebie ani tym bardziej dla twoich dzieci.
Uciekaj dziewczyno, ile tylko masz sił w nogach.
9937
<
#43 | Ramirez dnia 05.02.2014 03:15

Cytat

Takich facetów pociągają prostytutki- zresztą, często są to bardzo atrakcyjne kobiety, oni lubią atmosferę burdelu.


Rzadko są to atrakcyjne kobiety. Jest taka książka o tym środowisku pt.: "Czarodziejki". To jest tytuł i podsumowanie tego, co dostaje gad, który się tam przecież po coś wybiera.

On tam uzupełnia braki - chce być oszukany za pieniądze, że jest maczo, choć czasem chce się tylko... wygadać, dostać to, czego żona nie bardzo chce robić: słuchać, chwalić, podziwiać, wielbić itd...

Zdradzacz, jeśli tam się wybiera, musi mieć sporą kasę. Nie jest to tanie kino.

Te pieniądze zabiera rodzinie - czyli de facto, okrada ją. W zamian dostaje usługę kłamstwa i zaspokojenia.

Gdy mąż nie ma szansy na realizację swoich mrocznych pragnień i fantazji, on popełnia ten grzech licząc, że się sprawa nie rypnie - tu chce mieć poukładane status quo, czyli rodzinę, dzieci, żonę, dom - a tam wynajmuje personel.

Dramat jest wtedy, gdy nie zdaje sobie sprawy z wagi tego, co czyni. A czyni to, bo ma pieniądze. Ale innym dramatem jest, gdy ucieka tam przed żoną.
Może kochać to co razem z żoną mają: dom, dzieci, rodzinę - a żony przy tym się panicznie bać i być tzw. pantoflarzem. Chcąc przez chwilę poczuć się mężczyzną, trafiają do burdeli - co wcale ich nie usprawiedliwia.
3739
<
#44 | Deleted_User dnia 05.02.2014 19:30
Czy rzadko sa to atrakcyjne kobiety? Trudno dyskutować na ten temat, bo takie rzeczy są kwestią gustu i tego, o jakich prostytutkach my tu myslimy, o jakim burdelu mówimy.
to zresztą bez znaczenia- co nas bowiem obchodzi to czy prostytutki są ładne, czy brzydkie?
On tam uzupełnia braki - chce być oszukany za pieniądze, że jest maczo, choć czasem chce się tylko... wygadać, dostać to, czego żona nie bardzo chce robić: słuchać, chwalić, podziwiać, wielbić itd...
Jest dokładnie tak, jak napisałeś, chociaz często ida do burdelu zwykłe prymitywy z kasą, nie zawsze trzeba doszukiwać się w motywacji tych facetów jakiejś wyższej filozofii. Jedno jednak jest pewne- burdelarz musi miec kasę i raczej sa to ludzie wpływowi, bo tam zwykły kowalski byłby ogolony już pierwszej wizycie i często nie tylko z kasy by wyskoczył.
Mąż wnm korzysta z prostytutek juz ponad osiem lat( ja uważam, że skoro ktoś taki przyznaje się do np. ośmiu lat, to zawsze trzeba dorzucić do podanej liczby jeszcze kilka jednostek. To weteran w tym środowisku- ma tam kumpli i może nie zawsze buli kasę, jak zwykły Kowalski z ulicy- to zepsuty do szpiku kości degenerat. Burdel to jego drugi dom.
Mam nadzieję, że wnm podejmie właściwą decyzję i pogoni tego żałosnego mena ze swojego życia- tyle tylko, że ja uważam też, że ten chłop nie odczepi się tak łatwo od tej kobiety.
Szkoda mi takich kobiet.
9767
<
#45 | milord dnia 05.02.2014 19:46
Taaaaak... Nie, no faceci chodzą do burdelu głównie po to by się wygadać i porozmawiać w inteligentnym towarzystwie. Przypadki sypiania z takimi są okazjonalne bo jak zapłaci za godzinę i rozmowa zajmie mu pięćdziesiąt minut nim się wyżali to z całości zostanie mu jakieś dziesięćZ przymrużeniem oka Z całą pewnością chodzą się tam wyżalić i pogadaćSzeroki uśmiech Tylko od czego w takim układzie do cholery jest żona?
3739
<
#46 | Deleted_User dnia 05.02.2014 20:22
Milord ja chyba nie za bardzo łapię o co ci chodzi- czy chcesz zasugerować tu, że mąż wnm zaczął chodzic do burdelu, bo nie czuł się komfortowo w małżeństwie z wnm?
Pozwól więc, że ja odniosę sie do twoich wątpliwości, jeśli oczywiście o to właśnie ci chodzi..
Tak więc, to czy wnm jest pewna siebie kobietą, znającą swoja wartosć i wiedzącą, czego chce i czego nie chce i w związku z tym jej maż mógł się czuć przy takiej kobiecie z lekka wykastrowany, w niczym nie usprawiedliwia i nie tłumaczy faktu, że jej maż szukał spełnienia gdzie indziej.
Najpierw była przeciez jakaś regularna kochanica- wiadomo, że spotkania z ta drugą oparte były przede wszystkim na seksie. Skoro juz wtedy, niemalże na początku małżeństwa robił on takie rzeczy, to znaczy, że on juz wtedy nie kochał swojej żony było coś bardzo nie halo na linii porozumienia między tymi ludźmi. Było jednak dziecko, jakis wspólny dorobek i zwyczajnie było mu wygodnie zostać w małżeństwie- romansu z kochanica jednak nie zakończył, mimo iż zdeklarował sie do tego i obiecał zonie pewne rzeczy.
Zrobił z gęby cholewę i dalej okłamywał i marnował zycie swojej żonie- uznał zapewne, że nie opłaca mu sie rozwodzić, skoro ma wygodne gniazdko, dziecko pod swoim skrzydłem i kochankę na boku. Nie wiadomo dlaczego on juz wtedy miał potrzebę, by zdradzać swoja zonę- może oni nie dobrali się pod względem charakterów, może inne czynniki tu zagrały, może ten facet nie potrafi kogos kochac, może tak został wychowany, może jest piotrusiem panem- skąd my mamy wiedzieć takie rzeczy? Wnm jest taka, a nie inna kobietą, ma swoje wady, ale ma też wiele zalet. Może była za bardzo dominująca, może liczyło się tylko dziecko, może to albo tamto- dzis nikt nie wyda na ten temat sprawiedliwego osądu i tak naprawdę dzisiaj, rozważania na zasadzie co by było gdyby mijaja się z celem i sa zwykłym biciem piany.
Liczy się tylko fakt, że człowiek ten nie chciał rozmawiać na temat problemów, nie był nastawiony pozytywnie do swojej rodziny i jedyne, co potrafił zrobic, to zorganizować sobie kochankę.
To świadczy o tym człowieku, jak najgorzej, bo co by się nie działo w małżeństiwe, to żadna ze stron nie ma prawa puszczać się na boku i okradać druga osobę z godności osobistej i danych ładusowi/ łajdaczce lat swojego życia, bo każdy człowiek ma tylko jedno życie i dla każdego jest ono najwyższą wartością.
Nie podoba się coś komus, to na to ma się japę, żeby rozmawiać o problemach, a jeśli wszystko juz się wypaliło i nie ma możliwości porozumienia i odnalezienia kompromisu, to stawia sie sprawę jasno i odchodzi, a nie łajdaczy się za plecami partnerki/partnera.

