Zdrada - portal zdradzonych - News: dlaczego ja?

Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj siÄ™

Nie możesz się zalogować?
PoproÅ› o nowe hasÅ‚o

Ostatnio Widziani

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proÅ› o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to CiÄ™ zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.RozmawiajÄ…c nie koncentruj siÄ™ na sobie.
33.Nie poddawaj siÄ™.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

dlaczego ja?Drukuj

Zdradzona przez mężaNigdy nie pomyślałalabym,że będę sie udzielać na takim forum....Kto jak kto,ale w moim 13letnim związku zdrada w ogolę nie wchodziła w grę. Z mężem znaliśmy się od czasów liceum, to byla nasza pierwsza miłość, to co nas spotkało bylo cudowne...Związek rozwijał się powoli, najpierw przyjażń, mnóstwo rozmów, spotkań a seks dopiero po 2 latach. Spowodowane to było jego chorobą zakaźną , którą udalo się w końcu wyleczyć.W łóżku zawsze było nam cudownie, mieliśmy podobne temperamenty i doskonale się rozumieliśmy. po 5 latach wzięliśmy bajkowy ślub i nadal było cudownie...Nie pamiętam momentu kiedy zaczęliśmy się od siebie oddalać,ale to był chyba okres kiedy mąż otworzył działalność gospodarczą. Oprócz pracy biurowej doszła własna dzialalność. Ja przez cały czas pracowałam jako pracownik administracyjny w urzedzie. Mąż coraz później zaczął wracać z pracy, coraz częściej się upijał i odsuwał ode mnie. Pojawili się nowi koledzy którzy strasznie mu doradzali w sprawie firmy, poza tym jego despotyczna mamusia, której zabrałam ukochanego synusia. Przestał się mnie radzić w sprawach firmy, słuchał kolegów i mamusi. Bolał mnie to i nie wiedzialam co się dzieje....Zaczął mnie oskarżać ze dzieci nie mamy, że kariera jest dla mnie najważniejsza, chociaż tak wcale nie było....Coraz częściej zaczął z nimi wychodzić na piwo, miałam wrażenie ze w towarzystwie innych rozkwita...W końcu przyszła moja choroba....Okazało się ze mam guzy w piersiach i jestem nosicielką genu BRCA1. Na szczęście okazało się że guzy nie były złośliwe ale w przyszłości jestem w 90% narażona na nowotwór piersi bądź jajników. Byłam tym przerażona, potrzebowałam wsparcia a mąż jakby nie mógł się odnaleźć w tej sytuacji, rzucił sie w wir pracy a ja zostałam z tym sama. Pamiętam jak dwa tyg. po mojej operacji poszliśmy na wesele , byłam pewna ze sie mną zaopiekuje a on bawił sie jak kawaler. szalał na parkiecie i pił do upadłego...wróciliśmy wtedy osobno...pozniej kłótnia, przeprosiny i w sumie co impreza to taki schemat. w końcu zaczęliśmy żyć wg, zasady razem a jednak osobno - oboje pochłonęliśmy się pracy, każde miało swoich znajomych i coraz trudniej nam sie rozmawiało... jednakże cały czas się kochaliśmy i trudno było podjąć decyzje o rozstaniu....i nagle bach jestem w ciąży..... Marzyliśmy o dziecku od dawna wiec radości nie było końca. myślałam ze znowu nam będzie dobrze, ze dziecko nas zbliży do siebie i w sumie na początku tak było. z każdym dniem było coraz gorzej.... przestał ze mną sypiać, nie jeździł na badania, nie dotykał brzuszka i w ogóle przestał sie nami interesować a na koniec wyprowadził do matki.....i zaczai pić.Boże co ja przeżyłam.....nie wiedziałam co sie dzieje....jeździłam do niego prosiłam, krzyczałam, chciałam wiedzieć o co chodzi a on nic..... pod koniec 6-go m-ca wylądowałam w szpitalu- zagrożenie poronieniem. leżałam 3 tyg i na szczęście nie urodziłam. odwiedzał mnie w szpitalu ale miałam wrażenie ze to nie moj maż, pytałam o co chodzi. żeby mi cokolwiek wyjaśnił. powtarzał, ze wiecznie go krytykuje a on sobie z tym nie radzi... Ja w szpitalu potrzebuje wsparcia a on sobie nie radzi i użala nad sobą. niby sie nami interesował ale swoja uwagę skupiał na sobie....po wyjściu ze szpitala wrócił do domu, ale nic sie nie zmieniło. postanowiłam przeczekać ze względu na ciąże...którejś nocy strasznie sie opił i zostawił na wierzchu telefon....jak zaczęłam czytać esemesy z jakąś niunia o 10 lat od niego młodsza to pękło mi serce....nie dość ze miał romans to ona również byla w ciąży.....termin tydzień po mnie.... wpadłam w szal zaczęłam wrzeszczeć a on głupio sie tłumaczył.....ze jednorazowa przygoda, ze ona do niego pisała bo nie radziła sobie z ciążą a on jej wielce pomagał..... a ja.........30 tc znowu szpital, skurcze i ból brzucha. chciałam