Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Monko, przeczytałem, bardzo prawdziwy list, piękny i smutny.
To dobry facet, widzę, że kieruje się bardzo rozumem, nie emocjami, z dużym poczuciem odpowiedzialności. Faktycznie, problemem jest to, że coś się skończyło. Ty znów się w nim zakochałaś, co on zrobi ... czas pokaże.
Szkoda że ludzie muszą uczyć się związków dopiero będąc w nich
Monko, nie jesteś potworem, wiele rzeczy robiłaś, bo tak Ci się wydawało. Skąd miałaś wiedzieć, że robisz źle? Gdzie w tym jest Twoja wina? Czy kiedykolwiek wybrałaś świadomie?
Bob, on pod pewnymi względami jest dobry, a pod innymi - kawał drania. Zakochał się w niej - OK. PO co w takim razie cały czas mnie zwodzi - decyduje się na dziecko, wysyła smsy że kocha i tęskni (tak, również z tego szkolenia na którym jest Z NIĄ...). Czyli co, można kochac, dbac o kogoś tak jak on dba o mnie i krzywdzic go jednocześnie - tak zupełnie świadomie? ONa jest dla niego kobietą a ja przyjaciółką i wielbioną z daleka matką-Polką??? Pewnie gdybym takie podejście była w stanie zaakceptowac, nie byłoby żadnego problemu. Bo tak szczerze, to poza tym że zdradza i poza kłamstwami związanymi ze zdradą (w innych kwestiach jest brutalnie nawet szczery) nie mam się do czego przyczepic...
Monko, facet w przeciwieństwie do kobiety ma małą ilość połączeń pomiędzy półkulami w mózgu, co się sprowadza do tego, że bardzo łatwo oddziela myślenie emocjonalne od racjonalnego. Po prostu raz myśli tak, a raz tak. Kobieta myśli naraz obiema półkulami, racjonalizm zlewa się z emocjami.
W efekcie on może spokojnie myśleć jedno, kiedy myśli racjonalnie - wtedy jest odpowiedzialny, dbający. Natomiast kiedy jest z nią, a ona wytwarza w nim skojarzenia emocjonalne, to myśli drugą półkulą.
Monko, jak rozstałem się z moją ex, zauważyłem, że jak się z nią spotykam, to pojawiają mi się emocje i zaczynam inaczej myśleć, niż jak jestem z daleka od niej. Ponieważ nie podobał mi się taki wpływ emocji skojarzeniowych na mnie zrobiłem podstawową rzecz - zerwałem z nią wszelki kontakt. I problem się skończył.
Chcę powiedzieć, że tak długo, jak Twój mąż, będzie się z nią widywał, to będzie problem. Bo emocje są pochodną myśli. A jak ją będzie spotykał, to tak czy siak, pomyśli kogo widzi. A wtedy przypomną się emocje. I w łeb weźmie całe racjonalne myślenie.
Może pogadaj z nim o tym, zapytaj, czy tak właśnie jest. Jeśli tak, może niech pomyśli o takim ułożeniu pracy, żeby się z nią nie spotykać?
A z tą odmiennością mózgu kobiety i mężczyzny i rozdzielaniem myślenia emocjonalngo od racjonalnego to jakaś potwierdzona przez naukowców koncepcja? Jeśli tak, to podaj źródło - chętnie bym poczytała i może w końcu coś zrozumiała.
Ja wiem, że dopóki jest jakikolwiek kontakt czy możliwosc zobaczenia to będzie problem. Ona mieszka na drugim końcu Polski, z mężem, więc spotykanie wchodzi w grę na ewentualnych szkoleniach (ze 3 razy w roku?). Akurat ich praca to wąska działka, kilkadziesiąt osób w całej Polsce, wspólne szkolenia są nieuniknione, tj. oczywiscie można odmowic raz czy dwa - pod jakimś pretekstem, ale jeśli będzie kolejne szkolenie na które trzeba pojechac, to szansa że ona tam będzie jest jakieś 95%... On na razie mówi że nie będzie jeździł, podobno też tak powiedział swojej przełożonej, bo jak się wszystko wydało ostatnio to chciał rzucac pracę...ale nie mogę miec złudzeń, że to da się długo tak ułożyc. To że jest to taka wąska działka właściwie też sprawia że nawet zmiana pracy nie wyeliminuje możliwości spotkania się na jakimś szkoleniu, konferencji itp. Poza tym, sam kiedyś pisałeś o wierności z wyboru a nie z konieczności - i jak tu pogodzic tą koncepcję z zakazem jakichkolwiek wyjazdów?
