Zdrada - portal zdradzonych - News: Aborcja i zdrada /Bise/

Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj siÄ™

Nie możesz się zalogować?
PoproÅ› o nowe hasÅ‚o

Ostatnio Widziani

NaiwnyJa00:18:13
bardzo smutny01:49:02
Koralina03:16:48
Julianaempat...04:54:59
@ hurricane05:55:25

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proÅ› o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to CiÄ™ zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.RozmawiajÄ…c nie koncentruj siÄ™ na sobie.
33.Nie poddawaj siÄ™.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Aborcja i zdrada /Bise/Drukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęDzień dobry, mam 26 lat, moja dziewczyna ma 23 lata. Jesteśmy ze sobą od 11 miesięcy. Poznaliśmy się przez znajomego ze studiów. Gdy zerwała ze swoim poprzednim chłopakiem pojawiłem się ja. Prawie od razu wylądowaliśmy w łóżku i nie wychodziliśmy z niego przez długi czas, było jej bardzo dobrze ze mną. Jako, że obydwoje wynajmowaliśmy pokoje, po trzech miesiącach postanowiliśmy zamieszkać razem (choć prawie od samego początku spędzałem z nią wszystkie noce i nieformalnie mieszkaliśmy razem). Wynajęliśmy ładne mieszkanie, studiowaliśmy, pracowaliśmy i było między nami dobrze zarówno w sferze uczuciowej i seksualnej, kochaliśmy się. Jednak na początku maja stanęło przed nami poważne wyzwanie. Dziewczyna zaszła w ciąże. Strach, panika, co robić dalej. Postanowiliśmy usunąć, choć powiedziałem, że jeśli chce to może urodzić. Wiedziałem, że jakoś sobie poradzimy, choć pracujemy i studiujemy. Zamówiliśmy tabletki z Holandii, które przerwały ciąże. Opiekowałem nią się przez cały czas, ponieważ bardzo to wszystko przeżyła. Był to koniec Maja. Od początku czerwca zauważyłem, że się od siebie stopniowo oddalamy, ja rozpocząłem nową prace już na etat. Sesja, egzaminy, eseje. Tak to sobie tłumaczyłem, i rzeczywiście dużo czasu spędzała przed komputerem robiąc różne rzeczy, zresztą jak ja. Mniej mieliśmy czasu na nas. Teraz do rzeczy, minął miesiąc, zaczął się lipiec. Zauważyłem, że moja dziewczyna zmieniła swoje zachowanie. Zaczęła mówić mi, że ją przerasta ta sytuacja z mieszkaniem, ze wspólnym budżetem, że ona myśli że ja ją nie lubię i że może powinniśmy zamieszać osobno. Powiedziałem jej, że zaczekajmy do końca sesji będziemy mieli więcej czasu, bo widzę że coś się dzieje, że się oddaliliśmy. Spróbujmy znów się zbliżyć do siebie. Ona niby była na tak, niby na nie. Zaczęło mi to wszystko śmierdzieć. Baczniej się jej przyglądałem. Moja dziewczyna lubi wyjść na miasto ze znajomymi, ja natomiast nie bardzo za nimi przepadam i nudzi mnie po prostu siedzenie przy piwie i gadanie o głupotach. Wolę inaczej spędzać czas. Te jej wyjścia przez ostatnie trzy tygodnie stawały się coraz częstsze jakby chciała uciec od tego mieszkania i mnie. Przyszedł pewien dzień, miała się spotkać ze swoim kolegą, który jest zaręczony i mam do niego zaufanie na piwo i koło 21 wrócić do domu. Ja w tym czasie byłem u moich kumpli. Od nich napisałem koło 22 czy już jest w domu, napisała mi że jest na koncercie i niedługo wraca. Wkurzyłem się bardzo. Nie wróciła zaraz lecz koło 2 w nocy. Coś mnie tknęło i w środku nocy o 4:30 postanowiłem zajrzeć jej w telefon. Wszystko wyszło na jaw. Okazało się, że jej jeden kolega, na którego pisanie do niej przymykałem oko (ponieważ nie był to ktoś, kto myślałem że może mi zagrozić) był z nią na tym koncercie. Przeczytałem jakiś jeszcze fragment rozmowy i były tam tekściki typu "tęsknie" itp. Obudziłem ją i zacząłem wyzywać, że jak mogła, że jest