[u]Ktoś, kto zdradza wydaje złe świadectwo o sobie a nie o partnerze czy partnerce.

Dalej- czy faceci chodzą do burdeli tylko po to, by sobie pogadać i ewentualnie pobzykac sobie przez 10 minut?
Milord bez przesady- wiadomo, że chodza tam w ściśle określonym celu, ale ja uważam, że facet, który korzysta z prostytutek już ponad osiem lat, to taki ktos jest juz bardzo mocno osadzony w tym środowisku- to dla takiego nie tylko bzykalnia, to dla takiego także dom.
Nic nie będzie z takiego degenerata- charakter żony tego człowieka i to, jaka ona jest kobietą nie ma w tym momencie najmniejszego znaczenia.
Zdrowa na umyśle kobieta powinna uciec od kogoś takiego- mnie o to chodzi.
3739
<
#47 | Deleted_User dnia 05.02.2014 21:01
Przepraszam, ale tak mi się jakoś skojarzyło... Fajne


www.szafazdjec.co.uk/upload/20140205234919uid2.jpg

Komentarz doklejony:
Na ochłodę rozgrzanych lędźwi Z przymrużeniem oka
10791
<
#48 | wnm dnia 05.02.2014 22:29
czytam wszytsko co piszecie, nie mam siły pisać teraz

wyjaśnię tylko że:
5 lat po ślubie była romans przez kilka miesięcy - czyli wspomnaina tu kochanka, w tym czasie dowiedziałam się o tym jako o zauroczeniu, dalam szansę i walczyłam, zmieniałam się
rozstali się i jakiś rok później przerzucił się na prostytutki
pierwsze dziecko pojawiło się dopiero 9 lat po ślubie, jak już poczułam się bezpiecznie, drugie w ubiegłym roku...

chyba najtrudniejsze w tym wszystkim jest teraz dla mnie:
- pogodzić się z tym że nie kochał wiele lat
- wziąć powyższe mocno pod uwagę przy podejmownaiu decyzji mimo swoich własnych uczuć
- wyleczyć się z własnych uczuć
- ochronić starsze dziecko, bardzo wyczulone na nasze emocje, przed konsekwencjami, nie chcę żeby poczuło że runie obecny świat
- żyć z myślą że zepsułam dzieciństwo własnym dzieciom

czuje się coraz gorzej

co do wcześneijszych pytań:
kilka bliskich osób wie o sprawie ale nie chcę w jakiś dogłębny sposób nimi rozmawiać, bo jednak mogą chcieć wpłynąć na moje decyzje patrząc ciągle na niego przez pryzmat dotychczasowych dobrych skojarzeń (mielismy opinie dobrej, długotrwałej i dogadujacej się pary)
mieszkamy na razie razem, musimy ochłonąć, właściwie ja musze ochłonąć,
musi mi pomóc w opiece nad dwójką, młodsze ciągle karmię...

Komentarz doklejony:
nienawidzę siebie za to że dałam się w coś takiego wplątać
3739
<
#49 | Deleted_User dnia 05.02.2014 23:30
pogodzić się z tym że nie kochał wiele lat
Z czymś takim pogodzić się jest najtrudniej- trzeba czasu, by umarły wszystkie twoje ciepłe uczucia do tego człowieka- to się oczywiście stanie i ty dopiero wtedy uspokoisz się, bo będziesz umiała taki stan rzeczy. Przestaniesz widzieć w nim mężczyznę i to będzie prawdziwy koniec tego małżeństwa. Dzis ciężko ci zyc z taka świadomością, bo ciągle jesteś w szoku.
Ja powiem ci tak- to nie jest zupełnie tak, że ten człowiek nic do ciebie nie czuje, że widzi w tobie tylko i wylącznie praczkę, gotowaczkę, no swoja gosposię czy nawet tylko matkę swoich dzieci.
Ty na pewno podobasz mu się, jako kobieta, z całą pewnościa jest do ciebie przyzwyczajony, jakos tam na swój sposób związany emocjonalnie( jesteście razem praktycznie od 18-tego roku życia), są sprawy, które niewątpliwie łączą go z tobą, ale wszystko to nie nazywa się miłością, nie jest tym, czego ty bys chciała i oczekiwała od mężczyzny.
Uważam, że taki stan rzeczy nie wynika z tego, że ty zrobiłaś coś nie tak, że zawiodłaś tego człowieka w taki albo inny sposób- to zupełnie coś innego.
Ten facet jest najzwyczajniej w świecie niedojrzały i kompletnie niepowazny i nieodpowiedzialny. W związku z tym on tak naprawdę nikogo nie potrafi kochać- on nawet nie wie na czym polega takie uczucie, jakim jest dojrzała miłość- to nie jest mężczyzna do życia, tylko rozwydrzony chłoptaś w krótkich spodenkach. Ty czegoś od niego chcesz, on patrzy na ciebie i nie kapuje o co ci właściwie chodzi.
Gdyby to był dojrzały i pełnowartościowy mężczyzna, to w życiu nie naraziłby swojej rodziny na takie syfy, nie balansowałby na linie, bo nie miałby takiej potrzeby. Wracałby do domu, żył przyzwoicie, szanowałby i dbał o swoją rodzinę.
Mężczyzna kochający kobietę ma potrzebę dbania o nią, troszczenia się i nie mógłby zrobic jej takiego świństwa- miałby litość dla swojej kobiety i na sama mysl, że ona mogłaby przez niego cierpieć, płakać przez niego od razu odechciewałoby się mu głupot.
Ten człowiek nie jest jednak takim mężczyzna- on chodzi do burdeli i nie mysli o tym, jaka robi ci krzywdę i że ucierpia na tym także jego dzieci. On ma takie bzdety głęboko w doopie. Liczy się dla niego tylko to, żeby jemu było dobrze. Nie żal mu wydawać ciężkiej kasy na jakies wywłoki. Inny czlowiek kupiłby coś żonie, dzieciom, zainwestował w dom, w lepszy samochód, zabrałby rodzinę na jakis fajny urlop- ten facet woli pójsć do burdelu i zgrywać się tam na panisko.
Czy ty wyobrażasz sobie z kim ty zyjesz?
Nie żałuj tego, że ktos taki cię nie kocha, bo to i tak nie byłby żaden zaszczyt dla ciebie. On teraz widzi, że rozwalił rodzinę, że traci ciebie a właściwie juz stracił- on jedyna rzeczą, którą może ci zaoferować w takiej sytuacji, to walenie sie w klatę i obiecywanie, że się zmieni.
Wiesz dlaczego on robi ci teraz coś takiego? Dlaczego robi ci kolejne świństwo?
Otóż dlatego, że być może teraz, może dopiero teraz pierwszy raz w życiu odkąd cię poznał nagle zobaczył w tobie zupełnie inna kobietę, będzie więc pluł sobie z brodę, że tak się sfrajerował, on dopiero teraz doceni to, co miał -na zasadzie "miałes chamie złoty róg", jednak to dalej nie będzie miało nic wspólnego z romantyczna miłościa do ciebie. On zbrukał wasz z wiązek chodząc najpierw do jakiejś lafiryndy, a potem chodząc do prostytutek- stawiał tego rodzaju kobiety wyżej od swojej własnej żony.
nigdy mu tego nie zapomnij i nigdy nie wybaczaj, bo przeżyjesz kimś takim całe zycie, zmarniejesz, zestarzejesz sie i nigdy, na własne życzenie, nie poznasz smaku prawdziwej milości, jaka może dać kobiecie poważny i dojrzały mężczyzna.
skażesz się na dziadowskie życie- będziesz zyła na pół gwizdka i to dla zwykłego burdelarza.
nie rób sobie takiego świństwa, bo kiedys jeszcze bardziej znienawidzisz siebie za to, że jednak zaufałaś i jednak zostałaś. Ty nie masz takiej konstrukcji psychicznej, bys umiała żyć w tego rodzaju układzie- zniszczysz sama siebie.
Niech on idzie do tych prostytutek, do jakiejś innej- nie trzymaj się tego człowieka wbrew wszystkiemu i na przekór faktom. Zawalcz o siebie i wygraj swoje życie- on nie odda ci żadnej straconej na niego chwili. Gdy spotka jakas, jego zdaniem gwiazdę, to kppnie cie bez wahania- ty dopiero wtedy przekonasz się, jak boli złość na sama siebie.
9937
<
#50 | Ramirez dnia 05.02.2014 23:55

