Rozwód jak wojna 2 | [0] |
Rozwód jak wojna | [0] |
szalona20122012 | 19. Kwiecień |
parasol | 19. Kwiecień |
@hurricane | 19. Kwiecień |
naniby1 | 19. Kwiecień |
DzieciakSalut | 19. Kwiecień |
Julianaempat... | 07:03:59 |
bardzo smutny | 07:28:11 |
Pogubiony | 07:48:27 |
justynaaa | 08:15:19 |
Crusoe | 08:33:59 |
One przecież strasznie zniekształcają. To tylko iluzja.
Potem ich zrywanie strasznie boli, bo jakoś łatwo nie chcą zejść.
Chyba lepiej sobie od czasu do czasu świadomie okularki założyć i obejrzeć coś ciekawego w 3D. Te są bezpieczniejsze
Chcialbym, zebys napisal, jesli to nie problem kim dla Ciebie jest twoja zona po tych 3 latach, jak ewoluowal Twoj stosunek do niej. Gdybym Cie zapytal, czy ja kochasz, jest oczywiste co bys odpiwiedzial, wiec zapytam czy uwazasz, ze jest twoim przyjacielem? I moze jeszcze, czy uwazasz, ze tworzycie jednosc, czy moze zgrany duet? Czy znasz ja teraz lepiej, czy w mysl zasady wiem ze nic nie wiem, jest dla Ciebie jeszcze bardziej nieodgadniona. I w koncu, czy jestescie sobie teraz blizsi niz kiedykolwiek, czy jednak zostala cienka, ale jednak bariera, ktorej juz nigdy nie przekroczycie?
Nie siej dezinformacji. Mogłeś źle wpisać kontrolkę, nie pomyślałeś, że błąd tkwi po Twojej stronie ?
Mi właśnie wygasła sesja bo poszedłem sobie zrobić kawę
TakiZły > odpowiedz grzecznie na pytania i zastanów się czy płytka pod tytułem "TakiZły" nie stałaby się hitem
A teraz do rzeczy .
Kim jest teraz dla mnie żona ? Oczywiste że ją kocham , jest żoną , kochanką ale przede wszystkim Przyjacielem . Rozmawiamy właściwie na wszystkie tematy ,nie ma problemów tabu o których nie mówimy i nie rozwiązujemy a i jeszcze bardzo ważne jest hamulcowym w moich chciejstwach i projektach (życie z artystą naprawdę nie jest łatwe ,teraz to wiem bo pod moimi skrzydełkami wyhodowałem młodego artystę ile krwi potrafi napsuć .... )
Ważne , nauczyliśmy się oboje słuchać siebie . Tak naprawdę gdybym słuchał tego co mówiła mi jaszcze grubo przed tym nieszczęsnym sanatorium może do niczego by nie doszło ale to już historia .
Czy stanowimy jedność ? chciało by się tak powiedzieć ale właśnie tu ocieramy sie o te różowe okulary , jedność ,znaczy bezgraniczna miłość i ślepe zaufanie przynajmniej ja tak to rozumiem więc powiem że jesteśmy bardzo zgranym duetem .
Czy znam ją lepiej ? No przecież pokazała mi już swoją ciemną stronę i to z takim przytupem że hej , codziennie uczymy się wzajemnie , podobno wiedza uszlachetnia , niewiedza uszczęśliwia ... wole być szlachetny ,ten drugi wariant się nie sprawdził .
Czy jesteśmy sobie bliżsi na pewno tak ale i bardziej świadomi , w końcu nic nie jest dane na zawsze i za darmo , a o tym zdaje się kiedyś zapomnieliśmy , prawda jest taka że parę ładnych lat właściwie mijaliśmy i żyliśmy jakby obok siebie niby coś robiliśmy niby się staraliśmy ale rozbijało się to wszystko o mur zerowej komunikacji . Mi udało się nie przekroczyć tej cienkiej lini ona nie miała tyle siły czy determinacji lub po prostu miała wszystko w d... ,ale żeby nie było że usprawiedliwiam czy biorę na siebie odpowiedzialność za zdradę ,stwierdzam tylko że w jakimś stopniu przyczyniłem się do tego że się zaczęło sypać w małżeństwie .
Czy kiedykolwiek wytłumaczyła dla czego , och było tłumaczenie wyjaśnianie ale szczerze to w tamtym okresie przelatywało to prze zemnie na zasadzie bla bla bla , potem już nie pytałem i w zasadzie to dopiero rok temu po jakiejś długiej , burzliwej mocno zakrapianej imprezie i rozmowie Pań na temat jakichś ichnich znajomych (czasem z tych plotek wiele można się dowiedzieć :szoook )potem długich własnych przemyśleniach sam sobie odpowiedziałem dla czego.
