Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

bardzo smutny00:30:53
Julianaempat...00:47:59
@ hurricane01:48:25
# poczciwy01:48:48
Pogubiony11:29:04

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Historia jednej zdradyDrukuj

Zdradzony przez żonęNasza historia jest niestety banalna. Ja mam 39 żona 37 lat. Jesteśmy małżeństwem od 11, ale razem niemal 19 lat. Mamy dwójkę wspaniałych dzieci w wieku 6 i 8 lat. Żona prowadzi swoje sklepy ja firmę budowlaną, od 3 lat mieszkamy w nowym domu, w mojej firmie jak w całej branży budowlanej też jest wesoło, stres jest, ale jakoś żyjemy.
Niestety dla nas, żona poznała gościa, który najwyraźniej jest bardzo w jej typie. Rozwodnik, młodszy od żony, rodzic dziecka które chodzi do klasy z naszą córką. Najpierw zauważyłem, że lubi z nim rozmawiać, kiedy przyjeżdżał do nas zostawić syna na parę godzin do zabawy z naszymi dziećmi. Nawet żartowałem, że jej się podoba, itd. śmiała się i tyle. W lipcu, notabene na wyjeździe niespodziance dla dzieci do Zakopanego i basenów na Słowacji, bardzo źle się poczułem, lekarz, prześwietlenie, szpital, badania r11; wrodzona wada serca, nieuleczalna zresztą, mam 25% szans na poprawę po lekach a jak nie to tylko przeszczep ratuje życie. Ze szpitala wyszedłem w sierpniu i od tej pory żyje na lekach i nadziei. Wyjechaliśmy jeszcze nad morze r11; to też była niespodzianka tym razem dla mojej lepszej połowy.
Po miesiącu zauważyłem, że żona bardzo dużo wysyła i czyta sms`ów, sprawdziłem historie w przeglądarce internetowej i zdębiałem. Wyszukiwane tematy to m. in. rnieszczęśliwie zakochana mężatkar1;, jak rozpoznać temperament seksualny po wyglądzie mężczyzny, profile facetów z naszej okolicy na sympatia.pl itp. Spytałem co to wszytko znaczy r11; przypadek, wyskakujące okienka, niemożliwe, no coś ty r11; takie dostałem tłumaczenie. Ok, ale dręczyło mnie to więc zacząłem się trochę baczniej przyglądać żonie i w końcu dopadłem jej telefon i przeczytałem sms`y. Szok był na całego, okazało się, że pisze non stop, po 50 sms`ów dziennie, nawet będąc z nami w domu lub jak tylko wychodziłem poza ogrodzenie. Treści były ogólnie o niemożności realizacji swoich marzeń, tęsknocie, szarości dnia codziennego i chęci przeżycia czegoś wspaniałego.
Była rozmowa z żoną, wytłumaczenie było: że to głupota, nie wiem czemu to zrobiłam, kocham Ciebie, to się nie liczy, przestanę, przysięgam na wszystko. Zrozumiałem, wybaczyłem i założyłem na jej telefonie program zapisujący smsy.
Nie musiałem długo czekać już po kilku dniach zaczęło się od nowa, tym razem treści były ostrzejsze a moja reakcja była taka, - wyprowadź się, daj mi spokojnie żyć, nie okłamuj siebie i mnie. W odpowiedzi usłyszałem, że to wszytko się skończy, przysięga na życie naszych dzieci, nie róbmy tego, ona mnie kocha a to jakiś wybryk którego sama nie rozumie.
Zostaliśmy razem, dodam, że każda taka wyjaśniająca rozmowa już w trakcie przechodziła w sex na przeprosiny i tak też się kończyła. Następne było, przypadkowe nakrycie mojej żony na randce na parkingu za pewnym sklepem, zaparowany samochód, oni sobie siedzą - a pojechała w tym czasie zawieść nasze dzieci na lekcje dodatkowe...mnie nie było w mieście ale akurat wróciłem wieczorem i wjeżdżałem inną niż zwykle drogą bo musiałem coś załatwić na wiosce z innego kierunku, pech dla nich a i dla mnie zresztą też. To już było straszne, wcześniej obiecywała, że nie będzie już żadnych kontaktów, że jeśli coś zrobi to uniesie się honorem i wyprowadzi się, ale gdzie tam, znowu: kocham tylko Ciebie, nie wiem co ja robię, przysięgam, przebacz mi, wiem, że proszę o dużo, jestem podła, nie róbmy tego dzieciom. No i cały czas łózko nas łączyło, w dzień atmosfera podejrzeń a w nocy kochankowie jak dawniej. Nie rozumiałem co się dzieje, nie mieści się to w mojej głowie, że można tak równocześnie mówić komuś o miłości, kochać się z nim tak mocno a za chwile za plecami oszukiwać i traktować jak powietrze. Czułem się okropnie skołatany psychicznie i fizycznie, przestałem ćwiczyć - co miało pomagać memu sercu, bo po porostu cały czas mnie bolało i bałem się, że odpłynę. W końcu tydzień przed świętami w nocy rozpoczęliśmy długą rozmowę, odkryłem, że słucha nostalgicznych piosenek rz nim będziesz szczęśliwszar1; itp., czego nigdy nie słuchała, to raczej już moje klimaty a jej to popowe kawałki z list przebojów. Rozumiałem, że ciągle do niego tęskni, że jest dla niej