świnią, ponieważ wiedziałem bez jej potwierdzenia, że miała romans. Spytałem się czy się pieprzyli, powiedziała mi, że tak, że raz, że dzisiaj po tym koncercie. Wyrzuciłem ją z domu o 5 nad ranem. Byłem załamany, nigdy w życiu bym się po niej nie spodziewał. Po dwóch dniach spotkałem się z nią w celu wyjaśnienia. Opowiedziała mi wszystko, że na początku po prostu z nim pisała sporadycznie. Potem była krzywa akcja dokładnie 31 maja, że byliśmy na mieście z jej koleżanką i nim. Pilismy ostro, ja w pewnym momencie się z nią pokłóciłem i postanowiłem opuścić towarzystwo. Coś mi wtedy odbiło. Okazało sie, ze oni w trójkę poszli pić dalej do tej koleżanki i tam on zaczął ją całowac i się do niej dobierać. Odwróciła się na drugi bok, do niczego więcej nie doszło. Po tygodniu się z nim spotkała i mu powiedziała, że kocha mnie, że nic z tego nie będzie i żeby sobie darował, że chce się z nim po prostu kolegować. Popełniła błąd, bo powinna przerwać tą relacje już wtedy. Chłopak pisał do niej dalej na facebooku, rozmawiali jak kolega z koleżanką. Pod koniec czerwca nawet się z nim spotkała na piwie. Aż przyszła impreza powitalna jej koleżanki. Było to 6 lipca. Nie chciało mi się tam iść, więc zaprosiła jego. Wypiła z sześc piw i się z nim po kryjomu zaczeła całować. Jej koleżanka widziała, że coś nie gra i zabrała ją do domu. Po tygodniu natomiast była ta akcja z koncertem i moje odkrycie. Zacząłem ją wypytywać dlaczego to zrobiła. Powiedziała mi, że po tej aborcji wszystko zaczęło ją przerastać, to mieszkanie, obowiązki z nim związane i inne obowiązki. Była wyczerpana psychicznie i potrzebowała jakiegoś wentylu. Okazały się na to rozmowy z tym kolesiem, stwierdziła, ze wydawało jej się, że on ją rozumie... Ponieważ nie kojarzył jej się z tym wszystkim jak ja i przy nim mogła odpocząć od swojego życia. Zapytałem jej czemu nie przyszła z tym do mnie, nie powiedziała mi o tym wszystkim. To mi powiedziała, że się mnie bała i kojarzyłem jej się z tym. Wiedziałem, że za szybko się wyprowadziliśmy razem, że obowiązki i ta ciąża to było dla niej za dużo i w pewnym momencie ją to przerosło, źle jednak że w taki sposób to odreagowała, na końcu i tak była jej świadoma decyzja. Nikt jej pistoletu do głowy nie przystawił. Opowiedziała mi wszystko ze szczegółami, kiedy coś poczuła do niego i tak dalej, niczego nie ukrywała. Najbardziej jej zależało nie na nim jako na facecie, a rozmowach z nim. Powiedziałem jej, że nasz kryzys tylko się pogłębił przez to, że ona cały czas nosem była w telefonie. Zaczęła płakać, przepraszać mnie i błagać o wybaczenie. Zrobiło mi się jej żal, i zrozumiałem że ona jest po prostu jeszcze bardzo niedojrzała, głupiutka i naiwna. Obiecała mi, że to się więcej nie powtórzy, że to przez tą aborcje i nadmiar obowiązków i stresów. Że normalnie by tego nigdy w życiu nie zrobiła. Nie wiedziałem, czy mogę jej ufać. Ale gdy spojrzałem na nią, całą zasmarkaną to uświadomiłem sobie jak bardzo ją kocham. Ona powiedziała mi, że też sobie uświadomiła, że ja traktują ją bardzo serio, że ona jest dla mnie taka ważna. Nie wiem skąd jej przyszło do głowy, że jest inaczej, ale po prostu przez ostatni czas nie miałem czasu aż tak bardzo się angażować w nasz związek. Wpadliśmy sobie w objęcia. Powiedziałem, że pierwsze co to ma zerwać wszelki z nim kontakt. Uczyniła to natychmiastowo blokując go na facebooku i w telefonie. Przy mnie. Wszystkie jej koleżanki stanęły murem za mną, tzn. zaczęły jej pisać, że jak ona mogła mi to zrobić, przecież jestem taki super. Zaczęły też pisać do mnie, że one tez są w szoku, że