W skrócie olbrzymie problemy finansowe (padnięta firma mówiły jaskółki nie dobre są spółki spłacanie przez lata właściwie samych odsetek od zaległości ) zostawieni przez rodzinę samym sobie (opowieści o pomocy finansowej czy choćby o opiece nad dziećmi przez dziadków dla nas były jak bajki ) ona co rusz traci prace bo dzieci chore (i to poważnie )ja rzucam swoje marzenia i ciągnę dwie trzy roboty naraz żeby jakaś kasa była i na leki i na długi i ciągle pod górę . Rozjeżdżamy się coraz bardziej od siebie Nagle powrót do grania wsiąknąłem w projekt nie odpuszczając jednocześnie pracy efekt 6.30 wychodziłem z domu i wracałem 22 - 23 siedem dni w tygodniu. Miesiąc czy dwa przed sanatorium trudna rozmowa zainicjowana przez żonę ,teksty że sie sypie że nigdy mnie nie ma że fajnie że coś robie ale pochłania mnie to całkowicie ona nie daje już rady i może nie rozwód a separacja jakieś rozstanie aby przemyśleć i takie tam . Ok odpuściłem trochę ale właściwie to chyba olałem tą rozmowę na zasadzie miała gorszy dzień czepia sie że coś mi wychodzi a ja przecież się staram nie zaniedbywać rodziny bo i kasę robię i spełniam się w tym co kocham a że pochłania to masę czasu ..... , i to był chyba ostatni dzwonek , wyjazd do sanatorium i ..... dorysujcie sobie resztę sami .
Jaki wartościowy post!
Bardzo się cieszę, że się Wam chyba udało!!!
Wydaje mi się, że, jak gdzieś zauważył chyba Tezeusz, najbardziej wartościowe są takie historie pisane z pewnej perspektywy czasowej...
Pytanie do adminów - czy może można by najbardziej wartościowe, podsumowujące historie jakoś pogrupować, bo one później giną w natłoku nowych nieszczęść i pamiętam, że ja w pierwszej chwili nie mogłam znaleźć żadnego postu z optymistycznym zakończeniem...
Wyrazy uznania, TakiZły, z Twój samokrytycyzm! Zawsze jestem pod wrażeniem, jak ktoś potrafi dostrzec własne błędy, co jest chyba trudne, nie wybiela się.
Z mojego babskiego punktu widzenia niestety potrafię sobie wyobrazić silną pokusę zdrady w kryzysowej sytuacji życiowej i poczuciu zaniedbania przez męża, zlekceważenia moich potrzeb, nawet po wyraźnej rozmowie na ten temat. Chyba rozumiem Twoją żonę... Co nie znaczy, że pochwalam Jej decyzje...
PS. Zapisuję się na tę interesującą płytkę "TakiZły" - dla męża, bo bardzo lubi słuchać muzyki.
Mam pytanie.
Czy po "tym wszystkim" Twoja żona zrozumiała podstawową zasadę że,nawet jak w związku jest tak jak u Was było przed Jej zdradą to po prostu nie zdradza się partnera?.
Takie proste pytanie ale czy zrozumiałe dla Twojej żony?.
Czy zrozumiała , wydaje mi sie że dobitnie z resztą sytuacja jaka miała miejsce kilka miesięcy temu utwierdziła mnie w tym .
Co do happyendu hmmm właśnie pokora , przedstawienie zwane życiem trwa ,scenariusz pisany na gorąco jak w szalonej telenoweli scenarzysta party przez szefów wymyśla coraz bardziej zawiłe wątki i aktorzy sami nie wiedzą co będą za chwile grać i czy w kartonach jakiś nie wylądują . mam nadzieje że jeśli sie coś zmieni to na jeszcze lepiej ale już nigdy nie powiem nigdy . Postawa żony jej determinacja i czas jaki już upłyną pozwala mi wierzyć że to co widzę jest prawdziwe a nie jakąś iluzją i moim chciejstwem . Nie mówię tu o jakimś zagłaskiwaniu na śmierć czy nadskakiwaniu spełnianiu wszelkich zachcianek oooo co to to nie , jak ogień i woda ,energetycznie, żywiołowo, każdy dzień jest niespodzianką i niech tak zostanie .