Niestety po rozmowie z tą kobietą wiem, że ona będzie czekac (o ile oczywiście nie uda się jej ułożyc z własnym mężem - w co wątpię lub nie zakocha się w kimś innym), tj. na kolejnym wyjeździe bez większych oporów i hamulców znów zgodzi się na wszystko. nawet jeśli będzie miała świadomośc, że on potem wróci do żony i dziecka i nawet jeśli - jak sama przyznała - wie, że on swojego życia nie zamierza dla niej zmieniac. Wymyśliła sobie chyba, że skoro on nie jest w stanie się zdecydowac a ona nie potrafi go zmusic, to trzeba poczekac aż ja się tym wszystkim zmęczę. I pewnie następnym razem to nastąpi :-(
Witam wszystkich.Ja tez zostalam zdradzona i to wielokrotnie przez gnoja i swinie bo tylko tak mozna nazwac takiego czlowieka.Zostalam z dzieckiem malenkim i z problemami,nie moge pozbierac mysli...wymazac z pamieci te koszmarne miesiące.A on niczym sie nie przejmuje,jezdzi po kraju i sie zabawia:
zulaal jakie to naturalne dla tych ludzi.Niech się bawi dopóki może bo potem przyjdzie czas na refleksje i płacz.A my?A my nawet nie podejrzewamy ile jest w nas siły.Problemy dnia codziennego motywują nas do walki o siebie o jutro.Im więcej walczę tym jestem silniejsza.I każda wygrana daje wiarę w siebie .I oto zaczynam mysleć że jestem kimś że jestem wielka bo dałam radę przejść to wszystko że podniosłam się.Po tylu miesiącach płaczu beznadziejnosci tęsknoty i bólu odzyskałam wiarę w siebie.Już nie jestem takie NIC już n8ie jestem jego ofiarą.To w2szystko czas to też ogromna walka.Ale warto walczyć by zacząć widzieć siebie swoimi oczami.Zmieni się to wszystko tylko nie poddawaj się bo każdy przeżyty dzień to mniej bólu mniej tęsknoty mniej płaczu.POzdrawiam
Witam.
Dawno nie było mnie na forum. Jeszcze wleką się moje sprawy z NIKIM. Dlaczego tak go nazywam, bo po przeczytaniu waszych postów to niech się cieszy, że tylko tak delikatnie. Obwiniał mnie za nasz związek który sie psół, a tak naprawdę to jak zwykle inna kobieta. Fascynacja babsztylem z kasą która mu dała na samochód. Jak był to chwalił się, ( kupił sobie mertcedesa190) że nie ma kierownika bez celownika. Teraz się z tego śmieję. Kobieta ma 40 lat On 47, a ja 41. teraz go nie ma wyprowadził się. A i dobrze, niech żałuje co stracił. Kiedyś chwalił sie przed znajomymi moimi osiągnięciam, a ostatnio jak był do kumpli mówił że ta pinda jest wykształcona, inteligentna, obraca się w towarzystwie takim w którym ja nigdy nie będę. A ja owszem posprzatałam, ugotowałam i nic więcej, ze przy mnie nie czuł się mężczyzną, ze nie był kochany, a ona pokazała mu ze jeszcze może coś osiągnąć i być kimś. Wyprowadził się, ale czy u niej mieszka to nie wiem, nie obchodzi mnie to. Walczyć o niego? NIE. Nie docenił tego co ma. Prawdą jest że kobieta musi mieć szacunek do siebie, nie błagać aby został nie prosić bo i tak nie zauważy tego. U mnie też nie widział tylko kolejne oskarżenia i pomówienia. Tacy faceci co im się nie chciało pracować zawodowo, co nie pomagali w domu tylko wymagali i jak to napisano na forum a potem jeszcze byli zdziwieni że kobieta zmęczona chce iść tylko spać. Dodam tak dla informacji Boba, ze pracowałam zawodowo, studiowałam i obowiązki w domu. I tak skwitował mnie że byłam gosposią. A wicie co ja na to mam go w du....., ja wiem , ze jestem warościowa kobietą.