mogła z takich chuchrem coś takiego zrobić. Że on przy mnie to jest zwykły gnojek. Rozmawiała ze mną także jej matka, która stwierdziła że ona przy mnie to jest jak przedszkolak. Tydzień po tym wydarzeniu siedziała u jednej z nich. Przyjezdzała do mnie i było bardzo dobrze, kochaliśmy się i śmialiśmy, zupełnie jak na początku. Wiem o tym, że to była jednorazowa akcja, ponieważ wcześniej nawet my po tym zabiegu nie mogliśmy uprawiać seksu, było to fizycznie niemożliwe. Potem pojechała do swojej matki, u której siedziała tydzień i pojechały do Pragi. Cały czas mieliśmy kontakt, ja drążyłem temat. Chciałem poznać szczegóły, bywały lepsze dni i gorsze kiedy jej nie było. Spotkałem się z tym kolesiem, choć on nie chciał, bo się bał. Obiłem mu gębę i jeszcze od niego wyciągnąłem informacje, potwierdził jej wersje wydarzeń. Poczułem się z tym lepiej. Wróciła, znów było cudownie. Ale pojechała po resztę rzeczy do swojej matki, między innymi kota, którego zabrała ze sobą na dwa dni. A ja zacząłem mieć wątpliwości czy na pewno dobrze zrobiłem dając jej drugą szanse. Widzę, że ona tego bardzo żałuje, chce naprawić to co zniszczyła, nie wiedziała, że tak mocno mnie kocha, bo gdy ją wyrzuciłem z domu to zrozumiała co ona właściwie zrobiła. Wypracowaliśmy plan na przyszłość. Ja się dużo o niej dowiedziałem, a ona do mnie. Przedstawiłem swoje oczekiwania względem niej. Zgodziła się na wszystko, między innymi na zwiększoną kontrole. Powiedziała mi też, bo ją do tego przekonałem, co jej zdaniem powinienem może zmienić w sobie. Dogadaliśmy się. Powiedziałem jej, żeby się mnie nie bała i zaczęła ze mną rozmawiać, ponieważ nie chce być tylko jej kochankiem (wiem, że na polu seksualnym ona jest bardzo zadowolona, zresztą jak ja) ale i przyjacielem z którym może porozmawiać o wszystkim. Ona nigdy nie tworzyła tak poważnej relacji, miała dwóch chłopaków, którzy byli ciepłymi kluchami i średnio ją traktowali. Bardzo kocham tego głuptasa, szczególnie, że zgodziła się na wszystko, ale mam cały czas wątpliwości czy nie powinienem jej podziękować za współpracę. Martwię się tylko czy nie postąpiłbym niesprawiedliwie w obliczu jej chęci zmiany, poprawy. Nie próbując w ogóle, nie dając jej drugiej szansy. Staram się ją zrozumieć, bo sytuacja rzeczywiście jest wyjątkowa. Choć nie usprawiedliwić, bo przecież ma swój rozum. Ponoć każdy zasługuje na drugą szanse. Ja też nie jestem święty, miałem jakąś akcje, że całowałem się z koleżanką po pijaku i złapałem za tyłek. Ale nie mówiłem jej o tym, bo takie idiotyzmy swoje wolałem zachować dla siebie i samemu z tym cierpieć. Między innymi też dlatego jestem w stanie się przychylić do wybaczenia. Cała ta sytuacja dała mi bardzo dużo do myślenia. Wcześniej myślałem, że skoczek w bok to nic takiego, o ile to ja wyskakuje. (męska hipokryzja, pies ogrodnika) Że życie jest za krótkie na to by nie próbować innych kobiet, a już trochę ich miałem. Bałem się nawet, że w pewnym momencie to ja ją zdradzę, bo dookoła mnie kręcą się chętne dziewczyny, bardzo mnie lubią i szybko zdobywam ich zaufanie. Teraz wszystko się zmieniło, inaczej patrze na związek, zaufanie. Wiem, że nie byłbym w stanie tak skrzywdzić drugiego człowieka, bo ból jest prawie nie do zniesienia... Co o tym sądzicie?
3739
<
#1 | Deleted_User dnia 15.08.2017 14:09
Brak komunikacji, brak doświadczenia, brak celów, brak znajomości siebie. Co tu o zrozumieniu drugiej strony gadać? Jak sobie wyobrażasz dalsze życie i zaufanie bez konieczności poniesienia konsekwencji za swoje czyny i wybory?
5808
<
#2 | Nox dnia 15.08.2017 14:22
Apol

