Zdrada - portal zdradzonych - News: Byłam pewna, że mój nigdy nie zdradzi...

Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj siÄ™

Nie możesz się zalogować?
PoproÅ› o nowe hasÅ‚o

Ostatnio Widziani

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

Matsmutny
18.04.2024 15:12:06
zdrada bardzo boli . Mnie zdradzila kobieta po 4 latach martyna gryglak z łapsz wyżnych Smutek

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proÅ› o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to CiÄ™ zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.RozmawiajÄ…c nie koncentruj siÄ™ na sobie.
33.Nie poddawaj siÄ™.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Byłam pewna, że mój nigdy nie zdradzi...Drukuj

Zdradzona przez mężaO tym, że mąż mnie zdradzał, wiem od ok. miesiąca. Samo zdradzanie podobno trwało tyle samo - miesiąc. Piszę [i]podobno[/i], bo od czasu, kiedy sprawa wyszła, każdego dnia łapałam go na kolejnych kłamstwach. Do wielu przyznawał się sam po dwóch, trzech dniach. Już myślałam, że wreszcie puściło, mówi prawdę, a za dwa dni dowiadywałam się, że to też były kłamstwa. Wszystko wskazuje na to, że od ok. dwóch tygodni przestał kłamać. Ale jak po tym wszystkim mam mu wierzyć?
Ale od poczÄ…tku.
Spróbuję zarysować nasze dotychczasowe życie. Jesteśmy rok po ślubie. Przed ślubem byliśmy ze sobą 2 lata. Intensywnie - po nie całym roku wprowadziłam się do wynajmowanego przez niego mieszkania. W tym samym roku mi się oświadczył. Kochał do szaleństwa. I ja też. Kiedy się poznaliśmy, ja byłam po drugim roku studiów. On już od dwóch lat pracował. Półtora roku temu wzięliśmy wspólny kredyt, kupiliśmy mieszkanie (oczywiście na kredyt). Rok temu ślubowaliśmy. Nie mamy dzieci. Byliśmy szczęśliwi.. a przynajmniej tak mi się wydawało. Mieliśmy dość specyficzny "układ" - o ile można to w ogóle tak nazwać - jeśli chodzi o współżycie. Na początku próbowaliśmy uprawiać normalny seks, ale z powodu mojego bólu "przestawiliśmy" się na inne formy rozładowywania napięcia. Pół roku temu trochę przytłoczyły nas obowiązki - przyszła moja ciężka sesja egzaminacyjna, było mi bardzo ciężko, płakałam codziennie z bezsilności, nie spałam. A mąż zamiast mnie przytulić - obrażał się i mówił, że go to denerwuje, że nie radzę sobie ze stresem. Sprawy łóżkowe poszły w odstawkę, oddaliliśmy się od siebie. Nie czułam w nim wsparcia. Był taki zawsze. Przez pierwsze pół roku bardzo się starał, kochał, rozpieszczał, później na pierwsze miejsce wysunęła się jego praca. Tak jest do dziś, tyle że teraz mówi to otwarcie i nie zawraca sobie nawet głowy mydleniem mi oczu. Po tamtej sesji wszystko wróciło do normy, poza seksem. Nie było takiego tematu, nawet czasami śmaliśmy się, że dziwny ten nasz seksualny układ, ale że się tak przyzwyczailiśmy. Nie miałam pojęcia, ze jemu to nie odpowiada - nigdy mi tego nie powiedział w prost! Przecież są ludzie, którzy do szczęścia seksu nie potrzebują, czasami rozmawialiśmy nawet, że może pójdziemy do seksuologa z tą naszą "aseksualnością"... Ale tak tylko sobie rozmawialiśmy
Deklaruje, że nie chce dzieci. Wręcz nazywa je bachorami, mówi, że nienawidzi dzieci, że po co sobie psuć super wygodne życie. Że kobieta w ciąży jest ohydna i go obrzydza. Że jak byłabym kiedyś w ciąży, to będę obrzydliwa. Że może kiedyś ewentualnie adoptujemy, żebym tylko nie chodziła w ciąży.

Miesiąc temu dowiaduję się o zdradzie. Pierwsze sygnały dostrzegłam już trzy tygodnie wcześniej. Nagle musi pojechać do pracy, w niedzielne popołudnie, nie potrafi wytłumaczyć dlaczego. Jedzie, i już, mówiąc "nie możesz mi zabronić jechać do pracy, wciąż mi wszystkiego zabraniasz". Nagle nie mogę pojechać samochodem do koleżanki i nie potrafi mi wytłumaczyć dlaczego. Raz odebrał w domu od niej telefon - pytała czy przyjedzie do pracy, powiedział że przyjedzie. A ja tylko zapytałam kto to był. Odpowiedział, że koleżanka z pracy. Wtedy pierwszy raz zauważyłam w jego oczach to zmieszanie... Ale uśpiłam czujność. Przez ten miesiąc, kiedy się z nią spotykał oczywiście nic się między nami nie układało, szukał powodów do kłótni, szykował sobie grunt, że przecież ja go nie chcę, bo on nie chce dzieci, bo on dużo pracuje etc. Trochę faktów - zdradzał mnie z koleżanką z pracy, w jego wieku.
Piszę to wszystko w taki suchy sposób, bo mam wrażenie, że wypłakałam już wszystkie łzy. Kiedy miałam już wystarczająco dużo podejrzeń wykrzyczałam mu, że wiem o wszystkim, że ktoś mi powiedział. Uwierzył mi i przyznał się. Powiedział, że to nie jego wina, że się zakochał!!! Nie chciał na początku przyznać się do seksu z nią. Że niby tylko się spotykali. Później się przyznał, że raz, potem zaprzeczył, potem znowu przyznał. Wiem, że jeździł do niej co drugi dzień rano przed pracą. Wiem już uprawiali seks, bez zabezpieczenia. Że jej robił dobrze! Potem o to wszystko pytałam. Jeździli razem za miasto po pracy...
Wyszłam z domu krzycząc, że ma szukać sobie mieszkania. Wróciłam po godzinie. Prosił, żebym pozwoliła mu spać w gabinecie. Ale ja potrzebowałam czasu, żeby ochłonąć i pomyśleć. Zadzwoniłam do jego kolegi (który o wszystkim jak się okazało wiedział), że mój mąż przyjedzie do niego na noc. Potem okazało się, że on pojechał do niej! O niczym mi nie mówiąc. Rozmawiałam z nim 2 dni później prosząc, by do czasu aż przemyśle wszystko sie z nią nie kontaktował, nie odbierał od niej telefonów. Obiecał - a przecież spał u niej! Czyli kłamał obiecując. Przyjechała do mnie siostra, płakałam wciąż, potem przyjechali jego rodzice (powiedziałam im) - przyszli do mnie, razem z nim, po 3 dniach od jego wyprowadzki. On założył obrączkę (którą 2 tygodnie wcześniej zdjął), powiedział, że bedzie ją nosił. Ustaliliśmy, że może sie wprowadzić jutro, bo koledze glowe zawraca, ale że będzie spał w gabinecie. Potem przyznał się, że zdjął tę obrączkę jak tylko pożegnał się z rodzicami, no bo przecież jechał do niej. A ona była taka szczęśliwa. Potem on wrocił do mnie, ona go błagała, rzucała mu się na szyję, mówiła że kocha, że ze mną będzie tylko z litości i strachu. Ale wziął walizkę i po pracy mieszkał już ze mną. Ja jeszcze byłam przekonana, że był u kolegi. Dalej brnął w kłamstwa. Mówił, że się z nią nie widuje, a tak naprawdę codziennie spędzali chwile sam na sam w pracy, do czego przyznal się po kolejnych kilku dniach. Nie wyraził skruchy, wciąz mowił, że to ja do tego doprowadzilam, ze potrzebowal bliskości. On jej sie zwierzal, że ja jestem taka zla żona, że nie sypiamy ze soba. Nagle którejś niedzieli pokazal mi smsy, którew od niej dostał kilka minut wczesniej - najpierw ze go kocha i czeka bleble, potem ze jesli nie potrafi wybrac to nie jest jej wart, potem od razu ze go nienawidzi, że jego odpowiedzialnosc konczy sie na wsadzeniu ..... Wtedy jakby coś go ruszylo. Powiedzial mi że mieszkał u niej, kiedy go wyrzuciłam z mieszkania. Mówił, że bał się mi powiedziec. Całą niedzielę nie odbieral od niej tel i nie odpisywal na smsy, wszystko mi pokazywał. W poniedziałek ledwie wyszedł z domu, juz odebrał telefon - rozmawaili 30 minut (widzialam w historii polaczen), po pracy do niej poszedl - jak twierdził, żeby to zakończyć. Ale on jest miękki, potem wydało się, że się przed nią popłakał, opowiedział jej nasze kolejne rozmowy sprzed 2 dni, powiedzial że kocha, ale boi się ze ja cos 'odwale' jak mnie zostawi. Ona tez go zapewniala o milosci. Na odchodne rzucił, że zadzwoni jutro i że może nawet przyjdzie do niej. Mi wyjaśnił, że inaczej by go z domu nie wypuściła. A skąd to wiem? Przez nastęony tydzień dzwoniła do niego non stop, dzień noc, on mi wszystko pokazywał, pisała, że się zabije - jakaś psychopatka, że zrobi wszystko by wyrzucili go z pracy, że nie pozwoli sie krzywdzic... W koncu po tygodniu ja odebralam telefon. No i to był błąd, bo ona jest do teraz na 1000% pewna jego uczuc, przeciez jeszcze niedawno ją zapewnial, powiedziala mi z wyrzszością w glosie ze wie o naszym niedudanym zyciu, ze moje malzenstwo i tak sie rozpadnie, ze on ją kocha i ona mu wierzy. Po tej rozmowie zarządałam, żeby przy mnie zadzwonił do niej i powiedział jej że jej nie kocha, że była tylko narzędziem do zaspokojenia jego potrzeb seksualnych. Nie potrafił. Krzyczał na mnie, że chce go zmusić do tej rozmowy. Ale czy to nie on powinien sie starać udowodnić mi, że tamto skończone? I dlaczego miał taki problem, żeby ją zrównąc z błotem, tak w cudzysłowie... Ostatecznie napisał smsa, że między nimi skończone, że przeciez jej mówił. Ona na to odpisała, że przecież jej kilka dni temu, mówił że ją kocha... I ja jej wierzę, bo on mnie tyle razy okłamał, że już nie potrafię mu uwierzyć. Od ok. 1,5 tyg. on nie miał z nią kontaktu, najpierw ona przyniosla zwolnienie do pracy i nie było jej tydzień, a on wracal do domu patrzyl w sciane i potrafił mi powiedzieć, że za nią tęskni!!! Że musi teraz zapomnieć, że ona była taka śliczna! Wiem, że on mnie teraz nie kocha. Czasami mi to mówi ale tylko kiedy widzi w moich oczach kompletną rezygnację i chce mnie podtrzymać na duchu. Albo kiedy 3 razy z rzędu zadam mu pytanie czy kocha mnie, to wtedy też dla świętego spokoju odpowie. Mi sie wydaje, że go mocno kocham, choć z każdym dniem mam coraz większe wątpliwości. Co ja mam robić? On nawet nie chce zablokować jej numeru u operatora. Przecież gdyby było tak, że ona go rzeczywiście denerwuje tymi telefonami, nie miałby z tym problemu. Dziś znowu nie spał połowy nocy. Budzi mnie i mówi, że ma lęk, że nie wie czy będzie ze mną szczęśliwy. Ze może z nią byłby bardziej. To ja mam się o niego starac?? Go podtrzymywać na duchu?? Przecież to on zdradził i powinien na rzesach stanąć, żeby udowodnić mi że ona już się dla niego nie liczy. Nie wiem, czy nie walczę z wiatrakami, czy nie marnuję życia na ratowanie czegość, co lepiej przerwać na tak wczesnym etapie. Nie wiem. Po miesiącu opuściły mnie wielkie emocje. Pozotstał żal, pustka, poczucie beznadziei, wątpliwości czy warto.. Plus niewierny mąz, który do dziś nie wie, czego chce. Chcę walczyć, ale się boję. Od czasu kiedfy wrócił uprawiamy seks, okazało się, że to nie takie trudne, wystarczy chcieć, pozwalam mu na wszystko, w niczym go nie ograniczam. Ale czy to nie jest tak że to ja się staram a on nic od siebie nie daje? Wręcz wciąż się waha, a czy ja na to zasługuję?
9718
<
#1 | Blum28 dnia 24.09.2013 15:04
Wiesz współczuje ale nie bardzo rozumiem.Skoro on za nią tęskni nic tu już nie zdziałasz daj spokój.Żeby coś ratować trzeba bardzo chcieć a ja tego nie widze.:niemoc:niemoc:adminpatrzy