umrzeć w tym szpitalu. zawalił mi sie caly świat, dlaczego ja???dlaczego mój maż tak mnie skrzywdził, mnie i nasza córkę?po 2 tyg wyszłam ze szpitala, obecnie 33 tc przykuje leki na podtrzymanie ale córcia walczy....pomimo tych stresów jest dzielna i podtrzymuje mnie przy życiu. On twierdzi ze żałuje, chce wrócić i naprawić wszystko ale ja nie chce go widzieć....jak osoba która kocha pod wpływem alkoholu robi takie rzeczy??był pijany i nie wiedział co robi tak się tłumaczy....Oboje znamy ta dziewczynę - młoda , zgrabna i chętna.... Bał się mi spojrzeć w oczy i dlatego tak uciekał, wiedział zę jak mi powie to z nami koniec. ona załamana ciążą on tez i tak zaczęli esemesować i nawiązała się miedzy nimi relacja. Najgorsze jest to,że ja to przeczytałam....dla niego to niby znaczenia nie miało, ze to ja jestem najważniejsza.....Tylko ze przez swoje zachowanie opuścił mnie w ciąży, pozostawił samą sobie z ciążą zagrożoną a oni mieli siebie....Uzalał się w tych esemesach ze jestem wielka pani, egoistka, że mam wygórowane wymagania i znęcam się psychicznie nad nim.Z kolei ona ideał - żadnych wymagań......Siedzę i piszę to i łzy mi płyną....Córcia wierci się w brzuchu. Teraz powinnam być radosna i z utęsknieniem oczekiwać na dziecko a jak jest....Boję się o nią, boję się że się załamię i nie dam rady urodzić...On mi pisze żebym mu dala szanse, że to naprawi,że się pogubił ale ja mu nie wierze....Tak się cieszyliśmy z tego dziecka a co on zrobił??Jak można tak skrzywdzić kobietę w ciąży?czasem jak mi pisze takie czułe smsy to mam ochotę napisać przyjedz, bo pragnę żeby nas przytulił, pragnę bezpieczeństwa i zapewnienia ze nie jesteśmy same...Po tylu latach taki cios i to w takim momencie. Wiem że nie jestem w stanie mu wybaczyć, ale teraz marzę o spokoju, ciężko nie myśleć o tym ale boję się o córkę. Mam nakaz leżenia ale jestem u siostry bo sama w mieszkaniu nie dałabym rady, chyba bym się zapłakała. on siedzi u mamusi, która i tak broni synusia.... Boję się bardzo się boje wszystkiego. Porodu, depresji, ze wkrótce w nią popadnę bo już sobie nie radzę z emocjami, później czy dam radę z takim maleństwem... Boże dlaczego ja??przecież kiedyś było nam tak dobrze.........
3739
<
#1 | Deleted_User dnia 02.12.2017 20:09
Co z najbliższymi? Gdzie twoi rodzice,przyjaciele? Potrzebujesz wsparcia i spokoju, może pomocy psychologicznej, ale myślę,że czasu bez niego i myślenia o nim najbardziej.
13904
<
#2 | zrozpaczona13 dnia 02.12.2017 20:48
Rodzina i przyjaciele jak najbardziej mnie wspierają i pomagają, ale najgorsze są noce bo wtedy najwięcej się myśli i wtedy najbardziej brakuje bliskości....
7439
<
#3 | hurricane dnia 02.12.2017 20:53
Najbardziej potrzebny Ci teraz spokój, jak najmniej emocji, dzieciątko jest najważniejsze i Twoje zdrowie.
Powinnaś sobie zrobić od niego wolne i od podejmowania decyzji, to nie teraz, bo Twój stan Ci na to nie pozwala.
Możesz sobie popłakać, zadawać pytania dlaczego, ale czy to teraz cokolwiek zmieni? czy pomoże? nie...
Wcale Ci się nie dziwię, że mu nie wierzysz, że nie masz poczucia bezpieczeństwa, które jest takie ważne, szczególnie w Twojej sytuacji.
Mąż w takiej chwili powinien być oparciem, z resztą nie tylko w takiej, w ogóle.
Również z tego powodu z kimś się wiążemy, żeby był dla nas oparciem, dawał poczucie bezpieczeństwa, był obok kiedy tego najbardziej potrzebujemy.
Jak zaczyna go brakować, to mamy wrażenie że wali się nam świat, coś się kończy.
Tym bardziej że byliście ze sobą tyle czasu, od liceum, znam to, bo miałam podobnie, jak skończyło się moje małżeństwo, myślałam, że skończyło się życie.
Czas pokazał, że wcale tak być nie musi.
Wbrew wszystkiemu żałowałam, że wtedy nie miałam dzieci - tak sobie myślałam, że miałabym dla kogo żyć.
Ty masz i na tym tylko i wyłącznie się powinnaś skupić.
Masz kogoś obok, kto Ci może pomóc?
13904
<
#4 | zrozpaczona13 dnia 02.12.2017 21:24
rodzina i przyjaciele pomagają, ale i tak sama muszę się z tym zmierzyć i przetrawić. Zastanawiam się czasem czy on jest zdrowy psychicznie....Czy normalny człowiek potrafi tak żyć i oszukiwać przez tyle czasu?
Najbardziej żal mi córci bo jeszcze się nie urodziła a już ma tak ciężko....
3739
<
#5 | Deleted_User dnia 02.12.2017 21:38
Na pewno uważasz go z tym piciem za zdrowego? U niego w domu wszystko było aby ok?