Cytat

...pierwsze dziecko pojawiło się dopiero 9 lat po ślubie, jak już poczułam się bezpiecznie, drugie w ubiegłym roku...

Chyba najtrudniejsze w tym wszystkim jest teraz dla mnie:
- pogodzić się z tym, że nie kochał wiele lat,
- wyleczyć się z własnych uczuć,
- żyć z myślą że zepsułam dzieciństwo własnym dzieciom


To forum ma jedną cechę, zdradzający facet może liczyć tu wyłącznie na osinowy kołek w serce i kopniaka na drogę - zresztą trudno się temu nawet dziwić.

Miłość kobiety a miłość mężczyzny, to zupełnie obce sobie pojęcia. Oczywiście, można rysować jakieś wykresy ukazujące wspólne aspekty i cele, ale musisz wiedzieć, że miłość mężczyzny jest inna.

Pisząc "pogodzić się z tym, że nie kochał wiele lat", tak na prawdę wyrażasz swój zawód tym, że nie kochał tak... jak Ty byś tego chciała - a to jest kolosalna różnica.

Gdyby mąż kupił sobie wymarzone auto, i spędzał przy nim długie godziny dłubiąc przy nim w garażu, pewnie byłyby jakieś protesty, ale raczej to nigdy nie byłby powód do rozwodu z adnotacją "pogodzić się z tym, że nie kochał wiele lat".

Czy gdybyś coś takiego dostrzegła - ten romans męża z autem - konieczny byłby proces rozwodowy: "pogodzić się z tym, że nie kochał wiele lat"?

Nie. Z niczym byś nie musiała się wtedy pogodzić, bo to leżałoby w tej "przestrzeni" męża, która byłaby jeszcze przez większość społecznie akceptowalna - choć nie zawsze. Moja była żona np. nie tolerowała tego, że chciałem posłuchać muzyki, nawet na słuchawkach - i robiła o to zawsze piekło. Tę przestrzeń uznawała za swoją, a nigdy nie powiedziała mi, co w tym jest takiego budzącego jej agresję. Rozwiązaniem dla mnie było... "zejście do podziemia", by móc to robić. Głupie? Tak! Bo w ten sposób, jakże dziwny - dopuszczałem się... swoistej zdrady, naruszałem ustalone przez nią i dla niej... zasady.

Z czym się musisz teraz pogodzić? Tak na prawdę to tylko z własnymi zawiedzionymi... oczekiwaniami.

Teraz powinnaś się zastanowić, co spowodowało "zejście do podziemia" Twojego męża, i uświadomić sobie fakt, że to wcale nie musi oznaczać, że nie kochał Ciebie, domu, rodziny, dzieci. W ten sposób określając, że nie kochał - szukasz usprawiedliwienia dla swojego gniewu - bo gniew i zawód - to jedyny pewnik jakiego teraz doświadczasz.

To Twoje Ego napisało: "żyć z myślą, że zepsułam dzieciństwo własnym dzieciom". To, czy jeszcze popsujesz dzieciom dzieciństwo, zależy wyłącznie od Ciebie. Zemsta jest wspaniałą pokusą, ale wykorzystywanie dzieci, by się mścić na byłym mężu - to właśnie będzie psucie dzieciństwa.

Jeśli już postanowiłaś - to popatrz na to w taki sposób, że mleko wylało się - mąż uraził Cię swoim postępowaniem korzystając m. in. z personelu zastępczego, a przecież mógł czytać książki - więc masz prawo do świętej obrazy zakończonej rozstaniem. Ale nie wykorzystuj dzieci to zemsty, nie pokazuj im drogi: "każdy facet to świnia". Powiedz im zwyczajnie, że rozstałaś się z tatą, bo przestałaś go kochać, gdyż nie spełniał oczekiwań i naruszył sfery życia bardzo ważne dla Ciebie.

Cytat

Nienawidzę siebie za to, że dałam się w coś takiego wplątać.