ważny. Od słowa do słowa, nazwała swoje spotkania z nim rschadzkamir1; czym wyprowadziła mnie z równowagi, wpadłem w szał, wyrzuciłem ją z łóżka i kazałem się w nocy wynosić z domu, pierwszy raz były krzyki i pierwszy raz tak strasznie płakała i błagał na kolanach o wybaczenie. Nie jestem macho, wybaczyłem ale po dwóch dniach przemyśleń i niemożności pogodzenia jej postępowania z tym co mówi, postanowiłem, że po świętach odchodzę, napisałem list, w który się pożegnałem, podziękowałem i wybaczyłem r11; na razie go nie dając, załatwiłem sobie wynajem mieszkania i byłem zdeterminowany do wyprowadzki, później do rozwodu za porozumieniem stron i nie stawania na drodze jej szczęścia. Wyczuła zmianę w w moim zachowaniu i prosiła żebym się nie wyprowadzał, nie da sobie rady i nie chce żyć beze mnie, wszystko naprawimy tylko powoli, nie stanie się to z dnia na dzień ale ona będzie silna za nas dwoje itd. Odpuściłem ale nic dalej nie mówiłem, minęły święta jak to zwykle bywa przyjechała do nas rodzina później my do rodziny, miłość szczególnie ta w nocy kwitła. No i przyszedł piątek po świętach, pojechała do swojego sklepu, ja do biura. Zadzwoniła ok 11.00 żeby spytać kiedy pojadę do domu do dzieci, które zostały z jej siostrą. Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że za chwilę wracam do domu. Po 30 minutach wyszedłem z biura i wyjechałem ale w okolice jej sklepu i już po 15 minutach w bocznej uliczce znalazłem zaparkowane samochody jej i jego r11; kolejna rschadzkar1;. Rozjechaliśmy się, zaczekałem na nią przed bramą domu. Przyjechała, wsiadłem i rozmówiliśmy się, ona że mnie kocha ale nie może bez niego wytrzymać a ja że ma się wyprowadzić i później uzgodnimy warunki rozwodu. Spakowała się w jedną torbę i wyjechała, powiedziała że do koleżanki. Dzieci zabrał na weekend niczego nieświadomy mój tato, a ja zostałem sam. Około 19.00 zadzwoniłem powiedziała, że piją wino, jest ululana i zaraz idą spać. Tknęło mnie, bo jeszcze nigdy moja żona nie poszła spać o 20.00. Pojechałem pod ten blok i zaledwie po godzinie oczekiwania nadjechał kochanek, żonka wsiadła i ruszyli a ja za nimi. Pojechali w miejsce za miastem, nad rzeką gdzie młodzież jeździ na pierwsze rmokrer1; randki, generalnie tzw. krzaki. Widziałem to, postałem przy nich z pół godziny i ... nie miałem siły/odwagi pójść i zaglądnąć do ich auta, zresztą po co? Nic więcej nie potrzebowałem wiedzieć. To co tam przeżyłem to było jakbym patrzył na własny pogrzeb jak chowają mnie do grobu. W sobotę rano przyjechała do domu, wzięła prysznic, kilka nowych rzeczy i wyszła. W międzyczasie zdążyłem jej powiedzieć, że nie chcę aby poniewierała się po obcych domach, może wrócić do domu, będziemy w separacji do czasu rozwodu ale ten dom jest jej domem i jakoś zniosę jej towarzystwo a nie zniosę poniewierki kogoś kto przez 20 lat był mi najbliższy na świecie. Dalej w sobotę był już tylko telefon teściowej z UK, której może niepotrzebnie, na pytanie gdzie jest jej córka powiedziałem prawdę, taką jaką sam poznałem. Strasznie się wściekła, próbowała dodzwonić się do mojej żony ale ta nie odbierała. Przed 23 zadzwonił mój tato, że nasz syn strasznie płacze i coś go boli, on nie ma żadnych leków dla dzieci i co robić. To ja w auto i do niego z lekami przeciwbólowymi, cały w nerwach, napisałem żonie że coś się dzieje złego z synkiem i jadę do taty. Co dziwne minąłem się z nią jakieś 300 metrów od naszego domu a dwa kilometry dalej minąłem się z jej kochasiem. Nie zwracałem na to uwagi tylko grzałem do ojca. Na miejscu widok taty i nurofen pomogły synkowi ukoić ból i położyć się do łóżka. Jak wróciłem do domu było około północy. Żona kręciła się po łazience, podszedłem i pytam, czy wróciła po więcej rzeczy czy na noc a ona odpowiada, że wróciła na zawsze (!?) Wycofałem się bez słowa. Spała w drugim pokoju, rano poszedłem do niej, zamieniliśmy parę słów. Powiedziała przepraszam Cię za wszytko, wybacz mi, tylko ty się liczysz. Zaskoczyło mnie to strasznie, coś tam wyjąkałem i byłem w szoku. Wieczorem jak dzieci już spały odkryłem jeszcze jedną ciekawostkę, której szczerze mówiąc się spodziewałem r11; od jakiegoś czasu miała drugi telefon do kontaktów z kochankiem, nie przynosiła go do domu. Podjęliśmy rozmowę, powiedziałam że po tym co ze mną zrobiła to jej nie poznaję, że jest inną osobą, zachowała się potwornie, nie chce z nią być i chcę rozwodu. Ze względu na to co przeżyliśmy razem i na