Komentarz doklejony:
Jak tylko źle się czujesz wchodź na naszego czata
13904
<
#6 | zrozpaczona13 dnia 02.12.2017 22:05
apologises- Masz rację, wychowywał się w rodzinie alkoholowej, ale zawsze był świadomy jak alkohol może zniszczyć życie rodziny i dzieci. Zawsze był silnie związany z matką
3739
<
#7 | Deleted_User dnia 03.12.2017 10:52
Myślę że nigdy nie był świadomym wpływu alkoholizmu ojca i wszystkich mechanizmów. Teraz jawnie wyszło to bagno z niego. Wyszłaś za mąż za człowieka z bardzo chorymi emocjami.
13904
<
#8 | zrozpaczona13 dnia 03.12.2017 12:03
apologises Na pewno to że w domu był alkohol i nie miał wzorca ojca do naśladowania wpłynęło na jego psychikę. Pomimo trudnej sytuacji, dodatkowo choroby dał radę i nie stoczył się i dużo też osiągnął. Nigdy nie ukrywał problemu ojca, wiele rozmów przeprowadziliśmy na ten temat. Bardzo też pragnął dziecka i zawsze sądziłam, że odnalazłby się w tej roli. dlatego teraz tak trudno mi to wszystko zrozumieć, jak mógł tak zawalić, na całej linii. Czy to po prostu była kwestia czasu jak to z niego wyjdzie to co przeżył w domu rodzinnym. Czy on po prostu był dobrym aktorem i grał przez całe życie. Początkowo myślałam,że to syndrom Piotrusia Pana, dużego chłopca, który boi sie odpowiedzialności, ale teraz to sama już nie wiem....Niby jestem po studiach z resocjalizacji ale nie mam pojęcia jak wytłumaczyć jego zachowanie...
3739
<
#9 | Deleted_User dnia 03.12.2017 12:12
A o syndromie dda słyszałaś? Psychologia dopiero czerpie z dorobku AA. Trochę inaczej opisuje to co bardziej przystępnie określa się np jako dziecko we mgle, kozioł ofiarny itd.
Miłość zaślepia, chce leczyć to na co nie ma wpływu, pozbawia trzeźwego osądu.
13904
<
#10 | zrozpaczona13 dnia 03.12.2017 13:17
Bardziej myślałam o roli bohatera rodziny. Jako najstarszy z rodzeństwa opiekował się wszystkimi i pomagał matce w prowadzeniu domu. Lekko nie mieli, ale nigdy nie narzekał na swój los. Nawet mi to imponowało że wszystko potrafił zrobić i był bardzo pracowity. Bardziej niepokoiła mnie jego silna więź z matką, która zawsze dawała mi odczuć, że zabrałam jej syna. Staram się to wszystko zrozumieć, pojąć rozumowo....ale prawda jest taka że prawie 35 letni facet - nie mężczyzna zachował się jak gnojek, na której nie można polegać.....
5808
<
#11 | Nox dnia 03.12.2017 13:36
.

