Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
wiecie co szczescie jest chyba tylko chwilowe chcialem wierzyc w to ze nam sie z ola uda, wybaczylem jej bylo ok mija tydzien ponad a ona dzis przez tel (jest w pracy wiecie tutaj poznala tego z ktorym mnie zdradzila) pytam sie jej kochasz mnie?? ona na to "NARAZIE" i sie odlaczyla... wiec pytanie po co ranic kogos kto kocha stara sie itd...;( po co mowila ze kocha codziennie a teraz nagle nie;( ehhh ja juz niewiem co mam myslec;( staralem sie walczyc ukrywac smutek ale chyba sie nie udalo... wiecie co nie ma sensu ciagnac czegos co nie bedzie tym co bylo kiedys... mam chec wyjechac gdzies a;e gdzie?? prace znalesc latwo wszedzie bo pracowalem dotychczas jako budowlaniec wiec dla mnie roboty jest ze szok... ale jak wyjechac to trzeba miec gdzie mieszkac itd a z tym jest trudniej.. zycie jest piekne i krotkie niechce cierpiec niechce sie smucic ale trudno tak musi byc;(
Bob jest to i nie jest wygodne zajmować się domem i nie pracować zawodowo poza nim, wszystko zależy od sytuacji, niekiedy mimo że bardzo się chce nie można np.przewlekła choroba dziecka i konieczność opieki, ja zawsze pracowałam i przez 9 lat małżeństwa nie byłam kurą domową, syt. zmusiła mnie do zrezygnowania z pracy poza domem ale teraz wykonuję wolny zawód w domu tyle że sama sobie normuję godziny, przestałam natomiast wymagać od męża pomagania mi w domu bo zwyczajnie go w domu nie było, zaczął bardzo dużo pracować, późno wracać i mówić mi że tyle maja pracy ale zaniedługo to się skończy, czemu nie miałam wierzyć?
dogerek- może jej jest też trudno odnaleźć się w nowej sytuacji,mój mąż niekiedy nie wie co powiedzieć jak się zachować,jest spięty a ja odbieram to potrójnie, jestem wyczulona na każde słowo lub jego brak, jak Ty, spokojnie, mało czasu upłynęło, są emocje, rozmawiaj z nią dużo a ale nie przez tel. tylko w cztery oczy
potrzeba bezpieczeństwa ze strony męża na pewno jest ale o tym czy jest się kurą domową czy niezależną nie zawsze możemy same decydować, niekiedy życie tak się układa,zresztą jestem przekonana że bycie w domu na pełny etat nie czyni jeszcze z kobiety kury domowej o wąskim mysleniu :co na obiad? i jaki zapach wybrac do WC?
niekontrolowane emocje zawsze robią z człowieka idiotę więc nie trać okazji aby milczeć.
finka ok tylko wiesz co boli (niechcialem o tym mowic by o tym nie myslec) ona mowi mi ze mnie kocha ale TYLKO W DOMU !! na ulicy u znajomych tych slow nie uslysze tak samo jak i ona jest w pracy to moge pomazyc;( niechcialem myslec o tym lecz granica serca sie otworzyla chyba czas napisac piosenke i ja nagrac moze tak sie odstersuje... bo muzyka to moje 2 zycie... (rap) ehhh...
Włączając się w Waszą rozmowę, stwierdzę: albo kocham i to okazuję albo nie kocham i tego nie okazuję.
Związek kury domowej i "szefa" to układ. Godzimy sie lub nie. Trzeba tylko pamiętac aby nie zapominac o nas samych.
Finko, to nie był atak na Ciebie ani nikogo innego. Po prostu smutny wniosek do którego doszedłem w swoich rozważaniach. Jeśli kobieta ustawia się w sytuacji podległej od mężczyzny ma te konsekwencje, że musi tańczyć jak on gra. Patrząc do tyłu w historię, w której była taka właśnie podległość, były czasy, kiedy kobiety siedziały w domach a mężczyźni korzystali z domów publicznych. I nie było w tym nic nienormalnego w ujęciu każdej z płci.
Jeśli teraz jest inaczej, w sensie kobieta chce mieć faceta na wyłączność, chce równego traktowania, to tak samo powinna się zachowywać na pozostałych obszarach. Czyli równouprawnienie jest przywilejem, ale także koniecznością. Funkcja służebna wobec faceta raczej będzie niedocenioną ofiarą na ołtarzu miłości.