to, że jestem chory i nie chcę czekać na uwolnienie od tego bagna r11; za porozumieniem stron. Nie zgodziła się, powiedziała, że mnie nie odda, że chce być ze mną. Ja na to, że podejmę takie środki, że za pół roku lub dłużej ale na pewno, będę miał takie dokumenty, że rozwiedziemy się z jej winy i wówczas straci wszystko. Ona, że woli tak, żebym spróbował znaleźć na nią dowody i żeby było z jej winy, bo jest pewna, że już nic więcej nie zrobi i będzie cały czas przy mnie a teraz rozwodu mi nie da bo jestem dla niej wszystkim. Powoli i z płaczem zaczęła opowiadać jak mnie oszukiwała. Pomimo że większość już wiedziałem a reszty się domyślałem, bolało. Kontaktowała się z nim cały czas pomimo że próbowała z tym skończyć a on nigdy nie naciskał tylko zawsze ona pierwsza odnawiała kontakt. Spotkała się z nim podobno dwa razy na kawie. Rozmowy z nim były dla niej ekscytujące i przyjemne, dreszczyk emocji związany z koniecznością ukrywania się też był fajny, nie myślała wtedy o pracy, kredytach, dzieciach, domu itd. tylko on słuchał jej a ona jego. Śmieszne bo on opowiadał o swojej byłej a ona o mnie i zawsze, rzekomo, mnie chwaliła, że jestem bardzo dobry. Ironia. No i teraz najważniejsze, wtedy w tych krzakach nad rzeką to się TYLKO całowali i do niczego poważniejszego nie doszło....a w sobotę zabrał ją do kina i na kolację w sąsiednim mieście. I jeszcze jadąc z nim do tego kina była pewna, że już nie wróci do domu, że niech się dzieje co życie daje i będzie układać sobie wszystko od nowa. Ale w kinie, siedząc z nim na komedii, podobno zrozumiała, że teraz kiedy już wahadło przeszło na drugą stronę, wszystko się wydało i ma wolną rękę to ona nie chce być z nim, chociaż go bardzo lubi i jest fajny, że chce zestarzeć się ze mną. Mówi, że czuła się nie na swoim miejscu, zrozumiała, że to nie jest to czego chce naprawdę i że teraz to już skończy się na pewno. Wcześniej próbowała skończyć mówiąc sobie że nie powinna tego robić a teraz to skończyła bo wie że tego już tak naprawdę nie chce. Wysłuchałem, wydaje mi się, że wybaczyłem, bo poruszyła mnie jej wersja i zrozumiałem, że z tej historii nie tylko ja wychodzę poniżony, zdewastowany psychicznie i fizycznie. Zamarłem w sobie. Do czasu wykrycia romansu żony byłem szczęśliwym człowiekiem, kochałem szczerze, bezwarunkowo i kompletnie bez żadnych znaków zapytania i podejrzeń. Trochę jak dziecko. Co będzie dalej, czy po takim totalnym wydawałoby się obnażeniu, ktoś może jeszcze oszukać? Nie wiem nic. Nie wiem co robić, uciekać, zostać, kochać, przekląć? Ciężkie to życie, co będzie dalej. Jeśli się to powtórzy to w zasadzie nie ręczę za siebie i może dojść do tragedii, choć mawiają że jestem nad podziw spokojnym człowiekiem ale przecież każdy ma jakaś granicę, ja czuję że dotarłem do swojej i dalej jest mrok i coś bardzo, bardzo niemiłego. Wiem, że życie nie stoi w miejscu i wkrótce coś się stanie i że nikt tak naprawdę mi nie pomoże ale zawsze łatwiej jak się komuś człowiek wyżali. Ale nowela, prawda Panie W?
5387
<
#1 | HeniekZdzialek dnia 30.12.2013 20:15
Długa historia... kurcze sam pamiętam swoją. Najgorsze jest to, że zdradzeni chcą wierzyć, sami chcemy być naiwni, sami pakujemy się nieskończenie wiele bolesnych razy w tą samą historię. Na szczęście przychodzi kres za n-tym razem. Moja rada: zbieraj dowody, na nic nie licz dobrego. Dowody zawsze mogą się przydać, a może nie trzeba ich będzie użyć. Mnie takie dowody dawały większy spokój i szczęśliwie rozwiedliśmy się bez wojny w sądzie. Czytałem z uwagą Twoje słowa i jeszcze przeżywałem przy tym swoją historię. Z trudem przyjmowałem w dawnym czasie słowa komentarzy na temat mojej naiwności. Niestety muszę z goryczą przyznać, że w tych sprawach ta gorsza wersja zawsze była prawdziwa. Potrzeba Ci siły i dystansu do tego co zaszło. Dla mnie temat jest jasny. To koniec małżeństwa. Możesz wybaczyć lub nie... lepiej wybaczyć oczywiście, ale przy tym trzeba pójść w swoją stronę. Zresztą wybaczenie, to przecież proces a nie słowna deklaracja. Mimo, że u mnie minęły dwa lata odkąd sie dowiedziałem o zdradzie żony (teraz już byłej żony) i jestem dopiero po rozwodzie, to moje wybaczenie nadal nie jest pełne. Wszedłem tu ponownie właśnie dlatego, że w jakiś sposób przeżywam rozstanie i rozpamiętuję dawne sprawy. Chcę powiedzieć, że wszystko musi trochę potrwać i jest to diabelnie trudne, bolesne nie do wyobrażenia. Potrzebujesz dużo siły