Komentarz doklejony:
Marto nie wiem czy mężowi się spodoba takie plumkanie podwórkowych grajków
A co z zaufaniem, odzyskałeś je? I nie chodzi mi o to, ze jak znikniesz za horyzontem, to ona zaraz gdzieś wystartuje na łowy, tylko czy ufasz w to, ze Twoja zona jest spełniona w zwiazku z Tobą, że nie wybrała mniejszego zła, cos na zasadzie "lepszy wróbel w garści, niz gołąb na dachu". Czy po prostu widzisz to, ze jest szczęśliwa z Toba, czy też nachodzą Cie watpliwości czy jest tak do końca. Kobiety chyba bardziej niz faceci potrafia zrezygnować z własnych pragnień, potrzeb dla dobra rodziny, dzieci, poczucia bezpieczeństwa. Dlatego moje pytanie, czy myślisz,że był to wybór powrotu do wrtości jaka jest rodzina, czy oprócz tego był to powrót do Ciebie, jako faceta, do miłości, która gdzieś się w niej zagubiła, zblakła, przykryta warstwami własnego egoizmu, a teraz zapłoneła na nowo, moze niesmiało, a moze zywym ogniem. Jak to odbierasz? Czy jesli w to uwierzyleś, to jest to wiara niezmącona, czy też czasmi w tyle głowy nie czaji sie niepokój, co jesli to nie jest prawdziwe i przyjdzie mi sie jeszcze kiedyś o tym przezkonać. I żeby bylo jasne, moje pytanie nie jest sugerowaniem czegokolwiek, wynika tylko z ciekawości co dzieje sie z uczuciami, które tak silne zaraz po zdradzie nie moga chyba tak po prostu zniknąć? Ale skoro piszesz, ze jesteś szczęśliwy, to moze jednak mogą?
Obserwuję teraz zachowanie męża (miesiąc po tym jak przyznał się do zdrady). I nic z jego zachowania nie rozumiem. O zdradzie rozmawiać nie chce (mimo, że mi takie rozmowy są potrzebne). Twierdzi, że chce ze mną być i mnie nie zostawi ale nie mówi, że mnie kocha ("nie mogę ci tego powiedzieć"-nie chce tego stwierdzenia wyjaśnić) Jakiś czas temu powiedział, że mnie kocha a nasze małżeństwo to wydmuszka. Poza tym jest pozornie jak w bajce (lepiej niż bezpośrednio po ślubie). Mój pan robi rzeczy, których nigdy przez te kilkanaście lat nie robił. Organizuje romantyczne kolacje przy świecach, seks przy kominku(naprawdę się stara, żeby mi było dobrze), pijemy wino, zaproponował weekendowy wyjazd tylko we dwoje. Twierdzi, że relacje z tamtą kobietą nie wykraczają poza te związane z pracą. I tu nie do końca jest szczery. Rozmawiają ze sobą kilka razy dziennie, w soboty przez kilka godzin na skypie. Ich relacje są serdeczne ale nie ma w tych rozmowach nic, co wskazywałoby na kontynuację romansu (tak mniej więcej od trzech tygodni). Tylko dlaczego nie mówi, że mu na mnie zależy, dlaczego nie przeprosił za romans, dlaczego kontaktuje się z tamtą kobietą za moimi plecami(może zostawił sobie furtkę?). Mam wrażenie, że tą przemianą chce mi zamydlić oczy. Nie zawsze potrafi mi patrzeć w oczy, ucieka wzrokiem. Czasem jest strasznie zamyślony. Może wcale nie chce ze mną być ale nie ma pomysłu jak z tego wybrnąć. A może jednak coś do mnie czuje? Ja już nic z tego nie rozumiem.
Na moj gust, Twoj maz to tragiczny kochanek, taki co to wraca dla dobra rodziny, poswieca swoja wielka, prawdziwa milosc, a potem cierpi i teskni. Nawet jego starania sa pewnie po to, zeby potem modz powiedziec, ze probowal, ale nie mozna walczyc z prawdziwym uczuciem. Do doopy taki zwiazek, nie daj sie zepchnac do roli produktu zastepczego. Znam ten klimat, moja zona miala podobny. Dopiero jak ja odstawilem na bok i zostala skonfrontowana z rzeczywistoscia, zaczelo cos do niej docierac. Dlatego odstaw go, dla swojego dobra.
Poza tym ja mniejszym złem ?! no co ty .Nie dość że artysta to jeszcze pracowity ,zadbany ,uczynny ,zawsze uśmiechnięty ,umie świetnie gotować ,kocha zwierzęta , no może z porządkiem nie tego ale jakaś malutka skaza musi być a i ponoć nawet bardzo przystojny to ma być mniejsze zło ??? kobiety zabijają się za mną
A gdybyś był "takizly"w innym raczej dosłownym sensie?.Wróciłaby do Ciebie?
Nie w sensie damski boxer tylko wiesz bez tego gotowania,sprzÄ…tania itp.Typowy,statystyczny facet.Praca,dom, a w domu obiad,tv lub coÅ› podobnego?.
Czy wtedy chciałaby Ciebie?.
Komentarz doklejony:
Gdybyś nie był tym kim teraz jesteś.
Gdybyś co m-c przynosił 1200pln wypłaty albo był bezrobotny?.