Dogerek, daj jej czas, nie wyciągaj zbyt szybkich wniosków z jej zachowania. Spróbuj jednak przekazać jej jak cierpisz i poproś o jakieś wytłumaczenie jej stanowiska. Poproś ją o jakiś termin, w którym ona podejmie decyzję, jeśli teraz jej jest ciężko i jest skołowana sytuacją.
Ale z drugiej strony nie daj się zbywać tym, że ona nie wie (stąd termin). Chodzi o to, żeby ona nie grała na zwłokę.
Bob nie odebrałam tego wcale jako atak, chciałam tylko pokazać że niekiedy nie jest to takie wszystko proste, każdy patrzy ze swojej pozycji i przez inny pryzmat, wiele mi daje poznanie zdania i przemysleń innych,
zawsze byłam za partnerstwem w związku tylko role partnerów niekiedy są odmienne ,
akceptowałam to,
my tu dyskutując szukamy tak naprawdę odpowiedzi na pytanie skąd się bierze zdrada w związku? jakia jest jej przyczyna i co na to wpływa,
na dzień dzisiejszy myslę że składa sięna to wiele różnych okoliczności, podobnych w różnych przypadkach a niekiedy zupełnie odmiennych,
szukamy wspólnych cech w historiach innych forumowiczów,
analizujemy swoje i partnera życie,dzieciństwo, nasze małżeńswto aby zrozumieć jak mogło do tego dojść,
zdrada nas zaskoczyła, rozłożyła na łopatki,zabrała tlen i teraz próbujemy stanąć znów na nogi, złapać równowagę i oddech...
to są rany, które na pewno sie zagoją, wiem o tym ale na razie ja jestem na etapie częstej zmiany opatrunków ...
niekontrolowane emocje zawsze robią z człowieka idiotę więc nie trać okazji aby milczeć.
Finko, tak, masz rację w tym, co piszesz, ostatnio doszedłem do podobnych wniosków co do powodu, bo miałem dwie świetne koncepcje, nawzajem się wykluczające, a pasujące do różnych przypadków i zachowań.
Powoli dochodzę do wniosku, że zdrady nie da rady zatrzymać. Co by się nie robiło. Po prostu zdrada zawsze była. Być może kiedyś była lepiej ukrywana. Może po prostu ona jest wpisana w męską psychikę. I może jest jedynym sposobem dla kobiety do zasilania własnych emocji, że kolejny to książę.
I że jest jakiś procent ludzi, którzy rozwinęli jakieś wyższe emocje, jakoś wyszli poza własną płeć, są bardziej realistami niż bujają w obłokach i ci nie zdradzają. I może oni powinni się dobierać w pary.
Wiesz, ja mam taki od dawna ugruntowany pogląd, że ludzie niedowartościowani, nie doceniający samych siebie, nie stworzą wartościowych związków. A to raczej tacy ludzie potrzebują bajek, bo nie cieszą się światem, jaki jest. I to tacy ludzie używają seksu do potwierdzania wartości. I może coś w tym jest.
Więc pomimo odruchów litości i współczucia, raczej powinno się unikać niedojrzałych osób o niskim poczuciu wartości. Piszę "raczej", bo tu też nie ma pewności.
finko opatrujesz rany sama czy tez mąz pomaga Ci przy zmianie opatrunków??bo to tez istotne..
mój mąz nawet nie podaje mi wcika by ciut przestalo krwawić,mało tego jak widze każdego dnia wręcz te rany sa głębsze i mocniej krwawią..choćby dzis...jak wiecie w czwartek mieliśmy sprawę alimentacyjną...do sprawy tatuś i owszem zadzwonił ,spytał o chłopców..od czwartku milczy.już nawet nie wspomina że chciał by się spotkać z chłopcami..(wcześniej przewidywałam tę opcję-znów miałam rację)
czasem nie chcę miec racji...
CD odnośnie kury domowej...