Komentarz doklejony:
W tych sprawach decydują emocje i instynkty, a nie rozum... Kredyty, praca, obowiązki idą w kąt. Zdolność do kłamstwa przerasta wszelkie wyobrażenie, podobnie jach chęć uwierzenia w te kłamstwa jest przeogromna. Decydują rządza i strach. Strach każe zdradzającemu i zdradzanemu trwać w starym układzie, a porządanie popycha w swoją stronę. O tym co będzie decyduje siła jednego z tych uczuć. Tu nie ma mowy o żadnej miłości Twojej żony od momentu gdy poszła się całować, czy kochać z innym. Życzę Ci rozeznania spraw takimi jakie są, a nie w taki sposób jakbyś chciał.
4498
<
#2 | rekonstrukcja dnia 30.12.2013 20:37
Cześć Saintp.

Rada na dzień dobry : nie wierz w dobre intencje ani miłość tej osoby, którą nazywasz żoną. Masz kasę , stać Cię na pełną inwigilację za pośrednictwem agencji, więc nie rujnuj sobie zdrowia, nie nadwyrężaj serducha, które i bez tej zdrady jest w słabym stanie . Przede wszystkim podsłuch w jej samochodzie , telefonach, sklepach.

Moim zdaniem ta wyrachowana osoba wykombinowała sobie ( być może z kochankiem ), że jak dobrze poudaje kochającą skruszoną małżonkę, to ma wspaniałe widoki na zgarnięcie całej puli w wypadku , kiedy Twoje serducho nie wytrzyma. Szczerze mówiąc strach napić się herbaty , czy zjeść talerz zupy podany przez tę Twoją aparatkę ( żonę ). Ja bym każdy napój , czy potrawę testowała najpierw na niej .

Na Twoim miejscu nie wychodziłabym z roli spolegliwego, naiwnego i zakochanego męża. Tyle, że powinna to być gra, a nie to co teraz. Jesteś owinięty dookoła jej palca , warto byłoby, żebyś się ocknął. Zaczął grać, a nie faktycznie jej wierzył . I zbierać dowody. Dla mnie to, co wyczynia ta osobniczka to przemoc psychiczna, która brnie w stronę wykończenia Ciebie, aż do całkowitej eksterminacji.

