Zdrowych Świąt i wszelkiej pomyślności dla całej społeczności zetkowej
hurricane
09.01.2025 09:01:02
Pomyślności w Nowym Roku
heniek
03.01.2025 00:51:19
Szczęśliwego Nowego Roku wszystkim życzę, aby nie gorzknieć na wszystkich polach i mieć radość nawet z takich małych bzdetów, jak te życzenia. Forum specyficzne, ale wciąż pozostajemy ludźmi, życie da
Perepek
18.12.2024 09:47:05
Hej zamierzam się złożyc pozew o rozwód macie do polecenia kogos z okolic Katowic? nie wiem jak sie za to zabrac
Ozyrys1
11.12.2024 18:21:15
Hagi 10
Nie wie że rozmawiałam z jego eks kochankami, nie wie że wiem że kłamie. Trzymam dowody zabezpieczone do rozwodu. Ostatnia eks będzie zeznawać, natomiast ta "swobodna" sprzed dwóch
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
To jest tak obrzydliwe ze nie ma na to wlasciwych slow.
Po trzech latach wspolnego mieszkana dowiedzialem sie ze moja partnerka byla prostytutka,malo tego przez rok spotykajac sie ze mna nadal spotykala sie ze swoimi kientami,jednoczesnie wmawiala mi jak bardzo mnie kocha,ze tylko ja sie licze i takie temu podobne ,na drugi dzien lezala juz w lozku z innymi facetami,znam szczegoly znam szczegoly od jej kolezanki.Robily sex imprezki z facetami u niej w mieszkaniu .Potem wracala do mnie byla najbardziej czula i kochajaca osoba na swiecie .Potem znow robila to samo podobno czasami z dwoma facetami na raz.Zanim ja poznalem byla prostytutka przez 5 lat , nie wiedzialem o tym.Kiedy mnie poznala przestala pracowac w agencji towarzyskiej ale poza agencja zebrala sobie ilus tam stalych klientow z ktorymi sie spotykala u siebie lub u nich w domu.
Od dwuch lat chyba mnie nie zdradza,bardzo sie stara,ale ja nie moge zapomniec.
Wszystkiego dowiedzialem sie szesc miesiecy temu,powiedzialem sobie ze trzeba poczekac az opadna emocje,minelo tyle czasu boli tak samo jak na poczadku.
Sprawa jast skomplikowana .Ona od ponad roku jest dyrektorka w mojej firmie,swietnie sobie radzi .Zajnuje sie codownie domem i mna.Bez niej nie wyobrazam sobie zycia,z nia tez jest trudno.Wiem jak bardzo potrafi klamac,tego nikt nie moze sobie wyobrazic...Patrzy gleboko w oczy z najwieksza czuloscia,potem wychodzi do innego faceta z ktorym bedzie uprawiala zaawansowany sex uwodzac go przy tym i mowiac jak jej z nim dobrze...i tak robila z kazdym ktory dobrze zaplacil.Potem wracala do mnie i mowila jaka jest szczesliwa ze los dal jej takiego fantastycznego faceta,itd,itp.Kiedys dzwonila szlochala ,plakala w telefonie ze nie moze do mnie przyjechac bo ukradli jej torebkie z paszportem(byla za granica,jest z Bialorusi)i jest taka nieszczesliwa wroci jak tylko pozalatwia sprawy
Wrocila po 2 tygodniach ktore ponoc spedzila w domu z mamusia zalatwiajac sprawy.Naprawde byla trzy ulice dalej w dobrze platnej agencji.
Dzwonilem do niej co wieczor zapweniala jak bardzo kocha i teskni i ze wszystko by dala za jedna chwile ze mna...byla 5 minut od mojego domu...
Takich i temu podobnych historii bylo dosyc sporo
Wszystkie byly jednakowo obrzydliwe i przerazajace.
Od 6 miesiecy nie przespalem zadnej nocy w calosci,wiele razy nie spalem wcale,mysle o tym 24 godziny na dobe,mam mysli samobujcze ,czasem mysle ze to nie moze byc prawda ale to jest prawda do ktorej sie przyznala.
Ona mowi ze ma tylko mnie i ze jak ja zostawie to odbierze sobie zycie.
Moje zycie jest koszmarem.
Mam 45 lat ona 33.Mam firme i pieniadze .Otoczenie widzi w nas szczesliwa pare.
Prawda jest taka ze ja umieram na stojaco...
Jestem zalamany
wiecie co temat treoche juz stary ale teraz jestem w podobnej sytuacji... ciekaw jestem jak autor sobie poradzil. Ty masz troche bardziej skaplikowane niz ja. U mnie wyglada to tak ze jestem z dziewczyna od roku. Wszyscy zazdroscili mi tej kobiety. Idealna. Urocza z wygladu, filigranowa piekne ksztalty malo tego charakter najbardziej naturalnej niewinnej istoty... Aniol. Nie mielismy ani razu klotni (no chyba ze przez moja zazdrosc o nia) dogadywalismy sie jak najlepsi kumple, kochalismy sie jak doswiadczeni kochankowie wszytsko bylo najlepsze.
Czasem miewala jakies dziwne doly, czasem przylapalem ja na zamysleniu i smutku niezrozumialym w oczach co bylo nienaturalne z jej uroczym wygladem i wiecznie wesolej twarzyczce... Po pol roku nie wytrzymala- w jakiejs pierwszej z powazniejszych klotni wpadla w jakis amok wykrzyczala mi wszytko caly swoj bol cala swoja przeszlosc nie moglem w to uwierzyc. Mialem swoje sztywne zdanie na takie jaka ona kiedys byla. Szok nie mijal poczatkowo wydawalo mi sie ze sobie to ubzduralem - no bo jak moja kochana M. i to cos? ale jej smutne oczy za kazdym razem mi uswiadamialy ze to prawda... nie bylem soba... nei mialem ochoty na nic... co prawda gdy emocje ustaly poprosilem ja by opowiedziala mi to na spokojnie ,wszystko, jakby w zasadzie mowila sama do siebie- jakby mnie nie bylo. Wszystkiego wysluchalem w ciezkim boluwyobrazajac sobie to wszystko. Myslalem ze oszaleje- ale nie chcialem jej tego okazac - widzialem jak ona cierpi. Jeszcze bardziej teraz niz jak zyla z tym bolem sama w srodku. Potem przyszla rzeczywistosc staralem sie normalnie funkcjonowac spotykac z nia jak zawsze rozmawiac jak zawsze... ale nei dalo sie bylo cos miedzy nami jakby szyba. To ta przeszlosc wytworzyla miedzy nami szybe - ta swiadomosc ze juz nie tylko ona zyje z tym ale przyszlo i mi z tym zyc. Mi jako jej partnerowi zyciowemu... Bol jaki palil mnie od srodka i zabijal jest nie do opisania... nie moglem z nikim porozmawiac mimo przyjacio lajkich mialem.. Nie chcialem by ludzie ktorzy i ja znali i widzieli w niej to co ja widzialem zmieenili zdanie o 180 stopni z gory ja osadzajac, nie wiedzac dlaczego to zrobila jak ona sama teraz cierpi zyjac z tym czarnym punktem z przeszlosci. Takie ludzie osadzaja szablonowo- wrzucaja do jednego pudelka- tez tak osadzalem. Wiem cos o tym.