Ja od 14 lat prowadziłam tylko dom(bliźniaki w tym jedno chore)Z powodu chorby synka dostaję rózne świadczenia pienięzne,mój mąz czaem nie pracował po pól roku.dziś ma 38 lat,jak ostatnio podliczyłam 7 lat przepracowanych !!Ja dwoiłam się i troiłam by w domu było wszystko..............a teraz po latach usłyszałam,że mąz sracil dla mnie szacunek bo............NIE PRACUJĘ !!!!
Ilonko teraz już pomaga ale przez zbyt długi czas zostawił mnie leżącą i tylko się przyglądał...
wtedy zobaczyłam go z innej, nieznanej strony
dlatego tak trudno mi uwierzyć że robi to teraz z miłości i że tak już zostanie,
nie chcę jego litości, poczucia obowiązku
niekiedy mówię mu że sama dam sobie radę wbrew sobie samej, chcę aby był blisko ale puszczam jego wyciągnietą rekę czekając czy skorzysta z mozliwości odejścia, nie rzucam się łapczywie na każdy jego czuły odruch ale wręcz robię krok do tyłu aby podążał za mną, jeśli ma miłość o którą walczę to wytrzyma,
żeby nie było tak smutno wrzucę coś z innego forum dla wszystkich dziewczyn do pośmiania a dla forumowych panów do przemyslenia
ZAPROSZENIE NA WARSZTATY DLA MĘŻCZYZN
Kurs jest dwudniowy i obejmuje następujące zagadnienia:
DZIEŃ PIERWSZY
1. JAK WYKONAĆ KOSTKI LODU?
Instrukcja krok po kroku wraz z prezentacją.
2. PAPIER TOALETOWY - CZY WYRASTA NA UCHWYTACH?
Dyskusja.
3. RÓŻNICE POMIĘDZY KOSZEM NA PRANIE A PODŁOGĄ.
Ćwiczenia praktyczne z pomocą zdjęć i wykresów.
4. NACZYNIA I SZTUĆCE: CZY LEWITUJĄ, SAMODZIELNIE KIERUJĄC SIĘ DOZMYWARKI ALBO ZLEWU?
Debata panelowa z udziałem ekspertów.
5. PILOT DO TELEWIZORA - UTRATA PILOTA
Linia pomocy i grupy wsparcia.
6. NAUKA ODNAJDYWANIA RZECZY
Otwarte forum tematyczne - Strategia szukania we właściwychmiejscach a przewracanie domu do góry nogami w takt rytmicznego pokrzykiwania.
7. ZAPAMIĘTYWANIE WAŻNYCH DAT I POWIADAMIANIE W WYPADKU SPÓŹNIENIA
Pamiętaj o zabraniu własnego kalendarza lub telefonu komórkowego.
DZIEŃ DRUGI
1. PUSTE KARTONY I BUTELKI - LODÓWKA CZY KOSZ?
Dyskusja w grupach i ćwiczenia praktyczne.
2. ZDROWIE - PRZYNOSZENIE JEJ KWIATÓW NIE JEST GROŹNE DLA ZDROWIA.
Prezentacja PowerPoint.
3. PRAWDZIWI MĘŻCZYŹNI PYTAJĄ O KIERUNEK, KIEDY SIĘ ZGUBIĄ.
Wspomnienia tych, którzy przeżyli
4. CZY MOŻNA SIEDZIEĆ CICHO, GDY ONA PROWADZI.
Gra na symulatorze.
5. DOROSŁE ŻYCIE - PODSTAWOWE RÓŻNICE POMIĘDZY TWOJĄ MATKĄ ATWOJĄ PARTNERKĄ.
Ćwiczenia praktyczne i odgrywanie ról.
6. JAK BYĆ IDEALNYM PARTNEREM NA ZAKUPACH.
Ćwiczenia relaksacyjne, medytacja i techniki oddechowe.
7. TECHNIKI PRZEŻYCIA - JAK ŻYĆ, BĘDĄC CAŁY CZAS W BŁĘDZIE.
Dostępni indywidualni psychoterapeuci.
Edytowane przez finka dnia 06.07.2008 01:50:23
niekontrolowane emocje zawsze robią z człowieka idiotę więc nie trać okazji aby milczeć.
Ilonko, tak powiedział czy to na podstawie moich słów? Bo jeśli to drugie, to nie o to mi chodziło. Być może ja nie potrafię dobrze wyjaśniać przy pomocy słów pisanych, wolę kontakt bezpośredni bo wtedy widzę rozmówcę i widzę, jak on rozumie to, co próbuję przekazać.