Powód ? Lepiej być dumną i bogatą wdową, niż zhańbioną rozwódką.
3739
<
#3 | Deleted_User dnia 30.12.2013 21:32
Wierzysz w takie bajki, że dorosła kobieta i dorosły facet poszli w karzaki i tylko tam się całowali? Czy wyobrażasz sobie taką sytuację? No jeszcze mozna byłoby uwierzyć w taka ściemę, gdyby rzecz dotyczyła nastolatków, no wzięli się i przelizali, chłopakowi spodnie az pękały w kroku, ale wiadomo- najwyżej będzie wyglądało jakby posikał się w spodnie.
Tu dorosła kobieta i sprawny fizycznie facet- pytam się więc ciebie- w imię czego to niby tych dwoje miałoby narzucać sobie takie zahamowania? Czyżby brali pod uwagę twoje dobro?
To wykańczalnia nie związek.
Pogoń tę babę zanim ona wykończy ciebie.
9864
<
#4 | kaz dnia 30.12.2013 23:00
A co za różnica czy ugościła go w kroku, czy tylko ją wytarmośił, pozwoliła mu wejść w sferę zarezerwowaną dla męża. Saintp już podjął decyzję, chce żyć z kłamczuchą jego życie.
9659
<
#5 | Sheridan dnia 31.12.2013 00:05
Przyłapywałeś żonę kilka razy, a ona mimo obietnic coraz bardziej angażowała się w ten romans. Była bardzo wyrachowana i w zaparte szła w swych działaniach z pełną ich świadomością.
Dlatego ja teraz nie ufałbym jej słowom. Bo albo zeszli z kochankiem do podziemi i kryja się po prostu ze swym romansem, albo kochaś dostał co chciał. Użył sobie i olał Twoją żonę. Więc wraca z podkulonym ogonem bo niby dokąd ma wrócić. Tylko że to jest powrót do następnego razu.
Ratuj siebie i tylko siebie. Pomysl o dzieciach one zasługują na szczęśliwego ojca, a nie na faceta którego pomiata żona.
Jeszcze możesz być szczęśliwy ale mysle że już nie z tą kobietą.
Zacznij od rozwodu z jej winy.
957
<
#6 | mikolaj29 dnia 31.12.2013 00:10
co do krzaków, całować to się mogli w samochodzie gdy ich kilka razy widziałeś a nie w zacisznym miejscu, na bank było coś więcej, ale teraz prawdy nie powie bo wie że wtedy to już byłby zupełny koniec więc ściemnia dalej.
kolejna sprawa to godzenie się przez łóżko, dla mnie dosyć podejrzane, czy nie było to takie zabezpieczenie na wypadek wpadki z kochasiem?

no i kwestia walki o związek, wierzysz w to że ona coś zrozumiała?
jak dla mnie chodzi tu o to że jej matka wie, nie podoba jej się to i żona robi tak aby matka przestała jej się czepiać, gdy przestanie to znowu zacznie się bawić na boku, dała Tobie jakieś dowody na to że zerwała kontakt z kochankiem? pokazała że naprawdę żałuje?
jak dla mnie to ona dalej ściemnia i bawi się Tobą, bo już WIELOKROTNIE prosiła o wybaczenie, WIELOKROTNIE obiecywała poprawę i kończyło to się w ten sam sposób, teraz raczej będzie tak samo, dla niej jesteś kimś kogo można zdradzać, ona raczej NICZEGO nie zrozumiała.


do tego jesteś chory, masz wadę serca i co robi kochająca żonka która twierdzi że chce zestarzeć się u Twojego boku? zdradza Ciebie i to w taki sposób, robi to w sposób brutalny narażając Twoje życie i zdrowie, ani przez chwilę nie myślała o Tobie i teraz coś się zmieni?

zaproponuj rozwód, lecz z możliwością ponownego zbudowania związku, bo waszego małżeństwa już nie ma, ona je zabiła, teraz może to odbudować na nowych fundamentach, jak naprawdę kocha to się zgodzi na taki rozwód i będzie walczyła o odbudowę.
jak się nie zgodzi, to jak dla mnie ona coś kręci.
10119
<
#7 | Kasia321 dnia 31.12.2013 00:32
To trudna decyzja do podjęcia, ale gdyby Cię kochała to by Cię nie raniła po raz któryś.
Zważywszy na Twoje serce(!) robiła takie numery? W głowie mi sie nie mieści. Dzieci szkoda bo małe.
7236
<
#8 | Nick dnia 31.12.2013 00:53
Bardzo mi przykro, że i Ciebie dopadła taka historia.
Tym gorsza, że teraz potrzebujesz wsparcia, spokoju by dojść do zdrowia.
A tu akurat tragedia.
Osoba której zaufałes jak nikomu na swiecie okazała się zwykłą hieną dbającą wyłącznie o swoje przyjemności i wygodę.
Nie łudź się.
Jej powrót to element wyrachowania.
Gdybyś się z nią rozwiódł, straciłaby połowę majątku, w tym udziały w jej sklepach.
Tego chce uniknąc najbardziej...
Udowodniła już, że nie zalezy jej na Twoich uczuciach ani zdrowiu.
Skąd miałaby się wziąźc taka przmiana, nagle ?
Jej romans trwa dalej w najlepsze.
Jeżeli tylko trochę się wysilisz, nagrasz rozmowy, przejmiesz sms, itd.
Jeżeli tego chcesz i wiesz że Twoje serce to wytrzyma...