Itd,itd,itd.
Co by było wtedy?.
Myślisz że,małżonka wróciłaby do Ciebie tak ochoczo?.
Myślałeś o tym pod tym?.
Mądra i odpowiedzialna życiowa decyzja.
Najważniejsze że wspólnie odnaleźliście to co najważniejsze.
Powodzenia i tak trzymajcie.
Życie jest za krótkie na ciągłe rozpamiętywanie i dołowanie swej psychiki.
Wróciła bo
-
-
-
itd
itp
Uzupełnij brakujący tekst,proszę.
To, dlaczego Twoja żona wtedy została z Tobą tak na prawde nie ma teraz wiekszego znaczenia, przynajmniej ja tak to widze. Wazniejsze jest to co teraz czuje do Ciebie, jak czuje sie przy Tobie i czy to jest to wlaściwe miejsce na Ziemi w którym chce być. Ty patrzysz na to tak idealistycznie, ze dostrzegleś "to" w jej oczach, czy to byla miłość, czy strach przed nieznanym, moze jedno i drugie. I nie musi tu chodzić o kase, rogacz76, a o bezpieczeństwo finasowe, a raczej o bezpieczeństwo w relacjch, miedzy partnerami, w rodzinie(mam na mysli relacje ojca z dziecmi, lub nowego partnera z dziecmi). Romans to gra, stroszenie piórek, potem zawsze przychodzi moment, ze trzeba stanąć "nago" bez ozdóbek, ze wszystkimi wadami i przywarami, które stary partner znał i akceptował, a nowy nie koniecznie musi. No i dzieci, w tym całym bałaganie, jesli maja dobre relacje z ojcem to jest duzy powód zeby zostać. Mysle więc, ze Twoja żona miała wtedy niezły kocioł w głowie, z jednej strony pewnie niesamowite emocje zwiazane z kochankiem, z drugiej potrzeba bezpieczeństwa, o której pisałem wyzej, no i emocje, które Ty jej zapodałeś, każąc wyp.... z domu. W takich sytuacjach większość ludzi reaguje wycofaniem sie na "bezpieczne" pozycje, a w kobietach (jako stworach emocjonalnych) moze wzbudzić na nowo uczucie do zdradzonego partnera, z jednej strony to pretekst do pozostania w domu, a z drugiej myslenie typu " jak to, on taki zapatrzony we mnie,a teraz po prostu kaze mi wyp..., zaraz pewnie znajdzie sobie jakąś młodszą lafiryndę, o nie doczekanie jego" . I teraz najważniejsze, to wszystko był chaos, teraz wszystko sie w Twojej zonie układa. Pytanie, czy mysli "cóż, moze nie jest to prawdziwa miłość, może gdzieś na mnie czeka, ale życie to nie bajka", czy też " kurde, ale bylam głupia, mogłam stracić to co najcenniejsze, rodzine, i męża, który jest fajnym gośćiem i tylko przez zaslepienie przez chwile tego nie widziałam". Jak myślisz takizły, jak to jest u Twojej żony?
została z Tobą tak na prawde nie
ma teraz wiekszego znaczenia,
przynajmniej ja tak to widze.
Wazniejsze jest to co teraz czuje do
Ciebie, jak czuje sie przy Tobie i
czy to jest to wlaściwe miejsce na
Ziemi w którym chce być"
No właśnie lagos.
Moim zdaniem powód powrotu jest wciąż bardzo aktualny.Dlaczego?
Dlatego że,może wpływać na to co ta kobieta teraz(lub nadal)czuje.
Istotnym jest by znalazła w sobie odpowiedź na pytanie
-Wróciłam bo jest mi tak wygodnie,bo mąż to ktoś kogo znam od podszewki itd,itp?.
-Wróciłam bezwględu na wszystko i zrobiłam to dla Niego bo Chcę z Nim być w zdrowiu,szczęściu a już tym bardziej w chorobie,niedostatku,itd?.
-Wróciłam bo Go Kocham.Takiego jakim był,jest i na zawsze będzie?.
Komentarz doklejony:
" Pytanie, czy mysli
"cóż, moze nie jest to prawdziwa
miłość, może gdzieś na mnie czeka,
ale życie to nie bajka", czy też "
kurde, ale bylam głupia, mogłam
stracić to co najcenniejsze, rodzine,
i męża, który jest fajnym gośćiem i
tylko przez zaslepienie przez chwile
tego nie widziałam". Jak myślisz
takizły, jak to jest u Twojej żony?"
Dobre pytanie.
Jak myślisz Takizly?.
PS.Czy Twoja żona wie o tym portalu i o tym co tu napisałeś?.