Cytat

Jak sobie wyobrażasz dalsze życie....

Cytat

Przedstawiłem swoje oczekiwania względem niej. Zgodziła się na wszystko, między innymi na zwiększoną kontrole.

będzie kontrolował,może gps podłączy Z przymrużeniem oka
3739
<
#3 | Deleted_User dnia 15.08.2017 14:25
Uważam, że ona już poniosła wystarczające konsekwencje. Nie koniecznie czysto fizyczne, że rozstanie i wyprowadzka. Ale całe to wydarzenie, było dla niej też wielką traumą, bo głupia uświadomiła sobie, że może mnie stracić, a to dla niej byłby największy teraz cios, bo sobie uzmysłowiła jak bardzo mnie kocha. Te łzy, poczucie winy widzę, że są prawdziwe. Inaczej to by mogła dostać Oskara. Nie wiem właśnie, czy w obliczu tego wszystkiego co ona zrobiła i tego jak teraz cierpi i jak bardzo chce to naprawić niesprawiedliwym byłoby ją porzucić. Głupi jesteśmy i młodzi. To prawda co piszesz, ale czy właśnie dlatego nie powinienem jej przebaczyć? Ludzie popełniają błędy, i ona zrozumiała co zrobiła, jak bardzo mnie skrzywdziła. Wiem, że wybaczenie wymaga siły, ale nie jestem słaby, Przeszedłem przez swoje w życiu, mam twardą dupę. Wydaje mi się, że zaufanie można odbudować, szczególnie że takie wysnułem warunki naszej dalszej egzystencji, że ciężko by jej byłoby to powtórzyć i ona się zgodziła na wszystko bez zająknięcia.

Komentarz doklejony:
W normalnych związkach ludzie się kontrolują, sprawdzają pocztę, telefon. Ja tego nie robiłem czy moja "zwiększona kontrola" jest aż tak bardzo radykalna?
5808
<
#4 | Nox dnia 15.08.2017 14:38
będzie chciała pofikać to znajdzie sposób.

Cytat

rozstanie i wyprowadzka. Ale całe to wydarzenie, było dla niej też wielką traumą, bo głupia uświadomiła sobie, że może mnie stracić, a to dla niej byłby największy teraz cios, bo sobie uzmysłowiła jak bardzo mnie kocha.

a może zamiast skupiać się nad tym ile jesteś wart,jaki silny.....namówiłbyś dziewczynę na wizytę u psychologa.
Przerabianie ,,aborcji"w łóżku u kolegi /zamiast u specjalisty/ drżenie o to jaki skarb mogła stracić narażając się na potępienie koleżanek...matki niekoniecznie zrobi dobrze jej psychice.
Ty już wybaczyłeś i mam wrażenie ze jesteś tu po to by nas przekonać jak sobie świetnie ze wszystkim poradziłeś. .
3739
<
#5 | Deleted_User dnia 15.08.2017 14:49
Myślałem o tym bardzo poważnie, żeby zabrać ją do psychologa. Wiem, że ona ma problemy ze sobą. Chodziła na grupę DDA. Sam zresztą jestem DDA. Ona ma problem z komunikacją, to jest pewne. Skoro uważasz, że już jej wybaczyłem to może to jest prawda. Dużo o tym myślałem przez ostatni miesiąc. Po prostu pojawiają się wątpliwości, czy aby na pewno dobrze robię. Problem z tym wszystkim był taki, że ona ma problemy z komunikowaniem, że coś się dzieje niedobrego. Nie potrafi o tym rozmawiać. Szczególnie, że ja czasem rzeczywiście zbyt temperamentnie reagowałem przy pewnych dyskusjach. Nie wiem czy poradziłem sobie z tym tak świetnie, ciężko mi z tym wszystkim, dużo mnie to kosztowało nerwów wszystko. Jestem już tym zmęczony i chce zadecydować, podjąć męską decyzje czy dać jej szansę czy nie.
5808
<
#6 | Nox dnia 15.08.2017 14:59
Bise

Cytat

Problem z tym wszystkim był taki, że ona ma problemy z komunikowaniem,

Ty potrafisz

Cytat

Obudziłem ją i zacząłem wyzywać, że jak mogła, że jest świnią, ponieważ wiedziałem bez jej potwierdzenia, że miała romans. Spytałem się czy się pieprzyli, powiedziała mi, że tak, że raz, że dzisiaj po tym koncercie. Wyrzuciłem ją z domu o 5 nad ranem.
3739
<
#7 | Deleted_User dnia 15.08.2017 15:04
Naczytałem się po prostu tutaj na forum komentarzy typu "ni chuja, nie wybacza się", "wybaczysz, a za pół roku znów to samo", "chcesz cierpieć jeszcze raz" "niech zdzira dostanie to na co zasłużyła, czyli kopa w dupe". Czyta się takie opinie i człowiek nie wie co myśleć, szczególnie że wydaje mi się, że większość osób podziela taka opinie. Jednak cholera, moja sprawa wydaje mi się, jest inna. Tu nie chodzi o nudę w związku po 20 latach małżeństwa czy jej seksualne niewyżycie. Ona to zrobiła, bo musiała w jakiś sposób odreagować to wszystko, całe to napięcie. Wybrała kiepski, egoistyczny sposób, poszła na łatwiznę, co w dodatku spowodowało, że jeszcze jej bardziej życie dowaliło. Ale sam już nie wiem, po której stronie stanąć. Tych radykałów krzyczących, że nie ma żadnej opcji dla wybaczenia czy jednak tych, którzy dopuszczają wybaczenie i walkę. Wiem, że jestem młody, całe życie przede mną i mógłbym sobie jeszcze z kimś innym ułożyć życie, ale czy nie postąpiłbym wobec niej okrutnie w tym momencie? Czy za zło mam odpłacać złem? Czy postąpić wspaniałomyślnie i dać jej szanse? Dręczy mnie, szczególnie gdy wyobraźnia zaczyna pracować...