To nie jest celowe, świadome "tracenie szacunku". Szukam przykładu z "kobiecego świata". To tak, jakbyś miała dwie przyjaciółki. Pierwsza zawsze jest dla Ciebie, kiedy tylko potrzebujesz. Chcesz iść do sklepu, ona zawsze jest żeby Ci towarzyszyć. Pytasz się czy w danym ciuchu jest Ci dobrze, zawsze przytaknie. Masz złą fryzurę, nie jesteś zadowolona, ona powie że jest cudowna.
I drugą, z którą trzeba umawiać się do sklepu wcześniej, bo ona też ma swoje własne zajęcia. Czasem z nią trzeba iść do sklepu jak zadzwoni, bo inaczej ... koniec z przyjaźnią. Ciuch doradzi lub odradzi. Z fryzurą, powie że mogłoby być lepiej i da Ci namiar na swojego fryzjera.
Chcę powiedzieć, że nastawianie się 100% na drugą osobę nie jest najlepsze. I nie zostanie docenione. Z tego przykładu wyżej znacznie bardziej cenna jest ta druga. Owszem, ta pierwsza przydaje się czasem "na złe dni", ale ... tylko czasem.
Więc wracając do żony i męża, fajnie, że żona wspiera. I czasem potrzeba wsparcia. A czasem nie. I wtedy cenniejsza jest przyjaciółka nr 2.
Witam wróciło radyjo!!!!!!!!!
Dziewczyny to że kobieta zostaje kurą domowa nie zawsze tego chce ona by chciała iśc do pracy ale jak właśni Finka napisała (niebędę się powtarzac )że nie zawsze może realizowac się zawdowo to nie znaczy że jest gorsza od tych co pracują Kobieta ma zawsze obowiązek bo dziecko bo coś tam .
Bob one racuja dużo ciężej muszą wykonywac te same czynności przez ileś tam lat w zależności od sytuacji i zaoszczędzają kupę kasy swego partnera bo nie zatrudniają niani i sprzątaczki ,i gotuja zdrowe obiadki-wiesz jak tyum sposobem można zaoszczędzic budżet domowy a przede wszystkim wychowują dzieci na chlubę rodziców bo mają na to czas i energę .
kobiety pracujace spotykają się z ludzmi i ich psychika jest zupełnie inna ale jak sam zauważyłeś to one się liczą bo przynoszą realne pieniądze.
kura domowa no cóż to taka myszka której po prpstu nie widac nie ma czym sie pochwalic i jest niewartościową kobietą
Skoro jesteś taki Fachman w tej dziedzinie to powiec dlaczego mężczyżni nie biorą tego pod uwagę?
Czołem Gruszo.
Po pierwsze, kobieta jako istota obdarzona wolną wolą, nie ma obowiązków. Oprócz obowiązku podatkowego na rzecz państwa, ale nie o tym mowa. To, że ktoś wkłada kobiecie (lub mężczyźnie) do głowy obowiązek, nie znaczy, że tak faktycznie jest. Dziecka nie postrzegam jako obowiązek.
Po drugie, nie pisałem o realnej ocenie działań domowych kobiety. Pisałem o męskim odbiorze tych działań.
Po trzecie, kobiety pracujące liczą się bardziej nie dlatego, że przynoszą pieniądze. Chodzi o to, że one są niezależne. I z punktu widzenia mężczyzny nie są do końca "zdobyte". Bo facet zdobytą kobietę zaciąga do jaskini, tam instaluje i po pewnym czasie wychodzi po następną. A takiej niezależnej nie można po prostu zainstalować, bo ona ma własną jaskinię. Więc z nią sie gra trochę jak z drugim facetem, a nie tylko z kobietą do zainstalowania.
A mężczyźni nie biorą tego pod uwagę, bo uwaga mężczyzn jest zwykle ukierunkowana na cele (i to cele materialne). A jaki cel widać w "kurze domowej"? Nie zarabia, nie tworzy budżetu, to po co z nią uzgadniać cele, jeśli nie ma na nie wpływu? Więc jej się oznajmia: postanowiłem to, kupujemy tamto itp.