Bardzo ja kocham. Nie za to kim byla. Tylko za to kim jest. Ja poznalem najukochansza dziewczyne pod sloncem (dla wyjasnienia zaraz po poznaniu zamieszkala u mnie, zalatwilem jej prace u przyjaciela) tak wiec kazda chwile spedzalismy razem - wiem ze bedac ze mna nic zlego nie robila. A w przeszlosci - kazdy mial okres lub cos co chcialby wytrzec z pamieci. Ja nie chce pamietac jej przeszlosci zyje swiadomoscia ta od kjiedy ja ja poznalem. Zreszta skoro juz zdecydowala sie mi to powiedziec zrozumialem jak bardzo mnie kocha ze odwazyla sie do takiego czegos przyznac. Najgorsza prawda jest lepsza teraz niz za 10 lat gdy bedziemy mieli 3 dzieci itp. Szacunek dla niej ze postawila nasz zwiazek na jedna karte albo przetrwa i strawi te najgorsza prawde albo sie obali jak domek z kart... Wiecie jak udalo sie nam przetrwac? B oto ze mi o tym powiedziala to nie byl tylko moj problem to nbie tylko ja cierpialem. Ona rowniez. M ipokazywala ze jest dobrze, ale oczy mowily cos innego. Wczuwajac sie w jej sytuacje- jako kobiety z dobrego domu, z dobra praca konczaca studia jak musi miec ta moja kochana M. psychike zjechana - wczuwalem sei w role ze ja poprowadze ze to dzieki mnie konczy studia dzieki mnie pracuje NORMALNIE normalnie zyje, ma kogos kto ja kocha i wspiera tak jak ona wspierala zawsze mnie. Uswiadomilem sobie ze nie to co kiedys czlowiek robil jest jego miara tylko to kim jest teraz wciaz mam obraz mojej uroczej kochanej M. a zle "sceny" z wyobrazni zwalczylem tymi wspomnieniami ktore nas laczyli i lacza.
Powiedzcie mi czy taki czlowiek do konca zycia musi nosic korone cierniowa za to co zrobil? Wystarczajaco znosi cierpienie sama w sobie taka osoba... Ludziom nalezy wybaczac. Kazdy ma prawo byc kiedys szczesliwym jesli tylko sam teraz jest w porzadku.
Autorze oraz wszyscy Ci ktorzy sa w sytuacji takiej jak ja bylem zycze wam jesli tylko kochacie swoje kobiety wyrozumialosci szczeorsci jesli tylk owidzicie zeto dobre kobety, ktore nauczyly sie czegos, zmadrzaly po czyms takim i wyniosy wnioski zycze wam by wszystko zostalo wybaczone!
To przestań umierać na stojąco tylko znajdź sobie Polkę , polki ponad wszystko cenią sobie rodzinę ale prawdziwą nie taką gdzie krzywdzi sie ludzi :cacy
ozon nie ma znaczenia czy to Polka czy to Chinka. A jak Polki cenią sobie rodzinę wystarczy przeczytać kilka historii (moja jest 100% Polką - herbowej rodziny, widziałem fotki majątku dziadków, pałac i takie tam pierdoły). Więc reguły nie ma.
podobny ważne że samo tobie powiedziała jakie miała powody nie wiem nie mi oceniać teraz jest normalną kobietą i uwierz jej przeszłość dla niej jest też bolesna. Ona robiła to za kasę, nie wiem łatwe utrzymanie. Nasze Panie niestety poszły w cug z dobrobytu, nudów potrzeby "adrenalinki"
I Ty się na to godzisz? Kręci to Ciebie czy co? Wiesz i tolerujesz?
Panna grozi Ci ,że odbierze sobie życie- szantaż emocjonalny- a Ty bezwolna kukiełka, stary facet ,, a daje sobą kręcić i ręcznie sterować. Masz w domu kobietę która oficjalnie Cię robi w konia, bierze za to kasę , z przy okazji wykańcza- czegoś bardziej obrzydliwego dawno nie widziałam. A najlepiej będzie jak pojawią się dzieci- i nie daj Boże prawda wyjdzie na jaw- zostaną zaszczute- wiesz jaki świat potrafi być okrutny i bezwzględny dla małych bezbronnych. Facet weź się ogarnij, poszukaj rozumu i własnej woli i przestań się mazać jak jakiś mięczak z całym szacunkiem
chyba bym wolał taką co robiła to dla kasy niż z miłości
Tak cenisz pracowitość czy zaradność ? Wszak dodatkowe źródło dochodu w domu jest nieocenione....
Wiele pod tym wątkiem czarno-białych wypowiedzi. Życie jednakże pisze bardziej zawiłe scenariusze niż tylko romantyczne czarno-białe kino, gdzie charakter poznaje się kolorze kapelusza. Nie każda prostytuująca się kobieta musi być dziwką i nie każda **** zostaje profesionalistką. Wyobraź sobie gościa który po wielu latach związku dowiaduje się, że o jego ślubnej w akademiku do chwili obecnej krążą legendy. Jak to ocenić? Jak on ma się czuć?
Przecież w obu przypadkach należy to do przeszłości sprzed początku związku. Podążając dalej tym tropem mam wrażenie, że założyciel tego wątku bardziej kładł nacisk na to, że bardziej niż przeszłość jego partnerki dopieka mu, że ta przeszłość kontynuowała się w związku. Że był zapewniany o miłości, w naszym rozumieniu wyłączności, podczas gdy pani kontynuowała swoją mało chlubną przeszłość. Konsekwencją jest to, że zaufanie do tej pani poszło się huśtać. Podstawa tego, co nazywamy związkiem uczuciowym poszła się chuśtać. I Chyba każdy z nas może potwierdzić, że nad wyskokiem łatwiej przejść do porządku dziennego, niż nad utratą zaufania.
Jak widzisz Twoja sytuacja jest diametralnie inna. Inna nawet od "normalnie" zdradzonego faceta. W Twoim przypadku, by nie było zbyt łatwo, możemy doszukiwać się różnych motywów tego, że Twoja partnerka podzieliła się z tobą informacją:
1. Ciążyło jej to i chciała sobie ulżyć dzieląc się tym ciężarem z Tobą.
2. Chciała być wobec Ciebie szczera.
3. Bała się, że ją kiedyś te duchy przeszłości dopadną (raczej wcześniej niż później)
Równie dobrze mogła Tobie nic nie mówić.
A teraz takie porównanie z moją osobistą sytuacją. Wielbiciel ze SP odnalazł swoją dawną "miłość" (o której owa "miłość" nic nie wiedziała) na NK. Od słowa do słowa (tutaj małe wyjaśnienie, mieszkamy daleko od niego więc komunikowali się przez Skype, telefon maile i zostało co nieco na dysku komputera) zaczął się romans. Wpierw wirtualny, lecz w tym czasie moja pani w związku z chorobą kogoś w rodzinie często jeździła w rodzinne strony, tak, że na platonicznym uczuciu się nie skończyło. Co mnie przy analizie ich radosnej twórczości uderzyło, to jak szybko im poszło, mając w retrospektywie nasze "poznawanie się". Zaczęła się gra na dwa fronty. Gościowi bynajmniej nie przeszkadzao, że pani, przynajmniej jakiś czas, ze mną sypiała. Wynika z tego, że bynajmniej jako gatunek nie mamy genetycznej blokady w przypadku braku wyłączności seksualnej. Oczywiście jak w większości przypadków sprawa się rypła i afera wyszła na jaw.
Powiedziałem jej nawet, że przeczytałem fragment (bo całego nie byłem w stanie) maila. Wierzyłem, chciałem wierzyć, że im się tylko rwirtualna rzeczywistośćr1; rozchuśtała. Tu masz następny wniosek. Nie żyjemy jedynie z drugą osobą lecz również z naszymi wyobrażeniami o niej.
Oczywiście była czuła i martwiła się o "swojego mężusia". Jak sprawa się rypła to oczywiście oni tylko do kawiarni i do kina. Widzisz, gdyby wtedy się bez ogródek przyznała, to pewnie, na pewno, dzisiaj byłoby mi łatwiej. Ale wg. słów własnych ona mnie zawsze kochała, a tamto to było jedynie koleżeństwo, bratnia dusza. Dobra i to mógłbym zrozumieć, sam mam taki trochę rartystycznyr1; życiorys. Ale jej zachowanie, treść tego maila i parę innych drobiazgów zaczęły mnie żreć. Powiedziałem jej, że jeśli coś było to chcę wiedzieć OD NIEJ, pojmujesz, OD NIEJ, a nie się dowiedzieć z trzeciej ręki. Ale oczywiście jak grochem o ścianę. Jak po telefonie do tego jej "przyjaciela" powiedziałem jej, że nie życzę sobie by się dalej z nim komunikowała to jeszcze mnie ofuknęła, że rbędzie rozmawiać z kim i kiedy będzie chciałar1;. Gdybym wtedy nie patrzał właśnie przez pryzmat mojego wyobrażenia o niej byłbym dzisiaj spkojniejszym człowiekiem. Po prostu czuję się oszukany. Podwójnie oszukany.