Zasługuję na wszystko co najlepsze
Tak i każdy który kocha zasluguje . A frajerzy którzy po 21 latach twierdzą, ze nie czują sie kochani to są ludzie o niskiej samoocenie i niskim poczuciu wartości. Dowarościowują się czyimiś osiągnięciami. A to jeszcze nie wszystko. Ten gość z którym byłam chwalił sie nawet swoim dzieciom i rodzicoom ile to kurwisz..... Marzenka ma pieniędzy i jaki piękny domek. Dziś to padam ze śmiechu, choć to od odkrycia jego warjacjii minęły zaledwie 3 miesiące. Dziś widzę dopiero teraz jakim był człowiekiem. Lekkoduchem dla którego liczyła się tylko własna dup... synowie się od niego odwrócili, ojciec, matka jego tez nie popiera tego co robi. Żyłam z męską dziwką. dał sie przekupić, nawet jak wyjeżdżał od rodziców rzekomo do sopotu to jechał bez pieniędzy . Teściowa mówiła że ma szkolenia i bedzie zajmował się kredytami i chyba nieruchomościami. Tak naprawdę to mnie nie interesuje, ale poruszam te sprawy bo wskazuje na to, ze panienka go sponsoruje. hahahahahaha, żenujące. Chce rozwodu. Dostanie, ale nie na jego warunkach. O nie. Bedzie z orzekaniem o winie. a czy chcę by wrócił ???? Po co, aby za parę lat powiedział, że go nie kochałam i wszystkie teksty jak zdradzają najbliższi czy to kobiety czy mężczyźni. Na pewno chciałbym aby przeszdł przez to co ja przeszłam, aby poczuł to na własnej skórze. Nie nie życze mu źle, ale po dupie od zycia powinien dostać. Tym bardziej, ze sama jego matka mówi, ze jeszcze nie dostał pierwszej wypłaty a już dzieli skórę na niedźwiedziu, a na dodatek juz opowieda jaką on karierę nie zrobi. Nic nie zrozumiał ze swojego postępowania. On był cały czas taki. Jeszcze wróbel na dachu a on już nim rozporzadza.
A ja ja chcę zacząć od nowa, ale bez niego. Nie będę miała już zaufania do takiego mężczyzny, który synom mówi, ze wasza matka nigdy nie będzie taka jak marzenka, ze jej wiele lat brakuje aby taka kobietą byc.. Mam swoją godność i honor. Znajomi stukają się w głowę na to jak postapił. Nie wspominając, że został dziadkiem.
ZACZYNAM OD NOWA sama bez niego . Muszę się nauczyć żyć choć na razie w samotności, choć nie sama bo są synowie i synowa i wnuczka.
W każdym z nas jest ukryte piękno którego inni nie potrafili docenić, polecieli za motylkiem który zwinnie unosi się na wietrze,który ja mocniej dmuchnie to opadną skrzydełak motylkowi , co zapomnieli, ze motyl żyje dwa tygodnie, a my jestesmy wiecznością.
Kocham życie, kocham swoich synów, wnuczkę i siebiesamą też i dlatego życie po 40 jest piękne bo wreszcie zajmę się sobą i swoim życiem tak jak sama chcę i najważniesze to ..." I wtedy zrozumiałam, ze wszelka zmiana mozliwa jest tylko we mnie. tylko na to co dzieje sie w nas i z nami mamy jako taki wpływ. to co jest obok płynie jak rzeka... oraz Więc pomimo odruchów litości i współczucia, raczej powinno się unikać niedojrzałych osób o niskim poczuciu wartości , a co najważniejsze pstrykam sobie pilotem(wreszcie mam wyłączność na niego)- he he
Witam jestem tu nowa ,do dzisiaj tylko czytałam ale w końcu sie przemogłam i pisze.Mam partnera nie mamy ślubu jestesmy razem 12 lat mamy dwoje dzieci 11 lat i 5.Niby sielanka aniestety tak nie jest.od jakiegoś czasu moj partner jest oschły,czasem wrecz agresywny,zdradza mnie psychicznie a może i fizycznie tego nie wiem.On zneca się psychicznie na mnie i na naszej starszej córce która ma kłopoty z nauka-dyslekasja nadpobudliwaość.Pracuje zawodowo więc mam mało czasu ,wiodomo dom dzieci.Zawsze dbałam o niego potem o dzieci,ciepłe smaczne obiady podane pod nos,wieczorem kolacje przy swiecach wymyslne potrawy aby miał jak najlepiej,itd.Jeśli chodzi i sprawy intymne to na poczatku było ok ale trwało to tylko moze dwa lata.Potaem rutyna ja niestety nie należe do filigranowych babek ,dzieci ,stres zrobiły swoje,Jestem puszysta ,ostatnio mi powiedziła że nie bedzie sie kochać ze mną dopuki nie schudne bo on nie bedzie się meczył .Innym kobietom prawi komplementy ale tym tez ktore śa takie jak ja nie chude,krzyczy na mnie że np nie zabrałam szklanki z pokoju jak juz wypił.Przeprasam może pisze chaotycznie ,to wynik zdnerwowania pozdrawiam
Witam Cię Aga, widać że Twój facet przywykł do tego że jest na 1 miejscu, przed dziećmi a gdzie jestes Ty kochana?...pewnie na samym końcu..
