Rozwód jak wojna 2 | [0] |
Rozwód jak wojna | [0] |
szalona20122012 | 19. Kwiecień |
parasol | 19. Kwiecień |
@hurricane | 19. Kwiecień |
naniby1 | 19. Kwiecień |
DzieciakSalut | 19. Kwiecień |
NaiwnyJa | 00:18:13 |
bardzo smutny | 01:49:02 |
Koralina | 03:16:48 |
Julianaempat... | 04:54:59 |
@ hurricane | 05:55:25 |
Cytat
Cytat
będzie kontrolował,może gps podłączy
Komentarz doklejony:
W normalnych związkach ludzie się kontrolują, sprawdzają pocztę, telefon. Ja tego nie robiłem czy moja "zwiększona kontrola" jest aż tak bardzo radykalna?
Cytat
a może zamiast skupiać się nad tym ile jesteś wart,jaki silny.....namówiłbyś dziewczynę na wizytę u psychologa.
Przerabianie ,,aborcji"w łóżku u kolegi /zamiast u specjalisty/ drżenie o to jaki skarb mogła stracić narażając się na potępienie koleżanek...matki niekoniecznie zrobi dobrze jej psychice.
Ty już wybaczyłeś i mam wrażenie ze jesteś tu po to by nas przekonać jak sobie świetnie ze wszystkim poradziłeś. .
Cytat
Ty potrafisz
Cytat
Komentarz doklejony:
No Nox, wybacz ale to był dla mnie szok, działałem impulsywnie, nie panowałem nad sobą. Nie oceniaj mnie przez pryzmat tak naładowanej emocjami chwili. Nikt nie zrozumie jak się wtedy poczułem...
Pierwszy przykład, spiknęliście się razem po jej rozstaniu, zasadniczo połączyło was łóżko i wygoda. Nic więcej. Zaczęły wychodzić wasze wady, o których nie napisałeś ani słowa. Były takie czyż nie?
Po czasie niechciana ciąża i cudowny pomysł, by zostało wygodnie jak jest. Ona jakby aborcja śladu na jej psychice nie miała zostawić śladu. Ty zostawiasz jej wolny wybór, jakby było ci obojętne.
Chcesz dalej ją mieć. Wybaczasz na wyrost. Ona ma faceta, który jej wybaczy wszystko, ona zostawia sobie prawo do życia wg swoich emocji i potrzeb. Będzie dołek, będzie pompowanie ego równie błyskotliwym sposobem.
Teraz proste pytania. Czy któreś z was zna siebie, swoje emocje, potrzeby? Chcesz jej czy czegoś więcej? Ona jest zdolna do refleksji? Jak to udowodniła?
Cytat
na tym forum to czytałeś?
nie oceniam cię,zacytowałam to co napisałeś.
Cytat
Świetnie, ale związek z tego co wiem to trzy płaszczyzny.
Cytat
B. Wojciszke w swej książce rPsychologia miłościr1; przedstawił trójczynnikową koncepcję miłości R. Sternberga. Koncepcja ta pozwala spojrzeć na miłość już nie jako sztukę czy też popęd seksualny, ale jako uczucie, a w zależności od połączenia odpowiednich składników powstaje określony rodzaj miłości. Bowiem według trójczynnikowej koncepcji, miłość jest stanem, na który składają się 3 składniki:
- intymność,
- namiętność,
- zaangażowanie.
To co przytoczyłeś to przyjaźń. Spróbuj ocenić wasz związek pod kątem waszych potrzeb i planów. Tego co sobie dajecie.
Wiesz chyba, że rozmowy, dialogi i płacz mogą przyjść łatwo i szybko . Jak mają się do tego jej zachowania? Gdy można coś stracić, człowiek potrafi dużo obiecać.
Każde z was ma sporo do zrobienia. Ona musi Ci udowodnić jak ważny jesteś dla niej, Ty naucz się oceniać te jej starania. Sam deklarujesz chęć wybaczenia. Wiesz z czym to się je? Jakie demony mogą się w tobie obudzić? Jesteś pewny za siebie i swoje emocje?
Dlaczego pytam o to? Bo to są objawy "miłości" i jeśli tego nie ma, to chyba nie ma sensu wybaczać zdrady i wchodzić w tak częste dzisiaj związki "koleżeńsko-łóżkowe" lub związki typu "lepszy wróbel w garści".
W swojej historyjce kreujesz się na bardziej dojrzałego partnera, który twardo stąpa po ziemi a do tego atrakcyjnego, co to może przebierać wśród atrakcyjnych kobiet. Niestety, z tym dojrzałym wizerunkiem kłóci się przyzwolenie na aborcję. Może właśnie dlatego, że jej na to pozwoliłeś, to ona się odsunęła od ciebie?