Wykasowałam dubelek. rekonstrukcja
5978
<
#2 | Demonico dnia 24.09.2013 15:38
Bardzo, bardzo podobna sytuacja do mojej..
Jeśli chcesz prawdy czy Cię kocha, a nie zatrzymywanie na siłę..póść go i nie walcz, nie błagaj, nie poniżaj się! Zamknij za nim drzwi, wyłącz telefon i odetnij go od siebie. Tylko tak będziesz miała pewność..Jaki sens jest żyć z facetem, który już jest trupem emocjonalnym bo myśli o innej??? Jeśli wróci, będzie Twój w 100%..teraz go nie masz. W trakcie seksu, założę się że myśli o niej, nie o Tobie. Z tego co piszesz, on nigdy Cię nie szanował, nie wspierał i teraz też g go obchodzi co czujesz.

Jeśli chcesz wiedzieć jaki miała finał moja historia..puściłam do innej. Chciał wrócić po 2 miesiącach, ale ja zrozumiałam że nie umiałabym tak żyć, w kłamstwie. Kim byłabym przy nim? Ile dałby mi czasu do następnego razu?
3739
<
#3 | Deleted_User dnia 24.09.2013 19:03
Najlepszym i najmądrzejszym sposobem na faceta, gdy dochodzi do takiej właśnie sytuacji jest puścić go wolno, nie okazywać żadnych emocji, okazać pełne zrozumienie i odejść samej lub spakować romea( to zależy od tego, co jest czyje)i zyczyć takiemu szczęścia na nowej drodze życia, potem zawziąć się w sobie i prędzej skonać niż poniżać się prośbami i tłumaczeniami. Kalanchoe nie walcz o niego i nie zastanawiaj się nad tym czy tamta jest psychopatką, czy nie jest, to on jest z nią a nie Ty, jeden lubi jabłka , drugi gruszki, ciebie niech atakie pierdoły nie interesują- Ty myśl o sobie. Jesli on faktycznie wybierze tamtą, to chociaż będzie Ci przykro i wiele razy jeszcze sobie popłaczesz, to jednak będziesz miała i sto razy lepszą sytuację niż teraz, lepszą bo klarowną, jasną i zrozumiałą. Po co Ci worek znaków zapytania? dalej- piszesz o Waszym dziwnym seksie, może nawet domyślam się co dokładnie robicie w łóżku- nie chcę odnosić się do tej kwestii, ale wydaje mi się, ze powinnaś zrewidować swój stosunek do seksu i męskich potrzeb w tym zakresie. to oczywiście w niczym nie zmienia faktu zdrady, niczego nie tłumaczy, bo zdrada to kłamstwo, a Ty na to nie zasłużyłaś jakkolwiek byłoby w tym Waszym łóżku. Myslę, że z Waszego małżeństwa nic już nie będzie, ta czy inna, on i tak od Ciebie odejdzie- przykro mi.ale tak to widzę.
8760
<
#4 | Villemo dnia 24.09.2013 20:49

Cytat

Wręcz nazywa je bachorami, mówi, że nienawidzi dzieci, że po co sobie psuć super wygodne życie. Że kobieta w ciąży jest ohydna i go obrzydza(jest lekarzem!) Że jak byłabym kiedyś w ciąży, to będę obrzydliwa. Że może kiedyś ewentualnie adoptujemy, żebym tylko nie chodziła w ciąży.