Komentarz doklejony:
No Nox, wybacz ale to był dla mnie szok, działałem impulsywnie, nie panowałem nad sobą. Nie oceniaj mnie przez pryzmat tak naładowanej emocjami chwili. Nikt nie zrozumie jak się wtedy poczułem...
3739
<
#8 | Deleted_User dnia 15.08.2017 15:15
Zastanawiam siÄ™ o czym piszesz i czego chcesz, a co z tego jest realne.
Pierwszy przykład, spiknęliście się razem po jej rozstaniu, zasadniczo połączyło was łóżko i wygoda. Nic więcej. Zaczęły wychodzić wasze wady, o których nie napisałeś ani słowa. Były takie czyż nie?
Po czasie niechciana ciąża i cudowny pomysł, by zostało wygodnie jak jest. Ona jakby aborcja śladu na jej psychice nie miała zostawić śladu. Ty zostawiasz jej wolny wybór, jakby było ci obojętne.
Chcesz dalej ją mieć. Wybaczasz na wyrost. Ona ma faceta, który jej wybaczy wszystko, ona zostawia sobie prawo do życia wg swoich emocji i potrzeb. Będzie dołek, będzie pompowanie ego równie błyskotliwym sposobem.
Teraz proste pytania. Czy któreś z was zna siebie, swoje emocje, potrzeby? Chcesz jej czy czegoś więcej? Ona jest zdolna do refleksji? Jak to udowodniła?
5808
<
#9 | Nox dnia 15.08.2017 15:30

Cytat

Naczytałem się po prostu tutaj na forum komentarzy typu "ni chuja, nie wybacza się", "wybaczysz, a za pół roku znów to samo", "chcesz cierpieć jeszcze raz" "niech zdzira dostanie to na co zasłużyła, czyli kopa w dupe

na tym forum to czytałeś?

nie oceniam cię,zacytowałam to co napisałeś.
3739
<
#10 | Deleted_User dnia 15.08.2017 15:31
Nie połączyło nas tylko łóżko i wygoda, mamy podobne zainteresowania i światopoglądy, choć oczywiście się ścieramy na różnych płaszczyznach. Zostawiłem jej wybór przy aborcji, bo to w pierwszej kolejności dotyczyło jej. Nie ja nosiłem tą ciąże. Powiedziałem jej tylko, że cokolwiek zadecyduje ja będę przy niej i będę ją wspierał. Zdecydowała się usunąć, załatwiłem co trzeba. Myślałem, że tak bardzo tego nie przeżyła, bo nie dawała tego po sobie poznać. Było jak wcześniej z tym tylko, że z konieczności rzuciła się do pracy i oddaliliśmy się od siebie. Nie sądzę, że wybaczyłbym jej wszystko i ona to wie, gdyby to wyglądało inaczej w innych okolicznościach to już bym jej podziękował, a tak to tam nie wiem. Powiedziałem jej to, że nie będzie drugiego przebaczenia i nie będę się litował kiedy przez dwie godziny nie będzie mi nie odpisywała na esemesa. Powiedziałem jej, że ma teraz zadanie abym ja jak najmniej myślał o tym i żeby nie prowokowała u mnie jakichkolwiek podejrzeń. Skąd wiem, że jest zdolna do refleksji? Ponieważ odbyła przede mną rachunek sumienia, opowiedziała mi o wszystkim, o tym co teraz czuje, co czuję do mnie, co do niego. Długo i wiele razy rozmawialiśmy o tym wszystkim. Dużo było płaczu, wydmuchiwania nosa i przepraszania.
3739
<
#11 | Deleted_User dnia 15.08.2017 15:46
Bise

Cytat

Nie połączyło nas tylko łóżko i wygoda, mamy podobne zainteresowania i światopoglądy, choć oczywiście się ścieramy na różnych płaszczyznach.