Z tego co piszesz wynika, ze robisz bardzo logiczna i długotrwała analize tego całego tematu. Jestem od Ciebie kilka lat starszy i powiem Ci, ze te problemy ktore masz/macie nie sa takiego "rozmiaru" zeby usprawiedliwiały zdrade. Moja obecna partnerka tez poroniła, tez miałem nie takie wydatki jak Ty ale kolosalne, problemy zdrowotne i jakos nigdy nie zauwazylem aby szukala odskoczni. Moze własnie dzieki temu, ze zamiast odskoczni potrafiła po prostu po partnersku pojsc ze mna i zmierzyc sie z tym wszystkim dzisiaj jestesmy na prostej. Twoja dziewczyna tego nie zrobiła, uciekła od problemu a Ciebie oszukała.
Nie polecam Ci wybaczania bo:
1.Zameczysz sie psychicznie analiza tego problemu na przestrzeni lat. Wydaje mi sie, ze jestes inteligentna osoba stad Twoje analizowanie bedzie jeszcze bardziej szczegołowe i bolesne.
2.Uciekanie od problemu Twojej dziewczyny swiadczy o bardzo złych nawykach, nie licz na to, ze te zachowania nie beda powielane w przyszłosci.
3.Obecna jej skrucha wynika z faktu, ze osoba z ktora Ciebie zdradziła nie bedzie jej potencjalnym partnerem( zapewne potraktowała to jako przygode) oraz z tego, ze to Ty Ja nakryłes. Zapewne sama nie wyjawiłaby Ci tej zdrady a tutaj mleko sie rozlało i trudno trzeba płakac i lamentowac.
4.Jezeli znajdzie potencjalnego partnera, lepszego od Ciebie, ktory bedzie na nie chetny, mysle, ze nie bedzie sie patyczkowac z Toba.
Wiem, ze to co pisze nie jest "wygodne" dla Ciebie ale staram sie Tobie otworzyc oczy, bo nie patrzysz na to z boku i nie widzisz jakich to moze przysporzyc Ci w przyszlosci cierpien(zostanie z nia).
Pozdrawiam i zycze słusznych decyzji a pamietaj, ze słuszne decyzje bywaja trudne.
Tak właśnie jest, że przewertowałem cały internet, naczytałem się różnych artykułów, opinii, komentarzy aż trafiłem tutaj i opisałem swój problem. Ogólnie na ten moment nasza sprawa wygląda następująco: W przypływie żółci, która we mnie siedziała jakiś czas temu z nią zerwałem, jednak już chwile potem bardzo pożałowałem tej decyzji, ponieważ uświadomiłem sobie, że tego nie chce. Ona się wystraszyła, ponieważ myślała że, mamy już wszystko miedzy sobą ustalone, a ja nagle wyskoczyłem z czymś takim (zachowałem się rzeczywiście niekonsekwentnie, i przez to dręczą mnie wyrzuty sumienia). Przeprosiłem ją za tą zmianę decyzji i poprosiłem o takie samo pobłażliwe spojrzenie na to jak ja to uczyniłem dla niej. Przeprosiny przyjęła jednak ona stwierdziła, że musimy pobyć sami chociaż przez tydzień, ponieważ ona musi zobaczyć czy mi znów coś nie odbije. Wróciła po jednym dniu. Było dobrze aż do dzisiaj, ponieważ chciałem z nią przedyskutować jeszcze jedną kwestie. Pokłóciliśmy się podczas tej rozmowy o to, że ja już miałem nie wracać do tego, i o to, że sama to nakręciła. Ja ponownie przyznałem się do błędu, ale powiedziałem jej, że ta rozmowa mogłaby trwać zdecydowanie krócej gdyby nie jej wymądrzanie się. Stwierdziła, że ona też musi mieć mimo wszystko coś do powiedzenia, i nie mogę jej zamknąć w klatce. Na co zapewniłem ją, że nie taki jest mój zamiar i nie chciałbym budować tego nowego na poczuciu winy. Choć twardo stanąłem za tym, że to ja mam prawo teraz rozdawać karty i albo akceptuje to rozdanie, albo sobie dziękujemy. Zgodziła się na tą nową rzecz, ale stwierdziła, że niepotrzebnie się nakręcam, choć to ona to nakręciła. Ponownie pojechała do swojej koleżanki z przekonaniem, że jak mi się wydaje to tylko moja wina. Napomknęła też, że ona się mnie boi i na razie nie chce ze mną mieszkać. Co ja skwitowałem, że własnie teraz potrzebuje ją mieć przy sobie, żeby znów poczuć, że jest moja. Posunęła się nawet do stwierdzenia, że może lepiej by było gdybyśmy zamieszkali osobno. Na co ja powiedziałem, że jeżeli tak zrobimy to równie dobrze możemy już teraz to zakończyć, bo dla mnie to będzie za duże obciążenie, niestety odbudowa zaufania jest cały czas w procesie.