Tak, Ego dostało się na tortury, ego ciągle walczy o to, by być najważniejsze. Runął poukładany świat, zostały zawiedzione wszelkie oczekiwania i zaufanie wobec męża. W przypadku zdrady zawsze czujemy się zepchnięci na tę ostatnią pozycję, czujemy się podświadomie gorsi, bo coś jednak z nami wygrało - to coś, czego nie tolerujemy w dodatku. Ale gdy sobie uświadomimy, że to był tylko świadomy wybór tej drugiej strony, i że tak na prawdę, choć mamy prawo do pewnych uczciwych wobec nas oczekiwań wobec partnera, to jednak ten partner jest osobną osobą z pewną autonomią pragnień. Możemy się na siebie wściekać, za zawiedzione oczekiwania, za to że daliśmy się oszukać, że daliśmy się wielokrotnie okraść - ale to nie jest dobry powód do nienawiści wobec siebie.

To zmienia bardzo poważnie postrzeganie naszego świata, wypala dziurę w mózgu, pozostawia żal, nic już nie będzie takie jak kiedyś. Sądząc, że jesteśmy dorośli, tak naprawdę dopiero teraz wyrastamy z dziecięcej naiwności. Wtedy, patrząc na to dziecko, które idzie sobie na karuzelę w wesołym miasteczku - przestajemy je za to nienawidzić.
10791
<
#51 | wnm dnia 06.02.2014 06:20
"Z czym się musisz teraz pogodzić? Tak na prawdę to tylko z własnymi zawiedzionymi... oczekiwaniami."
Z tego co pamiętam ślubował miłość, wierność i uczciwość małżeńską, po romansie, o którym nie miałam pojęcia że zakończył się zdradą, potwierdzał te słowa, nawet mówił w momentach mojego niepokoju albo wątpliwości: spójrz mi w oczy przysięgam że cię nie zdradzam, nie zdradziłem ani nie bede zdradzał, jestem uczciwy, przysięgam.
Z lęku przed samym sobą, przed konsekwencjami chciał żebym w to wierzyła, tylko po co?
Nie byłam typem domowym, miałam swoje pasje i pracę, zakeżało mi na partnerstwie w związku i myślałam ze w dużej mierze udało nam sie to wypracować tyle ze zawsze czułam ze to zaangażowanie jego powinno pochodzić od niego samego a nie być takie "odtwórcze", wyglądało też na męczące, tak jakby nie dopuszczał myśli ze życie, ma nieść nie tylko przyjemności ale niesie nowe obowiązki, z których tez można czerpać radość. Naprawdę wydawali mi sie ze są kwestie w których wypracowaliśmy porozumienie. Uważałam go za hedonistę... Nie myślałam ze ma to aż taki wymiar.
Mówił zazwyczaj to co chciałam usłyszeć, dużo planował i obiecywał, a ja pózniej juz tylko czekałam kiedy w naturalny dla siebie sposób zapomni o większości tych obietnic.
Teraz widzę ze zawsze robił minimum które musi wystarczyć, aby nie można było powiedzieć ze nie robi nic, ze sie nie stara.
On chyba juz dawno przygotowywał sie do rozstania, nie potrafił tylko zdobyć sie na odwagę i sam sie przed sobą do tego przyznać. Opowiadał np o rozwodach w pracy, o podziale opieki nad dziećmi, o tym jak sie czuli koledzy po, choć nie ma tam przyjaciół.

Ja naprawdę rozumiem i wiem ze nie można kochać kogoś na zawołanie, ze nie można i nie da sie Postanowic - tak od teraz bede ją kochał. To nie plan do odhaczenia. Ja nie ma wewnątrz tej miłości to ona sie nagle nie pojawi. Rozumiem to. Tylko mi strasznie przykro ze łudził mnie i stwarzał pozory ze jest inaczej. Tak - bardzo trudno mi sie z tym pogodzić, a kochać za dwoje nie da sie.
Pisałam ze zal mi starszego dziecka, widze ze strasznie zależy zeby rodzice sie kochali wzajemnie, pyta o to i jest to straszne teraz. Tyle rzeczy robiliśmy razem.

Komentarz doklejony:
Myśle ze w tej relacji te jego uczucia do mnie miały po prostu wymiar li tylko siostrzano-koleżeński, nikim wiecej nie potrzebował abym dla niego była.
10793
<
#52 | tenzdr dnia 06.02.2014 07:46
nie szukam usprawiedliwienia tego co zrobiłem
nie szukam jakiejkolwiek winy czy powodu w wnm
nie oczekuję żadnej nawet najmniejszej akceptacji
nie liczę że dziś tu ktokolwiek z Was a przede wszystkim wnm uwierzy mi w to co pisze
jednak będę próbował wszystkiego co tylko możliwe aby:
- wnm odnalazła spokój ducha, odbudowała poczucie swojej wartości, wiarę w miłość i drugiego człowieka. nawet jeżeli będzie to oznaczało całkowite wymazanie mnie ze swojego życia
- odnaleźć to co zatraciłem czyli siłę i wewnętrzną motywację do zmiany życia i bycia poprostu dobrym człowiekiem - głęboko wierzę że jest to możliwe.
- odnaleźć odpowiedź w sobie na pytanie DLACZEGO? KIEDY? W KTÓRYM MOMENCIE ZYCIA? jaka jest przyczyna?
- odzyskać rodzinę! nie dla siebie ale dla nich samych. dla mnie odzyskanie rodziny może oznaczać choćby tylko życie w prawdzie, uczciwości z zaangażowaniem i pełnym dla nich wsparciem
- i odzyskać miłość!