Świetnie, ale związek z tego co wiem to trzy płaszczyzny.

Cytat

Trójczynnikowa koncepcja miłości R. Sternberga
B. Wojciszke w swej książce rPsychologia miłościr1; przedstawił trójczynnikową koncepcję miłości R. Sternberga. Koncepcja ta pozwala spojrzeć na miłość już nie jako sztukę czy też popęd seksualny, ale jako uczucie, a w zależności od połączenia odpowiednich składników powstaje określony rodzaj miłości. Bowiem według trójczynnikowej koncepcji, miłość jest stanem, na który składają się 3 składniki:
- intymność,
- namiętność,
- zaangażowanie.

To co przytoczyłeś to przyjaźń. Spróbuj ocenić wasz związek pod kątem waszych potrzeb i planów. Tego co sobie dajecie.
Wiesz chyba, że rozmowy, dialogi i płacz mogą przyjść łatwo i szybko . Jak mają się do tego jej zachowania? Gdy można coś stracić, człowiek potrafi dużo obiecać.
Każde z was ma sporo do zrobienia. Ona musi Ci udowodnić jak ważny jesteś dla niej, Ty naucz się oceniać te jej starania. Sam deklarujesz chęć wybaczenia. Wiesz z czym to się je? Jakie demony mogą się w tobie obudzić? Jesteś pewny za siebie i swoje emocje?
3739
<
#12 | Deleted_User dnia 15.08.2017 16:57
Bise, jeszcze przed komentarzem Apola pomyślałem sobie czy was łączy miłość. Z twojego opisu raczej wynika, że łączy was głównie łóżko i wspólne zainteresowania. Ciekawe, czy na twój widok lśnią jej oczy, cieszy się, rzuca ba szyję, często dzwoni i przytula się, snuje wspólne plany na przyszłość, często tęskni?
Dlaczego pytam o to? Bo to są objawy "miłości" i jeśli tego nie ma, to chyba nie ma sensu wybaczać zdrady i wchodzić w tak częste dzisiaj związki "koleżeńsko-łóżkowe" lub związki typu "lepszy wróbel w garści".
W swojej historyjce kreujesz się na bardziej dojrzałego partnera, który twardo stąpa po ziemi a do tego atrakcyjnego, co to może przebierać wśród atrakcyjnych kobiet. Niestety, z tym dojrzałym wizerunkiem kłóci się przyzwolenie na aborcję. Może właśnie dlatego, że jej na to pozwoliłeś, to ona się odsunęła od ciebie?
5991
<
#13 | Upadly dnia 15.08.2017 22:56
Witaj

Z tego co piszesz wynika, ze robisz bardzo logiczna i długotrwała analize tego całego tematu. Jestem od Ciebie kilka lat starszy i powiem Ci, ze te problemy ktore masz/macie nie sa takiego "rozmiaru" zeby usprawiedliwiały zdrade. Moja obecna partnerka tez poroniła, tez miałem nie takie wydatki jak Ty ale kolosalne, problemy zdrowotne i jakos nigdy nie zauwazylem aby szukala odskoczni. Moze własnie dzieki temu, ze zamiast odskoczni potrafiła po prostu po partnersku pojsc ze mna i zmierzyc sie z tym wszystkim dzisiaj jestesmy na prostej. Twoja dziewczyna tego nie zrobiła, uciekła od problemu a Ciebie oszukała.

Nie polecam Ci wybaczania bo:

1.Zameczysz sie psychicznie analiza tego problemu na przestrzeni lat. Wydaje mi sie, ze jestes inteligentna osoba stad Twoje analizowanie bedzie jeszcze bardziej szczegołowe i bolesne.

2.Uciekanie od problemu Twojej dziewczyny swiadczy o bardzo złych nawykach, nie licz na to, ze te zachowania nie beda powielane w przyszłosci.

3.Obecna jej skrucha wynika z faktu, ze osoba z ktora Ciebie zdradziła nie bedzie jej potencjalnym partnerem( zapewne potraktowała to jako przygode) oraz z tego, ze to Ty Ja nakryłes. Zapewne sama nie wyjawiłaby Ci tej zdrady a tutaj mleko sie rozlało i trudno trzeba płakac i lamentowac.

4.Jezeli znajdzie potencjalnego partnera, lepszego od Ciebie, ktory bedzie na nie chetny, mysle, ze nie bedzie sie patyczkowac z Toba.