Zebrało mi się na wymioty z kilku powodów o których nie będę pisać. A żeby nie było, że nie na temat, to szczerze Ci powiem, że "no sex no love". Wiem, że w dzisiejszych czasach sex został odarty z tej wyjatkowej intymności dwóch KOCHAJĄCYCH się osób, stał się doskonale sprzedającym towarem i wiele ludzi wmawia sobie, że jeśli dwie osoby pragną czegoś dziwnego w łóżku to już nie jest dewiacja (jaaasne...). Jednakże istnieje sex z miłości i to jest coś tak niesamowicie cudownego, że nie sposób o tym wciąż nie myśleć i wciąż nie pragnąć. Trzeba tylko znaleźć odpowiednią osobę.
10062
<
#5 | zarobionyjestem dnia 24.09.2013 21:25
Rok po ślubie...po co Wam to małżeństwo? Co w dalszej perspektywie będzie Was łączyć...dzieci... nie, sex...? Miął rok i już wykonany został pierwszy krok...następne są o wiele łatwiejsze. Zrobicie jak uważacie, bo decyzja musi być Wasza, wspólna. Natomiast ja polecam zgłębić temat skoków w bok z perspektywy słowa pisanego i wszelkiej maści forów. A co do związku....to po roku on nawet nie zaczął się kształtować, więc lżej jest podejmować decyzję.
10120
<
#6 | wittman dnia 24.09.2013 22:18
witaj kalanchoe , widzę że jesteś bardzo uczuciową dziewczyną i bardzo kochasz swojego męża ale powinnaś trochę ochłonąć . Nie zatrzymasz męża przy sobie seksem i tym że w tych sprawach na wszystko pozwalasz . Jeśli go kochasz i chcesz mu dać szanse powinnaś się z nim rozstać na jakiś czas dać mu czas na zastanowienie czego on chce ( raczej kogo ) musi sam zdecydować bez nacisków żadnej ze stron . Jest takie powiedzenie ; jak kogoś kochasz a ta osoba chce odejść puść wolno .... jeśli wróci bedzie Twój jeśli nie wróci nigdy nie był twój ! Inna sprawa to ojcostwo , dziwi mnie zachowanie twojego męża , sam jestem mężczyzną i cheć posiadania dziecka z osobą którą sie kocha przychodzi w (moim przypadku) automatycznie moim zdaniem ten człowiek nie dorósł emocjonalnie do małżeństwa . pozdrawiam serdecznie Dawid
6881
<
#7 | Fenix dnia 25.09.2013 10:29
Kochana tylko nie odbierz tego jako ataku na siebie
Ale jak wczesniej żyliście ? Czy przez ten czas pprzed lsubem nie uprawialiście sexu?
Zaistniał problem i jakkolwiek po 30 latach od slubu można żyć bez sexu (uogólniam nie czepiac się) tak w tym początkowym etapie sex jest bardzo wazny
Kwestia dzieci , czy przed slubem nie rozmawialiście na temat dzieci i ich posiadania?
Mam wrażenie że ot tak sie pobraliście dla ...właśnie co było powodem

I jak sama zdrada jest podłością ,tak to co do niej doprowadziło nie wiem jak nazwać
Oboje medycyna-lekarz i studentka i zadne z Was nie poszło po poradę????
w czymś się rozmineliście , może w swoich celach w życiu , może w realizacji , potrzebach oczekiwaniach
Zostawiliście to wszystko odłogiem ...
Wg mnie teraz niewiele zrobisz , mąz wybrał szarpie się bo nie chce z Tobą być
Czy ona jest psychopatką? Nie sądze , walczy o Twojego męża jak umie
Nie chcę jej bronić , bo wlazła w Wasze zycie z buciorami i narzygała na wycieraczke , ale cierpi nie mniej jak Ty
Walczy straszy bo równiez kocha i jest zaangażowana

I nie wiesz niestety czy on jej nie mówi że jest z Tobą bo się boi o Ciebie

Może puśc go wolno jak inni tu sugerowali niech idzie do niej a Ty ochłoń , odpocznij i zastanów się co z tym zrobić
I idź do lekarza , sprawdź co się dzieje że nie możesz uprawiać sexu
Bo jeżeli nie z mężem to kiedyś może zechcesz iść do łóżka z innym facetem i chyba warto wiedzieć co jest powodem tego że nie możesz kochac się

Mam nadzieje że rozumiesz co chcę Ci przekazać i o co zapytać i za nim pogniewasz się na mnie odpowiedz chocoaz sobie na pytania które zadałam :cacy:cacy
3739
<
#8 | Deleted_User dnia 25.09.2013 18:00
Feniks ja pomyslałam dokładnie to samo, bo dla mnie cała ta sytuacja jest po prostu chora. z tego, co napisała autorka wynika, że z powodów zdrowotnych( jakies bóle podczas stosunku) ona nie godzi się na normalne współżycie, tylko stosuje metody zastępcze( wiadomo jakie), ten mąż zgodził się na coś takiego i jakoś to było, dopóki nie pojawiła się kobieta, która może współzyć z mężczyzną. I rzecz cała odnosi się na dodatek do ludzi, którzy są wykształceni, na dodatek w kierunku medycznym. dla mnie to nienormalne- nic nie będzie z tego małżeństwa i prawdę mówiąc przy całym potępieniu zdrady, ja temu facetowi wcale się nie dziwię. Przykra historia.
10117
<
#9 | kalanchoe dnia 25.09.2013 18:09
Dziękuję Kochani za wszystkie odpowiedzi, szczerze mówiąc, myślałam, że piszę w przestrzeń, że takie wyrzucenie z siebie żalu będzie choć odrobiną leku samą w sobie. A tu tyle słów od Was, naprawdę dziękuję.

Blum28 - to nie do końca tak jest. Mój mąż jest w środku bardzo wrażliwym człowiekiem, potrafił widząc moją radość np. z przyniesionego mi kwiatka, mieć oczy mokre od łez szczęścia, że ja się cieszę. Ale ta wrażliwość sprawia też, że jest wrażliwy na uczucia. I też mocno się zako****e. Powiedział mi, że ten ich związek trwał miesiąc. A ja czuję, że po miesiącu nawet bardzo bliskich zwierzeń, czułości, pocałunków i nawet seksu facet nie może być w 100% pewny, że kocha. Przecież ta kobieta nawet nie zdążyła mu pokazać swoich złych cech, ani on jej, byli w fazie zauroczenia, kiedy wszystko się wydało. Tak czuję, znam trochę mojego męża. Myślę, że stąd ta trudność w nim, by tak nagle zerwać z nią kontakt i wyrzucić z pamięci. Mówiąc mi, że za nią tęskni, chciał być wobec mnie uczciwy. Przeciez zapytałam co go trapi. Może to zabrzmi dziwacznie, ale ja to doceniłam, że nie okłamał mnie znowu, tylko podzielił się ze mną tym, co czuje, to z jego strony duży postęp. Poza tym, to było jakieś 2 tygodnie temu. Jak pisałam od 1,5 tygodnia nie odpowiadał na jej tel./smsy, mówi, że chce ze mną być, zadeklarował się. A ja oficjalnie dałam mu szansę. Tylko on się mota sam ze sobą.. Z jednej strony był zauroczony, wydało się nagle, nie był przygotowany na podejmowanie żadnych decyzji, czy to w jedną czy w drugą stronę. Wiem, że to może brzmieć jak jakieś bronienie go, tłumaczenie. Ale on jest jak dziecko błądzące we mgle, czasami trzeba go prowadzić za rękę - przynajmniej w sprawach dotyczących emocji, uczuć, spraw życiowych. Bardzo go kocham... mimo tego, że on jest bardzo powierzchownym człowiekiem, którego mało co cieszy i mało co potrafi docenić. I okazać emocje. Ale czuję, że jest o co walczyć. Tak czuję, może jestem naiwna, nie wiem, ale nie potrafię przekreślić miłości bez podjęcia próby uratowania tego, co nas łączyło. Boję się, że mogę kiedyś żałować, że się poddałam zbyt szybko. Wolę poczekać i zobaczyć jak się ułoży.. czym jest miesiąc, dwa oczekiwania wobec całego przyszłego życia?

Demonico Też przeszło mi to przez głowę. Że on myśli o niej, kiedy się teraz ze mną kocha. Może mogę go o to zapytać? Tak patrzac w oczy, i wyczytać w jego odpowiedź, w jego oczach widzę zawsze prawdę. Może mówić nie, a ja widzę, że oczy mówią tak. Tylko czy to nie będzie masochizm? To by mnie okropnie zabolało.. Teraz chyba za późno na puszczenie z torbami. Od 2 tygodni tak jakby budujemy już coś na nowo, oficjalnie dałam mu szansę. Nagle powiem mu spadaj z mojego życia, zmieniłam zdanie? A jeśli jemu potrzeba po prostu trochę czasu, żeby się w tamtej odkochać? A może już to zrobił tylko jest słaby i wraca chwilami do jakichś wspomnień? Ta kobieta naprawdę dała mu w kość po tym, jak ją rzucił. Straszyła, że się zabije, że go zniszczy w pracy, zaczęła szantażować też jego starszych kolegów z pracy, że powie szefowi o jakichś machlojkach, o których wie.. Komedia. On się strasznie bał, że ona pójdzie do jego szefa i będzie miał problemy. Mówił mi, że się nieźle wkopał i nigdy już tego błędu nie popełni, że to była straszna głupota, że kolega go ostrzegał.. Naprawdę ja czuję, że jemu jest wręcz wstyd, że jak to powiedział jego kolega z pracy taki stary jesteś a świra nie potrafiłeś wyczuć Mówiąc świr miał na myśli tę kochankę.
Więc chyba poczekam. Ale wiem, że jeśli coś się powtórzy, albo zobaczę, że to nie ma sensu, będę już silniejsza.