Cytat

Staram się to wszystko zrozumieć, pojąć rozumowo....ale prawda jest taka że prawie 35 letni facet - nie mężczyzna zachował się jak gnojek, na której nie można polegać.....

uważasz ze tylko zdrada jest u was problemem?Gdyby nie ona to mąż ze wszech miar był osobą godną zaufania i odpowiedzialnym partnerem?
Możesz teraz popatrzeć na swój zwiazek z szerszej perspektywy?
3739
<
#12 | Deleted_User dnia 03.12.2017 13:43
Zrozpaczona13, z ręką na sercu: czy nie było tak, że to Ty byłaś decyzyjna w domu? Że Ty ogarniałaś wszystko, a on łaskawie się zgadzał? Że pił często, ale nie był agresywny, a wręcz odwrotnie - do rany przyłóż? Że dopóki było dobrze, to było dobrze?

Wiek, staż, charakter męża, a nawet nasze miejsce pracy Z przymrużeniem oka - widzę w Tobie siebie. I choć moment zdrady jest inny, to okoliczności bardzo podobne. U mnie też po pijaku i też żałował. Różnica jest taka, że Ty wiesz na pewno, a mnie wciskał kity do samej recydywy, że nic nie zaszło. Wiedziałam, że kłamie, ale nie umiałam mu tego udowodnić.

Masz szansę to uratować, ale on musi pracować nad sobą, bo następna stresująca sytuacja i on ucieknie znów w alkohol i następną lasencję, którą będzie mógł wesprzeć i poczuć się zajebiście. Myślałam, że mnie rozedrze, jak usłyszałam od kochanki nr 1, jaki to mój mąż jest wspaniały i wspierający, jak jej słuchał i doradzał. Mnie tymczasem, siedzącą samą w domu z chorym dzieckiem spławiał przez tel. w 5 minut. Zresztą, poczytaj moją historię.

Nie wiem, jak do sprawy podejdzie Twój mąż. Mój chciał wszystko zamieść pod dywan i na do widzenia usłyszałam, że: "on żałował, chciał spokojnie żyć, ale ja musiałam drążyć, to mam". Nie pozwól na lekceważenie całej sytuacji i przechodzenie do porządku dziennego.

Zdrówka i spokoju dla Ciebie i Twojego dziecka.
13904
<
#13 | zrozpaczona13 dnia 03.12.2017 13:45
Nox Sądzę,że zdrada to był taki przysłowiowy gwóźdź do trumny. zawsze jak było źle padało wiele przykrych słów, ale później się godziliśmy i wszystko wracało do normy a problemy, które nie zostały przepracowane cały czas się w nas piętrzyły. Chyba musiało wydarzyć się cos tak okropnego abym w końcu zrozumiała,ze to nie ma już sensu,że uczucie się wypaliło a nie można żyć tylko wspomnieniami. On teraz wypisuje mi esemesy jaki był ze mną szczęśliwy i po co?Mam wrażenie że do niego nie dotarło to co zrobił,nie wyobraża sobie rozwodu, myśli że wystarczy skrucha i przeprosiny. Nie wiem z kim ja żyłam przez tyle lat....Obecnie buzują we mnie skrajne emocje, na dodatek ciąża i nie chcę teraz podejmować żadnych decyzji,ale wiem, że już nie chce z nim być....
3739
<
#14 | Deleted_User dnia 03.12.2017 13:55
Droga Zrozpaczona Uśmiech
Nieważne teraz, co stoi za zachowaniem Twojego męża, to nie ten czas na takie dywagacje. Ciąża to nie tylko sprawa kobiety, jej męża a ojca dziecka także. Jeśli człowiek nie mógł dorosnąć przez 35 lat swojego życia, to sorry Winnetou, ale teraz powinien w przyśpieszonym tempie. Jak tego nie potrafi, to znak że źle wybrałaś ojca dla swojego dziecka i jeszcze wiele przykrości w przyszłości możesz z tego powodu zaznać.
Czas żebyś wzięła sprawy w "swoje ręce", czyli zaczęła być i matką i ojcem jednocześnie dla swojej córki. Wiem, jak bardzo trudna jest taka rola, w sytuacji gdy sama pragniesz podpory, pocieszenia, bliskości i opieki, ale sytuacji nie zmienisz! Jest jak jest, czyli Twój mąż nie dorósł do roli ojca i mniejsza kurcze teraz o powody jego postawy.