Wiem, ze to co pisze nie jest "wygodne" dla Ciebie ale staram sie Tobie otworzyc oczy, bo nie patrzysz na to z boku i nie widzisz jakich to moze przysporzyc Ci w przyszlosci cierpien(zostanie z nia).

Pozdrawiam i zycze słusznych decyzji a pamietaj, ze słuszne decyzje bywaja trudne.
3739
<
#14 | Deleted_User dnia 16.08.2017 22:21
Czy była między nami miłość? Czy występowały wszystkie te symptomy? Tak, występowały, więc miłość była. Nawet po tym wszystkim były.
Tak właśnie jest, że przewertowałem cały internet, naczytałem się różnych artykułów, opinii, komentarzy aż trafiłem tutaj i opisałem swój problem. Ogólnie na ten moment nasza sprawa wygląda następująco: W przypływie żółci, która we mnie siedziała jakiś czas temu z nią zerwałem, jednak już chwile potem bardzo pożałowałem tej decyzji, ponieważ uświadomiłem sobie, że tego nie chce. Ona się wystraszyła, ponieważ myślała że, mamy już wszystko miedzy sobą ustalone, a ja nagle wyskoczyłem z czymś takim (zachowałem się rzeczywiście niekonsekwentnie, i przez to dręczą mnie wyrzuty sumienia). Przeprosiłem ją za tą zmianę decyzji i poprosiłem o takie samo pobłażliwe spojrzenie na to jak ja to uczyniłem dla niej. Przeprosiny przyjęła jednak ona stwierdziła, że musimy pobyć sami chociaż przez tydzień, ponieważ ona musi zobaczyć czy mi znów coś nie odbije. Wróciła po jednym dniu. Było dobrze aż do dzisiaj, ponieważ chciałem z nią przedyskutować jeszcze jedną kwestie. Pokłóciliśmy się podczas tej rozmowy o to, że ja już miałem nie wracać do tego, i o to, że sama to nakręciła. Ja ponownie przyznałem się do błędu, ale powiedziałem jej, że ta rozmowa mogłaby trwać zdecydowanie krócej gdyby nie jej wymądrzanie się. Stwierdziła, że ona też musi mieć mimo wszystko coś do powiedzenia, i nie mogę jej zamknąć w klatce. Na co zapewniłem ją, że nie taki jest mój zamiar i nie chciałbym budować tego nowego na poczuciu winy. Choć twardo stanąłem za tym, że to ja mam prawo teraz rozdawać karty i albo akceptuje to rozdanie, albo sobie dziękujemy. Zgodziła się na tą nową rzecz, ale stwierdziła, że niepotrzebnie się nakręcam, choć to ona to nakręciła. Ponownie pojechała do swojej koleżanki z przekonaniem, że jak mi się wydaje to tylko moja wina. Napomknęła też, że ona się mnie boi i na razie nie chce ze mną mieszkać. Co ja skwitowałem, że własnie teraz potrzebuje ją mieć przy sobie, żeby znów poczuć, że jest moja. Posunęła się nawet do stwierdzenia, że może lepiej by było gdybyśmy zamieszkali osobno. Na co ja powiedziałem, że jeżeli tak zrobimy to równie dobrze możemy już teraz to zakończyć, bo dla mnie to będzie za duże obciążenie, niestety odbudowa zaufania jest cały czas w procesie.

Komentarz doklejony:
Tłumaczę jej oczywiście, dlaczego tak reaguje i to ciągle (choć znacznie mniej) drążę i ustalam jakieś warunki. Ogólnie wydaje mi się, że doszedłem do jądra problemu, więc nie wiem czy dalej bym to drążył. Co do samego gościa, podczas spotkania z nim dowiedziałem się, że ona mu powiedziała, że na razie chce być sama, a potem zobaczy. Gość mi mówił, ze się w niej zakochał itp. więc on chciał. Złe nawyki jakie zaprezentowała, wydaje mi się, że mogłyby być zmienione u psychologa, dlatego też z nią o tym rozmawiałem. Najbardziej właśnie teraz obawiam się, że jest tak jak piszę UPADLY w punkcie trzecim, Tzn. jej żal jest efektem tego, że ona zobaczyła jak ja zareagowałem, jak bardzo mnie skrzywdziła i teraz się po prostu nade mną lituje, a nie naprawdę zrozumiała co zrobiła i za jakiś czas jej to minie. No i kolejny punkt, czyli że znajdzie się ktoś fajniejszy dla niej ode mnie i poleci z nim. Choć, tu muszę wspomnieć, że przy poprzednim chłopaku z którym była miała okazje do zdradzenia go, lecz jak stwierdziła nie zrobiła tego, choć miała jakiś tam kolegów z którymi czasem wychodziła na piwo, (oczywiście mogła mnie okłamać w tej materii).