tak jak piszesz zawsze o niego dbałaś, stworzyłaś mu pielesze, pewnie bez większych wymagań wobec niego? (zgaduję)
przykład tego że on chce abyś Ty odnosiła jego szklankę pokazuje jak on Cię traktuje...jak służącą.
Po drugie, jego wymóg odn. tego byś schudła aby "przemógł" się do zbliżenia...uwłaczajce,
on Cię zna i wie jak podejść, wie że nic nie zrobisz, nawyżej sobie popłaczesz i będziesz się bardziej starać(tak?)
to ten typ: wyhodowanego na własnej piersi gnębiciela rodziny, wiecznie niezadowolonego, z wysokimi wymaganiami ale tylko wobec innych, który nic z siebie nie daje a tylko korzysta i pasożytuje
po wyczerpaniu środków takich jak rozmowa, ten rodzaj potrzebuje terapii wstrząsowej, oczywiście stopniowo dawkowanej aż do uzyskania zadowalającego efektu,
pamiętaj: awantury, spazmy, płacz w małych ilościach,
dobrze działa zajęcie się sobą i dziećmi, kontrolowane odstawienie uwagi od partnera,
BOb i inni panowie uczą od lat panie na forum facet to łowca
zakodowałam i podaję dalej, oni uwielbiają wyzwania, to w nich drzemie pod tłuszczykiem piwnym, lubią się sprawdzać jako mężczyzna, podawanie im na tacy, staranie się być coraz lepszą kucharką
nie ma sensu bo i tak nie docenią i wybiorą gotową pizzę z wyzywającą zołzą niż niedzielny obiad w ciepłych kapciach z tą sama żona od lat
niekontrolowane emocje zawsze robią z człowieka idiotę więc nie trać okazji aby milczeć.
Tak masz racje chciałam byc dobrą hm najlepszą,żeby miał dobrze,studiowłam nowe przepisy żeby miał cos pysznego do zjedzenia a może z dwa razy powiedział że mu smakuje.On jest starszy odemnie 14 lat ,pewnie tez ma to wpływ na nasze relacje.Nie wiem dla mnie nie ma np znaczenia czy jest grub czy chudy,czy ma ciało już nie takie młode ja tego oprostu nie wiedze ale on w stosunku do mnie tak.Niedawno siadłam i tak analizowałam nasze zycie i z przerazeniem stwierdziłam że jest takim tyranem.Ja zakochana nic nie widziałam a raczej nie chciałam widziec.Po za tym mam kompleksy własnie walcze z nimi mam nadzieje że sie uda.niestety nie mam rodzenstaw ani rodziców żeby komus sie wyzalic poprostu.postaram sie zastosować to co piszesz.jestem dość silna psychicznie mam nadzieje się uda ,choc mam czasem chęc odejśc ,uciec gdzies od tego wszystkiego
Na pewno jesteś silna, zaczynasz szukać rozwiązania ale pamiętaj że nikt tu nie poda Ci gotowej recepty, podpowiemy, podzielimy się jak sobie radzimy w naszych związkach a Ty wybierz to co zda egzamin u Ciebie, na pewno najgorsze rozwiązanie to tkwić w czymś i tylko sobie ponarzekać nie robiąc nic. Obserwowałam przez kilka lat relacje mojego teścia z ponad 20 lat młodszą żoną...pouczający ojciec, który wymaga i chce ustawić "młodą" w swoją nutę. Kompletny brak zrozumienia jej myślenia i potrzeb,
wszystko wiedziała lepiej, młoda (nie moja teściowa) pękła kiedyś przy robieniu weków wg. instrukcji teścia, dla którego to był wręcz rytuał a dla niej - nuda i bezsens(bo wszystko można kupić w sklepie).