Nie łudź się ona liczy na 100% majątku, nie na 50%.
3739
<
#9 | Deleted_User dnia 31.12.2013 01:18
Im dłużej tu jestem, a jestem baaardzo długo z małą przerwą, tym mniej rzeczy mnie zaskakuje, wkurza, dziwi etc. Są jednak sprawy, wobec których nigdy chyba nie zobojętnieję i które nie przestają podnosić mi ciśnienia. Jedną z nich jest całkowita bezduszność zdradzacza wobec choroby.
Tak więc, o ile kłamstwa Twojej żony, lawirowanie, kończenie/niekończenie romansu nie stanowią dla mnie nic dziwnego, o tyle w obliczu zagrożenia zdrowia i życia nabierają znaczenia okrucieństwa, perfidii, braku zwyczajnej ludzkiej empatii, że już o jakimkolwiek pozytywnym uczuciu do Ciebie nie wspomnę.
Jakim trzeba być człowiekiem, żeby zamiast drzeć włosy z głowy z powodu zmartwienia, jakim jest choroba najbliższej wydawałoby się osoby (choćby ze względu na wspólnie przeżyte lata), żeby wikłać się w żenujące schadzki w samochodzie, pogaduszki na kawce i ogólne bujanie w ckliwych obłokach? Jeśli dołożyć do tego, że stres jest najmniej wskazany w Twojej sytuacji, działania Twojej żony zakrawają na miano jakiegoś chorego planu, a już na pewno są bezdusznym tumiwisizmem.

Przeżyłam kilka tygodni w niepewności, że mojego wiaro(u)łomnego trawi jakiś kancerowato podobny gad. O niczym nie byłam w stanie myśleć, poświęciłabym chyba wszystko, gdybym miała wpływ na zmianę wyniku badań. A przecież swego czasu skopał mnie na maxa, zabrał chęć do życia, upokorzył...
W moim odczuciu...Zdrada żony, zaczęła się znacznie wcześniej niż pierwsze symptomy Twojej choroby, a sam fakt, że kontunuowała romans mimo zagrożenia zdrowia i życia, świadczy tylko o tym, że jeśli jest coś, co ją przy Tobie trzyma, to na pewno nie jest nim uczucie (jakiekolwiek pozytywne) do Ciebie.
Przyznam, że jeśli nie jesteś z tych osób, które radykalnie podchodzą do życia, będziesz miał spory problem z "co dalej" z uwagi na ckliwe i teatralne zachowania teraz Twojej małżonki oraz (nie biorąc pod uwagę tego, co wyżej napisałam) w sumie nie najgorszą postać samej zdrady, o ile w ogóle można tu stosować jakąś gradację...
Zastanów się, czego chcesz i czy potrafisz. Zestaw to z tym, jakim byliście małżeństwem, co naprawdę teraz swoją osobą pokazuje żona (i nie mówię tu o pokazach "bosze, jak cię kocham" ). Daj sobie czas, może odseparujcie się od siebie dla nabrania dystansu. Patrz, oceniaj, słuchaj siebie. A obok tego, zbierz na wszelki wypadek dowody...Nigdy nie wiadomo, do czego mogą Ci się przydać, jakby co.
7194
<
#10 | Suchy64 dnia 31.12.2013 01:19
Moja też mi opowiadała, że oni to jedynie na kawę i co najwyżej za rączki. Wyszło, że za kutaska. W takie bajki to ona chce, ale nawet sama nawet nie potrafi wierzyć.

A co do jej postawy; może i zmądrzała. Ale czy po tym wszystkim da się żyć pod jednym dachem? Patrząc na to co piszesz, to czarno Twoją psychę widzę. Twoja pani ma tylko jedną perspektywę, JA, JA, JA.