WakaJak pisałam wyżej, chyba za późno na wyrzucenie z mieszkania, już wrócił za moim przyzwoleniem. Może po prostu powiem mu, że daję mu wolny wybór. Bo rzeczywiście wręcz go błagałam - tak to chyba musiało wyglądać, jak teraz sobie o tym pomyślę po czasie - żeby został ze mną, że my coś już tworzymy, że to normalne, że wielka chemia mija po 3 latach i musi starać się pielęgnować uczucie, które się zmienia, że nie może co 2-3 lata zmieniać sobie partnerki, bo poprzednie wg niego wygasło. Mówię - on jest trochę jak dziecko, które nie rozumie czym jest dojrzałe uczucie. Myślałam nawet o terapii małżeńskiej. Być może się na nią zdecydujemy. On jest średnio chętny, ale powiedział że jak będzie trzeba to pójdzie. Zobaczymy, póki co czuję, że potrzebujemy czasu.

Villemo Mój mąż był moim pierwszym partnerem, nie mam porównania Z przymrużeniem oka Akurat seks w tej tradycyjnej formie nie sprawiał mi przyjemności tylko ból, a to akurat z tego co się orientuję nie jest czymś wyjątkowym. Mój błąd że nie szukałam pomocy u lekarza, tylko odstawiłam problem na bok. Teraz mam zamiar to zmienić i nad tym pracować. Nawet nie dla niego, tylko dla siebie. Akurat zdrada męża podziałała w tej kwestii na mnie jako bodziec do wzięcia sprawy w swoje ręce. To też potrzebuje pracy czyli czasu.

zarobionyjestem Piszesz, że następne są łatwiejsze.. ale mój mąż wygląda teraz jakby dostał obuchem w głowę, jest mu wstyd, chyba nie do końca zdawał sobie sprawę w co wchodzi i jakie będą konsekwencje - sam mi powiedział, że to wszystko się wymknęło. że on tego nie planował.. Ja miesiąc od wiadomości o zdradzie już patrze trzeźwiej na tę sprawę. Już byłoby mi łatwiej odejść. Ale nie chcę tego robić, bez dania szansy. Tak już jestem... Nie niszczę, jeśli nie jestem pewna że coś wymaga zniszczenia. Bo jeśli odejdę, to nie zostawię za sobą otwartych drzwi. Rozdział będzie dla mnie zamknięty i chcę być niepodważalnie pewna tego, co robię.

wittman Masz rację - mój mąż nie jest emocjonalnie gotowy na małżeństwo. Kiedy zapytałam go 2 tyg. temu dlaczego się ze mną ożenił, to nawet nie potrafił mi odpowiedzieć. Ale jednak to zrobił, i ja też, choć ja wiem, że z miłości. On strasznie unika tego typu słów, że miłość, że kocha, że uczucia. Może też z miłości, tylko nie potrafi tego nazwać...

Fenix Przed ślubem też nie było seksu, takiego stricte. Po prostu jakoś tam się zaspokajaliśmy i było nam z tym dobrze. Przynajmniej mi, a on nigdy mi nie powiedział, że jemu nie, więc zakładam, że też.
O dzieciach rozmawialiśmy rzadko, dla niego zawsze był to temat zbędy, ale kiedy pytałam poważnie, że nim wyjdę za niego za mąż chce wiedzieć, czy będzie chciał mieć ze mną dzieci, powiedział że tak. Że nie za rok ani dwa ale kiedyś... Zawsze była to dla niego bardzo odległa przyszłość. Powiedziałam mu przed ślubem, że dla mnie jest ważna pewność, że mój mąż bedzie chciał mieć dzieci, i nie przypominam sobie, by jakoś mnie zatrwożył. Więc musiał mówić, że oczywiście tak. No a potem wyszło szydło z worka.. Ale on po prostu nie dorósł do tematu dzieci, zresztą ja też chcę najwcześniej za 4-5 lat, narazie rozwijam się zawodowo. On też. Myślę, że za tych kilka lat, on dojrzeje. Nawet ostatnio przywiózł z domu swoich rodziców książkę o jakichś potworach Uśmiech mówić, że może kiedyś będzie dzieciom czytał...
Pobraliśmy się bo w moim odczuciu chcieliśmy spędzić ze sobą całe życie, z miłości. Ja od pierwszej randki wiedziałam, że to będzie mój mąż, może to głupie ale tak czułam. I nadal marzę by sie przy nim zestarzeć, byle tylko on wrócić na odpowiednią drogę. Czuję, że się pogubił, przez sowją słabość charakteru, ale jak dziecko, które się oparzyło, drugi raz mocno się zastanowi, nim odpowie na wdzięki jakiejś kobiety. Tak czuję..
6881
<
#10 | Fenix dnia 25.09.2013 18:29
Więc kochana do lekarza rozwiązać problem u lekarza , bo sex zastępczy to jak czekoladopodobny wyrób , czasem zjeśc można ale jednak co czekolada to czekolada ...
Jeżeli czujesz że chcesz ratowac , że warto że oboje sie pogubiliście ratuj
tylko takiego samego zaangażowania szukaj tez ( i wymagaj ) u męża

dzieci na teraz "odstaw" na bok , do tego dojdziecie potem
Masz teraz inne kłopoty i to może jeszcze poczekac szczególnie że sam mówisz ze jeszcze jest czas
Co nie oznacza że ten temat masz znowu zostawic odłogiem
Potrzebny jak zwykle "złoty środek"
Niestety myśle że ten brak normalnego sexu przyczynil sie bardzo do zdrady , ale najważniejsze to brak komunikacji i artykułowania potrzeb

jesteście medyczniUśmiech a tak się jakoś zachowaliście jak dzieci Uśmiech

Daj znać jak sytuacja się rozwija
I cieszę sie że merytorycznie podeszłas do naszych opinii ( szczególnie do mojej)
9683
<
#11 | AdrianD dnia 25.09.2013 18:34
@Demonico Ja jestem wyjątkowym facetem bo umiem wybaczyć zdradę.
Twa ksywa mówi kim jesteś nie chciałbym ciebie spotkać w ciemnej ulicy...

Komentarz doklejony:
Lepszy pomysł to oszukać go że się ma partnera wtedy będzie wkurzony a ty masz czyste sumienie Szeroki uśmiech

Komentarz doklejony:
@Waka miłość może być bez seksu, są białe związki.
To że komuś wybacza się zdradę nigdy nie oznacza że jest się winnym zdrady i że się zapomni.
Bo dla zdrady nie ma żadnego usprawiedliwienia poza groźbami karalnymi i przemocą :wykrzyknik
10117
<
#12 | kalanchoe dnia 25.09.2013 19:38
Fenix piszesz

Cytat

jesteście medyczni a tak się jakoś zachowaliście jak dzieci
Widocznie coś w tym jest, że szewc bez butów chodzi.
Ja chcę to naprawić, i dużo zrobię, żeby z mojej strony było wszystko jak powinno.
Jestem przekonana, że brak seksu był głównym czynnikiem, który pchnął mojego męża do innej, nie jedynym, ale głównym.
Zresztą już po pierwszym zbliżeniu, po jego powrocie powiedział mi, że gdyby wiedział, że ja takie rzeczy potrafię Z przymrużeniem oka to by nawet nie spojrzał na inną. A to był normalny seks. Głupia byłam, myśląc, ze brak seksu to nie problem tylko jakaś taka forma inności. To jest wielki problem, ale dopiero teraz to wiem. Czasami się zastanawiam czy ta zdrada nie była nam potrzebna żeby się ogarnąć i zacząć żyć jak normalne, zdrowe małżeństwo, a nie jakieś takie niepełnosprawne. I może to wszystko wyjdzie nam na dobre.

Ale wiem, że będzie trudno. Nie ufam mu. Jak jest w pracy, czasami wyobrażam sobie, że może ona przyszła do niego, że on się złamie, porozmawia, no i pójdzie. Ale wiem, że muszę zwalczać te wyobrażenia, bo to może zabłocić nasz nowy początek. Z drugiej strony boję się zaufać, bo potencjalny drugi taki sam cios zniszczy mnie jako człowieka od środka. Pewność siebie, kobiecość, poczucie jakiejkolwiek wartości. I tak to wszystko poleciało częściowo.
Najchętniej usnęłabym na najbliższy miesiąc i obudziła się kiedy będzie już jasne w jakim punkcie jestem. Póki co wierzę.
7619
<
#13 | Marta74 dnia 25.09.2013 20:28
Kalanchoe,
Jak miło widzieć, że się zbierasz! Uśmiech
Choć to jeszcze z pewnością niestety nie koniec tej historii...
Podpisuję się pod postami Fenix (wyrazy szacunku Z przymrużeniem oka
Wiem dodatkowo, co ja czułam, kiedy mąż był na noc w pracy w pierwszym okresie i... rzeczywiście zastanowiłabym się nad zasianiem w Nim niepewności, co Ty możesz robić w tym czasie... Z przymrużeniem oka
Niech się może trochę pomartwi...
Uświadomi sobie, że mógł/może Cię stracić...
Wydaje mi się, że to może zadziałać, jak intensywny afrodyzjak-otrzeźwiacz...
A swoją drogą, sądząc z moich/naszych doświadczeń, to nawet jeśli mąż jest silnie z Tobą związany i ostatecznie wszystko może skończyć się dobrze, to On może teraz za Nią tęsknić, może nie być gotowy Jej jednoznacznie odtrącić, zranić. Tak to chyba może być z wartościowym, wrażliwym mężczyzną, który się pogubił...
Niestety taka huśtawka jest trudna do wytrzymania dla wszystkich. Smutek
Mi ktoś poradził w pewnym momencie (trochę za późno), żeby wygarnął kochance w mojej obecności.
Czy podziałało...? Chcę wierzyć, że tak... Uśmiech
A gdyby się ostatecznie nie ułożyło Mi, czy Tobie, czy innym, to przecież nie jest koniec świata - jesteśmy bardzo wiele warte i damy radę!!! Uśmiech
Trzymaj siÄ™, dzielna dziewczyno!!!
10117
<
#14 | kalanchoe dnia 25.09.2013 20:46
Marta74

Cytat

rzeczywiście zastanowiłabym się nad zasianiem w Nim niepewności, co Ty możesz robić w tym czasie... Niech się może trochę pomartwi... Uświadomi sobie, że mógł/może Cię stracić... Wydaje mi się, że to może zadziałać, jak intensywny afrodyzjak-otrzeźwiacz...


