Rozwód jak wojna 2 | [0] |
Rozwód jak wojna | [0] |
szalona20122012 | 19. Kwiecień |
parasol | 19. Kwiecień |
@hurricane | 19. Kwiecień |
naniby1 | 19. Kwiecień |
DzieciakSalut | 19. Kwiecień |
NaiwnyJa | 00:32:31 |
bardzo smutny | 02:03:20 |
Koralina | 03:31:06 |
Julianaempat... | 05:09:17 |
@ hurricane | 06:09:43 |
Owszem , to jest pokręcone i dlatego czas odkręcić. I to teraz póki przygotowania do ślubu nie są pozapinane , chyba że chcesz być uciekającą panną młodą i szykujesz jakieś specjalne atrakcje gościom weselnym.
Ewakuacja, póki jeszcze nie jest za późno.
Przeczytaj jeszcze raz to co sama napisałaś
Cytat
Nie wiem co robić. Boję się swojej przyszłości u boku tego człowieka.
Wiesz doskonale jaki on jest, a Ty chcesz z nim się wiązać na całe życie?
To przecież byłoby jakbyś weszła na nie oznakowane pole minowe!
Może by się udało je przejść ale równie dobrze wyleciałabyś w powietrze już po pierwszym kroku.
A co Ty się rodzicami przejmujesz?
Czy to rodzice z nim biorą ślub czy Ty?
To jest Twoje życie a nie ich.
Nie łudź się.
Jest takie mądre powiedzenie.
Jeśli kobieta myśli, że mężczyzna po ślubie się zmieni- popełnia duży błąd. On się nie zmieni
Anilewe,
chyba ryzyko jest zbyt duże, aby wejść do tej rzeki.
Teraz nie ma dzieci,kredytów.
A co będzie, gdy się pojawią dzieci, kredyty- a on dalej będzie szukał "koleżanek"?
Zdradził cię po roku bycia z tobą- szczyt głupoty i bezczelności. Powinnaś kopnąć go wtedy bez wahania, ale trudno- czasu nie cofniesz. Zostałaś w dziadostwie i zanim sie obejrzałaś minęły ci kolejne lata. Dziś doczekałaś się nawet tego, że za moment możesz zostać szczęśliwą oblubioną, jednak im bliżej tego wielce doniosłego wydarzenia, ty masz coraz więcej wątpliwości.
Moja droga mądra dziewczynko- dobrze kombinujesz, jedank nie ograniczaj się tym razem do wątpliwości, tylko nabierz powietrza w piersi i pogoń lowelaska. niech bierze go sobie inna- ty nie marnuj sobie życia.
Nawet przez moment nie łudź się, że facet ten po ślubie zmieni się( jak ja uwielbiam to określenie "zmieni się"- zawsze uśmiecham się, gdy czytam coś takiego albo gdy słyszę o tym, jak to ktoś ma się zmienić) i nagle stanie się porządnym, przyzwoitym człowiekiem, który ponad wszystko ceniłby sobie będzie żonę, dom, rodzinę, bo na pewno byłyby też i dzieci, prawda? Dopiero po ślubie, to on rozwinąłby skrzydła na całego, szczególnie wtedy, gdy udałoby mu się zakopać ciebie w kredyty albo w inne zależności.
Teraz trafił na jakąś porządną dziewczynę, która przypomniała mu, że on ma narzeczoną i która ostudziła jego zapały. Jutro jednak trafi mu się taka, która nie będzie miała problemu z tym, żeby bzyknąć się z cudzym narzeczonym albo z zonatym ( a pełno takich wokół) i co wtedy zrobisz?
Wiej dziewczyno i nie pakuj się w takie badziewie, bo prędzej czy później i tak będziesz musiała zmierzyć się z problemem odejścia od lowelaska, który lubi raz na jakis czas bzyknąć się z jakąś.
Powodzenia.
Cytat
Jestem zwolennikiem "prawdy do bólu"...Tutaj jednak obawiałabym się, że domknięcie rozwali mi łeb. Nie wystarczą przytrzaśnięte łapki? , skoro i tak opuszczamy okręt?
Moja rada...Nie szukaj sposobu, żeby zostać, bo zaklinanie rzeczywistości kiedyś się zemści w dwójnasób: z dziećmi pod pachą, kredytem w portfelu i psem do podziału.
Nie postawiłam sobie żadnej granicy ilościowej. Tak po prostu się zastanawiam o ilu sprawach nie wiem i jak wielkie jest moje poroże.
Poroże to szczegół- możesz tego uniknąć na następne ileś tam lat.
Rodzice, znajomi... To Twoje życie, a nie ich.
Jest jeszcze taka sprawa, zastanów się :
- czy masz jak się dowiedzieć ;
- czy chcesz się podobijać dla samej "przyjemności" dobijania;
- czego musisz się dowiedzieć, żeby otworzyć sobie bramę do wyjścia.