1. Nie powiedziała prawdy.
2. Pozbawiła mnie możliwości obiektywnej oceny sytuacji i możliwości wyboru zgodnego z moim światopoglądem i sumieniem.
Bo widzisz, ja bym oczekiwał: rsłuchaj, to, a to, będziesz w stanie z tym żyć?r1;.
Widzisz różnicę w porównaniu do Twojej sytuacji?
Ale to była wersja lite tej historii. Zaufałem jej, starałem się ufać. Skasowałem te maile co sobie zrzuciłem (ona oczywiście wyczyściła od razu konto mailowe). Naprawdę chciałem przeskoczyć nad tym rozdziałem. Tylko trochę trudno, gdy tę przeszłość ciągle masz w teraźniejszości, choćby pod postacią bilingu z telefonu. Skoro nie za bardzo dało się zaufać postanowiłem sprawdzić. Trochę się na komputerach znam, a i pani małżonka nie skomplikowała mi zbytnio sprawy.
I widzisz, prawda to jedna sprawa. Ale ocena własnej osoby przed kochasiem jest sprawą drugą. Skonfrontowałem ją z paroma faktami. Step by step przyznawała się jedynie do tego czego nie dało się wyprzeć. Takie zabijanie zaufania na raty i w maksymalnie bolesny sposób.
Bo tu nie chodzi jedynie o to, że się z jakimś cieciem parę razy przespała; przyznała się w końcu, tak "na odczepnego". Widzisz Ty nie masz sytuacji, że nagle jakiś goguś okazuje się lepszy od Ciebie. I żeby to jeszcze rzeczywiście był lepszy. Mnie zawsze zarzucała, że bez niej wyglądałbym jak strach na wróble, a jemu słodziła, jak to on się wspaniale ubiera. Widziałem zdjęcia. I nie dotyczy to bynajmniej jedynie ubrania, lecz i całej osobowości. Nie chce mi się rozpisywać. To naprawdę boli gdy to co Ty dla rodziny uważasz za ważne, deprecjonowane jest do błachostki przez gruchające gołąbeczki. Gdy jesteś co drugi wiersz oceniany i wynik tej oceny bynyjmniej nie jest dla Ciebie pozytywny.
Widzisz, to jest kula u nogi na przyszłość gdy nie masz pojęcia dlaczego postawiona na rozdrożu nie zdecydowała się jednak na księcia z bajki. Problem jest zresztą jeszcze głębszy, bowiem nie zdobyła się na otwartą ocenę własnego postępowania wobec mnie.
Ah, by nie zapomnieć. Zostały jeszcze dzieci. Jak mam się czuć wobec dzieci, gdy ich mamusia w sposób nawet dla najmłodszego oczywisty odstawiała tatusia na boczny tor.
O ile dobrze rozumiem, w Twoim przypadku problem NIE leży w JEJ przeszłości. W trakcie trwania Waszego związku była wobec Ciebie fair. Problem leży w tym, że TY nie potrafisz sobie mentalnie poradzić z jej przeszłością. Rozumiem, że może to być poważnym problemem. Jednakże doceń to, że w naszych przypadkach my mamy jeszcze wyżej wspomniany "dysonans poznawczy". Ona może okazać się lepsza niż ją w tej chwili przez perspektywę jej PRZESZŁOści oceniasz. Nasze panie okazały się gorsze, niż myśmy je przez perspektywę ich przeszłości oceniali.
PS Niezależnie od Twojego dalszego postępowania (możesz jeszcze porozmawiać z terapeutą), jestem zdania, że Twoim obowiązkiem jest docenić jej szczerość (niezależnie od jej potencjalnych, ww. pobudek). Faktem jest, że nie dała Tobie powodu by wątpić w jej intencje. I nawet decydując się na rozstanie nie masz prawa powiedzieć, że to z powodu JEJ przeszłości. Dla mnie jest faktem, że to TY nie jesteś sobie mentalnie z tą jej przeszłością poradzić. Ew. zakończenie związku powineneś wziąść na siebie. Myślę, że w takiej sytuacji jesteś jej to winien, że ona na to zasługuje.
Możesz też poprosić o trochę czasu by oswoić się z tą nową sytuacją, popatrzeć na nią (jako osobę) też z perspektywy jej przeszłości i równolegle skorzystać z pomocy rodziny, przyjaciół lub terapeuty. Choćby po to by siebie samego odnaleść; na ile Twoje poglądy to Ty, a na ile projekcja oczekiwań innych czy urojone wyobrażenie o życiu.
Do " podobny".
Postąpiłeś bardzo szlachetnie doceniając jej szczerość. Dodatkowy plus to taki, że z jej " doświadczeniem" będzie ci wierna( może jestem naiwny?). Znam takich co poślubili dziewice a później hm.. szkoda słów
@juhfas
Każdy z nas jest panem swojego losu, sam musi podejmować decyzje i wypić piwo którego nawarzy. Może się mylę, ale cel forum widzę w pokazaniu możliwych dróg i uzmysłowieniu konsekwencji, a nie w ankiecie na temat co delikwent w pobieżnie naszkicowanej sytuacji ma zrobić.
Bardzo stary temat, jednak nie może być rozpatrywany i porównywany do zdrad o podłożu uczuciowym.
Aby naświetlić możliwe konsekwencje wyborów, najlepiej, gdyby oceniały takie tematy panie ze środowiska, którym się udało lub nie udało zerwać z przeszłością; Nie wiemy, jak to statystycznie wygląda;
Chyba bardzo ważny jest początek i motywy podjęcia takiej pracy:
- zmuszenie przez kogoś i wykorzystywanie,
- bieda i beznadzieja przyszłości, więc sposób na ustawienie się w drodze do lepszej przyszłości,
- sposób na łatwe pieniądze, przygodę i zainteresowanie nimi, szczególnie u panienek z dobrego domu; chyba z rodzin tzw. dysfunkcyjnych bez ciepła i mołości, a takich jest dużo, więc i panienek będzie sporo;
Wiele ogólnie znanych i szanowanych kobiet tak zaczynało, chociaż te które zrobiły karierę przez łóżko otrzymując inne korzyści niz parę stówek za numerek, pewnie czyją się lepsze, nie zbrukane i sprytniejsze
Panie zaraz sie oburzą, ale pomijając okresy zauroczenia i odebrania rozumu na jakiś czas, w naturze kobiety jest czerpać korzyści z zasobów faceta w zamian za seks. Jest to dla nich tak naturalne, że chyba jest wrodzone; Jak facet sypie kasą, mogą sie rządzic jego kasą, to znaczy, że kocha ;
Rozejrzyjmy się dookoła, kto w 99% czerpie materialne korzyści ze związków, mężczyzna czy kobieta? Gdy kobieta jest utrzymanką, nie widzimy w tym nic dziwnego, gdy facet, to budzi to ogólną dezaprobatę i potępienie;
Reasumując, sprytne czerpanie korzyści z facetów, przez manipulację, bez cennika przez pokazywanie potrzeb, jest społecznie akceptowane. Uczciwe określenie cennika już nie, bo traktowane jest to jako szara strefa. Tak naprawdę to tępiona jest na wszystkie możliwe sposoby głównie przez kobiety, również w szerzeniu im odpowiadających norm moralnych i pogrążaniu konkurentek, na każdym kroku podkreslając, że są dużo lepsze bo coś tam.....
Uczciwe podejście do sprawy nie ma zwolenniczek, ma za to wielu zwolenników
Jaka kobieta, taka usługa. Taka praca, to niezła szkoła życia i pozbycie się wielu złudzeń, może nawet nabycie jakiejś mądrości życiowej, jeśli kobieta jest inteligentna.
Pewnie nie jedna oprócz opanowania warsztatu praktycznego w zaspokajaniu facetów zrobiła doktorat z psychologii w praktyce. Tych akurat "porządne kobiety" szczególnie zamożnych facetów powinny się bać
I teraz pytania, na ile takie doświadczenie wpływa póżniej na powrót do ,,normalnego" życia. choć normalność jest względna. Czy nie rzutuje na ogólne postrzeganie facetów i możliwość tworzenia mocnej więzi z jednym facetem?