Jeśli ma choć trochę szacunku dla Ciebie, to proponowałbym jej zaproponować by się na jakiś czas wyprowadziła. Kochać kogoś, to czasem znaczy dać mu odejść; zwłaszcza jak mu się tak napaskudziło w życiorys.
Ciekawym czy jaest na to gotowa.
9135
<
#11 | dziwny dnia 31.12.2013 04:53
Przeżyłem coś gorszego. Jakoś żyję do dzisiaj choć chwilami nie jest łatwo. Wybaczyłem bo zdałem sobie sprawę z mechanizmu i odrobiny winy z mojej strony. Wybaczyłem żonie ale nie temu palantowi, który złamał wszelkie zasady. Wybaczałem tak naprawdę dwa razy. Drugi raz, kiedy odkryłem znowu telefony było gorzej jak za pierwszym razem. Jednak widziałem wreszcie jej szczerość. Gdyby było inaczej nie znałbym szczegółów które mi powiedziała kiedy pytałem. Kobieta, która dalej kocha tego innego nie powiedziała by np. o propozycji seksu ze strony tego palanta w skarpetce zamiast prezerwatywySzok. . Niestety dopiero kilka miesięcy po odkryciu przeze mnie zdrady doszła do siebie i zrozumiała kim był ten jegomość. Wygodnickim sk....em bez zasad z poważnymi dewiacjami. Miłość jest ślepa.
Teraz widzę jej szczerość, skruchę i wstyd. Zmieniła się. Czasami trzeba zaryzykować aby samemu sobie nie mieć potem wyrzutów. Czy to oznaka słabości czy siły - każdy jest inny.
Najgorsze jest to, że cokolwiek by się stało, nie da się zapomnieć.
Tak więc saintp do Ciebie należy decyzja.
3739
<
#12 | Deleted_User dnia 31.12.2013 09:39
Kontaktowała się z nim cały czas pomimo że próbowała z tym skończyć a on nigdy nie naciskał tylko zawsze ona pierwsza odnawiała kontakt.

nie wygląda mi więc, przynajmniej na ten moment, ten gach na takiego rasowego i wprawionego we włażenie w cudze rodziny sku.......na(może się jeszcze wyrobi), to raczej ta kobita dostała wściku macicy na widok tego chłopa. Żałosna i śmieszna. Prawdopodobnie w doopie jej się przewraca od dostatku, ma dobrego kochającego męża i poczuła się pewna swojej mocnej pozycji - rozsiadła się więc jak zadowolona z siebie kokosz na grzędzie i gdacze. spotkała na swojej drodze faceta, który zawrócił jej w głowie i kto wie jakie pomysły przyszły jej do makówki- byc może roi się jej 100% majątku, zamiast 50%.
Daje do myślenie to, że ona ma w doopie ciężką chorobę swojego męża- to nienormalne zachowanie, ona tak się już śpieszy do tego nowego, że nawet specjalnie z niczym się nie kryje. Ktos patrzący z boku mógłby powiedzieć na ten temat znacznie więcej, my bazujemy tylko na opisie santp. Skoro jednak dybałaby ona na bezpieczeństwo i życie swojego męża, to poważne oskarżenie o charakterze kryminalnym- w takim przypadku mąż powinien natychmiast włączyć całą gamę różnych zaradczych środków, bo chodziłoby o ratowanie życia.
saitp musisz pokazać tej kobiecie swoja siłę i stanowczość- zacznij od twardego uregulowania spraw majątkowych.
Potem zobaczysz co zrobisz dalej- na pewno jednak nie zgadzaj się na powrót tej osoby, pokażesz jej bowiem, że może ona wejść ci na głowę i spokojnie , jeszcze więcej na nią nasrać. Ależ trafiła ci się podpora na czas choroby i ciężkie chwile- jesteś samotny w tym małżeństwie. Może zawsze taki byłeś, tylko do tej pory nie miałeś okazji, by przekonać się o tym tak wyraźnie. to nie jest miłość.
Dużo siły ci życzę.
10612
<
#13 | saintp dnia 31.12.2013 09:43
Dziękuję wszystkim za komentarze, uważnie czytam i staram odnieś do siebie. Za jakiś czas dam zna co się zadziało, bardzo się boję, że największe szanse są na to co zwykle wydarza się potem, a o czym dowiaduję się na tym forum w prawie każdym opisie zdrady. Pzdr!
5387
<
#14 | HeniekZdzialek dnia 31.12.2013 12:08
Ja też słuchałem bajek mojej byłej, że nie było nawet pocałunków... A jak to ktoś tu napisał, miejsce zarezerwowane dla męża było nadzwyczaj zadbane. Tyle, że ja tylko czasem mogłem popatrzeć. Zapewnienia, że to dla mnie tak o siebie dba trwały dwa lata. A ja wierzyłem w to, a później jak wyszło na jaw, że tych pocałunków nie było, bo chciałem wierzyć. Nie mieściło mi się, że to może być prawda, bo funkcjonowałem na innych falach. Nie chciałem, żeby to była prawda. Im wcześniej się człowiek otrząśnie i zobaczy realny świat, a nie będzie oglądał rzeczywistości z filtrem odrzucającym niewygodne fakty tym lepiej.
3739
<
#15 | Deleted_User dnia 31.12.2013 14:44
Straszne jest takie zobojętnienie wobec choroby męża, a dodatkowo całkowite olanie własnego dziecka kiedy było w nocy chore i w potrzebie. Twoja żona wolała kochasia od dziecka.
Chcesz z nią być to zainwestuj w podsłuch , lokalizator , detektywa. Wówczas z szybkością światła odkryjesz jak to drugie życie żony trwa w najlepsze.