Gruszo, w skrócie dużym, mężczyźni nie biorą tego pod uwagę, bo myślą inaczej od kobiet. Jeśli kobieta chce być "widziana" poważnie przez faceta, to powinna trochę zachowywać się jak facet. Przede wszystkim powinna być niezależna, finansowo też. Facet źle postrzega drugiego faceta, który nie potrafi na siebie zarobić i jest na czyimś utrzymaniu. W świecie mamy równouprawnienie płci, facet już dawno przestał widzieć kobietę inaczej, tak jak jeszcze 200 lat wcześniej, gdzie "kobieta" nie tylko oznaczało inną płeć, ale wręcz "inny twór", kaleki w stosunku do mężczyzny (za którego należało decydować, bo sam nie potrafił), więc jakby świat wtedy inaczej widział kobietę, jej rola była w domu i nikt nie wyobrażał sobie, że może być inaczej.
Teraz często mężczyzna pracuje z kobietami, często są jego przełożonymi. To jak ten mężczyzna z jednej strony stykający się z kobietami będącymi jego partnerkami w pracy, które postrzega w sumie podobnie jak facetów (razem z nimi pracuje, tworzą wspólną team, są agresywne, konkurencyjne w stosunku do niego, awansują), ma potem wrócić do domu i przewartościować myślenie na 200 lat wstecz? Nie da rady.
Po pierwsze, kobieta jako istota obdarzona wolną wolą, nie ma obowiązków.
to bardzo nowatorskie
że ja też Cię nie poznałam jakieś 15 lat temu
Dziecka nie postrzegam jako obowiązek.
drogi Bobie tym naraziłeś się rzeszy matek i już słyszę jak ostrzą na Ciebie oręż więc ja Ci odpuszczę bo zauważyłam że patrzysz naprawdę z pozycji 101 % faceta i pewne sprawy są dla Ciebie matrixem ale to nie Twoja wina tylko płci a tej sie nie wybiera
Bo facet zdobytą kobietę zaciąga do jaskini, tam instaluje i po pewnym czasie wychodzi po następną.
to potwierdza moją poprzednią wypowiedz ale zmieniam 101 na 1000 % Twojego testosteronu
i wciąż jesteśmy w epoce kamienia łupanego
A jaki cel widać w "kurze domowej"? Nie zarabia, nie tworzy budżetu, to po co z nią uzgadniać cele, jeśli nie ma na nie wpływu? Więc jej się oznajmia: postanowiłem to, kupujemy tamto itp.
j/w
Jeśli kobieta chce być "widziana" poważnie przez faceta, to powinna trochę zachowywać się jak facet.Przede wszystkim powinna być niezależna, finansowo też.
dotychczas myślałam że faceci raczej boją się takich niezależnych i silnych kobiet,
podziwiają je z daleka a rodziny wolą tworzyć z tymi uległymi i kruchymi,
przyjmuję tylko tą niezależność finansową,
tak ogólnie wyłapałam sens Twojej wypowiedzi, kobieta ma nie dać się stłamsić i zdominować przez mężczyznę, powinna dla własnego bezpieczeństwa robić wrażenie na facecie nie tylko urokiem osobistym ale pokazać mu że to co robi w życiu jest równie cenne jak to co on robi mysląc jego kategoriami a ja oprócz kilku szczegółów mówię na to NIE
bo to wciąż bedzie moje dopasowywanie się do męskiego świata aby ZADOWoLIĆ mężczyznę,
zatracenie swojej kobiecości, ewolucja mojej płci aby przetrwać u boku mężczyzny i wmawiać sobie że to mi zagwarantuje szczęście
jesli będę pracować to dlatego że chcę a nie żeby mu zaimponować, nie po to aby stwierdził że w sumie fajny ze mnie kumpel i całkiem zaradny facet brrr...oj! babka, bo się pogubiłam w tych płciach a są tylko dwie(uf na szczęście)
świat opanowany przez mężczyzn i kobiety zmieniające się w facetów to byłby dobry temat na thiller science fiction
jeden wniosek wyciągnę z tego wszystkiego dla siebie:
jesli coś zmienię w swojej kobieceści, w mysleniu(a już dużo się zmienia)
to nie dla mężczyzny i jego zadowolenia ze mnie tylko jesli będę się z tym dobrze czuła dla siebie samej.