Co masz dokładnie na myśli? Powiedziec mu, ze jest ktoś w moim życiu? Że ktoś się o mnie stara? Ale on tuż po tym jak się wydało, wręcz szukał mi rozpaczliwie, pytał czy tam gdzie pracuję nie ma wolnych facetów, chciał mnie tak jakby oddać w inne ręce, żeby swoje mieć czyste, że mnie nie zranił tak mocno i przecież świetnie sobie życie ułożę, i jestem taka śilna... ;/ Obawiam się, że jeśli teraz rzucę mu, że może mam kogoś to będzie bodziec dla niego, że teraz łatwiej będzie znieść mi rozstanie. Myślę, że on jest jeszcze na zakręcie i taka informacja pchnie go w stronę kochanki. I będzie czuł że mu się trochę sumienie oczyszcza.

Cytat

On może teraz za Nią tęsknić, może nie być gotowy Jej jednoznacznie odtrącić, zranić. Tak to chyba może być z wartościowym, wrażliwym mężczyzną, który się pogubił...


Dokładnie tak to czuję, dlatego jak patrzył w ścianę i mówił, że jest zagubiony, że chyba tęskni za tamtą, to ja go głaskałam po głowie i mówiłam, że potrzebuje czasu. Wiem, jak to może wyglądać z boku, wróć - jak na pewno wygląda. Że jestem naiwna i głupia. Ale mój mąż to naprawdę nie jest wyrachowany człowiek, który wykorzystuje czyjeś emocje. On jest bardzo słaby... A ja czuję, że muszę mu teraz stróżować jeśli chcę, żeby coś z tego było, a nie bawić się w jakieś wymyślanie moich flirtów. Zresztą on wie, że go kocham bezgranicznie, ja takich rzeczy nie potrafię ukryć.
2495
<
#15 | Tulia dnia 25.09.2013 22:10
kalanchoe, nasza seksualnosc jest koszmarnie intymna i niesamowicie zwiazana z tym, co o sobie myslimy w przyszlosci. Rozumiem Twoja histerie i rozpacz, aby mu udowodnic, ze potrafisz dac mu to, co i ona. musisz jednak wiedziec, ze jesli on odejdzie lub zdradzi Cie ponownie, ta sfera zycia stanie sie dla Ciebie zrodlem cierpien. bezgraniczna milosc powinna pozostac w ksiazkach. Ty musisz myslec o swoim zyciu, jakby jego juz nie bylo.
ten facet nie jest Twoim dzieckiem i nie powinnas go tak traktowac. to dorosly czlowiek, ktory ponosi konsekwencje tego, co robi. jesli Cie krzywdzi, to Ty musisz sie bronic, a on powinien to odczuc. nie dasz rady obronic tej milosci przed kolejnymi romansami. kiedys glaskanie go po glowie po kolejnym seksie z pania doktor czy pielegniarka doprowadzi Cie do granicy, poza ktora Ciebie juz nie bedzie, odwrotu rowniez. co wtedy zrobisz? kochasz go bardziej niz siebie? to niemozliwe. gdyby tak bylo, pozwolilabys mu na wybor. kochasz siebie bardziej i dlatego nie chcesz siebie pozbawiac jego. tylko cena moze byc zbyt wysoka. lepiej zawalczyc dzis niz w przyszlosci polec.
4498
<
#16 | rekonstrukcja dnia 25.09.2013 23:01
Mnie najbardziej intryguje w tej historii taki aspekt : z desperacji napędzanej strachem i rozpaczą autorka zapomniała/wyparła/oszukała ból fizyczny.
10120
<
#17 | wittman dnia 26.09.2013 00:43
Kalanchoe widzę że masz w sobie siłę wielką siłę dobre serce i że bardzo kochasz swojego męża bardziej niż siebie samą - Walcz
masz szanse wygrać z tą chorobą, bo to choroba jak RAK niszczy wszystko, czasami ma przeżuty . Trudno z tym wygrać ale Ty masz szanse . Ja zwątpiłem było mi prościej i łatwiej sie rozstać ale Ty walcz
Tylko nie obwiniaj sie tak jak to czynisz bo w Tobie nie ma winny , to że nie uprawialiście sexu wcale nie znaczy że mąż miał prawo Cię zdradzić . Zdrada to atak na najbliższą osobę to gwałt na najbliższej osobie to brak szacunku do partnera to brak honoru ze strony zdradzającego . przecież mąż mógł Ci powiedzieć - albo zrobimy coś z tym sexem albo rozstanę się z tobą i pójdę do innej ,było by uczciwie -prawda ! Sam miałem kiedyś dziewczynę która lekko powiedziawszy nie przepadała za sexem i wiedziałem o tym od samego początku , nie zdradziłem ani nigdy do głowy mi to nie przyszło , jesli się kogos kocha to takim jakim jest z jego zaletami i wadami . Zawsze można się rozstać a nie zdradzać . Nie obwiniaj się nie doszukuj się powodów zdrady bo nie jesteś winna , to Egoizm zdradzającego jest powodem . Jeśli masz na tyle siły Walcz ! Rozstać możesz się w dowolnej chwili . Pozdrawiam serdecznie Dawid
10117
<
#18 | kalanchoe dnia 26.09.2013 00:48
Tulia

Cytat

gdyby tak bylo, pozwolilabys mu na wybor


Właściwie to ja tak zrobiłam.. powiedziałam mu, żeby dał sobie miesiąc na podjęcie decyzji czy chce odejść, żeby dał sobie czas na wybór, bo jeśli ode mnie odejdzie - nie będzie miał powrotu, nigdy. Powiedziałam mu też, że go kocham i jestem gotowa dać mu szansę. Tak mu powiedziałam. Na drugi dzień po tej rozmowie się zadeklarował, że chce być ze mną. Nie wiem czy mnie kocha, ale chcę być ze sobą brutalnie szczera, nie mydlić sobie samej oczu - i wydaje mi się, że nie... Ale trudno mi to ocenić, bo póki co moje rany są świeże, on się jeszcze nie pozbierał po tym wszystkim. Też to mocno przeżył, tyle że jemu się akurat należało.


rekonstrukcja Jak widać problem leżał w psychice ;/ Nie powiem bym teraz nie odczuwała żadnego bólu ale z każdym razem jest lepiej Z przymrużeniem oka
Tyle że nie mam pojęcia czy dobrze robię decydując się na seks z człowiekiem, z którym nie wiem czy nadal będę. Bo on, jeśli ja nie powiem 'odchodzę', takiej decyzji nie podejmie. Na pewno nie teraz i tego akurat jestem pewna. Żałuje, wstydzi się i wie, że mnie mocno zrani. Pytanie czy będzie szczęśliwy...

Może powinnam jutro jak wróci z pracy zacząć jakoś rozmowę, i zadać mu pytanie czego chce i dać mu wolną drogę? I zobaczyć co powie? Może widząc, że nie będę rozpaczać po rozstaniu skorzysta i odejdzie. Może się przestraszy mojej obojętności, i znowu cos zrozumie. A może zrozumie sam przed sobą, że mnie kocha i wizja rozstania go przerazi? W sumie chyba nie mam nic do stracenia i mogę tak sprawę postawić..?
3739
<
#19 | Deleted_User dnia 26.09.2013 07:24
Dziwnym człowiekiem musi być ten pan i nieczułym na potrzeby drugiego człowieka, skoro znając problem żony (ból podczas uprawiania miłości), nic przez cały czas nie robi, nie nalega na to aby partnerce poprawić komfort życia, w jakiś sposób pomoc. Tylko w inny sposób zaspokaja potrzeba, żona traktowana jest jako przedmiot i godzi się na to. Inna sprawa - jakie brutalne, nawet prostackie podejście do sprawy dzieci- tutaj potrzeby partnerki nie liczą się w ogóle i ten komentarz o wyglądzie kobiety w ciąży zero szacunku. Kalanchoe czemu godzisz się na tak przedmiotowe traktowanie- rozumiem, że go kochasz i chcesz walczyć ale zdrada to wierzchołek góry lodowej, tutaj u podstaw coś nie gra. Cały ten układ jest bardzo niestabilny i nie ma solidnych fundamentów.
10062
<
#20 | zarobionyjestem dnia 26.09.2013 08:54
kalanchoe "Żałuje, wstydzi się i wie, że mnie mocno zrani. Pytanie czy będzie szczęśliwy..."