Nie ogarniam tego jak niektóre kobiety mając w zasadzie wszystko potrafią ze zwykłej nudy, znieczulicy i lenistwa szurnąć wszystko w bok.
3739
<
#16 | Deleted_User dnia 31.12.2013 16:01
samica w rui jest jak opętana- kobieta która latami pościła w sprawach seksu (nuda, rutyna małżeńska, monotonia- szczególnie dotyczy to bab, które żyja w dostatku, maja zaradnego męża i o nic nie muszą się martwić), to gdy taka spotyka odpowiadającego jej samca, wtedy ogarnia ją taka chuć, że idą za wybrankiem, jak oszalałe- nie liczy się wtedy nic
dobry i stały towarzysz życia idzie w kąt
oszalała na punkcie jakiegos chłopa potrafi nawet własne dzieci zostawić albo w najlepszym przypadku zaniedbać je
coś takiego dopada niektóre kobiety, zmieniaja się wtedy nie do poznania
to chuć robi z nimi takie rzeczy
PYCHA I GŁUPOTA IDĄ PRZED UPADKIEM- to bardzo silne destrukcyjne siły, które doprowadzają do ruiny życie tych napalonych bab. Płacą przy okazji ich rodziny
Mężczyzna żeniąc się z jakąś kobietą nie jest w stanie przewidzieć czegoś takiego, że u jego żony wystapi tego rodzaju syndrom zamykających się drzwi
To prawdziwe nieszczęście, że tego rodzaju zjawisko dotyka tyle rodzin, właściwie coraz więcej jest tego syfu naokoło.
Dziś istnieje bowiem wielkie przyzwolenie społeczne na łajdactwo, jest na to wręcz moda- dlatego zanikaja wszelkie hamulce i coraz więcej kobiet złajdacza się, naparzają się one w krzakach, w lesie pod drzewem, po hotelach, na parkingach, nawet w publicznych toaletach- często robią takie rzeczy takie kobiety, których nikt w zyciu by o to nie podejrzewał.
Kiedys cos takiego odnosiło sie raczej do środowisk patologicznych, raczej margines społeczny kojarzony był z czymś- dziś w miejscach publicznych naparzaja się z chłopami nawet wykształcone, inteligentne i kulturalne kobiety, niby na poziomie.
Dno ale nie chce być inaczej.
7216
<
#17 | averoy dnia 31.12.2013 22:02
Mono
To dziala w obie strony.
Ps zapomniales jeszcze dodac ze kobieta moze na tluczonym szkle , w pokrzywach,i jeszcze przez dziurke od klucza:cacy
10601
<
#18 | majax dnia 02.01.2014 16:29
ja sobie pomyślałam (a potrafię wymyślać najgorsze scenariusze), że ona jednak sprawdziła go pod względem seksu, może dopiero wtedy w krzakach, i nie spodobało jej się - okazało się że czar prysł. Seks był taki sam jak z tobą, a może dużo gorszy... współczuję ci. tez jestem aktualnie na etapie - jak żyć po zdradzie, ale u mnie nie ma na razie mowy o rozwodzie, zobaczymy co będzie dalej.

Jedno wiem napewno, zmieniaja nas takie sytuacje. Tak jak napisałes, dochodzimy do granicy i tam czai się mrok i coś obrzydliwego... Jest we mnie tyle jadu, że planuje czasem jakby to byłoby, gdybym odważyła się wymierzyć sparwiedliwość... wyładować swoją złość... nie na nim... na kimś innym, kto w moim mniemaniu nie ma prawa istnieć...
9640
<
#19 | wioslo dnia 06.01.2014 21:01
do seksu niby nie doszło możesz dać szansę małą i kruchą ale możesz , ja bym dał na twoim miejscu

o zdaniu kobiet nie można się z mono nie zgodzić trudne to ale lepiej prawdzie w oczy spojrzeć

jeśli było wiesz co, a ona olewa dzieci i twoje zdrowie bądź gorszy od niej.
wtedy im mniej gnijesz w tym trudzie walki i przebaczania o zwiazek tym lepiej później, uwierz , odejść z honorem
nie daj jej grosza ośmiesz i każ odejść bo nic sie juz tutaj nie zmieni , opowiedz jej rodzinie znajomym dzieciom o cudach mamusi
ten świat zszedł na psy... żyć się nie chce

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?