Wiem że Ty Bob nie napisałeś o konieczności zmiany myslenia kobiety tylko w celu usatysfakcjonowania mężczyzny ale tak troche przewijała sie taka mysl w Twoim tonie wypowiedzi co z pewnością sprostujesz liczę na to
Edytowane przez finka dnia 06.07.2008 09:18:33
niekontrolowane emocje zawsze robią z człowieka idiotę więc nie trać okazji aby milczeć.
anirolak napisał/a:
nic nie będę robić pod niego...mam dość....mam swoje plany i będę je realizować....jak mu się nie podoba to droga otwarta....uczę się od największego mistrza: od niego samego....zresztą tyle razy już od niego słyszałam, że on mnie nie zatrzymuje....
to najbardziej dwulicowy człowiek jakiego znam.....już brk mi słów
jutro kończę 27 lat i obojętnie czy z nim czy nie mam zamiar się dobrze bawić....jedno mamy życie.....i naprawdę szkoda go na tego typu przepychanki....
a i jeszcze jedno było fajne: mój mąź stwierdził, że ja w głębi duszy wiem, że on mnie nie zdradził.....bo ciągle tu jestem....że gdybym była pewna to to byłby koniec a tak walczę......naprawdę zabawne.....
w takich sytuacjach myślę, że życie bez ślubu jest lepsze....mówimy sobie do widzenia i sprawa załatwiona....a tak to człwoeik ma skrupuły.....
dopisane: kurcze a mimo wszystko ciągle myślę o tym czy do niej nie pojechał...i męczy mnie to.....szlak by to trafił.....jaka ja jestem głupia....
popadam ze skrajności w skrajność.........
witam przeczytałam cały wątek z zapartym tchem, ale to co powyżej przytoczyłam chciałabym skomentować:
anirolak jak czytam Twoje posty, zastanawia mnie jedno czy Ty i Twoja polówka, macie ze sobą jakiś wspólny język czy w ogóle rozmawiacie ze sobą??? Strasznie emocjonalnie domyślasz się co on myśli, a jak mówi coś po prostu okazuje się, że i tak się domyślasz, wiem, ze zostanę skrytykowana ale moim zdaniem to chyba powinniście nauczyć się ze sobą rozmawiać, przekazywać mową dokładnie to co chcecie i co myślicie...Być może to, że Ciebie nie zatrzymuje oznacza, że chciałby żebyś nieczuła się ograniczona, i zamknięta w jakiś dziwnych sztucznych ramach...życie bez ślubu niczym się nie różni w praktyce od tego ze ślubem, bo po pierwsze jak kogoś kochasz to kochasz czy w takim czy innym związku i tak na prawdę to nic się nie zmienia, bo w jednym i drugim powinny obowiązywać takie same zasady moralne i partnerskie, i z jednego i drugiego może w efekcie być wielkie nic, no może konkubinat jest trochę tańszy ale nie o takich różnicach mamy rozprawiać...tylko o skrupułach jak kochasz i wiesz, ze on kocha to skrupuły chyba zupełnie nie pasują....
Ok a teraz chciałabym jeszcze poprosić o rozwinięcie tematu : żona wspiera męża, partnerka wspiera partnera czy możecie w jakiś fajny że tak powiem czytelny sposób powiedzieć mi na czym polega to wspieranie, bo wiecie wiem że mam w tym problemy...czasem moja niedoskonałość w tym temacie przyprawia mojego partnera o smutne oczy i nie tylko a ja jakoś nie mogę rozkminić o co biega....
A co do Kury domowej to moim zdaniem wszystko zależny od kobiety, są takie co zrobią z siebie kwokę a są takie które mimo siedzenia w domu i że tak powiem, zależności pozornej od partnera nadal pozostają niezależne....i nie wszystko moim zdaniem w tych uzależnieniach oceniane jest przez pryzmat pieniędzy
Pozdrawiam serdecznie
Bob do wypowiedzi Finki dodała bym tylko od siebie dlaczego kobieta ma się właśnie starac zmieniac tok swojego myślenia dostosowywac się a mężczyzna nie?