do tej pory myślałem że uda mi się samemu zmienić moje życie. jeszcze przed samymi zdradami i pogrążeniu się w prostytutki, miałem problemy związane z nadmiernym uciekaniem w pornografię. rozładowanie napięcia, ucieczka od problemów i znów lądowałem z porno i samogwałetm. co gorsza wierzyłem że mogę z tym skończyć - sam. nigdy nikomu nie mówiłem że jest to dla mnie problem. owszem rozmawiałem o tym z wnm ale bardziej przedstawiałem ten problem jako niegroźne incydenty. nie potrafiłem, bałem się zawierzyć i poprosić o pomoc pomimo tego że wiedziałem że już mam z tym duży problem. cały czas jednak wierzyłem że to ostatni raz, że uda mi się z tym samemu skończyć.
był to jednak czas w którym bardzo kochałem wnm - nie była to może dojrzała miłość - jednak była to miłość - czułem się zaangażowany, łączyła nas bliskość, była namiętność, wnm była tak naprawdę najważniejsza.
do czasu pierwszego (i ostatniego) romansu nigdy nie myślałem o innych kobietach w taki sposób że mógłby być ktoś poza wnm - że mógłbym zdradzić wnm. nie był to mój problem - wewnętrznie czułem że taki po prostu jestem - na tym gruncie uczciwy (pomijam fakt nieuczciwego przedstawiania mojego problemu z porno).
i wtedy (bez zbędnych szczegółów i powodów - do tego muszę wewnętrznie dotrzeć sam) wszedłem w romans. na początku nie mogłem sam uwierzyć że to w czym uczestniczę dzieje się naprawdę. nie tylko dlatego że było to tak wciągające ale że przecież ja uczciwy człowiek (wybielanie samego siebie! i milion powodów stanowiących fałszywe usprawiedliwienie) takich rzeczy nie robie! nie potrafiłem definitywnie tego zakończyć choć wiedziałem że to bez sensu że tak nie chcę żyć. Oszukiwałem i zdradzałem wnm. trwało to ok 3 miesięcy. w końcu jednak jednoznacznie określiłem się i zakończyłem tą bezsensowną relację ale... nie oczyściłem i nie wyrzuciełem prawdy z siebie. wtedy miałem już 2 ciemne tajemnice - porno i zdradę. dalej jednak wierzyłem sobie że przecież to była głupota że przecież kocham że wnm jest najważniejsza. że dam radę SAM się zmienić. mylnie zakładałem że dojrzała miłość przecież przyjdzie sama że tego nie trzeba się uczyć że tak poprostu z człowiekiem jest jak że z wiekiem dojrzewa on sam i jego miłość - zawierzyłem takiemu myśleniu - pieprzona metoda małych kroków.
po roku nie wytrzymałem napięcia, problemów, zarzutów które zamiast z troską omawiać i wspólnie przepracowywać, dusiłem w sobie i odpowiadałem agresją. najpierw ucieczka w porno i samogwałt a później zamiana tego na wizyty u prostytutek - skoro już zdradziłem zamiana porno na wizyty stała się łatwiejsza. za każdym razem miałem takie same uczucia jak po samogwałcie - to jest złe, nigdy tego już więciej nie zrobię, po co ja to robię, przecież mam wnm - najważniejszą osobę na świecie - wiem że to brzmi irracjonalnie bo wnm nie była najważniejsza na świecie - ja byłem dla siebie najważniejszy - ale wtedy naprawdę tak myślałem - i cały czas ta wewnętrzna nieuczciwość okłamywanie samego siebie że uda mi się SAMEMU z tym skończyć przecież ... kocham! (jakiż żart! chore myślenie) i tak do następnego razu. Jedynym okresem w życiu takim naprawdę czystym w którym układało mi się wszystko zarówno prywatnie jak i zawodowo był to okres ciąży i pierwszych 8-10miesięcy życia naszego pierszego dziecka. Wewnętrzna motywacja siła i wiara w miłość - zero porno masturbacji, zero myślenia o prostytutkach. Ale było to tylko uśpienie - nie przepracowałem problemu zagłuszyłem go tylko! Nadal żyłem w kłamstwie. nie miałem siły tego wyczyścić - i to cholerne zawierzenie że sobie poradziłem i sam sobie poradzę. Później powrót do koszmaru.
Dziś przyparty do muru powiedziałem całą prawdę, wiem że to brzmi moło prawdopodobnie ale nie zostawiłem w sobie żadnej tajemnicy. Mam tego życia naprawdę dosyć. Ryzyko utraty miłości, utraty dzieci, ryzyko chorób jakie fundowałem rodzinie nic mnie nie powstrzymywało. Żyłem cały czas sam z moimi problemami nie potrafiłem zawierzyć a ślepo wierzyłem w siebie swoją siłę w zmianę.
Dziś szukam choć cienia którego mogę się chwycić i wyciągnąć z takiego życia. Wiem że to wymaga dużo pracy, pracy nad sobą, samoświadomości, przejścia przez zmianę.
Chcę wreszcie stanąć na nogi!
To co napisałem to moja perspektywa nie jedyna o której myślę. Perspektywa wnm którą widzę słyszę czuję i czytam na tym forum przechodzi przeze mnie na wskroś. Perspektywa że jej NIDGY nie kochałem że jestem tylko tym o czym pisze mono bije we mnie z każdej strony.
ja wierzę jednak że jest dla mnie nadzieja - że przepracuję w sobie każdą słabość każdą niedojrzałość każdą podłość aby się zmienić i wytrwać - być po prostu innym dobrym człowiekiem.
wierzę również że wnm odzyska wiarę w miłość w ludzi i przede wszystkim samą siebie.
Piszę na tym forum choć wiem że większość z Was to osoby skrzywdzone właśnie przez takie coś jak ja i wiem że za chwilę wyleje się na mnie racjonalna fala wątpliwości odrzucenia i niechęci. To przecież nic w porównaniu...
Piszę do Was ponieważ mam też nadzieję że są wśród Was osoby po przejściach którym się udało, którzy odzyskali siebie i pomogli odzyskać miłość, wartość i siebie skrzywdzonym. Pomimo tego co piszecie wierzę że jest również możliwa inna droga.
I bez względu na finał naszego związku ... będę w to wierzył!

Szkoda ze nie szukałem pomocy i nie trafiłem tu wcześniej.
8155
<
#53 | Kik dnia 06.02.2014 12:31
Nie odbiez tego jko atak ale ocenę i moje spostrzezenia w tym co napisałaę
Pierwszy romans. Kłamiesz lub okłamujesz się nadal.
Wszedles w romans. Zanim poszedłes z nia do łózka flirtowaliscie. Nie miales wyrzutów sumienie? - nie . Wiedziales ze to co robisz jest nie uczciwe ale na tyle przyjemne ze chcesz to robić bez wzg na konsekwencje.
Twoje rzekome wyrzuty były tylko po to by przed samym sobą nie byc takim złym człowiekiem.
Twoje słowa z dziś:
"jednoznacznie określiłem się i zakończyłem tą bezsensowną relację "
zony słowa, co dalej robileś
" Po miesiącu zobaczyłam że dzwonią do siebie, wkurzyłam się strasznie, chciałam z nia rozmawiać, stwierdził "nie bądź suką" ale w końcu dał mi ją do telefonu."
dalej szukasz w sobie usprawiedliwienia.

Chciałeś sobie sam z tym poradzić. Jak??? co zrobiłeś w tym kierunku po za tym ze sobie rozmyslaleś? Domyslam się że nic.
napisaleś :"Szkoda ze nie szukałem pomocy i nie trafiłem tu wcześniej." - tak nie szukałes pomocy i w glębi duszy jej nie chciałeś bo to nie jedyne forum, nie jedyna strona ktora jest poswięcona problemom jakie dotkneły Twoja zone i Ciebie.
Moj wniosek - oklamujesz nadal- przede wszystkim siebie. A okłamując siebie robisz to z automatu ze wszystkimi do którym kierujesz te slowa, mam tu na mysli przedewszystkim Twoją rodzinę.