Na ile ta "idealność" jest naturalna a na ile wyuczona?
Czy wyuczona lub pierwotna umiejętność oddzielania seksu, intymności od uczuć nie będzie miała swoich różnych konsekwencji? Czy seks, intymność z partnerem będą miały wpływ na utrzymanie więzi? przecież to nic nadzywczajnego, wie, że może go mieć kilka razy dziennie z kim chce, często dużo lepszy;
To, że taka kobieta u siebie na ogół nie traktuje swojego bzykania się, oddawania się jako zdrady, tylko jako pracę, nie znaczy, że nie będzie zazdrosna o faceta, choć bardziej wyrozumiale powinna traktować skoki w bok
Jedno jest chyba pewne, to też są kobiety, więc jak naprawdę się zakochają są w stanie dla faceta poświęcić wiele, a jak wiele i na jak długo? nikt tego nie wie.
Czy z bujną przeszłoscią, z doswiadczeniem czy nie, są ludzie, którzy ranią i kłamią w żywe oczy jak z nut. Jesli szuka się grupy ryzyka, to raczej w osobowości i wychowaniu.
Och, Yorik, jak te klimaty Cię interesują i profesjonalistki z zawodu... :szoook
[video]https://www.youtube.com/watch?v=L_VgnTG08po[/video]
Te dziewczyny starzeją się, wylatują z zawodu, i muszą jakoś żyć - a są ich setki, jeśli nie tysiące. Twoja pani doktor z przychodni czy pani psycholog, pani dyrektor czy ulubiona pani bibliotekarka, to mogą być one...
One już dawno pokonały bariery zwyczajności i przyzwoitości - ale wcale nie znaczy, że nie potrafią przywiązać się na swój własny sposób do faceta i być o niego nawet zazdrosną. Zmienia się też zapłata - już nie za chwilę przyjemności płacisz gotówką, ale to oferta jest długoterminowa - tu masz profesjonalistkę w łóżku, a jej oferujesz swoją wypłatę, której musi wystarczyć nie tylko na obiady - i dajesz jej pozory normalnej rodziny.
Dodajesz swoje życie do jej całej przeszłości. Często udaje się im uskładać jakiś kapitał, dobrze go zainwestować, więc mogą sobie w miarę wygodnie żyć, podróżować... Taka wcześniejsza emerytura. A facet - jest co najwyżej zaślepką, bezpiecznym dodatkiem do trudnego życia. Nie nam jest oceniać ich wybory. Ludzie jak ludzie, tyle że wyjęte z bagna...
A historyczny pewnie już dylemat autora postu, to jak odwieczny dylemat kupującego samochód: na początku nie wiesz, że był bity, potem już wiesz, że fajnie jeździ - ale jest zespawany w dwóch kawałków plus szpachla, więc czujesz, że coś nie tak, że chciałbyś inaczej...
Stare porzekadło mówi; Lepiej mieć z k....y żonę, niż z żony ku...ę.
Nic nie jest jednoznaczne, a już na pewno nie w tym zawodzie. Nie każda wybiera ten fach, bo lubi łatwe życie, często to zbieg okoliczności, splot różnych epizodów i wydarzeń w życiu. W szeregu przypadków decydują się zarabiać w ten sposób kobiety pozostawione z małymi dziećmi bez pomocy finansowej, przez tych wspaniałych mężczyzn, co to nie mogą sobie poradzić z nadmiarem testosteronu . Nie można też nie wspomnieć o kobietach, które zarabiają w ten sposób na spłatę kredytów, długów i innych zobowiązań, nierzadko dotyczących ich mężów, partnerów, których ta sytuacja przerosła, a którzy w domu czekają, aż ich żona wróci z "pracy" z pieniędzmi. Jedni godzą się z tym z zatrważającym spokojem, inni przeżywają swoisty dramat, jeszcze inni z czasem zaczynają się przyzwyczajać do tego stanu i wcale im nie przeszkadza, że ich żona "to robi".
Nie oceniajcie tak łatwo tych kobiet, bo każda historia jest inna, czasami dramatyczna i wręcz tragiczna.
Nie można nie wspomnieć o kobietach, czasami bardzo młodych dziewczynach, które robią to bo lubią, ... Też takie są, ale to zupełnie inny temat.Tylko zdziwicie się jak powiem, że jest ich mniejszość w agencjach?.... Akurat w tym temacie wiem sporo, bo z racji swojego zawodu pracowałam w nim wiele lat. Oczywiście żeby była jasność... Nie na pierwszej linii frontu , tylko w organizacji pomagającej prostytutkom i ofiarom handlu kobietami.
Z pozdrowieniami
M.
Twoja pani doktor z przychodni czy pani psycholog, pani dyrektor czy ulubiona pani bibliotekarka, to mogą być one...
Bardzo mozliwe, ale pani psycholog to chyba nie. Raczej sama musiała by za przyjemność dopłacać
Maraykee,
Cytat
Akurat w tym temacie wiem sporo, bo z racji swojego zawodu pracowałam w nim wiele lat. Oczywiście żeby była jasność... Nie na pierwszej linii frontu , tylko w organizacji pomagającej prostytutkom i ofiarom handlu kobietami.
Na wszelki wypadek też bym tak mówił w tym nietolerancyjnym społeczeństwie
Można być jeszcze w recepcji, ochronie lub stać tylko za barem
Odnośnie statystyk sam znam sytuację gdy pan biznesmen zamówił panienki na całą noc i w drzwiach staje .... córka z koleżanką. Dziewczynie niczego nie brakowało. Więc chyba to po prostu to lubiła
W większości niestety to bieda, brak wykształcenia, perspektyw. Pójście na łatwiznę. Kariera takich kobiet trwa b. krótko. Uroda przemija. Klienci coraz mniej wyszukani :niemoc
47-letnia biegaczka, która ma za sobą trzy starty na igrzyskach olimpijskich, została zdemaskowana jako luksusowa prostytutka. Suzy Favor Hamilton była ulubienicą Amerykanów, nikt nie podejrzewał, że może wieść podwójne życie. Gdy jej sekret został ujawniony, chciała popełnić samobójstwo.
47-letnia Suzy Favor Hamilton aż siedem razy zdobyła złoty medal na mistrzostwach USA w biegach średniodystansowych. Reprezentowała również Stany Zjednoczone na letnich igrzyskach olimpijskich, ale nie zdobyła żadnego medalu. Biegaczka występowała także w reklamach Nike i Reeboka i pozowała do najsłynniejszych magazynów modowych.
W 2005 roku Suzy zakończyła karierę r11; jak tłumaczy, chciała urodzić dziecko i zająć się domem. Gdy wpadła po porodzie w depresję, początkowo sama próbowała uporać się ze smutkiem. Dopiero po czasie zwróciła się po pomoc do specjalisty. Lekarz przepisał byłej sportsmence leki, ale szybko przestała je przyjmować, bo fatalnie się po nich czuła. Psychiatra, do którego poszła Suzy, nie wykrył jednak, że kobieta cierpi na zaburzenie afektywne dwubiegunowe. To właśnie choroba psychiczna doprowadziła do tego, że została luksusową call girl. Hamilton tłumaczy, że uznała prostytucję za idealne urozmaicenie pożycia małżeńskiego. W nocy zmieniała się w Kelly Lundy, a za dnia była przykładną żoną i matką. W pewnym momencie seks stał się dla Suzy siłą napędową r11; Był jak narkotyk. Cały czas chciałam być na haju r11; wyjawia olimpijka. Hamilton podniecało również, że mężczyźni płacili jej aż 500 dolarów za możliwość spędzenia godziny w jej towarzystwie.
Mąż Suzy wiedział o jej podwójnym życiu. Wiele razy bezskutecznie prosił, by skończyła z prostytucją r11; Hamilton nie słuchała. Dopiero gdy dziennikarze portalu the Smoking Gun ujawnili, czym się zajmuje, uświadomiła sobie, jaką krzywdę wyrządziła bliskim. Była olimpijka została zdemaskowana w 2012 roku przez klienta, który okazał się podstawionym dziennikarzem.