My widzimy ,szukamy i starmy sie zrozumiec was żeby dotrzec do sodna błędu który rozwala nasz związek jesteśmy gotowe zmienic swoje życie i swoje myślenie by ratowac związek ,rodzinę ,znaleśc sposób na udany związek a wy poprostu nawet nie podejmujecie wyzwania by cokolwiek zmienic Tylko z wygodnictwa uciekacie do innej .
Przeciesz ( tak jak w moim przypadku )po etapie kury domowej założyłam firmę stałam się niezależna finansowo (wyszłam z jaskini)i nie uważam etapu kury domowej za stracone lata wychowałam dzieci nie z obowiązku tylko z miłości do nich i jestem z nich dumna.
Dlaczego mężczyzna nie docenia tego nie prubuje zrozumiec tylko zdradza bo jego żona popadła w rutynę przeciesz to był okres przejściowy?
Podejrzewam że większośc kobiet się ze mną zgodzi że w więszości przypadków gdyby właśnie mężczyżni więcej doceniali swoje partnerki to one mogłyby góry przenosic -każdy dąży do miłości ,by byc kochanym i potrzebnym
I wiesz co proszę nie pisz o niskiej wartości jakiegoś drugiego człowieka bo to mnie bardzo drażni i wtedy ujawnia się moja agresja.
Każdy Głupi Ma Swój Rozum.
A niska wartośc doprowadza do kompleksów które chcemy wyeliminowac by stanąc na nogi
tak ogólnie wyłapałam sens Twojej wypowiedzi, kobieta ma nie dać się stłamsić i zdominować przez mężczyznę, powinna dla własnego bezpieczeństwa robić wrażenie na facecie nie tylko urokiem osobistym ale pokazać mu że to co robi w życiu jest równie cenne jak to co on robi mysląc jego kategoriami a ja oprócz kilku szczegółów mówię na to NIE
bo to wciąż bedzie moje dopasowywanie się do męskiego świata aby ZADOWoLIĆ mężczyznę,
zatracenie swojej kobiecości, ewolucja mojej płci aby przetrwać u boku mężczyzny i wmawiać sobie że to mi zagwarantuje szczęście
Finko, w tym masz sporo racji i świetnie to ujęłaś.
Napiszę tak, jak znam kilka kobiet, który przeszły pewną ewolucję, to stanowisko przez nie głoszone, co jest istotą kobiecości, było przywiązane do ich aktualnej filozofii. Czyli jakby przestawienie się trochę na "męski świat" dało efekt, że kobieta mówi, że poczuła się bardziej kobieca niż wcześniej. A jak była w "tradycyjnym widzeniu" kobiety wcześniej, to uważała, że to to jest emanacja kobiecości.
To chyba jest tak, że ciężko mieć stosunek do czegoś, w czym się nie było.
I jedynie zasugeruję, że może nie traci się, ale coś się zyskuje. Może jakieś dziewczyny, które zaczęły grać trochę bardziej "po męsku" powinny się wypowiedzieć.
Teraz kilka sprostowań:
Cytat
Dziecka nie postrzegam jako obowiązek.
drogi Bobie tym naraziłeś się rzeszy matek i już słyszę jak ostrzą na Ciebie oręż więc ja Ci odpuszczę bo zauważyłam że patrzysz naprawdę z pozycji 101 % faceta i pewne sprawy są dla Ciebie matrixem ale to nie Twoja wina tylko płci a tej sie nie wybiera
Finko, to jest sposób definicji świata. Ja rozróżniam wybór pochodzący z woli wraz z konsekwencjami od obowiązku. Obowiązek jest podatkowy, bo ja go nie wybieram. Dziecko na świat powołuję bardziej lub mniej świadomie, ale jest to efekt mojej woli, czyli wyboru. Rozumiesz? To inna szuflada w mózgu.
To tak samo z kobietą, z którą jestem. To moja wola, nie obowiązek. To nie jest "nie chcę ale muszę". To jest "chcę".
Wola to nie jest chwilowe chcenie. Chwilowe chcenie to chęć.
Jeszcze jedno, ja nie przekazywałem swoich opinii lub swojego widzenia (w punktach o jaskini czy widzeniu "kury domowej", ale starałem się wczuć w zwykłego faceta, zabierając sobie na ten czas moje widzenie świata i zastanawiając się, jakbym się pokierował, jakbym to widział na zasadzie jakby działania odruchowego. To taka szczególna teoria. Zresztą tak staram się tutaj na forum robić z wieloma rzeczami, staram się szukać w sobie bardziej prymitywnego faceta i zastanawiać się, jak on by działał.
