Szukam pomocy. Jestem w totalnym dołku. O kochance dowiedzialam sie w dniu ślubu, uwierzyłam dopiero po slubie po konfrontacji z nią. Moj mąż wszystkiego się wyparł. W koncu się przyznal niby nie spali ze sobą ale rok się spotykali. Jak sie dowiedzialam spotykali sie tez po slubie. Staram sie wybaczyć ale chyba nie dam rady, jestem zalamana. Ciągle zastanawiam sie czy to nadal trwa, czy o iej myśli. Jestem mlodą i ladną dziewczyną, nie wiem czemu zdradził mnie z "taką" dziwczyną. Ani ladna ani madra. Nie mamy dzieci, boję sie nawet o nich myśleć. A jak za 5 lat zostawi mnie z dziecmi. Wybaczylam gdy blagal o wybaczenie, plakal mowil ze cos sobie zrobi gdy mu nie wybacze. jestesmy malzenstwem kilka miesięcy, od 10 lat nierozlączną parą. Dorastalam w milosci do niego. Codziennie placzę. Jak otwieram oczy i widze jego twarz mam ochote go uderzyć ze tak spokojnie śpi kiedy ja mam za soba kolejną nieprzespaną noc. Po tym wszystkim chyba za slabo sie stara, za malo przytula, mowi ze kocha. Czuje sie niedoceniana. Nie wiem do kogo sie z tym zwrocić. Wszyscy mysla ze jestesmy idealną parą. Czasami myślę co by bylo żeby mnie tu nie bylo... aj nie potrafię sie pozbierać