Gdy prawda wyszła na jaw, Hamilton chciała popełnić samobójstwo. Jak sama przyznaje r11; żyje dzięki córeczce, to ona trzymała ją przy życiu.
Czytam niektóre komentarze, które mogą sugerować, że związek z taką kobietą mógłby być udany, przecież to bzdura. Życie pokazuje, że w 99,9% przypadków, takie podejście do tematu, z czasem przeradza się w patologię. Kilka lat razem, a ona cięła się ze wszystkim co się rusza i jestem pewny, że nadal jej się to "zdarza", a mąż, partner, siedział i liczył tylko pieniądze, a pani za jego plecami obrabiała, każdym swoim otworem, we wszystkich konfiguracjach, wszystkim którzy się nawiną, sorry to nie może się udać. Nie dość, że to nie jest obojętne na psychikę kobiety, zaręczam, że już nigdy nie będzie tą samą osobą co sprzed tej decyzji, to tylko można sobie wyobrazić co czują faceci. Każdy zdrowy na umyśle mężczyzna nie pozwoliłby, żeby jego kobieta cięła się na prawo i lewo z byle kim, nie ważne, czy za pieniądze, czy dla przyjemności! Przecież to wbrew ich naturze, to ciągła wykańczająca walka z samym sobą, której nie da się wygrać i niszczy cie od środka. Tak się składa, że ja również byłem po drugiej stronie muru, byłem z taką kobietą, na początku nie wiedziałem, że jest dz...ą. Na krytykę nie zasłużyła za to co robi, tylko za to, że takie jak ona to niesamowicie zepsute, kłamliwe i toksyczne osoby. Po tym jak się dowiedziałem kim jest staraliśmy się jakoś utrzymać związek, ale ostatecznie się nie udało i z perspektywy czasu cieszę się, że tak się stało. Ktoś powiedział, że są takie cudowne w łóżku, nic bardziej mylnego, są dobre, ale jak im się da parę zł za numerek, zboczenie zawodowe? Muszę powiedzieć, że w związku są zdecydowanie gorsze w łóżku od innych kobiet. Mały przykład, częsty brak chęci na sex oralny, mówi, że nie lubi, na spotkaniach też od tego stroni, podobno. Po tym jak się dowiedziałem kim jest, wystarczyło kupić kartę i zadzwonić i wypytać co oferuje. Oczywiście sex oralny jak najbardziej, a za niewielką dopłatą nawet finał w ustach. Nie ma to jak mieć świadomość, że twoja kobieta ciąga wszystkim dookoła, nie wiadomo jak i gdzie, a dla ciebie mówi, że cie kocha najbardziej na świecie, ale tego nie lubi i stroni od tego (ale tylko w stosunku do ciebie, bo nie zapłaciłeś). Prawda jest taka, że ty w takim związku, z taką osoba jesteś tylko opcją jeśli chodzi o sex i to mało atrakcyjną, bo "nie płacisz". Z czasem przy takim układzie stajesz się opcją w innych aspektach życia i ostatecznie robisz się mało atrakcyjny dla naszej k***wny i przestaje cie zupełnie szanować.
Stajesz się zwykłym frajerem, który ma jakieś ochłapy po innych, z łaski, którzy dostają danie główne, bardzo nieprzyjemne uczucie, obniżające stopniowo, ale konsekwentnie, poczucie własnej wartości.
Do tego ciągłe poczucie wstydu i rozglądanie się wokół, przez nią przede wszystkim, żeby nie wpaść na "kolegę", bo świat jest jednak mały.
Zdecydowanie NIE polecam, wchodzenia w bliższe relacje, z takimi paniami!
Pozdrawiam
Witam was serdecznie!
Mam podobny problem z tym faktem iż narazie podejzewam swoją ukochaną. Wyjscia o nie typowej porze nad ranem, klamstwa, i jej zachowanie gdy jest wśród facetów dla każdego cudowny uśmiech i wręcz czasem mam wrażenie że z wieloma wręcz flirtuje. A sex? Tak bardzo profesionalny że można zapomnieć o Bożym świecie. Wiem co mówię bo miałem znajomą która tak pracowała.
Jednak mimo to że zdecydowalem sie na rozmowe o tym to nie przyznała sie do tego aby zdradzala mnie w jakikolwiek sposób, podejzewam ze nigdy siw nie przyzna.
Prosze o pomoc albo kontakt z kims kto by mi mogl jakos dowieść prawdy, ktos kto juz to przeszedl.
Znam jedną 26-latkę, która...jest prostytutką i ma chłopaka. Pytałem czemu to robi, przecież ma kochającego faceta.
Odpowiedziała, że zbiera na piękne, wymarzone wesele w górach.
Ręce opadają.
hakaa, moja właśnie ma tyle lat heh... Ale nie sądzę by to akurat była moja A...
normalnyfacet - dobry pomysł tylko jak to sprawdzić? A co do tlumaczenia (ponieważ sprawilem jej lokalizator) twierdzi twardo że była w domu a lokalizator mówi że nie i pokazuje o dziwnych porach ją w paru miejscach.
Spytaj się hakaa z jakiej ona jest miejscowości na PW to albo rozwieje wątpliwość albo pogłębi, a Twoja też planuje wesele w górach?
Szuka sprawdź te miejsca, czy to lokale prywatne, kluby, dyskoteki(tak żeby się nie połapała)jeździ samochodem, to pożycz podłóż dyktafon, GPS. Jeśli masz dobrego kolegę którego ona nie zna to niech pójdzie za nia na dyskotekę, sprawdzi jak się bawi, może niech zaczepi na FB. Albo pożycz od niego auto i sam sprawdź co porabia i gdzie jeździ po nocy. A jeśli już kłamie co do miejsca pobytu no cóż chyba coś jest na rzeczy, faceci też mają intuicję tylko zabijają ją męskim ego - no przecież dziewczyna mnie nigdy nie walnie po rogach.
I jeszcze jedno -przestań ją wypytywać, tylko obserwuj i zbieraj informacje.
Czasem miewala jakies dziwne doly, czasem przylapalem ja na zamysleniu i smutku niezrozumialym w oczach co bylo nienaturalne z jej uroczym wygladem i wiecznie wesolej twarzyczce... Po pol roku nie wytrzymala- w jakiejs pierwszej z powazniejszych klotni wpadla w jakis amok wykrzyczala mi wszytko caly swoj bol cala swoja przeszlosc
Bardzo ja kocham. Nie za to kim byla. Tylko za to kim jest. Ja poznalem najukochansza dziewczyne pod sloncem (dla wyjasnienia zaraz po poznaniu zamieszkala u mnie, zalatwilem jej prace u przyjaciela) tak wiec kazda chwile spedzalismy razem - wiem ze bedac ze mna nic zlego nie robila. A w przeszlosci - kazdy mial okres lub cos co chcialby wytrzec z pamieci. Ja nie chce pamietac jej przeszlosci zyje swiadomoscia ta od kjiedy ja ja poznalem. Zreszta skoro juz zdecydowala sie mi to powiedziec zrozumialem jak bardzo mnie kocha ze odwazyla sie do takiego czegos przyznac. Najgorsza prawda jest lepsza teraz niz za 10 lat gdy bedziemy mieli 3 dzieci itp. Szacunek dla niej ze postawila nasz zwiazek na jedna karte albo przetrwa i strawi te najgorsza prawde albo sie obali jak domek z kart... Wiecie jak udalo sie nam przetrwac? B oto ze mi o tym powiedziala to nie byl tylko moj problem to nbie tylko ja cierpialem. Ona rowniez. M ipokazywala ze jest dobrze, ale oczy mowily cos innego. Wczuwajac sie w jej sytuacje- jako kobiety z dobrego domu, z dobra praca konczaca studia jak musi miec ta moja kochana M. psychike zjechana - wczuwalem sei w role ze ja poprowadze ze to dzieki mnie konczy studia dzieki mnie pracuje NORMALNIE normalnie zyje, ma kogos kto ja kocha i wspiera tak jak ona wspierala zawsze mnie. Uswiadomilem sobie ze nie to co kiedys czlowiek robil jest jego miara tylko to kim jest teraz wciaz mam obraz mojej uroczej kochanej M. a zle "sceny" z wyobrazni zwalczylem tymi wspomnieniami ktore nas laczyli i lacza.