Metoda Finki - kartka i ołówek
Aga napisz co chciałabyś a co masz i porównaj, co on robi dla Ciebie i co Ty.
Edytowane przez finka dnia 23.10.2008 16:32:45
niekontrolowane emocje zawsze robią z człowieka idiotę więc nie trać okazji aby milczeć.
czesc Aga, jestem zarejestrowana na tym portalu od wczoraj, przeczytalam twoją historię. My z moim mężem zyliśmy przez ostatni rok zupełnie obok siebie, nie było pyskówek, dluższych cichych dni. Po prostu on przychodził z pracy zjadał obiad, siadał w fotelu, ja sprzątałam, prałam, prasowałam, potem siadałam na wersalce, obok jego fotela i tak schodził wieczór. Jego romans trwał 9 m-cy. Bez jakiegokolwiek wglądu w to co się stanie jak to się wyda. I stało się. Kilka dni temu sprawa wyszła na jaw. Ja dawałam tak jak Ty on brał i korzystał. Po jego zdradzie już jesteśmy po szczerej rozmowie. Mój mąż myslał , że dostał mnie raz na zawsze pomylił się i przekonał się, że tak nie jest.Powiedziałam, że moge byc finansowo niezależna , dam sobie radę i on o tym wie. Ty też piszesz , że pracujesz może warto im udowodnic w krótkich dobitnych słowach, ze bez nich też będziemy żyły chodziaż będzie bolało . i to bardzo. Mojego męza aż trzepneło jak to usłyszał. Nie wiem odbudujemy nasz związek bardzo bym tego chciała. Ale warto im czasem pokazac ,że czasy oczekiwania w jaskini na pana i władce w jaskinii gdy przychodzi z jedzieniem dawno mineły. pozdrawiam. trzymaj się
witam wszystkich, u mnie były albo milczące wieczory, albo wieczory z pyskówkami, praktycznie brakowało normalnych relacji, mąż w kłótniach obwiniał mnie, że wszystkie uczucia przelałam na dziecko, że nie mam dla niego czasu itp. bzdury. Słowa "bzdury" używam celowo, bo potem się okazało, że zdradzał mnie od początku mojej ciąży i jak sam później przyznał wolał w kłótniach zwalać winę na mnie, bo wtedy się do niego nie odzywałam i on - cytuję - nie musiał mi patrzeć w oczy. A patrzeć podobno nie umiał i nie chciał, bo wstydził się tego co robił... Hipokryzja w takich sytuacja jest po prostu dramatyczna. Wstydził się, ale to było silniejsze od niego, więc zdradzał przez ponad rok. Też nigdy nie docenił mnie, anie tego co robiłam. Zawsze ugotowane, posprzątane, poprasowane, a do tego praca, dojazd do niej 3 godziny w dwie strony codziennie i ciąża. Ale kiedy np. on od wielkiego dzwonu przygotował coś do zjedzenia, to zawsze domagał się chwalenia go. Kiedy szliśmy na jakąś imprezę stawał przed lustrem i mówił niby żartem "patrz jakiego masz przystojnego męża"... - A ze mną jest coś nie tak? - pytałam "Jak zwykle się czepiasz" - padała odpowiedź. Wrrrrr! Faceci - chociaż mam nadzieję że nie wszyscy - to duże dzieci, tyle że fałszywe, mniej urocze i mniej zabawne...
BOb i inni panowie uczą od lat panie na forumsmiley facet to łowca
Finka masz rację i Bob też. Tylko my Panie o tym zapomnieliśmy. a może ktoś podpowie, jak to naprawić. W moim przypadku chyba będzie to trudne, gdyż on się wyprowadził, u niej nie mieszka, ale się spotykają. Podał o rozwód chce bez orzekania o winie, ja postanowiłam nie zgadzać się że bez orzekania o winie. Nie będę opisywać dlaczego bo on znalazł pocieszycielkę, nie ja .
Czy w moim przypadku można coś jeszcze zrobić????????