Komentarz doklejony:
Sam już nie wiem, ja po prostu po dzisiejszej kłótni trochę czuje, że ona nie rozumie powagi całej sytuacji, ponieważ zaczyna się mądrzyć i sama mnie jakby trochę szantażować. Mogę się mylić... Broni się tym, że już pewne rzeczy ustaliliśmy i ja teraz muszę być konsekwentny w tym nieroztrząsaniu, na co ja przystałem, no i tym, że już wystarczająco została pokarana i już jej wystarczy "nie możesz już rzucać mną o ściany" (w przenośni oczywiście). Tylko ja nie wiem czy ona mimo wszystko, nie powinna wykazać się większym zrozumieniem dla mojej sprawy? Czy ona to bagatelizuje, odwraca trochę kota ogonem? Sam już nie wiem co mam o tym myśleć.
3739
<
#15 | Deleted_User dnia 17.08.2017 17:21
Wiesz co, po tym jak i co piszesz wnioskuję, że musiałeś ją po prostu sobą ...zanudzić na śmierć.
Kobiety, nie lubią mężczyzn zbyt upierdliwych, naciskających, wciąż wypytujących w sumie męczących.
Wiem co mówię, bo zdarzało mi się być takim, ale w moim przypadku powodem było życie domysłami, bo prawdy w słowach mojej wybranki za dużo nie było.
Dlatego chłopie, nie rozstrząsaj już, zajmij się sobą, daj jej spokój a może wszystko samo się wyprostuje.
3739
<
#16 | Deleted_User dnia 17.08.2017 17:36
Bardzo przepraszam, ale moje pytania, drążenie tematu pojawiło się dopiero po tym wszysktim. Wydaje mi się, że to naturalne, że zadaje jej teraz pytania, bo chce wypracować sobie jakiś pogląd na to wszystko. To stało się miesiąc temu, to nie tak dawno. Przed tym wszystkim taki nie byłem. (A to, że dokonuje szczegółowej analizy wszystkiego? Taki już jestem). Dawałem jej luz, jak widać, aż za duży. Potrafię też zająć się sobą, mam swoje pasje, zainteresowania, ciekawą prace. Widzisz, też jak mi się wydaje poruszam się w półprawdach, cały czas mam wątpliwości. Dlatego też tutaj jestem.

Komentarz doklejony:
Ogólnie zaczynam się przychylać do wniosku, że nie warto tego ciągnąć. Myślę, że ta ciąża była tylko pretekstem i się tym zasłania. Po prostu znudziła jej się zabawa w dom. A teraz jako, że jej głupio i żal, płacze, bo nic innego jej nie zostało i musi coś robi, żeby nie wyjść na ostatnią. Szkoda tylko, że nie przyszła i nie porozmawiała ze mną o tym, tylko uciekła (może sądziła, że rozmowa nic nie da? Albo to było dla niej za trudne, i łatwiej było uciec) Ale to już jest oznaka niedojrzałości. Myślę sobie, było wiele pięknych chwil, bardzo ją kocham i żal mi tego wszystkiego, ale najlepiej będzie dla mnie jeśli to skończę jednak. Nie warto teraz miotać się, starać i tak dalej, bo nie byliśmy małżeństwem, nie mamy dzieci, ani żadnych większych wspólnych zobowiązań (np. kredyt). To było raptem 10 miesięcy, a tego kwiata jest pół świata.
13603
<
#17 | Oirb dnia 24.08.2017 09:54

Cytat

Zostawiłem jej wybór przy aborcji, bo to w pierwszej kolejności dotyczyło jej. Nie ja nosiłem tą ciąże. Powiedziałem jej tylko, że cokolwiek zadecyduje ja będę przy niej i będę ją wspierał.

Ale się do niej przyczyniłeś.... Decyzje zostawiłeś na jej głowie.
Takie moje zdanie.
Ciąza dotyczyła was, nie jej.
3739
<
#18 | Deleted_User dnia 24.08.2017 11:10

Cytat

Moja obecna partnerka tez poroniła, tez miałem nie takie wydatki jak Ty ale kolosalne, problemy zdrowotne i jakos nigdy nie zauwazylem aby szukala odskoczni. Moze własnie dzieki temu, ze zamiast odskoczni potrafiła po prostu po partnersku pojsc ze mna i zmierzyc sie z tym wszystkim dzisiaj jestesmy na prostej.

śmiech na sali;
co Ty porównujesz?
poronienie do aborcji ???

aż szkoda słów

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?