Powiedzcie mi czy taki czlowiek do konca zycia musi nosic korone cierniowa za to co zrobil? Wystarczajaco znosi cierpienie sama w sobie taka osoba... Ludziom nalezy wybaczac. Kazdy ma prawo byc kiedys szczesliwym jesli tylko sam teraz jest w porzadku.
Autorze oraz wszyscy Ci ktorzy sa w sytuacji takiej jak ja bylem zycze wam jesli tylko kochacie swoje kobiety wyrozumialosci szczeorsci jesli tylk owidzicie zeto dobre kobety, ktore nauczyly sie czegos, zmadrzaly po czyms takim i wyniosy wnioski zycze wam by wszystko zostalo wybaczone!
podobny ważne że samo tobie powiedziała jakie miała powody nie wiem nie mi oceniać teraz jest normalną kobietą i uwierz jej przeszłość dla niej jest też bolesna. Ona robiła to za kasę, nie wiem łatwe utrzymanie. Nasze Panie niestety poszły w cug z dobrobytu, nudów potrzeby "adrenalinki"
Panna grozi Ci ,że odbierze sobie życie- szantaż emocjonalny- a Ty bezwolna kukiełka, stary facet ,, a daje sobą kręcić i ręcznie sterować. Masz w domu kobietę która oficjalnie Cię robi w konia, bierze za to kasę , z przy okazji wykańcza- czegoś bardziej obrzydliwego dawno nie widziałam. A najlepiej będzie jak pojawią się dzieci- i nie daj Boże prawda wyjdzie na jaw- zostaną zaszczute- wiesz jaki świat potrafi być okrutny i bezwzględny dla małych bezbronnych. Facet weź się ogarnij, poszukaj rozumu i własnej woli i przestań się mazać jak jakiś mięczak z całym szacunkiem
Zastanawiam się czy w tych okolicznościach ma sens kontynuowanie wątku?
Tak cenisz pracowitość czy zaradność ? Wszak dodatkowe źródło dochodu w domu jest nieocenione....
Kłamczuchowym skrytożercom mówię zdecydowane NIE
Wiele pod tym wątkiem czarno-białych wypowiedzi. Życie jednakże pisze bardziej zawiłe scenariusze niż tylko romantyczne czarno-białe kino, gdzie charakter poznaje się kolorze kapelusza. Nie każda prostytuująca się kobieta musi być dziwką i nie każda **** zostaje profesionalistką. Wyobraź sobie gościa który po wielu latach związku dowiaduje się, że o jego ślubnej w akademiku do chwili obecnej krążą legendy. Jak to ocenić? Jak on ma się czuć?
Przecież w obu przypadkach należy to do przeszłości sprzed początku związku. Podążając dalej tym tropem mam wrażenie, że założyciel tego wątku bardziej kładł nacisk na to, że bardziej niż przeszłość jego partnerki dopieka mu, że ta przeszłość kontynuowała się w związku. Że był zapewniany o miłości, w naszym rozumieniu wyłączności, podczas gdy pani kontynuowała swoją mało chlubną przeszłość. Konsekwencją jest to, że zaufanie do tej pani poszło się huśtać. Podstawa tego, co nazywamy związkiem uczuciowym poszła się chuśtać. I Chyba każdy z nas może potwierdzić, że nad wyskokiem łatwiej przejść do porządku dziennego, niż nad utratą zaufania.
Jak widzisz Twoja sytuacja jest diametralnie inna. Inna nawet od "normalnie" zdradzonego faceta. W Twoim przypadku, by nie było zbyt łatwo, możemy doszukiwać się różnych motywów tego, że Twoja partnerka podzieliła się z tobą informacją:
1. Ciążyło jej to i chciała sobie ulżyć dzieląc się tym ciężarem z Tobą.
2. Chciała być wobec Ciebie szczera.
3. Bała się, że ją kiedyś te duchy przeszłości dopadną (raczej wcześniej niż później)
Równie dobrze mogła Tobie nic nie mówić.
A teraz takie porównanie z moją osobistą sytuacją. Wielbiciel ze SP odnalazł swoją dawną "miłość" (o której owa "miłość" nic nie wiedziała) na NK. Od słowa do słowa (tutaj małe wyjaśnienie, mieszkamy daleko od niego więc komunikowali się przez Skype, telefon maile i zostało co nieco na dysku komputera) zaczął się romans. Wpierw wirtualny, lecz w tym czasie moja pani w związku z chorobą kogoś w rodzinie często jeździła w rodzinne strony, tak, że na platonicznym uczuciu się nie skończyło. Co mnie przy analizie ich radosnej twórczości uderzyło, to jak szybko im poszło, mając w retrospektywie nasze "poznawanie się". Zaczęła się gra na dwa fronty. Gościowi bynajmniej nie przeszkadzao, że pani, przynajmniej jakiś czas, ze mną sypiała. Wynika z tego, że bynajmniej jako gatunek nie mamy genetycznej blokady w przypadku braku wyłączności seksualnej. Oczywiście jak w większości przypadków sprawa się rypła i afera wyszła na jaw.
Powiedziałem jej nawet, że przeczytałem fragment (bo całego nie byłem w stanie) maila. Wierzyłem, chciałem wierzyć, że im się tylko rwirtualna rzeczywistośćr1; rozchuśtała. Tu masz następny wniosek. Nie żyjemy jedynie z drugą osobą lecz również z naszymi wyobrażeniami o niej.
Oczywiście była czuła i martwiła się o "swojego mężusia". Jak sprawa się rypła to oczywiście oni tylko do kawiarni i do kina. Widzisz, gdyby wtedy się bez ogródek przyznała, to pewnie, na pewno, dzisiaj byłoby mi łatwiej. Ale wg. słów własnych ona mnie zawsze kochała, a tamto to było jedynie koleżeństwo, bratnia dusza. Dobra i to mógłbym zrozumieć, sam mam taki trochę rartystycznyr1; życiorys. Ale jej zachowanie, treść tego maila i parę innych drobiazgów zaczęły mnie żreć. Powiedziałem jej, że jeśli coś było to chcę wiedzieć OD NIEJ, pojmujesz, OD NIEJ, a nie się dowiedzieć z trzeciej ręki. Ale oczywiście jak grochem o ścianę. Jak po telefonie do tego jej "przyjaciela" powiedziałem jej, że nie życzę sobie by się dalej z nim komunikowała to jeszcze mnie ofuknęła, że rbędzie rozmawiać z kim i kiedy będzie chciałar1;. Gdybym wtedy nie patrzał właśnie przez pryzmat mojego wyobrażenia o niej byłbym dzisiaj spkojniejszym człowiekiem. Po prostu czuję się oszukany. Podwójnie oszukany.
1. Nie powiedziała prawdy.
2. Pozbawiła mnie możliwości obiektywnej oceny sytuacji i możliwości wyboru zgodnego z moim światopoglądem i sumieniem.
Bo widzisz, ja bym oczekiwał: rsłuchaj, to, a to, będziesz w stanie z tym żyć?r1;.
Widzisz różnicę w porównaniu do Twojej sytuacji?
Ale to była wersja lite tej historii. Zaufałem jej, starałem się ufać. Skasowałem te maile co sobie zrzuciłem (ona oczywiście wyczyściła od razu konto mailowe). Naprawdę chciałem przeskoczyć nad tym rozdziałem. Tylko trochę trudno, gdy tę przeszłość ciągle masz w teraźniejszości, choćby pod postacią bilingu z telefonu. Skoro nie za bardzo dało się zaufać postanowiłem sprawdzić. Trochę się na komputerach znam, a i pani małżonka nie skomplikowała mi zbytnio sprawy.
I widzisz, prawda to jedna sprawa. Ale ocena własnej osoby przed kochasiem jest sprawą drugą. Skonfrontowałem ją z paroma faktami. Step by step przyznawała się jedynie do tego czego nie dało się wyprzeć. Takie zabijanie zaufania na raty i w maksymalnie bolesny sposób.