Najmniej powinno to interesować Ciebie. Miej gdzieś jak On się czuje bo przecież Ty majtek przed obcym nie ściągałaś. Prawda jest taka, ze musisz zrozumieć, że w tej sytuacji to Ty jesteś najważniejsza i ty będziesz żyć z świadomością co twój mąż wyprawiał. A pewnie wesoło było i nie jeden raz ten obraz będzie wracał do Ciebie. Jeśli uważasz, ze będziesz potrafiła wybaczyć...bo gwarantuję ci , że nie zapomnisz...i żyć z tą świadomością to próbuj. Zawsze namawiam do próby odbudowy związku. Wiesz,..wasza historia jest jak wiele innych z tym jednak wyjątkiem, że zdarzyła się o wiele za szybko, bo w tym okresie endorfina powinna wylewać się z Was uszami....a tu jedno znajduje sobie bardzo szybko pocieszycielkę. Skąd więc pewność, że przy okazji następnego kryzysu...tak, tak pewnie będą, może nawet gorsze, nie będzie podobnej sytuacji?
Nic mi do tego jaką decyzję podejmiecie. Życzę Wam natomiast by się powiodło...cokolwiek to znaczy.
2495
<
#21 | Tulia dnia 26.09.2013 08:58
kalamchoe, przewrotnie nie dajesz mu wcale wolnego wyboru. zmienilas swoje podejscie do seksu wlasnie dlatego, ze nie chcesz, zeby odszedl. wiazesz go delikatnie swoimi zapewnieniami o milosci, wtracasz w poczucie winy, dajesz szanse, myslisz za niego, rozgrzeszasz go - nie, moja droga. ograniczasz jego wybor najbardziej jak sie da. Zebysmy sie dobrze zrozumialy - walka o zwiazek, owszem. trzeba walczyc. metody - fatalne, oczywiscie moim zdaniem. chcesz mu dac wybor, to go poslij, zeby mogl sam podjac decyzje. nie osaczaj swoja czuloscia, miloscia i ewentualna rozpacza. wynagradzasz seksem brak tej drugiej. jakby na to nie patrzec, dosc obrzydliwe zachowanie. starasz sie wykorzystac wszystkie mozliwosc manipulacji nim. nie mowie, ze celowo i swiadomie to robisz, ale niezaprzeczalnie manipulujesz przy uzyciu wszelkich srodkow, w tym i wlasnego ciala. trudno mi jednoznacznie ocenic takie dzialania w kwestii poprawnosci, moze nawet tak trzeba. odnosze sie tylko do tego, co powiedzialas o jego wolnym wyborze. no i konsekwencjach stad plynacych. jesli nawet wygrasz te batalie, to co w zanadrzu pozostanie Ci na nastepna? bo chyba sie nie ludzisz, ze nastepnych nie bedzie? wyprztykasz sie, dziewczyno, ze wszystkiego. kazdy atut wykorzystasz w tej bitwie, a co dalej?
napisalas, ze on decyzji o odejsciu nie podejmie. zebys sie nie przeliczyla. a jesli nawet masz racje, to z pewnoscia nie bedzie Cie prosil o zgode na kolejny i kolejny romans.
powtorze jeszcze raz, dzialasz sobie na zlosc. jesli nawet z Toba zostanie po tym glaskaniu po glowie i tuleniu do piersi oraz dzieki wymuszonemu seksowi - i tak bedziesz przegrana w tym zwiazku.
4498
<
#22 | rekonstrukcja dnia 26.09.2013 09:01

Cytat

Jak widać problem leżał w psychice

Kalanchoe , problem leży nie wiadomo jeszcze gdzie, bo nikt tego nie zbadał u Ciebie. To, że teraz Ci się udaje odbyć stosunek ( mam nadzeję, że zazgrzyta ten wers w Twoich uszach )może jest spowodowane tym, co pisałam w pierwszym poście.
Powiem tak : kiedyś niechcący wycięłam sobie kawałek skóry i mięska z dłoni , byłam tym tak wystraszona, że nie czułam ani bólu ani krew mi nie leciała. Do czasu dopóki moja mama nie zainteresowała się , czemu ukrywam rękę za sobą . Nagle trysnęła krew i pojawił się bardzo silny ból , aż zaczęłam płakać.
10062
<
#23 | zarobionyjestem dnia 26.09.2013 09:19
Dodam jeszcze, że najlepiej się odbudowuje, buduje związek na nowo jeśli obie strony są w pełni świadome, że mogą bez drugiej połówki żyć, że dadzą sobie doskonale radę, że są na tyle wartościowe że znajdą sobie wspaniałego partnera. Przy takim podejściu obu stron nie ma mowy o szantażu...bo ja ciebie, ty mnie zostawisz...każdej ze stron zależy na dobrym układzie więc jest taka auto poprawa, w wyniku której korzystają obie strony.

Czasami myślę, że lepszy w związku jest szacunek do partnera niż miłość...miłość jednak ma znamiona egoizmu ( takiego niezdrowego egoizmu) Miłość daje zadowolenie i umożliwia samorealizację dzięki obecności drugiego człowieka, więc nie jest dobra z założenia. Natomiast szacunek to przede wszystkim uszanowanie, poszanowanie, respekt, atencja, estyma, pokłon, uznanie więc z logicznego punktu jest bardziej korzystny dla związku niż miłość....która przemija...naukowcy już nawet policzyli po jakim okresieSzeroki uśmiech

Ale ja tam nikogo do moich teorii na siłę nie będę przekonywał...bo mój sposób myślenia jest tylko mój i nie koniecznie dobry dla innych.

Trzymaj się ciepło kalanchoe....swoją drogą bardzo ciekawa roślinkaZ przymrużeniem oka
4498
<
#24 | rekonstrukcja dnia 26.09.2013 09:24
Bardzo wnikliwie Tulia rozparcelowała całokształt tego, co teraz się dzieje u Was. Ze swojej strony pragnę dodać taką rzecz : zakładam, że Twój mąż nie jest sadystą i nie czerpie satysfakcji z tego, że stosunek sprawia Ci ból. Zatem , jeśli jest normalny pod tym względem, to raczej rajcuje go, że kobiecie z którą się kocha sex z nim sprawia frajdę , a on-mężczyzna jest dawcą rozkoszy i odlotów. Tego ( prawdziwej przyjemności i zatracenia seksualnego ) nie da udać i oszukać. Zawsze będziesz miała setki rywalek, groźnych rywalek. W tym momencie każda kobieta, która czerpie radość i przyjemność z seksu jest dla Ciebie zagrożeniem, bo ma coś , czego Ty mieć nie będziesz idąc tym Twoim torem myślenia i działania. Także, abstrahując od sprawy zdrady, zgłoś się do lekarza. Może być też tak, że to coś w Twoim mężu blokuje Ciebie i powoduje strach przed stosunkiem wywołujący silny dyskomfort i ból. Ale to tylko jedna z hipotez, rozwiązanie Twojej zagadki pozostawiam specjaliście.
10062
<
#25 | zarobionyjestem dnia 26.09.2013 09:30
rekonstrukcja dnia wrzesień 26 2013 08:01:17
Jak widać problem leżał w psychice

Kalanchoe , problem leży nie wiadomo jeszcze gdzie, ......


Swoją drogą to zastanawia mnie to, że jak dobrze zrozumiałem macie do czynienia z medycyną na co dzień i to z medycyną prawdziwą, naukową...hym, to w czym problem...na pewno nie ze środkami z NFZ Szeroki uśmiech Seksowanie to jet najważniejsza sprawa w związku...dla mnieSzeroki uśmiech i ten problem musisz rozwiązać sama tz sama zadbać by został rozwiązany. Dużo jest słowa na ten temat i faktycznie podstawy problemu mogą być zarówno po stronie psychicznej jak i fizycznej...no chyba, że partner został obdarzonyZ przymrużeniem oka
4498
<
#26 | rekonstrukcja dnia 26.09.2013 09:39
Zarobionyjestem, zdanie które zacytowałeś jako moje, jest autorstwa Kalanchoe. Ja nie czuję się powołana do diagnozowania i podobnie jak Ty, uważam, że podstawy problemu mogą wynikać zarówno z psychiki jaki i np. budowy anatomicznej autorki wątku.
10062
<
#27 | zarobionyjestem dnia 26.09.2013 09:58
rekonstrukcja.