Co do moich własnych przekonań, to niestety, ja nie pozwoliłbym się mojej kobiecie stać kurą domową. Dlatego że osobiście uważam, że wtedy kobieta nie byłaby dla mnie partnerem, ale sługą. I ja bym tego nie cenił szczególnie. Bo chcę mieć obok kogoś, kto będzie w stanie iść obok mnie, a nie za mną. Bo potrzebuję kogoś, kto razem ze mną będzie podejmować decyzje, pokaże swój punkt widzenia, pokaże mi, gdzie się mylę, da lepszy pomysł. Czyli musi mieć szersze poglądy, trochę znać świat taki, jakim jest. A mam wrażenie, że zamykając go w domu, odcinam go od tego realnego świata. A wydaje mi się, że w bieżącym świecie nie ma już takiej przyczyny, żeby to robić kobiecie.
Berta pisała o zaoszczędzonych pieniądzach w ten sposób. Berto, ja walę pieniądze, wolę zapłacić i mieć obok Kobietę. Kobietę, przyjaciela, towarzysza. Kobietę, która mnie rozumie (na tyle na ile się da). Bo to powoduje, że nie czuję się sam w psychice. Że tam w środku nie mam pustki. A z drugiej strony mam tylko jakieś pieniądze.
Cytat
dotychczas myślałam że faceci raczej boją się takich niezależnych i silnych kobiet,
podziwiają je z daleka a rodziny wolą tworzyć z tymi uległymi i kruchymi,
Finko, napisałaś coś, co jest prawdą, ale powinnaś to przemyśleć, bo to jest właśnie to, o co chodzi.
Dlaczego faceci boją się niezależnych, silnych kobiet?
Dlaczego po latach to z takimi często dochodzi do zdrady? Czy oni wtedy szukają takich kobiet? Dlaczego przestali się ich bać?
Dlaczego w takich momentach już im nie wystarczy ta "krucha i uległa"? I dlaczego ona była całkiem wystarczająca na początku?
Wskażę kierunek odpowiedzi, to co pisałem w którymś poście, taka utopia, że kobieta powinna ewoluować w ślad za potrzebami mężczyzny, który dorasta.
Bob przyznaję że podziwiam Twoją obecność na tym forum, niejako wziąłeś sobie na barki obronę i wytłumaczenie zachowań płci jakiej przedstawicielem jesteś i robisz to świetnie ALE...
myślę że gdyby to mężczyzna zadał sobie trud przestawienia się na kobiecy świat było by może o wiele prościej i sprawiedliwiej,
nawet ta nasza dyskusja jasno pokazuje różnicę w podejściu i zrozumieniu przez nas tych samych kwestii,
pozostańmy przy swojej płci w zachowaniach i mysleniu, tak będzie chyba zdrowiej
tylko próbujmy z większą uwagą wsłuchać się w drugiego człowieka abyśmy my też byli zrozumiani właściwie.
a propo tego co napisałeś:
(..) kobieta powinna ewoluować w ślad za potrzebami mężczyzny, który dorasta.
mężczyzna mógłby czasem postarać się iść za potrzebami kobiety, która go kocha
Edytowane przez finka dnia 06.07.2008 14:57:23
niekontrolowane emocje zawsze robią z człowieka idiotę więc nie trać okazji aby milczeć.
Finka masz rację Bob jest mężczyzną i bardzo pomaga na tym Forum chociaż nie zawsze się z nim zgadzamy trzeba przyznac że tylko on stawia czoło takim sfrustrowanym,agresywnym babom jak my i chce to Forum puścic w dobrym kierunku.
Nasze poglądy to czasem ogień i woda mimo wszystko szacuneczek!
A ja tak z innej beczki, powiedzcie mi jak ja mam teraz postępować z męzam jak wróci do domu i chcemy budowac to wszystko od nowa?
Pomózcie mi bo tak naprawde nie mam zielonego pojęcia, jak Wy to przetrwałyście, jak rozmawiacie i wogóle?