Bo tu nie chodzi jedynie o to, że się z jakimś cieciem parę razy przespała; przyznała się w końcu, tak "na odczepnego". Widzisz Ty nie masz sytuacji, że nagle jakiś goguś okazuje się lepszy od Ciebie. I żeby to jeszcze rzeczywiście był lepszy. Mnie zawsze zarzucała, że bez niej wyglądałbym jak strach na wróble, a jemu słodziła, jak to on się wspaniale ubiera. Widziałem zdjęcia. I nie dotyczy to bynajmniej jedynie ubrania, lecz i całej osobowości. Nie chce mi się rozpisywać. To naprawdę boli gdy to co Ty dla rodziny uważasz za ważne, deprecjonowane jest do błachostki przez gruchające gołąbeczki. Gdy jesteś co drugi wiersz oceniany i wynik tej oceny bynyjmniej nie jest dla Ciebie pozytywny.
Widzisz, to jest kula u nogi na przyszłość gdy nie masz pojęcia dlaczego postawiona na rozdrożu nie zdecydowała się jednak na księcia z bajki. Problem jest zresztą jeszcze głębszy, bowiem nie zdobyła się na otwartą ocenę własnego postępowania wobec mnie.
Ah, by nie zapomnieć. Zostały jeszcze dzieci. Jak mam się czuć wobec dzieci, gdy ich mamusia w sposób nawet dla najmłodszego oczywisty odstawiała tatusia na boczny tor.
O ile dobrze rozumiem, w Twoim przypadku problem NIE leży w JEJ przeszłości. W trakcie trwania Waszego związku była wobec Ciebie fair. Problem leży w tym, że TY nie potrafisz sobie mentalnie poradzić z jej przeszłością. Rozumiem, że może to być poważnym problemem. Jednakże doceń to, że w naszych przypadkach my mamy jeszcze wyżej wspomniany "dysonans poznawczy". Ona może okazać się lepsza niż ją w tej chwili przez perspektywę jej PRZESZŁOści oceniasz. Nasze panie okazały się gorsze, niż myśmy je przez perspektywę ich przeszłości oceniali.
PS Niezależnie od Twojego dalszego postępowania (możesz jeszcze porozmawiać z terapeutą), jestem zdania, że Twoim obowiązkiem jest docenić jej szczerość (niezależnie od jej potencjalnych, ww. pobudek). Faktem jest, że nie dała Tobie powodu by wątpić w jej intencje. I nawet decydując się na rozstanie nie masz prawa powiedzieć, że to z powodu JEJ przeszłości. Dla mnie jest faktem, że to TY nie jesteś sobie mentalnie z tą jej przeszłością poradzić. Ew. zakończenie związku powineneś wziąść na siebie. Myślę, że w takiej sytuacji jesteś jej to winien, że ona na to zasługuje.
Możesz też poprosić o trochę czasu by oswoić się z tą nową sytuacją, popatrzeć na nią (jako osobę) też z perspektywy jej przeszłości i równolegle skorzystać z pomocy rodziny, przyjaciół lub terapeuty. Choćby po to by siebie samego odnaleść; na ile Twoje poglądy to Ty, a na ile projekcja oczekiwań innych czy urojone wyobrażenie o życiu.
Powodzenia.
nie wiem czy to dobre forum by to tu roztrząsać. Zrobi się bezsensowne OT. Ogólnie powiedziwaszy pustka.
Postąpiłeś bardzo szlachetnie doceniając jej szczerość. Dodatkowy plus to taki, że z jej " doświadczeniem" będzie ci wierna( może jestem naiwny?). Znam takich co poślubili dziewice a później hm.. szkoda słów
Każdy z nas jest panem swojego losu, sam musi podejmować decyzje i wypić piwo którego nawarzy. Może się mylę, ale cel forum widzę w pokazaniu możliwych dróg i uzmysłowieniu konsekwencji, a nie w ankiecie na temat co delikwent w pobieżnie naszkicowanej sytuacji ma zrobić.
Komentarz doklejony:
Sorry, miało być "zabierala".
Aby naświetlić możliwe konsekwencje wyborów, najlepiej, gdyby oceniały takie tematy panie ze środowiska, którym się udało lub nie udało zerwać z przeszłością; Nie wiemy, jak to statystycznie wygląda;
Chyba bardzo ważny jest początek i motywy podjęcia takiej pracy:
- zmuszenie przez kogoś i wykorzystywanie,
- bieda i beznadzieja przyszłości, więc sposób na ustawienie się w drodze do lepszej przyszłości,
- sposób na łatwe pieniądze, przygodę i zainteresowanie nimi, szczególnie u panienek z dobrego domu; chyba z rodzin tzw. dysfunkcyjnych bez ciepła i mołości, a takich jest dużo, więc i panienek będzie sporo;
Wiele ogólnie znanych i szanowanych kobiet tak zaczynało, chociaż te które zrobiły karierę przez łóżko otrzymując inne korzyści niz parę stówek za numerek, pewnie czyją się lepsze, nie zbrukane i sprytniejsze
Panie zaraz sie oburzą, ale pomijając okresy zauroczenia i odebrania rozumu na jakiś czas, w naturze kobiety jest czerpać korzyści z zasobów faceta w zamian za seks. Jest to dla nich tak naturalne, że chyba jest wrodzone; Jak facet sypie kasą, mogą sie rządzic jego kasą, to znaczy, że kocha
Rozejrzyjmy się dookoła, kto w 99% czerpie materialne korzyści ze związków, mężczyzna czy kobieta? Gdy kobieta jest utrzymanką, nie widzimy w tym nic dziwnego, gdy facet, to budzi to ogólną dezaprobatę i potępienie;
Reasumując, sprytne czerpanie korzyści z facetów, przez manipulację, bez cennika przez pokazywanie potrzeb, jest społecznie akceptowane. Uczciwe określenie cennika już nie, bo traktowane jest to jako szara strefa. Tak naprawdę to tępiona jest na wszystkie możliwe sposoby głównie przez kobiety, również w szerzeniu im odpowiadających norm moralnych i pogrążaniu konkurentek, na każdym kroku podkreslając, że są dużo lepsze bo coś tam....
Uczciwe podejście do sprawy nie ma zwolenniczek, ma za to wielu zwolenników
Jaka kobieta, taka usługa. Taka praca, to niezła szkoła życia i pozbycie się wielu złudzeń, może nawet nabycie jakiejś mądrości życiowej, jeśli kobieta jest inteligentna.
Pewnie nie jedna oprócz opanowania warsztatu praktycznego w zaspokajaniu facetów zrobiła doktorat z psychologii w praktyce. Tych akurat "porządne kobiety" szczególnie zamożnych facetów powinny się bać
I teraz pytania, na ile takie doświadczenie wpływa póżniej na powrót do ,,normalnego" życia. choć normalność jest względna. Czy nie rzutuje na ogólne postrzeganie facetów i możliwość tworzenia mocnej więzi z jednym facetem?
Na ile ta "idealność" jest naturalna a na ile wyuczona?
Czy wyuczona lub pierwotna umiejętność oddzielania seksu, intymności od uczuć nie będzie miała swoich różnych konsekwencji? Czy seks, intymność z partnerem będą miały wpływ na utrzymanie więzi? przecież to nic nadzywczajnego, wie, że może go mieć kilka razy dziennie z kim chce, często dużo lepszy;
To, że taka kobieta u siebie na ogół nie traktuje swojego bzykania się, oddawania się jako zdrady, tylko jako pracę, nie znaczy, że nie będzie zazdrosna o faceta, choć bardziej wyrozumiale powinna traktować skoki w bok
Jedno jest chyba pewne, to też są kobiety, więc jak naprawdę się zakochają są w stanie dla faceta poświęcić wiele, a jak wiele i na jak długo? nikt tego nie wie.
Czy z bujną przeszłoscią, z doswiadczeniem czy nie, są ludzie, którzy ranią i kłamią w żywe oczy jak z nut. Jesli szuka się grupy ryzyka, to raczej w osobowości i wychowaniu.