Chcesz z tego wyjść. To narazie Twoje plany, wylacznie mysli i slowa bo się sypneło.
Co z tego będzie czas pokaze. Niech Ci się nie wydaje że teraz jak podjalaś decyzje o terapii to wszystko się naprawi bo ktos weźmie Cie pod opiekę. Nie to tak nie działa a mam wrażenie ze masz nadzieję że teraz to juz będzie z gorki z Twoimi peoblemami.
Niestety ale okiełznanie tych problemów jest bardzo trudne bo to nałóg przyjeny. Nie ma sie po nim kaca, nie boli glowa.. za to jest odpręzenie, satysfakcja, komfort.
Nie zmienia to faktu, że dobrze że myslisz by poukładać swoje zycie.

Mam takie pytanie, szczerze proszę. Jezlei możesz to napisz.
od monentu wydania przyznania się do co zrobiłeś ? jakie kroki poczynileś?

przyznales się do tego co robiłeś, podjąłeś decyzję o terapii - umówiles Was na terapię. Mniemam że masz tyle na glowie że teraz jesteś czysty- jezeli coś pominełam dopisz.

Komentarz doklejony:
Dopiszę jeszcze odnosnie
"jednoznacznie określiłem się i zakończyłem tą bezsensowną relację "

To nie Ty skończyłes ten romans bo było Ci z tym źle to Twoja zona go zakończyła stawiając sprawe na ostrzu noza. Ty dokonales tylko wyboru.
Podobnie ma się sytuacja obecnie. To Twoja zona zakończyła Twoją przygodę z prostytutkami przyciskając Cie do muru.

Komentarz doklejony:
Nie chciałabym by zabrzmialo to tak ze nie wierzę w to co piszesz - wierzę..

wnm
".. ze to zaangażowanie jego powinno pochodzić od niego samego a nie być takie "odtwórcze", wyglądało też na męczące, tak jakby nie dopuszczał myśli ze życie, ma nieść nie tylko przyjemności ale niesie nowe obowiązki, z których tez można czerpać radość. "

bo Twoj mąz miał/ma inne zycie które go spełnialo, realizowało. Był ukierunkowany na inne cele. To była tylko ktora musił czuł że powinien wykonać wzg rodziny

"Mówił zazwyczaj to co chciałam usłyszeć, dużo planował i obiecywał, a ja pózniej juz tylko czekałam kiedy w naturalny dla siebie sposób zapomni o większości tych obietnic.
Teraz widzę ze zawsze robił minimum które musi wystarczyć, aby nie można było powiedzieć ze nie robi nic, ze sie nie stara."

czyz nie tymi zludzieniami "tzrymał" Cię przy sobie tyle lat? plany, plany i kolejne żądze.. samorealizacji i poczucia satysfakcji. Zamknięte kolo
9937
<
#54 | Ramirez dnia 06.02.2014 15:09

Cytat

po roku nie wytrzymałem napięcia, problemów, zarzutów które zamiast z troską omawiać i wspólnie przepracowywać, dusiłem w sobie i odpowiadałem agresją. najpierw ucieczka w porno i samogwałt a później zamiana tego na wizyty u prostytutek - skoro już zdradziłem zamiana porno na wizyty stała się łatwiejsza. za każdym razem miałem takie same uczucia jak po samogwałcie - to jest złe, nigdy tego już więciej nie zrobię, po co ja to robię, przecież mam wnm - najważniejszą osobę na świecie.


Facet który coś takiego robi, że woli samogwałt i prostytutki od własnej żony r11; już w literaturze psychologicznej z lat 50-tych był kwalifikowany jako do leczenia ze zboczenia. Teraz w dzisiejszych czasach takie określenie jest pewnego rodzaju faux pas, i wiadomo dlaczego r11; w imię antyhomofobicznej rtolerancjir1;.

Problem narastał z czasem i się rozwijał r11; i tym problemem powinien zająć się tylko wykwalifikowany seksuolog, a nie forum.
Znowu muszę użyć wyobraźni, by móc wyobrazić sobie, jakie mogłyby być przyczyny. Tenzdr pochodzi z domu, gdzie był pewnie wychowany w wierze r11; więc pewne kwestie zawsze pozostawały tam pewnym tabu, a odkryte r11; zawsze były określone jako te złe, nieczyste. Gdy młody człowiek wchodzi w dorosłe życie, poznaje kobietę z którą zakłada rodzinę. Czasami jest to dziewczyna wybrana na podobieństwo matki, a czasami wręcz przeciwnie. Związek dwóch ludzi może być wtedy dla niego ważny, ale żona zajmuje w nim miejsce, gdzie w podświadomości tkwi, że takich rbrzydkich rzeczyr1; jak seks nie powinno się robić. Te rbrzydkie rzeczyr1;, to wszystko co jest związane z seksem. Żona to pewnego rodzaju ukochana świętość, której seksem nie powinno się kalać, ale co robić z seksualnym napięciem? Co innego personel zastępczy.

Teraz tenzdr jest jak dziecko przyłapane na samogwałcie r11; które woła, nie wyrzucajcie mnie za to z domu, które nie chce, by ukochana świętość przez to cierpiała.

Oboje wymagacie terapii. Wnm musi wkroczyć w niej w swoją dorosłość i zmierzyć się z demonami swojego męża.

Mąż r11; musi trafić do seksuologa, bo takie przypadki są leczone. To jest tylko jednostka chorobowa.
Jeżeli wnm uwierzy seksuologowi, że to nie był tylko podły charakter męża, ale efekt demonów przeszłości i jednej z wielu jednostek chorobowych podlegających leczeniu przez ludzi określanych mianem lekarz seksuolog (dla kogoś jest on jest jednak potrzebny, więc nie jesteście wyjątkowi, bo by oni z głodu wymarli), to może dać szansę jego terapii, a sama choć straszliwie przez to poraniona r11; będzie silniejsza.

Nasze tu rady, niczego dobrego nie wniosą. One powinny prowadzić tylko do jednego r11; szukajcie pomocy u seksuologa.

Oczywiście, możecie iść po linii najmniejszego oporu - czyli się rozstać, jak to robi większość ze społecznym błogosławieństwem i aprobatą.
Tenzdr pozostanie wtedy ze swoimi demonami, a Wnm się zemści za zranione Ego i udowodni, że takiego męża już nie kocha. Tylko czy chore dziecko powinno się też od razu usypiać? A chorego męża?
Ile w tym wspólnym życiu było podłości, a ile choroby - to powinna ocenić Wnm, bo to Ona teraz podejmuje decyzję swojego życia.