Powód powrotu nie ma aż taki znaczenia, bo wynika z chosu emocji, wazne jest to, co zostaje kiedy emocje opadaja, wtedy na prawde można trzeźwo ocenić co dalej i swiadomie pójść w jakimś kierunku. Nie wierze w zapewnienia milości, jak jescze chwile wczesniej było sie pod silnym wpływem kochanka. Uczucie mozna ocenić dopiero po jakimść czasie. I moge sie zalozyc, ze często jest tak ze gorące zapewnienia zdradzaczy co do swoich uczuć nijak sie maja do tego co dzieje sie potem, a szczery dystans, potem przeradza sie w swiadome uczucie. Bo nie ma sie co oszukiwać, zdrada prowadzi do dewaluacji uczuć, często z obu stron i dopiero z czasem można ocenić, czy sie odrodziły, czy nie.
Z jednej strony mąż/żona tych emocji nie zapewnia i to jest powodem zdrady a z drugiej gdy zdrada wychodzi na jaw pojawiają się te emocje od strony małżonka/ki.
Nie sądzisz lagos że,zwalanie winy na emocje to duże przegięcie i dorabianie ideologi do...wiadomo czego?.Nie powiesz Mi chyba że,każdy zdradzający ma 100%pomroczność jasną i nie zdaje sobie sprawy z tego co robi?.
Oj wiedzą,wiedzą.I to bardzo dobrze.Bo niby jak można wytłumaczyć te długoletnie romanse pozamałżeńskie i jednoczesne odgrywanie wzorowego męża/żony,ojca/matki w rodzinie?.
Dla mnie taki powrót niewiernej/ego zawsze wiąże się z racjonalizacją postępowania czyli ekonomią.Takie coś co zyskam a co stracę jak wrócę lub nie.A gdzie wtedy błąka się ta emocja zwana górnolotnie miłością skoro nie było jej podczas romansu?.Tak nagle powraca jak bumerang?.
Ja niczego nie usprawiedliwiam, ani nie dorabiam ideologii. Zdradzajacy sam, swiadomie pcha sie w te emocje, zdradzony nie ma wyboru, dostaje je w prezecie. To nie zmienia jednak faktu, ze to one glownie rozdaja karty, powodujac ludziom z mozgow zupe. Dlugoletnie romanse, to zupelnie inna bajka, jezeli ktos wchodzi w rutyne w oszukiwaniu, to chyba zadne jego slowa nie maja wartosci, natomiast jesli ktos w trakcie romansu jest rozdarty i to po nim widac, to jest jeszcze o czym rozmawiac. Takimi ludzmi szarpia emocje i dajac komus takiemu czas, mozna sie przekonac czy jest jeszcze w nim uczucie, ale nie od razu a po jakims czasie. Natomiast ci o ktorych piszesz, nie motaja sie oni sa po prostu wyrachowani, i tu sie z Toba zgadzam. A co do milosci, nie mozna komus dac w morde a potem zapewniac o wielkiej milosci, bo to patologia, za to mozna to pokozywac przez reszte zycia, i moze ta druga osoba w koncu w to uwierzy.
Nie pisałem że,Ty dorabiasz ideologię tylko oni-zdradzacze.
Pozwól że,nie zgodzę się z tym że,emocje kierują zdradzaczami bo oznaczałoby to że,tacy ludzie zaprzeczają temu że,są istotami myślącymi.Nie.Każdy zdradzacz zdradza ŚWIADOMIE.To fakt bezdyskusyjny.
Inną kwestią jest pełna świadomość konsekwencji zdrady.I tu mogę zgodzić się że,nie wszyscy są jej do końca świadomi.
Takizly
Może to co widziałeś w niej wtedy to była taka podświadoma iluzja twej zmęczonej zdradą wyobraźni?.
Ale nie do tego dążę.
Chodzi mi raczej o to by po zdradzie jak i też ewentualnym powrocie niewiernego nie myśleć jednokierunkowo.Raczej trzeba mieć. przed sobą szeroki horyzont ewentualnych moźliwości i zdaryeń.By nie zakładać jedynie słusznej teorii i twierdzenia.Otworzyć się na bardzo szeroką skalę w miłości do SAMEGO/EJ SIEBIE by móc na NOWO POKOCHAĆ.
odpowiedź jest prosta jak budowa cepa, tamten jest sporo młodszy a ona ma dwójkę dzieci więc sądzisz ze tamtemu było to na rękę, brać sobie starszą kobietę i to z dziećmi? tamten dał nogę, a ona z podkulonym ogonem wróciła do Ciebie, bo tak jest po prostu wygodniej.
1. Nie śledź, nie przekonuj, nie
proś i nie błagaj.
2. Nie dzwoń często.
3. Nie podkreślaj pozytywnych
elementów małżeństwa.