Może się ocknie i postara nadrobić swój stracony czas, albo nie... Nie zaprzątaj sobie teraz tym głowy. Teraz Ty jesteś najważniejsza i o siebie i dziecko się martw. Tak Ci się ułożyło i pogódź się z tym. Spokojna i rozprężona matka, to zdrowe i nie znerwicowane dziecko, i to powinno teraz być dla Ciebie najważniejsze.
Sprawy do "załatwienia" z Twoim mężem zostaw na później. Nie zabiegaj, nie apeluj, nie próbuj nawoływać do jego poczucia odpowiedzialności za Was. Zostawisz przy okazji margines dla niego, by sam się opamiętał i zdał sobie sprawę, że dawno przestał być dzieckiem. Sama się przekonasz, z kim się związałaś, tak jako bonus (choć dość bolesny) całej Twojej sytuacji teraz.

Ciągle Twoje rozterki, myślenie o nim, stawianie mu diagnoz, tylko powoduje u Ciebie stres, a ten nie jest bez wpływu na rozwój Twojego dziecka.

Głowa do góry dziewczyno i hajda do przodu! Uśmiech Masz ogromne szczęście, że masz oparcie w rodzinie i przyjaciołach, to wielki dar od losu i nie marnuj go. Nie zatruwaj siebie i dziecka niepotrzebnymi Ci teraz problemami. Wykorzystuj ten czas odpoczynek, sprawianie sobie przyjemności i dbanie o dziecko. Jesteś jego Matką, a to zobowiązuje... :tak_trzymaj

Trzymaj się i pisz jak będziesz w "dołku". Wiele tu kobiet, które musiały lub dalej muszą mierzyć się w życiu z męską niedoskonałością w tym temacie, są silne i świetnie sobie radzą, a dzieci wychowują tak, by ten mankament w ich życiorysie miał jak najmniejszy wpływ na nie i ich postawy życiowe.

Powodzenia. Uśmiech
6755
<
#15 | Yorik dnia 03.12.2017 16:34
Zrozpaczona,

Cytat

Nigdy nie pomyślałalabym,że będę sie udzielać na takim forum....Kto jak kto,ale w moim 13letnim związku zdrada w ogolę nie wchodziła w grę.

Jakieś problemy z myśleniem czy z zarozumialstwem? Resocjalizację to powinnaś zacząć od siebie. Jego zachowanie chcesz tłumaczyć? Wytłumacz swoje, to chyba ważniejsze.

Zrozpaczona,

Cytat

Byłam tym przerażona, potrzebowałam wsparcia a mąż jakby nie mógł się odnaleźć w tej sytuacji, rzucił sie w wir pracy a ja zostałam z tym sama. Pamiętam jak dwa tyg. po mojej operacji poszliśmy na wesele , byłam pewna ze sie mną zaopiekuje a on bawił sie jak kawaler. szalał na parkiecie i pił do upadłego...wróciliśmy wtedy osobno...pozniej kłótnia, przeprosiny i w sumie co impreza to taki schemat. w końcu zaczęliśmy żyć wg, zasady razem a jednak osobno - oboje pochłonęliśmy się pracy, każde miało swoich znajomych i coraz trudniej nam sie rozmawiało... jednakże cały czas się kochaliśmy i trudno było podjąć decyzje o rozstaniu....i nagle bach jestem w ciąży.....