Łatwo się tu feruje wyroki: wykopać chorego, szukać nowego zdrowego, szczęście się należy, bo nie jest na wagę, a życie jest tylko jedno.
10791
<
#55 | wnm dnia 06.02.2014 16:01
tak na wszystkim przyłapany, postawiony pod ścianą...

dopiero wtedy reakcja i mnóstwo słów, które chciałby aby były prawdziwe i bardzo w nie wierzy

co powoduje podłosć? co to znaczy ze on mógł to robić z podłosci a nei z choroby?
3739
<
#56 | Deleted_User dnia 06.02.2014 16:12
tenzdr napisałeś - odnaleźć odpowiedź w sobie na pytanie DLACZEGO? KIEDY? W KTÓRYM MOMENCIE ZYCIA? jaka jest przyczyna?
Oj tam oj tam nie jojcz tak, bo nikogo tym nie wzruszysz, a mnie, to juz na pewno nie ocyganisz.
Może cos tam w tobie i piknęło, ale ja zapewniam cię, że to tylko chwilowe takie twoje załamanie. Daleko ci jeszcze do tego, bys osiągnął, w swoich oczach, całkowite dno. Dziś wiesz, że rozwaliłes swoją rodzinę, straciłeś kochającą cię i wartościową kobietę i skrzywdziłeś swoje dzieci, na dodatek straciłeś albo stracisz za chwilę dobre imię wśród znajomych- który mężczyzna aż tak daje doopy?
Wiadomo, że nie jest ci dobrze z czymś takim- musiałbyś być kompletnym idiotą, by nie umieć należycie ocenić swojej aktualnej sytuacji. pewnie jesteś też na siebie wściekły, że tak wydało się to wszystko.
Ty wiesz przecież o tym, że inni faceci żyja w taki właśnie sposób całymi latami i włos z głowy im do tej pory za to nie spadł, wprost przeciwnie żyją tacy, jak pączki w maśle- ty połajdaczyłes się niecałą dekadę, a już tracisz rodzinę i reputację.
Ciągle jednak masz nadzieję, że uda ci się jakoś wyjść na swoje- twoje żonie przejdzie złość, uwierzy ci, a ty dalej będziesz zył po swojemu i na swoich chorych warunkach.

Ja nie zaleciłabym żadnej fajnej kobiecie dawania szansy takiemu człowiekowi, jak ty- za bardzo znam życie, posiadam troszkę wiedzy z zakresu psychologii i psychiatrii, wiem na czym polegaja problemy takich ludzi, jak ty- dlatego we mnie na pewno nie odnajdziesz litościwej duszy ani tym bardziej klakiera.
Nagle zrobiłes sie taki szlachetny i wielce dojrzały? Wystarczyło ci kilka tygodni, a ty juz, tak na zawołanie, nagle wszystko zrozumiałeś i stałes się przyzwoitym i mądrym facetem?
Ty, żeby cokolwiek zrozumieć tak naprawdę zrozumieć musiałbys dostać porządnie w doopę od życia( na marginesie- prędzej czy później i tak dostaniesz, bo złe i chore drzewo nigdy nie urodzi zdrowych i smacznych owoców, dostaniesz łomot od zycia porządnym sękatym kijem, to, co przeżywasz teraz, to tylko małe łaskotanie, zanim kur zapieje ty znajdziesz kolejna kobitkę, która otumanisz i wiele jeszcze lat będziesz bujał się na innych ludziach), może gdybys nagle ciężko zachorował i nagle śmierć stanęła ci przed oczami, może gdybyś zetknął się z prawdziwymi dramatami i tragediami ludzkimi- to może dopiero wtedy ty coś byś zakumał.
Dziś, póki co, jesteś młodym, zdrowym bykiem, który lubi uprzyjemnić sobie życie- lubisz bzykac i najlepiej smakuja ci brudne baby, lubisz sobie troszkę poświntuszyć, prawda? Podnieca cię, gdy wchodzisz do burdelu, lubisz ten dreszczyk emocji- stabilizacja, dom rodzina, to nudy na pudy.
Znam takich ludzi- wielu z nich to ludzie bogaci i na stanowiskach, bardzo wpływowi. Tobie imponuje taki świat- jesteś ofiara systemu, kolejnym matołkiem, który uległ pokusom goowna zawiniętego w sreberko.
Długa droga przed tobą
nie twierdzę, że nigdy nie wyjdziesz na prostą, kiedys może nawet i ty przejdziesz jakąś metamorfozę. Na razie jednak nic na to nie wskazuje, a najlepiej widać to po tym, w jaki sposób piszesz a jeszcze dokładniej ile ty z tego wszystkiego zrozumiałeś.
Przykro mi bardzo, ale na ten moment ja odbieram cię, jako zwykłego życiowego nieudacznika, który mimo wszystko ciągle ma się całkiem dobrze, siedzącego nad syfem, którego narobił i użalającego się nad sobą.
Gdybys ty był naprawdę dojrzałym i odpowiedzialnym człowiekiem, to teraz nie mąciłbyś w głowie tej biednej kobiecie, nie robiłbys jej żadnych nadziei, tylko podwinąlbys mocno rękawy i wziął się do roboty, by kobieta ta miała w tobie wsparcie na co dzień- ona karmi drugie twoje dziecko i zwyczajnie potrzebuje pomocy.
w kwestiach osobistych powinieneś jednak odejść w swoje sprawy, w swoje życie i odbudowywać siebie w całkiem nowych realiach i na własnych śmieciach- powinieneś być po prostu odpowiedzialnym człowiekiem i z godnościa poniesc konsekwencje swoich "błędów" czyli swojej głupoty.
Ty daj tej kobiecie życ spokojnie i nie wyłudzaj od niej uczuć ani żadnej szansy.
Istnieje bowiem coś takiego, jak zadośćuczynienie i jakkolwiek anachronicznie miałoby to dla ciebie nie zabrzmieć, to uwierz mi- tylko w taki sposób jesteś jeszcze w stanie odzyskać męską godność, męski honor i dowartościować tę udręczona przez twój egoizm i hedonizm kobietę. Ty łzawymi gadkami ani waleniem sie klatę niczego nie osiągniesz- ośmieszasz się tylko i jeszcze bardziej pogrążasz. Czyny świadczą o człowieku, a nie jego slowa, zwłaszcza, gdy dana osoba dała poznac się, jako kłamca

I na kogo ty się tak napaliłes ? Na prostytutki poleciałeś? A wcześniej na jakąś latawicę, która potrafiła puszczać sie z zonatym i dzieciatym facetem? Widzisz jaki jesteś mądry?- własnymi ciężko zarobionymi pieniędzmi zapłaciłeś byle komu za rozwalenie ci życia.
10791
<
#57 | wnm dnia 06.02.2014 16:47
czym jest podłość? mniej lub bardziej uświadomionym a może nawet wypartym wyrachowaniem?
nie kochał, nie kocha, nie dla niego ten związek i ma silny lęk przed skończeniem? czuje bezradnosć jak to zrobić? i teraz będzie się poswięcał?