4. Nie narzucaj siÄ™ ze swojÄ…
obecnością w domu.
5. Nie prowokuj rozmów o
przyszłości.
6. Nie proś o pomoc członków
rodziny.
7. Nie proÅ› o wsparcie duchowe.
8. Nie kupuj prezentów.
9. Nie planuj wspólnych spotkań.
10. Nie szpieguj męża/żony. To cię
zniszczy. Jeżeli chcesz to zrobić dla
spokoju umysłu, wynajmij
profesjonalistÄ™.
11. Nie mów r0;Kocham Cięr1;.
12. Zachowuj siÄ™ tak, jakby w
twoim życiu wszystko było w
porzÄ…dku.
13. Bądź wesoły, silny, otwarty i
atrakcyjny.
14. Nie siedź i nie czekaj na męża/
żonę r11; bądź aktywny, rób coś,
idź
do kościoła, wyjdź z przyjaciółmi,
itp.
15. Będąc w domu z /żoną (jeżeli
to ty zazwyczaj rozpoczynasz
rozmowę) postaraj się mówić jak
najmniej.
16. Jeżeli zawsze pytasz, co robiła/ł
w ciągu dnia twoja żona/ mąż,
PRZESTAŃ PYTAĆ.
17. Musisz sprawić, że twój partner
zauważy w tobie zmianę i zda sobie
sprawę, że jesteś gotowy żyć dalej,
z nim lub bez niego.
18. Nie bądź opryskliwa/y czy
oziębła/y r11; po prostu zachowuj
dystans i obserwuj, czy twój
partner zauważy i, co ważniejsze,
zda sobie sprawÄ™, co traci.
19. Bez względu na to jak się DZIŚ
czujesz, pokazuj mężowi/żonie
jedynie zadowolenie i szczęście.
Niech widzi osobę, z którą chciałby
być.
20. Unikaj wszelkich pytań
dotyczących małżeństwa do chwili,
gdy mąż/żona zechce o tym
rozmawiać (co może potrwać jakiś
czas).
21. Nigdy nie trać kontroli nad
sobÄ….
22. Nie okazuj zbytniego
entuzjazmu.
23. Nie rozmawiaj o uczuciach (to
tylko wzmacnia te uczucia).
24. Bądź cierpliwa/y
25. SÅ‚uchaj tego, co naprawdÄ™
mówi do ciebie mąż/żona
26. Naucz się wycofać w chwili,
kiedy chcesz zacząć mówić.
27. Dbaj o siebie (ćwicz, śpij, śmiej
się i skoncentruj się na pozostałych
elementach swojego życia).
28. Bądź silny/a i pewny/a siebie;
naucz się mówić cicho i spokojnie.
29. Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się
zmienić to twoje wszystkie
KONSEKWENTNE działania będą
mówiły więcej, niż jakiekolwiek
słowa.
30. Nie pokazuj rozpaczy i
zagubienia nawet w sytuacji, gdy
cierpisz najbardziej i jesteÅ›
zagubiona/y.
31. Rozmawiając z mężem/zoną, nie
koncentruj siÄ™ na sobie.
32. Nie wierz w nic, co słyszysz i w
mniej niż 50% tego, co widzisz.
33. Nie poddawaj się bez względu
na to, jak jest ciężko i jak źle się
czujesz.
34. Nie schodź z raz obranej drogi.
Komentarz doklejony:
PS.Takizly
Nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
Czy żona wie o Twojej bytności tutaj?.
Jeśli tak to czy czyta/ła to co napisałeś dotąd jak i też inne historie?
Mikołaj ale wtedy prawie od początku wiedziałem (czułem)że coś się dzieje .Stan emocjonalny w jakim się wtedy znajdowała można określić swego rodzaju amokiem nie umiem znaleźć innego określenia . Czy gościu się wypiął ,no przecież szukali mieszkanka coby uwić sobie wspólne gniazdko .
czy czyta , twierdzi że nie że nie
ma takiej potrzeby."
Takizly
To może zapytaj żonę dlaczego nie widzi tej potrzeby?.
Nie chcę podkopywać Twojej pewności co do Niej ale zasadnym jest zawsze to czy Ona "przerobiła"temat Jej zdrady sama ze sobą?.
Po Jej negacji tematu można by wnioskować że,nie zrobiła tego i obym się mylił musisz się liczyć w przyszłości z powtórką z rozrywki.
Negacja tematu jest raczej zamieceniem tematu pod dywan a nie rozwiązaniem(czyt.zrozumieniem vel świadomością)istoty problemu jakim jest zdrada.
Komentarz doklejony:
Mogę się mylić ale czy nie usłyszałeś czasem od żony stwierdzenia że "co było a nie jest,nie pisze się w rejestr"?.