Nie byliście już ze sobą dla siebie, więc równie dobrze wpadkę mogła byś zaliczyć z kimkolwiek innym, kto Cię nie chce. Na to samo by wyszło.

Cytat

myślałam ze znowu nam będzie dobrze, ze dziecko nas zbliży do siebie i w sumie na początku tak było. z każdym dniem było coraz gorzej.... przestał ze mną sypiać, nie jeździł na badania, nie dotykał brzuszka i w ogóle przestał sie nami interesować a na koniec wyprowadził do matki.....i zaczai pić.Boże co ja przeżyłam.....nie wiedziałam co sie dzieje....jeździłam do niego prosiłam, krzyczałam, chciałam wiedzieć o co chodzi a on nic.....

Myślałaś, że złapiesz go na dziecko mimo, że Was już nie było? A jak nie wyszło, to zmuszanie kogoś, żeby Cię zaczął kochać? Trzeba było o utrzymaniu czy budowaniu więzi pomyśleć przed zajściem w ciążę, nie po.

Cytat

Uzalał się w tych esemesach ze jestem wielka pani, egoistka, że mam wygórowane wymagania i znęcam się psychicznie nad nim. Z kolei ona ideał - żadnych wymagań......Siedzę i piszę to i łzy mi płyną...

Zastanów się nad tym dobrze. Oczywiście zawsze możesz zwalić wszystko na jego dda, bo to najprostsze i egoizmu czy zarozumialstwa nie zaburzy Z przymrużeniem oka

Nie wiem kto ma bardziej przechlapane, pani bezrefleksyjna czy Kazimierz uciekający od niej, który jako mąż i nie mąż jest teraz sprawcą wielu ciąż.
13904
<
#16 | zrozpaczona13 dnia 03.12.2017 18:55
Myslaca - dziękuję za wsparcie. Masz rację muszę myśleć o sobie i o córce a czas pokaże jak on się zachowa i czy zrozumie co zrobił.

Komentarz doklejony:
gorolka - tak właśnie było, wszystko na mojej głowie,ja to lubiłam a on miał spokój...Minęły dopiero 3 tygodnie, muszę ochłonąć i zdystansować się do sytuacji. Teraz muszę myśleć o córci bo to ona jest najważniejsza....
13193
<
#17 | aksna dnia 04.12.2017 23:14
Yorik naprawde tak bardzo Ci lepiej jak dobijasz innych? Przeciez to nie ich wina, ze zostales zdradzony. Nie masz prawa ranic innych, bo Ty zostales zraniony. Matko jedyna, nie widzialam jednego twojego komentarza, ktory bylby pomocny. Wszystko, zeby wypluc jad. Ktos Ci wczesniej poradzil, ze powinienes isc na terapie i naprawde by sie przydalo.

Zrozpaczona blagam nie czytaj wpisow Yorika. Przeczytaj komentarz Myslacej. Lepiej bym tego nie ujela.
12891
<
#18 | pit dnia 05.12.2017 00:47
aksna

Cytat

Nie masz prawa ranic innych, bo Ty zostales zraniony. Matko jedyna, nie widzialam jednego twojego komentarza, ktory bylby pomocny. Wszystko, zeby wypluc jad.

Ale toksyczni ludzie istnieją i nie mamy na to wpływu. Dużo ich niestety.
3739
<
#19 | Deleted_User dnia 05.12.2017 00:55