I przede wszystkim ,po co Ci to ? Przecież już teraz masz symptomy wypalenia. Jesteś zrezygnowana, nie chcesz wziąć odpowiedzialności za swoje życie, zdajesz się na ślepy los, który pomoże Ci podstawiając jakiegoś innego mężczyznę. Łudzisz się , że po ślubie dostaniesz szwungu i nagle go pokochasz ze zdwojoną siłą ? Jesteś młodziutką osobą , daj sobie szansę na szczęśliwe życie.
Zacytuję coś, co wydaje mi się adekwatne i może pomoże bez zadawania sobie kolejnych ciosów:
Człowiek kocha albo nie kocha, i żadna siła na świecie nie ma na to wpływu. Możemy udawać, że nie kochamy. Możemy przywyknąć do drugiej osoby. Możemy przeżyć całe życie w przyjaźni i wzajemnym zrozumieniu, założyć rodzinę, kochać się każdej nocy i każdej nocy mieć orgazm, a mimo to czuć wokół żałosną pustkę, wiedzieć, że czegoś ważnego brakuje. Paulo Coelho
Nie ograniczajmy się do mężczyzn. I niezgodzę się, że się nie zmienia. Zazwyczaj czlowiek zmienia się na gorsze, wszak cel już zostal osiągnięty więc po co się starać.
anilewe rób tak abyś byla Ty szczęśliwa. Nie "uszczęsliwiaj" na silę rodziny, znajomych. Poza tym, myślisz, że z rozwodu będą bardziej zadowoleni?
Jest takie powiedzenie "Lepsze znane piekło niż nieznane niebo "
I niestety my zdradzeni bardzo często żyjemy w/g tego powiedzenia.
A dla czego ? Moim zdaniem powodem jest strach, strach przed samotnością który jest spotęgowany bardzo skutecznym obniżeniem własnej samooceny poprzez zdrady naszych partnerów.
Cytat
Boisz się samotności dlatego, że jesteś w chorym związku i przez to uważasz że jesteś gorsza od innych i nie znajdziesz na swojej drodze wartościowego człowieka. Będąc z nim nigdy nie wyrwiesz się z tej pułapki umysłu i nie czekaj do cholery aż on się zmieni bo to nigdy nie nastąpi !!! Zacznij od siebie ... jesteś wartościową kobietą z zasadami moralnymi i stać Cię na równie wartościowego partnera a nie na takiego śmiecia !!!
Zmień siebie a zmieni się cały świat
PS. Zapomniał bym.... kota za nic w świecie nie zostawiaj mu .... szkoda zwierzątka :rozpacz
Po prostu widać jak na dłoni, że ten człowiek będzie Cię zdradzał ile wlezie. Piszesz: zdradził mnie po pijaku z koleżanką ze studiów. W zasadzie to przespali się ze sobą 2 razy, wszystko rozegrało się w ciągu kilku dni.
no to po pijaku czyli co, dwa dni był tak pijany że nie kontrolował rzeczywistości? Kłamca który wie jak wmówić Ci wszystko.
Ty czujesz, że źle robisz zostając z nim rozum każe odejść, serce zostać- nie słuchaj serca dla własnego dobra .
Anilewe, jeśli czujesz, że się dusisz, tracisz zapał, masz wątpliwości, miej odwagę powiedzieć: dość! Pomijając nawet zdrady. Jeśli jest choć procent niepewności teraz, to, co będzie dalej?
Nie masz ochoty na seks z nim? To, jak myślisz? Co on zrobi? Na pewno będzie cierpliwy i wyrozumiały... Już to okazał...
Co robić? Powiedz mu to, co czujesz. Ale nie w nadziei, że Cię przytuli i omami obietnicami. Dajcie sobie czas. Przesuńcie chociaż termin ślubu, jeśli boisz się ostatecznego. Stawka jest ogromna. Twoja przyszłość. Twoje szczęście.
Przeprowadziłam z M. poważną rozmowę, powiedziałam o moich wątpliwościach, o tym, że z mojej strony coś się wypaliło i pozostał tylko żal i poczucie beznadziei. Powiedziałam też, że nie widzę już dla nas absolutnie żadnej szansy, bo nigdy tych kłamstw i upokorzeń mu nie zapomnę i nie wybaczę. Oczywiście zapewniał, że mnie kocha, że chce ze mną spędzić resztę życia, że będzie o mnie walczył blablabla. Strasznie mi ciężko, bo w takich chwilach nagle dziwnym trafem powracają wszytskie miłe wspomnienia. No ale...muszę się jakoś trzymać. Umówiłam się na wizytę do psychologa (potrzebuję tego- i w ramach naprostowania mojej skrzywionej tym chorym związkiem psychiki i w ramach rozwoju osobistego) i na oglądanie kilku mieszkań do wynajęcia. No przecież gdzieś muszę się podziać.
wnioskuję, że nici ze ślubu? czy dajecie sobie kolejna szanse?