Nie mogę uwierzyć jaki w społeczeństwie jest brak wiary, że ktoś po zdradzie może być jeszcze szczęśliwy, że ktoś kto wyrządził krzywdę - chcę ją naprawić... Wszędzie knucie jakiegoś podstępu... przecież to czasami podchodzi pod absurd, bo nie każda historia jest taka sama...
Możesz wskazać konkretny tekst który jawnie sugeruje Twoje wnioski?.
Komentarz doklejony:
PS.Widzisz różnicę między tą wiarą a naiwnością?.
Odnoszę wrażenie że,chyba nie bardzo skoro tak oceniasz?.
Koniecznie chcesz zobaczyć co napisze takizly - a najlepiej to co masz w myśli, a jak nie to ... dalej dywagacje na ten temat.
Przyjmijcie do wiadomości, że takizly jest szczęśliwy. Jeżeli tak się czuje to tak jest, bo po zdradzie człowiek umie rozróżnić szczęście, od nieszczęścia tym bardziej po trzech latach po. Zwyczajnie - inaczej umie patrzeć.
Może nie chcesz czytać z większym zrozumieniem albo czytasz tylko wybrane fragmenty które akurat pasują do Twojej teorii.
Komentarz doklejony:
Może przeczytaj swoją historię którą opisałś bodajże 25 maja 2010r.i wyciągnij wnioski po czasie.
O moje wnioski siÄ™ nie martw
Komentarz doklejony:
WracajÄ…c do tematu.
Nie napisałem że,nie wierzę w szczerość żony takiegozlego tylko sugeruję mu by zasypiał gruszek w popiele i kierował się nie tylko dobrymi intencjami żony ale także własnym rozumem i logiką.Tak ciężko to wywnioskować z moich komentarzy?.
Z tego co pisze takizły, nie bardzo wynika ze koleś dał noge, a jesli pomyslała tak jak piszesz, to swiadczy tylko o tym ze zaczeła mysleć jak dojrzała kobieta, matka dwójki dzieci, a nie zaslepiona nastolatka, bo niestety zdrada do takiego poziomu sprowadza ludzi. Lepszy zdrowy realizm, niz egzaltowanie sie powrotem uczuć do męza, tym bardziej, że nie ta chwila jest wazna, a reszta życia.
Rogacz76
Nie ma idealnej sytuacji, a co za tym idzie 100% pewnosci co do partnera który zdradził, zreszta do zadnego chyba. Nie oczekuj wiec tego, ale też nie pobudzaj sztucznie nieufności, oni są 3 lata po, więc jesli cos wypracowali, to nie ma sensu tego burzyć, stwierdzeniami ze czegoś tam nie przepracowała. To, że ktoś niechetnie wraca do tematu, moze równie dobrze świadczyc o tym, ze cały czas meczy go swiadomość tego co zrobił. Nikt nie lubi wracać do rzeczy z których nie jest dumny.
Takizły nie oczekuje od nas rad, ani oceny tego, czy jego postrzeganie swoich relacji z zona jest właściwe, czy nie. Napisał o tym jak mozna sie czuć, 3 lata po zdradzie, pozostając z niewierną, mając swiadomośc tego wszystkiego co sie wydarzyło, a jednocześnie być szczęśliwym. Mnie osobiśćie to najbardziej interesuje, to jak on sie w tym wszystkim czuje, jak to odbiera, a nie to czy jego zona wróciła z takich, czy innych względów.
Takizły
Pisałem Ci kiedyś, ze bedziesz pod obstrzałem, bo ciężko uwierzyć w szczerośc relacji po zdradzie. Ja jednak uważam, że to jest mozliwe, jesli całe to wydarzenie skutkuje czyms pozytywnym, tj. swiadomością tego co jest w zyciu ważne, jak łatwo uledz złudzeniom, jak szybko mozna stracic wiele nie zyskując w zamin nic. Uczucia, nawet jesli osłabły, zawsze mogą zapłonąć na nowo, jesli będą miały podatny grunt. Mam nadzieje takizły, ze Twoja żona ma taką świadomość, bo to by znaczyło że jest jej z Toba dobrze. A Ty przecież taki fajny gościu jesteś...i na gitarze grasz, no to chyba by musiała byc głupia gdyba inaczej myślała
Komentarz doklejony:
"To, że ktoś niechetnie wraca do
tematu, moze równie dobrze
świadczyc o tym, ze cały czas
meczy go swiadomość tego co
zrobił. Nikt nie lubi wracać do
rzeczy z których nie jest dumny."
lagos
Zgoda.Ale jest też inne dno takiego postępowania.
Nie wyciągnięcie wniosków z tego co zrobiło się źle może skutkować powtórką.By tego nie było konieczne jest znalezienie przyczyny w samym sobie i naprawa tego.Nie wracając do błędów,unikaniem tematu nie rozwiązujemy problemu.