Cytat

nie widzialam jednego twojego komentarza, ktory bylby pomocny

Aksna to chyba niewiele ich widziałaś, albo niewiele z tych komentarzy rozumiesz.
12891
<
#20 | pit dnia 05.12.2017 01:00
W tej chwili "terapia wstrząsowa" nie jest na miejscu. Nie będzie widziała ogółu problemu, bo zmaga się ze zdradą.
3739
<
#21 | Deleted_User dnia 05.12.2017 01:15
Pit komentarze nie służa przecież pomocą, tylko danej osobie, do której należy wątek.
11897
<
#22 | murka dnia 05.12.2017 05:45
Dość dużo historii zawiera w sobie stwierdzenie " nigdy nie pomyślałam że w moim związku może zdarzyć się zdrada" Są ufni, kochający, naiwni ludzie, którym się wydaje że jak się będzie dobrym dla świata, to świat będzie dobry dla nas i ochroni nas to przed złem. Że jeśli my kogoś tak bardzo kochamy to on nas nie skrzywdzi, a to że przez niego płaczemy od jakiegoś czasu w poduszkę to dlatego że miał ciężki tydzień, miesiąc, rok, w pracy i na pewno coś źle zrozumiałam, a on jest biedny, a ja się czepiam.
Otwieranie oczu bardzo boli. Niektórym po takim otwarciu zostaje na zawsze trauma objawiająca się generalizowaniem, zarzucaniem wszystkim ludziom tych samych grzechów które się pojawiły u życiowego partnera/ki i zdejmowaniem tym samym sobie z mózgu problemu z dotarciem do wniosku że: może jednak mój wredny charakter i skłonność do stawiania siebie na piedestale swojej boskości i zrozumialstwa był również przyczyną , a nie tylko skutkiem noszenia poroża. I naprawdę trzeba czasem odrobinkę pomyśleć zanim się komuś dowali z wyżyn własnej nieprzerobionej frustracji. Sarkazm jest dobrym narzędziem w dyskusji tylko jeśli nie obnaża naszych własnych słabości bo wtedy szlag trafia cały efekt Z przymrużeniem oka
13254
<
#23 | maggie85 dnia 07.12.2017 22:11
Yorik wg ciebie facet zdradzony, biedny raczek nie boraczek bo to wina interesownej rozkapryszonej księżniczki, a kobieta zdradzona wiecznie sobie zasłużyła , dziewczyna w ciąży zagrożonej, zdradzona i opuszczona przez meza pijaka , jest zrozumiała egoistka ,wg ciebie ,nie yorik to jest ślepa miłość, ta dziewczyna po prostu kochała na dobre i zle, ale nie dostala tego samego od meza , to zupelnie nie jej wina, wierzyła w coś co nie miało miejsca i w tym ciężkim dla niej czasie to do niej dotarlo i dlatego cierpi, glowa w piasek , murka cel.
13260
<
#24 | Hestia dnia 07.12.2017 23:04
zrozpaczona13,witaj Z przymrużeniem oka

Czytam ten cały dramat,który Cie dotknął i serce się kroi na myśl, że człowiek człowiekowi może zadać tyle bólu.Ano może bo już wszyscy tutaj się o tym przekonaliśmy.Różnica między nami a Tobą jest taka, że wszyscy cierpieliśmy lub cierpimy nadal okrutnie i przeżywaliśmy/przeżywamy prawdziwe katusze bólu po zdradzie ale Ty...Ty jesteś inna.Jesteś inna ponieważ nosisz w sobie nowe życie, Twój skarb największy, krew z krwi Uśmiech Nie zajmę się tutaj rozprawianiem poczynań Twojego partnera.On się teraz nie liczy, liczy się cud który nosisz w sobie i na to chciałabym skierować twoje myśli i troski.
Już wkrótce urodzisz i uświadomisz sobie fakt, że kobieta bardziej kocha dziecko niż męża. Bo dziecko jest na pewno jej, a mąż nie zawsze.
Dziś zawracasz sobie głowę nim,jego kochanka,jej dzieckiem.
Tak naprawdę to wszystko nie ważne, gdy pojawi się ONA Twoja mała córeczka, która będzie liczyła na Ciebie.Na stworzone przez Ciebie poczucie bezpieczeństwa,Na Twoje ciepło,na Twoja czułość oraz dobry stan psychiczny, ponieważ dziecko wcześniej rozpoznaje stan psychiczny swojej matki niż otaczające je przedmioty.
Bardzo chciałabym abyś postarała się dla tej małej kruszynki być na ile to możliwe szczęśliwą i radosną.
Najważniejszy obowiązek wobec dzieci to dać im szczęście.Skup się tylko i wyłącznie na urodzeniu zdrowej córeczki a ona rozpromieni Twój świat i mam nadzieję będzie motywacją byś już nigdy nie niszczyła sobie życia i nie żebrał o miłość.
Tego z głębi serca Ci życzę :cacy

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?