[video]https://www.youtube.com/watch?v=L_VgnTG08po[/video]
Te dziewczyny starzeją się, wylatują z zawodu, i muszą jakoś żyć - a są ich setki, jeśli nie tysiące. Twoja pani doktor z przychodni czy pani psycholog, pani dyrektor czy ulubiona pani bibliotekarka, to mogą być one...
One już dawno pokonały bariery zwyczajności i przyzwoitości - ale wcale nie znaczy, że nie potrafią przywiązać się na swój własny sposób do faceta i być o niego nawet zazdrosną. Zmienia się też zapłata - już nie za chwilę przyjemności płacisz gotówką, ale to oferta jest długoterminowa - tu masz profesjonalistkę w łóżku, a jej oferujesz swoją wypłatę, której musi wystarczyć nie tylko na obiady - i dajesz jej pozory normalnej rodziny.
Dodajesz swoje życie do jej całej przeszłości. Często udaje się im uskładać jakiś kapitał, dobrze go zainwestować, więc mogą sobie w miarę wygodnie żyć, podróżować... Taka wcześniejsza emerytura. A facet - jest co najwyżej zaślepką, bezpiecznym dodatkiem do trudnego życia. Nie nam jest oceniać ich wybory. Ludzie jak ludzie, tyle że wyjęte z bagna...
A historyczny pewnie już dylemat autora postu, to jak odwieczny dylemat kupującego samochód: na początku nie wiesz, że był bity, potem już wiesz, że fajnie jeździ - ale jest zespawany w dwóch kawałków plus szpachla, więc czujesz, że coś nie tak, że chciałbyś inaczej...
Komentarz doklejony:
Ilustracja: https://www.youtube.com/watch?v=L_Vgn..._VgnTG08po
Nic nie jest jednoznaczne, a już na pewno nie w tym zawodzie. Nie każda wybiera ten fach, bo lubi łatwe życie, często to zbieg okoliczności, splot różnych epizodów i wydarzeń w życiu. W szeregu przypadków decydują się zarabiać w ten sposób kobiety pozostawione z małymi dziećmi bez pomocy finansowej, przez tych wspaniałych mężczyzn, co to nie mogą sobie poradzić z nadmiarem testosteronu
Nie oceniajcie tak łatwo tych kobiet, bo każda historia jest inna, czasami dramatyczna i wręcz tragiczna.
Nie można nie wspomnieć o kobietach, czasami bardzo młodych dziewczynach, które robią to bo lubią, ... Też takie są, ale to zupełnie inny temat.Tylko zdziwicie się jak powiem, że jest ich mniejszość w agencjach?.... Akurat w tym temacie wiem sporo, bo z racji swojego zawodu pracowałam w nim wiele lat. Oczywiście żeby była jasność... Nie na pierwszej linii frontu
Z pozdrowieniami
M.
Cytat
Bardzo mozliwe, ale pani psycholog to chyba nie. Raczej sama musiała by za przyjemność dopłacać
Maraykee,
Cytat
Na wszelki wypadek też bym tak mówił w tym nietolerancyjnym społeczeństwie
Można być jeszcze w recepcji, ochronie lub stać tylko za barem
Z uśmiechem
M.
W większości niestety to bieda, brak wykształcenia, perspektyw. Pójście na łatwiznę. Kariera takich kobiet trwa b. krótko. Uroda przemija. Klienci coraz mniej wyszukani :niemoc
Cytat
Ale co dalej ?
Cytat
47-letnia Suzy Favor Hamilton aż siedem razy zdobyła złoty medal na mistrzostwach USA w biegach średniodystansowych. Reprezentowała również Stany Zjednoczone na letnich igrzyskach olimpijskich, ale nie zdobyła żadnego medalu. Biegaczka występowała także w reklamach Nike i Reeboka i pozowała do najsłynniejszych magazynów modowych.
W 2005 roku Suzy zakończyła karierę r11; jak tłumaczy, chciała urodzić dziecko i zająć się domem. Gdy wpadła po porodzie w depresję, początkowo sama próbowała uporać się ze smutkiem. Dopiero po czasie zwróciła się po pomoc do specjalisty. Lekarz przepisał byłej sportsmence leki, ale szybko przestała je przyjmować, bo fatalnie się po nich czuła.
Psychiatra, do którego poszła Suzy, nie wykrył jednak, że kobieta cierpi na zaburzenie afektywne dwubiegunowe. To właśnie choroba psychiczna doprowadziła do tego, że została luksusową call girl. Hamilton tłumaczy, że uznała prostytucję za idealne urozmaicenie pożycia małżeńskiego. W nocy zmieniała się w Kelly Lundy, a za dnia była przykładną żoną i matką. W pewnym momencie seks stał się dla Suzy siłą napędową r11; Był jak narkotyk. Cały czas chciałam być na haju r11; wyjawia olimpijka. Hamilton podniecało również, że mężczyźni płacili jej aż 500 dolarów za możliwość spędzenia godziny w jej towarzystwie.
Mąż Suzy wiedział o jej podwójnym życiu. Wiele razy bezskutecznie prosił, by skończyła z prostytucją r11; Hamilton nie słuchała. Dopiero gdy dziennikarze portalu the Smoking Gun ujawnili, czym się zajmuje, uświadomiła sobie, jaką krzywdę wyrządziła bliskim. Była olimpijka została zdemaskowana w 2012 roku przez klienta, który okazał się podstawionym dziennikarzem.
Gdy prawda wyszła na jaw, Hamilton chciała popełnić samobójstwo. Jak sama przyznaje r11; żyje dzięki córeczce, to ona trzymała ją przy życiu.
Źródło:
http://www.fakt.pl/wydarzenia/suzy-fa...72222.html
Stajesz się zwykłym frajerem, który ma jakieś ochłapy po innych, z łaski, którzy dostają danie główne, bardzo nieprzyjemne uczucie, obniżające stopniowo, ale konsekwentnie, poczucie własnej wartości.
Do tego ciągłe poczucie wstydu i rozglądanie się wokół, przez nią przede wszystkim, żeby nie wpaść na "kolegę", bo świat jest jednak mały.
Zdecydowanie NIE polecam, wchodzenia w bliższe relacje, z takimi paniami!
Pozdrawiam
Mam podobny problem z tym faktem iż narazie podejzewam swoją ukochaną. Wyjscia o nie typowej porze nad ranem, klamstwa, i jej zachowanie gdy jest wśród facetów dla każdego cudowny uśmiech i wręcz czasem mam wrażenie że z wieloma wręcz flirtuje. A sex? Tak bardzo profesionalny że można zapomnieć o Bożym świecie. Wiem co mówię bo miałem znajomą która tak pracowała.
Jednak mimo to że zdecydowalem sie na rozmowe o tym to nie przyznała sie do tego aby zdradzala mnie w jakikolwiek sposób, podejzewam ze nigdy siw nie przyzna.
Prosze o pomoc albo kontakt z kims kto by mi mogl jakos dowieść prawdy, ktos kto juz to przeszedl.
Odpowiedziała, że zbiera na piękne, wymarzone wesele w górach.
Ręce opadają.
normalnyfacet - dobry pomysł tylko jak to sprawdzić? A co do tlumaczenia (ponieważ sprawilem jej lokalizator) twierdzi twardo że była w domu a lokalizator mówi że nie i pokazuje o dziwnych porach ją w paru miejscach.
Szuka sprawdź te miejsca, czy to lokale prywatne, kluby, dyskoteki(tak żeby się nie połapała)jeździ samochodem, to pożycz podłóż dyktafon, GPS. Jeśli masz dobrego kolegę którego ona nie zna to niech pójdzie za nia na dyskotekę, sprawdzi jak się bawi, może niech zaczepi na FB. Albo pożycz od niego auto i sam sprawdź co porabia i gdzie jeździ po nocy. A jeśli już kłamie co do miejsca pobytu no cóż chyba coś jest na rzeczy, faceci też mają intuicję tylko zabijają ją męskim ego - no przecież dziewczyna mnie nigdy nie walnie po rogach.
I jeszcze jedno -przestań ją wypytywać, tylko obserwuj i zbieraj informacje.