A faktycznie tak wyszło, że można odczytać pierwsze zdania jako Twoje. No ale tu mądrzy ludzie są więc na pewno się połapali o co kamanSzeroki uśmiech
7619
<
#28 | Marta74 dnia 26.09.2013 11:02
Kalanchoe,
Nie zgadzam się z Tulią (mam nadzieję, że mi wybaczy).
Nie uważam, że żeby aktualnie ten Wasz żywiołowy seks musiał być wymuszony. U wielu par po zdradzie tak to chyba wygląda... Uśmiech
Nie jestem też zwolenniczką "karania" brakiem seksu, co wykorzystuje chyba sporo kobiet...
Jeśli masz ochotę, sprawia Ci to przyjemność, to hulaj dusza... Uśmiech
Ja w każdym razie zwłaszcza w pierwszym okresie po miałam potrzebę półświadomego udowodnienia, że jestem od Niej lepsza... ;-)
Nie wiem, czy to ostatecznie podziałało, czy podziała (nasz kryzys joeszcze się nie skończył) ale jeśli Ty Kalanchoe wyjdziesz z tego nawet bez tego męża, ale dowartościowana tym, co potrafisz i z nowo odkrytym entuzjazmem do seksu w wielu jego postaciach - to moim zdaniem będzie dla Ciebie olbrzymi zysk. Nie zmusisz/nie powinnaś próbować zmusić męża, żeby z Tobą został, ale moim zdaniem możesz Mu pokazać, co traci...
A że swoją drogą wcześniej było u Was w tych kwestiach specyficznie, to prawda... Może potrzebny będzie specjalista (np. endometrioza???) a może życie rozwiązuje właśnie problem...
Trzymaj siÄ™!!!
PS. PodpisujÄ™ siÄ™ pod postem zarobionego.
Generalnie jeśli widzisz, Kalanchoe, dla Was szansę - wsłu**** się w głosy Frakcji W. Z przymrużeniem oka - zerknij na wątki " Ponad pół roku po..." i "Ponad rok po..." - to ci może dać siłę i sposoby, które u nas (być może...?) zadziałały...
Choć zawsze uważam, że warto też zapoznać się z innym punktem widzenia i go przemyśleć. Pozdrawiam Wybaczaczy i Rozstawaczy! Z przymrużeniem oka
Trzymaj się, Kalanchoe!!! Uśmiech
8155
<
#29 | Kik dnia 26.09.2013 14:13
Chciałabym przeczytać co ma do powiedzenie na Wasz temat Twoj mąż. Nie o fakcie samej zdrady a tak porostu o Was, co wiele by powiedzialo tez o nim.
Mam wrażenie że ta rzeczywistosc którą nam pokazujesz jest mocno przekłamana. Nie zebyś to robila celowo .. w moim odczuciu jestes taka jak wchodzaca w zycie, dziwczynka wyrwana z pod klosza rodziców. Taka trochę nierealna jak "Ania z Zielonego wzgórza". Nie mam tu na mysli jakiejś niedojrzałości, ale jest cos takiego w Tobie marzycielskiego, fantazyjnego sposobu bycia.. zyjesz jak w jakiejś bajce. Przy zcym z twojego podejscia do sprawy wynika ze jesteś też dobrym czlowiekiem z szczerymi intencjami. Twoją opowieśc czyta się jak scenariusz filmu romantycznego który zawsze ma szczęsliwy finał. ..
On ja zdradził.. zrozumiał, teraz cierpi.. nie wie kogo wybrac, ach jaki on wrazliwy jest .. ona tez cierpi.. wspiera go w jego rozmyslaniach .. głaszcze po włosach, by z wielkiej milości do niego, pomóc mu podjąc wlasciwą decyzję.. uwodzi go....a , on w rozpaczy chce, dla jej dobra, oddac ją nowemu mężczyźnie ....w tle rozhisteryzowana szalona kochanka.. jednak on wybiera ją i zyją długo i szczesliwie..
W moim odczuciu to opera mydlana. Stało się, mleko się rozlało. Powinnaś tupnąć nogą i jasno okreslic ze pan musi się zdecydować albo Ty i próbujecie sie uporac z problemem, albo ona. A on sobie, stłamszony zyciem, zaplontany, wybiera jak między cukierkiem malinowym a truskawkowym.. To jakies chore.
Tylko ze to jest zycie.. i szczesliwego finalu nie musi być.. a brak twojej stanowczości teraz moze w przyszłości mieć fatalne konsekwencje.
Kolejna rzecz.
Wyimaginowałaś sobie jakiś zwiazek z sexem zastepczym i wydawało Ci się że bedziecie życ dlugo i szczęsliwie. to Ty stworzylas w swojej glowie ten swiat i wprowadziłas go w Wasze zycie. Nie zastanawiło Cię, ze przeciez normalne relacje między dorosła kobietą a mezczyzną wygladają inaczej?. Tzrymać się za rekę i trochę się tam podotykać, głeboko patrząc w oczy i isc przez zycie, i jest tak cudownie.. a sex ? no cos o tym słyszalam i cos tam widzialam ale jest tak cudnie.. "już zawsze bedziemy chodzić za rekę"... Co Ci to przypomina? bo mnie pierwsze kontakty chłopaka z dziewczyną, a Wy przeciez jestescie juz dorosli. Oczywiscie istnieją tzw. biale małżeństwa ale to wspólna decyzja, myslę że przegadana, dwojga ludzi o podobnych pogladch czy też życiowych decyzjach.
Inna sprawa, że Twój mąż miał dla Waszego i Twojego dobra bezsprzecznie temat powinien podjac, bo tak naprawdę nie wiadomo co w Tobie siedzi i co jest przyczyną Twoich komplikacji. jak innych mnie też naprawde dziwi, że zadne z Was nie zainteresowało się Twoim zdrowiem.
Teraz pewnie myslisz że pójdziesz do lekarza on czarodziejską różdżką machnie i wszystko się naprawi. ..
Dostałaś cenne rady od Fenix, Tuli , zarobionego i innych .. tylko nie wiem czy zrozumiesz je tak dosadnie, bo ich przekaz jest za bardzo racjonalny i przyziemny.

Piszesz też, ze Twój mąż jest taki cudowny i wrazliwy i delikatny i uczciwy jak dziecko... Stworzyłas czlowieka o cechach w anioła, myslę że to jest kolejny Twój twór wyobraxni. Owszem może posiadać te cechy lub tez inaczej były do momentu X, ale tez wykazal się zgoła innymi które wykluczają te pierwsze. Chyba malo w nim dziecka skoro tak dobrze sobie poradził z tamta, panią a i wrażliwosci a i uczciwoscia tez sie nie kierował...
dziwna ta jego wrazliwosc.. Wiesz, ja też nie lubie małych dzieci, czesto te rozwrzeszczane , rozpasane nazywam bachorami ale zeby czyć do nich odrazę, nienawiść? żeby miec obrzydzenie do ludzi którzy w moim mniemaniu nie są ładni czy zdeformowani. Nie przeszło by to prze zemnie. Gdybym w takich kategoriach o kimś pomyślała chyba bym czuła odrazę do samej siebie.

Moze się mylę, ale jakoś nie mogę złapać punktu zaczepienia w Tej Twojej historii ... troche w niej sprzecznosci i trochę wg. mnie mało realitywizmu. Nie umiem wyczytac z tego co piszesz prawdziwych intencji Twojego męza.

Oczywiscie, zebys mnie xle nie zrozumiała.. nie widzę żadnego usprawiedliwienia ani Twojej winy w tym jak postapił Twój mąż.
10062
<
#30 | zarobionyjestem dnia 26.09.2013 14:56
Kik "Chciałabym przeczytać co ma do powiedzenie na Wasz temat Twoj mąż.'