Sam żal tu nie wystarcza.
Czy nie myślenie o bolącym zębie sprawi że,przestanie nas boleć?.Na chwilę może i tak ale potem ból wróci.I co wtedy?.
takizly, cieszę się, że jesteś szczęśliwy, że udało się Wam stworzyć nową relację.
niezapominajka, ludzie nie wierzą, że innym może się udać, nie masz na to wpływu, więc wiesz
na obecną chwilę ja również jestem szczęśliwa z mężem, który zdradził mnie kilka lat temu i mam ochotę coś napisać - nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło
Cytat
Tak, mylisz się, o czym napisałam się chwilę temu.
Cytat
Co bym nie napisała i tak wnioski miałbyś tylko jedne . Nie piszę, bo trudno w kilku słowach opisać nasze teraźniejsze życie, czy całe trzy lata po. Coś by się pominęło, ominęło - a wtedy dopiero bym się oczytała jakie to moje życie jest ułudą Przestałam na siłę komuś udowadniać, że jestem szczęśliwa.
Może zadajcie sobie odrobinę trudu i przeczytajcie ją ze zrozumieniem.
O co tak naprawdę w niej chodzi i co ma na celu?.Możliwe że,wtedy zrozumiecie też sens tego co napisałem.
Oki wyjaśnienia ,tak jak napisała Niezapominajka nie da się w kilku słowach opisać trzech lat życia ,ba burzliwych trzech lat ,pewnie coś mi w opowieści umknęło coś istotnego skróciłem a czegoś w ogóle nie opisałem . Po pierwszym okresie rozdrapywania sam zamknąłem temat wyjaśniłem wszystko co chciałem wyjaśnić ,więc naprawdę nie widzę powodu żeby z powrotem to rozgryzać .
Chyba nikomu z tu obecnych nie trzeba tłumaczyć że osoba po przejściach inaczej poszczega rzeczywistość widzi ostro rzeczy o istnieniu których przed nawet nie zdawał sobie sprawy .
Tak miałem pełną świadomość tego że to co napisze wzbudzi spore poruszenie i zostanę w jakiś sposób zjechany a to że wierze w bajdy , a że to tylko wygodnictwo z jej strony i takie tam .
Wierze w to że nam się udało i nie jest to jakaś ułomna wiara ślepo zakochanego szczeniaka tylko wiara oparta na (o jezu ale to zabrzmi ) na głębokiej analizie faktów .
Oczywiście nie mam zamiaru nikomu czegokolwiek na siłę udowadniać , ba mimo wszystko mam świadomość tego że mogę sie mylić natomiast nic na to nie wskazuje , a zapewne jestem teraz o wiele lepszym obserwatorem rzeczy ulotnych i nie zauważalnych
Ja podszedłem do tematu że tak powiem zimnokrwisto bez chciejstw bez emocji (oczywiście na ile sie dało ) zimno kalkulując to co widzę , ktoś powie co to za facet na zimno kalkuluje czy chce z kimś być czy nie przecież to nie biznes tylko związek , pisząc że nam sie udało oddzieliłem chciejstwa (serce) od rzeczywistości (rozum)
Po trzech latach zrobiłem taki bilans czy to co się dzieje jest tylko jakimś filmem czy rzeczywistością ,przywykłem już do podejmowania ekstremalnych decyzji i wierz mi gdybym miał jakieś wątpliwości nie napisał bym tego postu , gdyby były jakiekolwiek symptomy tego że coś sie dzieje bez słowa spakował bym i pokazał drzwi mając świadomość że być może jest to coś wydumanego ale to jest moje życie i tym razem rozum jest górą niż serce (taka nauczka od życia ) raz już rozbiłem się na tym zakręcie więc następnym razem pojadę inną drogą ,tak na wszelki wypadek .
Ok.Zwróciłem tylko uwagę na pewne szczegóły które mi nie pasują ale skoro uważasz że,jest ok to wypada mi tylko trzymać kciuki i życzyć powodzenia.
Jesteśmy prawie 3 lata z mężem po(w lipcu minie 3), no i ;ups jestem szczęśliwa, po prostu cieszę się życiem i jest mi dobrze z moim mężem :niemoc
Nie piszę, że było łatwo to osiągnąć ale - było warto wygrać tą bitwę o samą siebie.
Wiem wiem zaraz ktoś napisze, że to tylko moje chciejstwo, albo pobożne życzenie.
Takizly, niezapominajko życzę Wam, Nam najlepszego - w myśl powiedzenia co nas nie zabije to wzmocni.
No i oby wreszcie wyszło słonko i ogrzało zranione serca.
Pozdrawiam.
Anka