Lubię jak kobiety na tym forum jadą po facetach. I mówię to bez kpiny, zawsze suszę zęby z radości jak czytam podobne słowa do tych: Wrrrrr! Faceci - chociaż mam nadzieję że nie wszyscy - to duże dzieci, tyle że fałszywe, mniej urocze i mniej zabawne..., bo to jakieś takie inspirujące jest. Ach, Kobiety, jedziecie na nas biednych żuczków, depczecie nas, dopasowujecie swoje miary i swoje myślenie, a i tak żyć się bez nas nie da. Tak jak i my nie możemy, żyć bez Was. Ja już nawet nie za bardzo staram się zrozumieć Waszego myślenia, nauczyłem się paru rzeczy, może podłapałem parę trików, ale to i tak kropla w morzu Waszych potrzeb Cóż zrobić? Ano kochać się, jak to usłyszałem w pewnej bajce dla dzieci: ...bo miłość zawsze zwycięża.
rise napisał/a: Ja już nawet nie za bardzo staram się zrozumieć Waszego myślenia, nauczyłem się paru rzeczy, może podłapałem parę trików, ale to i tak kropla w morzu Waszych potrzeb
i vice versa
Cytat
Cóż zrobić? Ano kochać się, jak to usłyszałem w pewnej bajce dla dzieci: ...bo miłość zawsze zwycięża.
a w bajkach zawsze są szczęśliwe zakończenia...
Edytowane przez finka dnia 23.10.2008 22:40:40
niekontrolowane emocje zawsze robią z człowieka idiotę więc nie trać okazji aby milczeć.
Witam moze napisze troche wiecej o nas,poznałam go gdy miałam 29 lat wiec juz nie jako młudka.Ja mam wyższe wykształcenie on tylko zawodowe ale jest bardzo oczytany,mozna porozmawiac z nim na rózne tematy.i stało sie zakochałam .Od razu zaszłam w ciaże.Było super.Aha on jest rozwodnikiem ,ma córke młodsza odemnie o 6 lat ,w tej chwili ja mam 40 a on 54.Z jego córka mam dobry kontakt jej cora i moja to prawie rówiesniczki.Było dobrze wiadomo nieraz były kłutnie ale takie małe.Pewnej jesieni stwierdziałm ze ździwieniem że jestem w ciązy jak mu powiedziałam starsznie sie zdenerwował krzyczał ze to moja wina itd.strasznie sie poczułam wtedy .Oznajmił mi że musze usunąc bo on nie chce nastepnego dziecka.Dwa miesiace chodziłam jak w letargu,ale postanowilam że urodze wtedy zmienił zdanie ale był oziebły,nie przytulał mnie nic byłam jak tredowata dla niego .Jak urodziła sie dziewczynka oszalal na jej punkcie.A miedzy nami było raz lepiej raz gorzej.Ostatni kryzys miałam w tym roku na wiosne,było ak źle ze mialam ochote sie wyprowadzic,on mowił dzrwi sa otwarte ale dzici ze mna zostaja.Kiedys mi powiedział ze jakby doszlo do rozstania to dzieci mi nie da .On twierdzi ze on utrzymuje rodzine i to wystarczy.Ja tez pracuje musze zrobic obiad posprzatc,prac prasować idt juz jestem zmeczona,a jeszcze jedno nigy mu nie odmówiłam w łuzku,miał co chciała no z wyjatkie mwiosny w tym roku spałam z dziecimy wtedy bo czułam wstret do niego,poxniej napisze ciag dalszy bo w pracy jestem pozdrawiam Aga
No ja dałam szanse...i niby mamy zacząc wszystko od nowa...ale....
no wlasnie jest to ale...jak mam zacząc od nowa?? jak nie myslec o tamtej?? jak nie plakac wieczorami jak to samo przychodzi???
Wiem ze moze zbyt wczesnie bo dopiero 2 tyg minelo jak sie dowiedzialam...ale jest mi tak cięzko....ze nie daje sama sobie rady...do psychologa nie pojde...kto nie byl zdradzony nie zrozumie jaki to ból...
gdy mąz jest w pracy ja placze...nachodza mnie te głupie myśli...i nie mam siły do życia...nawet dzieci mnie tak nie cieszą kiedy to się skączy?? kiedy zaczne normalnie życ...i cieszyc sie z tego co mam????
Właśnie pomyśl o psychologu. Jak twój mąż chce to naprawić to idźcie razem. Sami sobie nie poradzicie. Tam dosięgniecie sedna problemu jaki was trapi, dlaczego on tak się zachował, co powinniście zmienić w swoim życiu.