W zasadzie to powinien być warunek jakichkolwiek rozważań w tej czy innej sprawie. Ja dodałbym jeszcze video konferencję. Opis drugiej strony daje niewyobrażalną wiedzę, o której nawet przy szczerych chęciach nie dowiemy się od osoby opisującej... w tym przypadku zdradę.. Wiemy z książek jak również z treści różnych for, że w takich przypadkach, w których nie możemy zobaczyć emocji ludzi ich wyrazu twarzy, spojrzenia, zachowania również my nie obiektywnie spoglądamy na sytuację, sprawę.
Każdy widzi zdarzenie inaczej i jest w stanie podświadomie kryć pewne jemu niewygodne fakty. Dlatego realne opisanie sprawy ma tu kluczowe znaczenie dla jej prawidłowego rozważenia. Niestety nikt tu nie przychodzi zrelaksowany i wypoczęty opisując sprawę **** Maryni tylko ludzie zagubieni, wściekli z ogólnymi objawami stresu pourazowego...czyli niezdolni do przekazania rzetelnie faktów, historii zdarzenia. Wymaga dużo czasu i odpowiedniego podejścia by wyciągnąć ich z zaplątania i zmusić do racjonalnego spojrzenia na sprawę. Jestem daleki od nakłaniania kogokolwiek do zrobienia tego, czy owego. również nie jestem zwolennikiem wyciągania wniosków i pisania typu. Na 100% masz rogi...przykład. Należy spokojnie i racjonalnie tłumaczyć i ukierunkowywać zdradzonego by on sam doszedł do wniosków, które mu próbujemy pokazać. Tak czy siak każdy przypadek jest inny ba z założenia nie ma takiej samej sytuacji, charakterów ludzi itd.
6755
<
#31 | Yorik dnia 26.09.2013 15:34
Dla mnie niestety też przekaz wygląda jak fantazja małego dziecka, które nie wie o czym fantazjuje.
Te wszystkie podane fakty chyba majÄ… siÄ™ nijak do istoty rzeczy.

Mam wrażenie, że do małżeństwa doszło bez zastanowienia, na zasadzie, bo tak wszyscy robią, pod wpływem zauroczenia czy jeszcze czegoś tam. Ciężko zakładać, że to coś więcej niż jakaś zwykła wtopa, mimo że presji np. ciąży nie było.

Rok po ślubie takie jaja, no ludzie Szok
Czyżby zauroczenie minęło i okazało się, że nie tak to miało być ?
Kalanchoe jest młodą osobą poznającą życie, która myślała, że związek, małżeństwo, rodzina, to tak jak się myśli w przedszkolu.

Historia ta popiera tezę, że małżeństwo jest dobre, ale tylko dla nielicznych, dla dość wąskiej grupy osób o odpowiedniej konstrukcji, więc po co na siłę te śluby? Bo wszyscy tak robią, tak wypada ?

Nie zależnie od realności przekazu, aby coś ratować, trzeba najpierw coś zbudować. A ja tu niewiele widzę Z przymrużeniem oka
4498
<
#32 | rekonstrukcja dnia 26.09.2013 15:54
Moim zdaniem autorka została zakontraktowana do celów reprezentacyjnych. Bo do seksu nie, do dzieci nie , itd. Miała być ładnym dodatkiem do okazałej całości.

Inna sprawa. Panowie , którzy wybierają zawody medyczne muszą mieć pewne predyspozycje osobowościowe. To rzadko są romantyczni mężczyźni, natomiast często romansowi.
6755
<
#33 | Yorik dnia 26.09.2013 16:57
Rekonstrukcja,

Cytat

Inna sprawa. Panowie , którzy wybierają zawody medyczne muszą mieć pewne predyspozycje osobowościowe. To rzadko są romantyczni mężczyźni, natomiast często romansowi.

Ha, ha..zaiste, to jest niezbędna predyspozycja do wykonywania obowiązków służbowych np. chlastania wyrosticus robaticus Bez tego naprawdę ciężko by było Szeroki uśmiech
4498
<
#34 | rekonstrukcja dnia 26.09.2013 17:31
Yoriku, do dobrego chlastania potrzebna jest pewna ręka. Do grzebania w ludzkich otworach stworzonych przez naturę też. I takie tam różne. Tu wrażliwcy szybko wymiękają. Trzeba mieć dobrze znieczuloną psychikę ( najlepiej naturalnie ) , aby być profesjonalistą. Mam dalej tłumaczyć z czym to się wiąże, czy wstęp wystarczy jako zaliczenie całości wywoduZ przymrużeniem oka ?
10108
<
#35 | al13 dnia 26.09.2013 18:31
Mój Boże, skąd ja to znam "byłam pewna, że mój nigdy nie zdradzi". Co więcej byłam dumna, że trafił mi się taki skarb.... Aż się wstydzę tej mojej głupoty.
Z dnia na dzień dowiaduję się coraz to ciekawszych szczegółów... I w sumie fakt, że jest ta inna już mnie tak nie boli. Za to boli mnie strasznie to, że mnie tak perfidnie okłamywał, że uprawiał ze mną seks po spotkaniu z nią, że zrobił z siebie przed nią ofiarę a ze mnie tyrana. Jeszcze dziś rano mówił, że ma ją gdzieś, że ma już dosyć tej sytuacji. Po paru godzinach mówił co innego. Niestety póki co mieszkamy pod wspólnym dachem ale dla mnie on już w tej chwili nie istnieje. Dodam, że mamy prawie 9 miesięczne dziecko.
Aaa i co najważniejsze - winą za to co się stało obarcza mnie... W dodatku uważa, że ta "znajomość" bardzo mu pomogła, dowartościował się...
Wierzę, że jest Ci ciężko i mega źle... i solidaryzuję się z Tobą Uśmiech
Pozdrawiam
10062
<
#36 | zarobionyjestem dnia 26.09.2013 19:05
al13
" Za to boli mnie strasznie to, że mnie tak perfidnie okłamywał, że uprawiał ze mną seks po spotkaniu z nią,..."

To, że żona ściągnęła majtki nie jest dla mnie tak upokarzające (a jestem dumnym i honorowym mężczyzną) jak jej perfidne kłamstwa i aktorstwo, które odprawiła i wiem, że z tym najtrudniej sobie radzę. Te jej kłamstwa były dla mnie namacalne, uczestniczyłem w nich nie z własnej woli, a sama zdrada jest gdzieś poza mną bo jej nie widziałem a moje osobiste projekcje są tylko projekcją lepszą lub gorszą, prawdopodobną lub mniej realną. O same szczegóły nigdy nie pytałem bo jest mi to do niczego. Kłamstwo jednak strasznie boli i trudno je utknąć gdzieś w podświadomości.
7619
<
#37 | Marta74 dnia 26.09.2013 23:36
Rekonstrukcjo, Yoriku,
Z mojego skromnego doświadczenia wśród tych medyków można by jeszcze wyróżnić co najmniej dwa podtypy - zabiegowcy (ci od chlastania Z przymrużeniem oka ) w większości samce alfa (choć zdarzają się wyjątki) i niezabiegowcy - bywają romantyczni i empatyczni (choć zdarzają się wyjątki Z przymrużeniem oka )
Zarobiony,
Mnie też oszustwo, kłamstwa zabolały najbardziej... Smutek
A projekcje szczególnie bolesne (z mojego kobiecego punktu widzenia) to chyba romantyczne spotkanie po 15 latach i czułe chwile w łóżku po... (f)akcie...
Plus całkiem rzeczywiste, a nie wyobrażone słowa z SMSów, które przeczytałam...
Ale generalnie o szczegóły wypytałam od razu na początku męża oraz kochankę i szczęśliwie nic zaskakującego od roku nie wyskoczyło z szafy...
Oby tak dalej... Przynajmniej w tej kwestii... Z przymrużeniem oka

Kalanchoe, czy przestraszyłaś się groźnych forumowiczów...? Z przymrużeniem oka
Trzymaj siÄ™, dziewczyno!!!
Dasz radę, co by się nie wydarzyło!
Całe życie przed Tobą!
Uśmiech
8155
<
#38 | Kik dnia 27.09.2013 11:08

Cytat

Niestety nikt tu nie przychodzi zrelaksowany i wypoczęty opisując sprawę **** Maryni tylko ludzie zagubieni, wściekli z ogólnymi objawami stresu pourazowego...czyli niezdolni do przekazania rzetelnie faktów, historii zdarzenia.


ale ja nie o zagubieniu pislam.... bo zagubienie nie jest niczym nadzwyczajnym w takich okolicznościach
a co do meza, to był taki "odnosnik" że moze są inne(bardziej rzeczywistych) okoliczności niż tu przedstawione. ....to oczywiste ze w obecnej sytuacji głupotą bylo by tu męza zatachać do pisania.

.. a z opisów partnera, jego zachowań w róznych okolicznościach, zwrotow ktorych uzywa , mozna wiele wywnioskowac...
10147
<
#39 | bunia42 dnia 30.09.2013 19:05
hmmm....23 lata po ślubie dowiediałam się, że jestem nudna, nie mam zainteresowań, nie chodze do fryzjera i dlatego poszukał sobie mlodszej, w wieku naszej córki. Dowiedziałam sie o tym przez głupi przypadek, niczego sie nie wypierał...mieszkamy osobno, mówił, że to zakończy że nie chce byc z nią, ale czy to prawda? Nie pozwoliłam mu do siebie dzwonic ani w inny sposób kontaktować sie ze mną, nie chcę go na razie widzieć...a najlepsze jest to, że dla innych jestem atrakcyjna, podobam sie facetom....nic z tego nie rozumiem.....

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?