Komentarz doklejony:
Tłumaczę jej oczywiście, dlaczego tak reaguje i to ciągle (choć znacznie mniej) drążę i ustalam jakieś warunki. Ogólnie wydaje mi się, że doszedłem do jądra problemu, więc nie wiem czy dalej bym to drążył. Co do samego gościa, podczas spotkania z nim dowiedziałem się, że ona mu powiedziała, że na razie chce być sama, a potem zobaczy. Gość mi mówił, ze się w niej zakochał itp. więc on chciał. Złe nawyki jakie zaprezentowała, wydaje mi się, że mogłyby być zmienione u psychologa, dlatego też z nią o tym rozmawiałem. Najbardziej właśnie teraz obawiam się, że jest tak jak piszę UPADLY w punkcie trzecim, Tzn. jej żal jest efektem tego, że ona zobaczyła jak ja zareagowałem, jak bardzo mnie skrzywdziła i teraz się po prostu nade mną lituje, a nie naprawdę zrozumiała co zrobiła i za jakiś czas jej to minie. No i kolejny punkt, czyli że znajdzie się ktoś fajniejszy dla niej ode mnie i poleci z nim. Choć, tu muszę wspomnieć, że przy poprzednim chłopaku z którym była miała okazje do zdradzenia go, lecz jak stwierdziła nie zrobiła tego, choć miała jakiś tam kolegów z którymi czasem wychodziła na piwo, (oczywiście mogła mnie okłamać w tej materii).
Komentarz doklejony:
Sam już nie wiem, ja po prostu po dzisiejszej kłótni trochę czuje, że ona nie rozumie powagi całej sytuacji, ponieważ zaczyna się mądrzyć i sama mnie jakby trochę szantażować. Mogę się mylić... Broni się tym, że już pewne rzeczy ustaliliśmy i ja teraz muszę być konsekwentny w tym nieroztrząsaniu, na co ja przystałem, no i tym, że już wystarczająco została pokarana i już jej wystarczy "nie możesz już rzucać mną o ściany" (w przenośni oczywiście). Tylko ja nie wiem czy ona mimo wszystko, nie powinna wykazać się większym zrozumieniem dla mojej sprawy? Czy ona to bagatelizuje, odwraca trochę kota ogonem? Sam już nie wiem co mam o tym myśleć.
Kobiety, nie lubią mężczyzn zbyt upierdliwych, naciskających, wciąż wypytujących w sumie męczących.
Wiem co mówię, bo zdarzało mi się być takim, ale w moim przypadku powodem było życie domysłami, bo prawdy w słowach mojej wybranki za dużo nie było.
Dlatego chłopie, nie rozstrząsaj już, zajmij się sobą, daj jej spokój a może wszystko samo się wyprostuje.
Komentarz doklejony:
Ogólnie zaczynam się przychylać do wniosku, że nie warto tego ciągnąć. Myślę, że ta ciąża była tylko pretekstem i się tym zasłania. Po prostu znudziła jej się zabawa w dom. A teraz jako, że jej głupio i żal, płacze, bo nic innego jej nie zostało i musi coś robi, żeby nie wyjść na ostatnią. Szkoda tylko, że nie przyszła i nie porozmawiała ze mną o tym, tylko uciekła (może sądziła, że rozmowa nic nie da? Albo to było dla niej za trudne, i łatwiej było uciec) Ale to już jest oznaka niedojrzałości. Myślę sobie, było wiele pięknych chwil, bardzo ją kocham i żal mi tego wszystkiego, ale najlepiej będzie dla mnie jeśli to skończę jednak. Nie warto teraz miotać się, starać i tak dalej, bo nie byliśmy małżeństwem, nie mamy dzieci, ani żadnych większych wspólnych zobowiązań (np. kredyt). To było raptem 10 miesięcy, a tego kwiata jest pół świata.
Cytat
Ale się do niej przyczyniłeś.... Decyzje zostawiłeś na jej głowie.
Takie moje zdanie.
Ciąza dotyczyła was, nie jej.
Cytat
śmiech na sali;
co Ty porównujesz?
poronienie do aborcji ???
aż szkoda słów