chyba jestem bardzo blisko sedna
3739
<
#58 | Deleted_User dnia 06.02.2014 16:57
czym jest podłość? mniej lub bardziej uświadomionym a może nawet wypartym wyrachowaniem?
nie kochał, nie kocha, nie dla niego ten związek i ma silny lęk przed skończeniem? czuje bezradnosć jak to zrobić? i teraz będzie się poswięcał?

chyba jestem bardzo blisko sedna

wnm pamiętasz? Ja powiedziałam ci na samym początku, że nie minie kilka dni i ty będziesz widziała, co zrobic, mało tego szybko odnajdziesz spokój i wewnętrzne ukojenie, poniewaz przestaniesz zyc w konflikcie sama ze sobą.
Cos mi sie bowiem wydaje, że jestes na dobrej drodze, by zrozumieć o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi- inne osoby moga do takich wniosków dochodzic czasem nawet latami, ty jesteś na tyle bystrą i znająca swoja wartość kobietą, że szybko będziesz potrafiła oddzielić siebie od problemów tego człowieka
wiem, że bardzo cierpisz, ale ogarniesz się szybciej niz ktokolwiek inny. Super.
8155
<
#59 | Kik dnia 06.02.2014 17:36
Wnm.. owszem Twoj maz jest chory, niemniej jednak to dorosly czlowiek , nie dziecko,Ty go nie adoptowalas by brac odpowiedzialnosc za jego nianczenie do konca zycia. Poniewaz Twoj szanowny malzonek nie raczyl Cie poinformowac o swoich problemavh przed zawarciem zwiazku. Ty masz sie kim zajac - masz 2 dzieci. To nie jest typowa choroba ktora da sie wyleczyc polopiryna czy usunac chirurgicznie, to nalog ktory zostaje do konca zycia. Jezeli zostaniesz z mezem to powinna to byc Twoja dobra wola, nie zaden obowiazek nad schorowanym misiem. Maz mial okazje zaczac leczenie po pierwszej wpadce, poprosic o pomoc bo za daleko to zaszlo. Nie zrobil tego bo Ci wcisnal kit, udalo mu sie wiec poszedl dalej w dluga i tak sobie zyl, przez kolejne w szczesciu z ta choroba ktora mu tak"ciazyla". Wsparcie w leczeniu mozesz dac mezowi nawet gdy nie bedziecie razem. To ma byc najlepsza decyzja dla Ciebie i waszych dzieci. Zadna litosc ani obowiazek. Ta sytuacja nie dotyczy "wypadku" ktory wydarzyl sie w trakcie 1aszego malzenstwa.
10791
<
#60 | wnm dnia 06.02.2014 17:58
to nie choroba mu "ciążyła", nie romans, nie prostytutki, tylko JA

Komentarz doklejony:
mój wybór powinien być w pełni wolny
3739
<
#61 | Deleted_User dnia 06.02.2014 18:40
to nie choroba mu "ciążyła", nie romans, nie prostytutki, tylko JA

Dokładnie tak wnm- to właśnie o to chodzi. Naprawdę, podobasz mi się coraz bardziej.

Ty mu ciążyłaś i nie w takim sensie, że niby byłaś złą i beznadziejną żoną (jakimś np. leniem, babą- heterą czy jędzą, brudasem albo beznadziejna matką), ty mogłabys byc złota i brylantowa, a i tak niczego by to zmienilo.
Tu nie o chorobę faceta chodzi( on jest zwyczajnie zepsuty, pusty i zadufany w sobie- dajcie spokój z wymyslaniem mu jakichś choróFajne, tylko o to, że wnm nie była dla niego atrakcyjna ze swoja oferta normalnej i moralnie zdrowej rodziny. Ona od początku była na przegranej pozycji- każda kobieta, która wiąże sie z facetem pokroju tego człowieka jest na przegranej pozycji. Tylko kwestią czasu jest, kiedy odkryje ona pierwsza zdradę.

Ty wnm chciałas miec fajna rodzinę, dzieci i swój szczęśliwy kawałek podłogi na tym zwariowanym świecie. Ty nie miałas w głowie fiu bziu, tylko byłas dojrzałą kobietą, która dorosła do roli czyjejś życiowej partnerki, do roli matki- ty tak chciałas życ. Jednak twoja wizja życia rozminęła się z wyobrażeniami i priorytetami tego faceta- dlatego zbywał cię byle czym, gdy tylko było cos do załatwienia albo do roboty, dlatego ryczał na ciebie, gdy czegoś od niego chciałaś.
Żył sobie na twoich plecach (nie twierdzę, że nie chodził do pracy, ale to zupełnie inna sprawa, nie ma nic wspólnego z relacjami osobistymi) jak jakiś książe udzielny, a gdy rozbujała się jego fantazja i chciał odskoczni, to najpierw zorganizował sobie kochanicę, a potem wpadł na lepszy pomysł- poszedł do burdelu.
Nie wiadomo czy facet ten kiedykolwiek dojrzeje do normalnego i zdrowego związku- ja osobiście bardzo w to wątpię, on będzie bujał się tak przez całe życie, może pod sam koniec coś w nim pęknie, ale zanim to nastapi wiele jeszcze wody musi upłynąć, przez ten czas nastapia nawet zmiany w jego wyglądzie- on na starość będzie miał tę charakterystyczna dla starych satyrów obwisłą dolna wargę.
Który mądry facet poszedłby z kasa w zębach do burdelu? Każdy ciężko przeciez pracuje, szanuje sie zarobiony grosz i życiowy dorobek- kim więc trzeba być, by w taki sposób tracic pieniądze, na dodatek, gdy ma się rodzinę? Płacić jakims prymitywnym i wyrachowanym babom za kłamstwo i udawanie- jakim cudem ty wnm miałas jawić się takiemu człowiekowi, jako jedyna i najlepsza dla niego opcja na życie?
Żona, dzieci, obowiązki, uczciwość- dobre dla idiotów.

mój wybór powinien być w pełni wolny- mam nadzieję, że zwycięży u ciebie zdrowy rozsądek nad strachem i emocjami. Dasz sobie radę- niczego się nie bój- ty bój się tylko dawania szansy takiemu człowiekowi, bo prędzej czy później on pociągnie cię za sobą na jeszcze głębsze dno.
9767
<
#62 | milord dnia 06.02.2014 20:25
tenzdr
>>>wnm odnalazła spokój ducha,<<<
No to zabrzmiało jakbyś był na jakimś pogrzebie jakiejś kurtyzany. I się nie wtrącaj. To nie ona latała po burdelach, miała romanse itd. Jak ci było mało to trzeba było walić konia do upadłego a nie się szlajać. Burdele są dla wolnych ludzi. Dla ludzi, którzy kochają ważna jet ta jedyna osoba. Reszta może poczekać lub nie mieć się wydarzyć.

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?